SALON GIER Osławiony i największy w całej dzielnicy salon pełen najnowszych maszyn z grami. Nie jest przepełniony jedynie w tygodniu w godzinach, w których uczniowie chodzą do szkoły, w godzinach popołudniowych i wieczornych, jak i w weekendy ustawiają się tutaj całe kolejki, aby zagrać na automatach. Można tutaj znaleźć Gauntlet, Commando, Gradius, Ghost n’Goblins, a nawet ultra-popularne w tym roku Super Mario Bros. Zagraj w cymbergaja! Do gry potrzebne są dwie osoby – obie mają na planszy rączki, którymi odbijają krążek i próbują wbić go do bramki. Jedna runda trwa do pięciu zdobytych goli – czyli ten, kto zdobędzie pięć bramek, ten wygrywa. Przy każdym ruchu należy rzucić kością k100, do której należy dodać punkty za zręczność dłoni i talenty. Jeśli wynik kości wraz ze statystykami będzie większy niż 50, oznacza to, że gracz 1 doprowadza do sytuacji podbramkowej. Aby obronić strzelanego gola, gracz 2 musi otrzymać wynik wyższy niż ten uzyskany przez gracza 1. W przeciwnym przypadku obronę uznaje się za nieudaną i gracz 1 zdobywa bramkę. |
Wiek : ∞
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru sekty satanistycznej
Aurora Marwood
ILUZJI : 10
POWSTANIA : 10
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 159
CHARYZMA : 1
SPRAWNOŚĆ : 2
WIEDZA : 12
TALENTY : 9
|8 maja 1985 rok Drzwi salonu gier, były ozdobione jaskrawymi neonowymi światłami, migoczącymi w rytm dyskotekowej muzyki dochodzącej ze środka. Był wieczór, a półmrok tylko podkreślał blask kolorowych świateł rozpraszających się w powietrzu. Gdy przekroczyła próg, uderzył ją intensywny zapach popcornu, mieszający się z wonią świeżo otwartych puszek napoju gazowanego. W powietrzu unosiła się nuta smaru i metalu, typowa dla mechanicznych automatów, a w tle można było wyczuć delikatny zapach waty cukrowej. Wzdłuż ścian stały rzędy automatów do gry, każdy ozdobiony jaskrawymi grafikami i migającymi światełkami. Ekrany mieniły się kolorowymi pikselami, przedstawiając fantastyczne światy, w które gracze z zapałem zanurzali się, próbując pobić swoje rekordy. Dźwięki były nieodłącznym elementem tego miejsca. Z każdej strony dochodziły różnorodne odgłosy – pikselowane melodie gier, dzwonki informujące o zdobyciu dodatkowych punktów, odgłosy laserowych strzałów oraz radosne okrzyki zwycięzców. Aurora stała zachwycona widokiem jaki roztaczał się przed nią. Wyczulona na wszelkie barwy i dźwięki chłonęła je w dwójnasób. Dostrzegała te wszystkie załamania światła, zmiany kolorów, które mieszały się ze sobą - wszystko to co umykało innym. Przestrzeń była rozświetlona fluorescencyjnymi lampami, a podłoga była pokryta wzorzystym dywanem w intensywnych kolorach, który dodawał wnętrzu jeszcze więcej energii. Ściany ozdobione były plakatami najnowszych gier i popularnych filmów science-fiction. Aurora rozglądała się wokół siebie stając na palcach. W końcu dostrzegła osobę, której wypatrywała. -Allie! - Zakrzyknęła głośno i uniosła do góry rękę dając znać tym samym, że również się zjawiła. Przebiła się grupę ludzi docierając do dziewczyny. Uśmiechnęła się szeroko, a spojrzenie miałą roziskrzone. -Bierzemy coś do picia i zagramy w cybergaja? - Zapytała od razu wskazując maszynę, która akurat nie była jeszcze zajęta. Salon jeszcze nie był tak zapełniony ludźmi, ale to była jedynie kwestia czasu kiedy zaczną zbierać się tłumy. Radość z lekkim niepokojem mieszkała się w Aurorze, gdyż dziewczyna choć otwarta na świat, był też nieśmiała, trochę niepewna otaczającej jej rzeczywistości. Uciekająca w powieści romantyczne, zatracając się w malowaniu i marzeniach nie potrafiła w pełni dopasować się do współczesności. Może powinna była się urodzić pod koniec XIX wieku - tak czasami sądziła patrząc na to jak współczesność potrafiła ją przytłaczać. Jednocześnie ciekawość nie pozwalała jej całkowicie się zamknąć w swoim świecie. Ktoś bardziej doświadczony zapewne by powiedział, że to młodość, że wciąż odnajduje siebie i tak sprzeczne emocje są czymś naturalnym. Jednak nikogo takiego tu teraz nie było. Musiała sobie jakoś poradzić. |
Wiek : 20
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Gniazdo
Zawód : Studentka
Alisha Dawson
POWSTANIA : 10
WARIACYJNA : 5
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 168
CHARYZMA : 8
SPRAWNOŚĆ : 4
WIEDZA : 12
TALENTY : 26
Ostatni czas nie był dla niej łaskawy. Ale być może był potrzebny – tak powinna o nim myśleć. Chyba. Bo kiedy już wylądowała w szpitalu, miała wystarczająco wiele czasu, aby pomyśleć, co ma ze sobą zrobić dalej. I dlaczego nie może być tak, jak jest. I dlaczego doszło do takiego stanu, w którym ponownie w tym szpitalu wylądowała. I tym razem wcale nie chodziło o śpiewanie… A więc rodzice nie mieli racji – to po prostu jej natura, która może dotknąć każdej kategorii życia. Aby ją przed tym uchronić, musieliby zamknąć ją w lochu i zakratować okna. Tego, jeszcze, w planach nie mieli. Odpoczywaj słyszała średnio kilka razy dziennie, ale to wcale nie było takie proste, kiedy nad nią wisiało widmo porzucenia pracy i czas niepewności. Niby miała się na kim wesprzeć i nie była w tym wszystkim sama, ale… Wystawiona ręka w tłumie przyciągnęła jej uwagę. Automat, na którym grała chwilę temu, ją stracił już dawno, a spośród tłoczących się ludzi wyłoniła spojrzeniem dziewczynę, która w bardzo wielu stopniach przypominała jej siebie samą. — Aurora – uśmiech mimowolnie pojawił się na jej ustach. Cymbergaj. Cymbergaj jest lepszy niż rozmyślanie o przyszłości. — Pewnie. Weźmiesz picie? Ja nam zaklepię ten stół. Zwykłą colę – rzuca krótką instrukcję, a Allie już staje przy stole, szperając w kieszeni za drobniakami, żeby przypadkiem nikt inny nie podebrał im wolnej formy rozrywki. Skoro już się tutaj spotkały, a Aurora właśnie wracała z napojami… - Dzięki. Zaczniesz? – Kiwa głową w stronę stołu i sama już wkłada monetę do środka. Dawno nie grała. Ciekawe, jak im pójdzie. Miała się w końcu zrelaksować. |
Wiek : 25
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Little Poppy Crest
Zawód : sopranistka | solistka w Teatrze Overtone
Aurora Marwood
ILUZJI : 10
POWSTANIA : 10
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 159
CHARYZMA : 1
SPRAWNOŚĆ : 2
WIEDZA : 12
TALENTY : 9
Ta milisekunda, ten moment kiedy spojrzenie zaprzątnięte troską zostaje odgonione przez inne myśli. To dostrzegła kiedy zbliżyła się do Allie, a możliwe, że to kwestia padającego światła w pomieszczeniu. Bywały momenty kiedy zapominała, że ludzie wokół niej posiadali wiele trosk, o wiele więcej niż te jej, które czasami zdawały się być ot trywialne, nic nie znaczące. Pamiętała, oczywiście, aby sobie samej nie ujmować, aby nie twierdzić, że jej własne problemy nie są ważne. Mimo to takie wrażenie ją nawiedzało. Posiadała dom, rodzinę, nie musiała martwić się pracą, a wyłącznie skupić na nauce, dawaniu korepetycji czy malowaniu obrazków na zamówienie, by mieć środki na wyjście do takiego miejsca jak kto. Nie chciała ciągle rodziców prosić o kieszonkowe. Zaczynało jej to ciążyć, że muszą wydzielić jej pieniądze, jakby nadal miała czternaście lat. Nie była jeszcze na etapie wyprowadzki z domu rodzinnego, zresztą, nie byłoby jej stać na wynajem chociażby pokoiku. -Oczywiście! - Oznajmiła podchodząc do baru. Posłała do obsługującego ją mężczyznę uroczy uśmiech. -Dwa razy cola, dzięki. - Zwróciła się do niego i gdy czekała na podanie szklanek obejrzała się za koleżanką dostrzegając, że ta już zajęła pozycje przy cymbergaju. Dołączyła do niej po paru minutach trzymając w dłoniach szklanki z napojami. -Chętnie. - Odstawiła swoją colę na bok by ustawić się przy stole. Zdarzało się jej grywać w coś ala cymbergaj za pomocą kapsli w domowym zaciszu w kuchni, gdzie biło serce rodziny. Pamiętała, że istnieje parę technik grania, ale najważniejsza była precyzja i siła strzału, aby trafić do bramki przeciwnika. Na kuchennym stole gra wyglądała zupełnie inaczej, ale nie przejmowała się tym, ponieważ głównie chodziło o zabawę. Uderzyła w dysk, który chciała posłać do brami Alli. Jednak w tym całym przejęciu grą przesunął się dysk i cała siła uderzenia poszła na ściankę. Aurora zaśmiała się w głos z samej siebie. -Może w obronie będę lepsza. - Zwróciła się do Alli szykując się do obrony. Upiła łyk ze swojej szklanki słodkiej coli. |Rzut na strzał, niepowodzenie |
Wiek : 20
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Gniazdo
Zawód : Studentka
Alisha Dawson
POWSTANIA : 10
WARIACYJNA : 5
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 168
CHARYZMA : 8
SPRAWNOŚĆ : 4
WIEDZA : 12
TALENTY : 26
Allie niegdyś od czasu do czasu chodziła do salonu gier, chociaż zazwyczaj w towarzystwie włoskim – było to w Mediolanie, gdy tam mieszkała w czasach studenckich. Wprawdzie większość wolnych chwil zajmowała jej praca w restauracji, albo praca nad sobą, nad własnym głosem, ale czasami zdarzały się okazje takie jak ta, żeby pójść gdzieś ze znajomymi i pograć na automatach. Odkąd wróciła do Saint Fall jakoś nie miała okazji. Nie miała też za bardzo znajomych. A teraz wróciła i spotkała Aurorę – wyglądała na tak samo zagubioną, co i Allie. Dobrze więc, że obie znalazły się w tym zatłoczonym miejscu, bo razem będzie im nieco raźniej. Aurora wraca z napojami, a Allie przechwytuje swoją szklankę i od razu upija łyk słodkiego płynu. Jego posmak jeszcze przez chwilę rozpływa się na języku, wywołując na twarzy lekki uśmiech. Co może być lepszego na poprawę humoru, jak nie czysty cukier w płynnej, czarnej postaci? — Dawaj – Allie odstawia szklankę i ustawia się przy swojej maszynie, gotowa na wszystko. Krążek jednak odbija się bokiem i leci wolniutko w jej stronę. — Nie przejmuj się. Następny będzie lepszy. Łatwo mówić, bo Allie dość szybko trafia w dysk i posyła go prosto w stronę bramki Aurory. Nie leciał może zbyt prędko, ale przynajmniej z pewnym zamiarem. Obroni? — Niedługo wakacje, co? – zagaduje beztrosko, przypominając sobie, że Aurora jest jeszcze studentką. Allie też do niedawna była, skończyła studia rok temu. – Jak się czujesz przed egzaminami? Allie pamięta te pasma stresu. To było jak wojna, szczególnie z tymi dziwnymi przypadłościami, gdy nagle zaczynały boleć ją całe partie mięśni, zupełnie bez powodu. Strzał: 26 + 5 (zręczne dłonie) + 25 (talenty) = 51 / leci do bramki |
Wiek : 25
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Little Poppy Crest
Zawód : sopranistka | solistka w Teatrze Overtone
Aurora Marwood
ILUZJI : 10
POWSTANIA : 10
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 159
CHARYZMA : 1
SPRAWNOŚĆ : 2
WIEDZA : 12
TALENTY : 9
Siedząc głównie w pracowniach, w oparach farb, skupiając się na światłocieniach nie wychodziła często na, tak zwane, miasto. Nie miała też szerokiego grona znajomych i przyjaciółek. Choć łagodne i radosne uspodobienie dziewczyny nie odtrącało innych, tak ona sama miała czasami trudności w nawiązaniu nowych relacji. Z jednej strony radość życia mieszała się z lekką nieśmiałością, z którą borykała się od dzieciństwa. Mimo to, ciekawska dziewczynka przełamywała ten lęk i otwierała się na innych, gotowa do podjęcia wyzwania jakim były relacje międzyludzkie. Wyjście takie jak to, było wyrwaniem się z bezpiecznego świata panny Marwood i choć było wokół głośno, powietrze przesycone zapachami i kolorami, tak czuła jak wzbiera w niej nowa energia. -Ha! - Krzyknęła zadowolona jak tylko obroniła lecący w jej stronę krążek, który odbił się z hukiem i potem uderzył mocno w ścianki. Zaraz jednak z pełnym skupieniem posłała go dalej w stronę brami Alli. - Najbardziej boję się teorii niż praktyki. - Przyznała otwarcie sięgając po szklankę coli. -Chyba malarstwo architektoniczne i sztuka w przestrzeni publicznej jest moją zmorą. - Zaśmiała się z samej siebie. Teoretycznie powinna siedzieć i wkuwać na ten egzamin, ale wyjście do salony gier wydawało się przyjemną odskocznią od stosu podręczników. -W trakcie wakacji mam nadzieję złapać jakąś sezonową pracę. Na razie ogłosiłam się, że mogę coś namalować albo dać lekcje rysunku. - Jak do tej pory miała jednego chętnego. -I myślałam, aby nauczyć się grać na gitarze. - Ot taki pomysł jej ostatnio wpadł do głowy, uznała, że miło by było umieć grać na jakimś instrumencie, a gitara się wydawała takim, który był w miarę łatwy do nauki. -Bardzo się denerwowałaś przed swoimi egzaminami? - Zagadnęła Allie ciekawa jej własnych doświadczeń. Część znajomych ze studiów mówiła, że nie śpi po nocach, nie może jeść i ledwo żyją zarywając nocki. Aurora była rannym ptaszkiem, nie przespanie nocy w jej przypadku graniczyło z cudem. Bardzo szybko wpadała w słodkie objęcia Morfeusza i spała snem sprawiedliwej, by obudzić się jak tylko wzejdzie słońce. A jak mama robiła naleśniki na śniadanie, to jak miała ich nie zjeść? |Rzut na obronę udany - st.91 +5 (za zręczne dłonie) = 96 Rzut na atak, st.76 + 5(za zręczne dłonie) - 80 |
Wiek : 20
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Gniazdo
Zawód : Studentka
Alisha Dawson
POWSTANIA : 10
WARIACYJNA : 5
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 168
CHARYZMA : 8
SPRAWNOŚĆ : 4
WIEDZA : 12
TALENTY : 26
Na twarzy Allie mimowolnie pojawił się uśmiech, na ten euforyczny krzyk ha!, kiedy udało jej się obronić swoją bramkę. Cóż, okazało się, że Aurora się tylko rozgrzewała, bo przy smagnięciu krążka, ten bez problemu i od razu wpadł do bramki Allie. — Kurczę, dobrze Ci idzie! – mówi, wyjmując go ze swojej bramki i szykując się już do dalszego strzału. Teoria zawsze była gorsza niż praktyka, Allie potrafi to zrozumieć. Teoria to kłucie na blachę, a to nigdy nie przychodziło łatwo i wymagało czasu. Praktyka teoretycznie też, ale… to zupełnie inny sposób nauki. — Brzmi to dla mnie jak zupełny kosmos – wyznaje z krótkim śmiechem. Nie ma absolutnie żadnego pojęcia o malarstwie, ale była przecież śpiewaczką. Chyba nie musiała mieć. Prawda? – Czym zajmują się te dziedziny? Mogła się domyślać, że projektowaniem czegoś w mieście… takie przedmioty są naprawdę wykładane na uczelniach? Zawsze sądziła, że sztuka uliczna jest, cóż… właściwie nie zastanawiała się aż tak bardzo jednak. Bo z jednej strony – malowanie po ścianach to wandalizm, ale takie stawianie rzeźby, na przykład, to już sztuka. — To ciekawe pomysły. – Ile właściwie Aurora miała konkretnie lat? Była chyba niewiele młodsza od Allie. Allie też pracowała na studiach. – Ja pracowałam na przykład w restauracjach, kiedy studiowałam – wyznaje ze wzruszeniem ramion. – Może też o tym pomyśl? Ale korepetycje brzmią naprawdę ciekawie. Tak jak nauka gry na gitarze. Allie nigdy wprawdzie gitary nie zrozumiała, tak jak innych instrumentów strunowych, ale całkiem nieźle opanowała fortepian. Za moment pada temat, którego raczej nie lubiła poruszać, stąd też puściła całkowitego flaka w stronę bramki Aurory. Krążek toczył się po powierzchni bardzo powoli i bardzo leniwie. — W sumie to tak. Ta myśl, że Cię oceniają i tylko szukają błędów… - aż wzdryga się na samą myśl. – Ale nigdy nie denerwowałam się tak, jak wtedy, kiedy grałam swoją premierę w bardzo dużym spektaklu. To był jednocześnie najlepszy i najgorszy dzień jej życia. Potem wszystko poszło już tylko gorzej. Obrona: 1 Atak: 5 + 25 = 30 / nieudany Aurora 1 - 0 Alisha |
Wiek : 25
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Little Poppy Crest
Zawód : sopranistka | solistka w Teatrze Overtone
Aurora Marwood
ILUZJI : 10
POWSTANIA : 10
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 159
CHARYZMA : 1
SPRAWNOŚĆ : 2
WIEDZA : 12
TALENTY : 9
Zapewne miała szczęście początkującego, o dziwo to przysłowie miało jakieś pokrycie w rzeczywistości, choć nigdy nie zgłębiała tego, dlaczego tak właśnie to działało. -Jak to wytłumaczyć… - Zamyśliła się na chwilę, chcąc odpowiedzieć Allie jak najbardziej zwięźle i jednocześnie pokazać z czym musiała się mierzyć na egzaminach. -W najszerszym rozumieniu możemy definiować jako sztukę przeznaczoną dla przestrzeni publicznych. Tak jak starożytnej grecji były kolumny i łuki, a teraz freski, mozaiki, instalacje, malowidła wielkoformatowe. Neony, czy latarnie to też jest sztuka przestrzeni publicznej. - Zaczęła tłumaczyć, nie chcąc też zbytnio się wgłębiać w temat, bo przecież nie była na egzaminie, -O! - Zawołała cicho jakby wpadła właśnie na jakiś pomysł. -Czasami status obiektów sztuki zyskują przedmioty znalezione, znajdujące się już wcześniej w przestrzeni publicznej, chociażby kotwice w portowych miastach. - Inaczej nie mogła tego opisać z czym przyszło się jej zmierzyć w ramach tego przedmiotu. -I cóż, z tego mam ustny egzamin, profesor lubi też nagle pokazać jakieś zdjęcie i kazać zinterpretować z jakim rodzajem sztuki w przestrzeni publicznej mamy do czynienia. - Patrzyła jak Allie posyła w jej stronę swój krążek, ale ten leniwie sunął po stole, a to oznaczało, że czas, aby i ona zaatakowała. Przymierzała się chwilę, ale tym razem jej również się nie poszczęściło. Szykowała się znów na atak ze strony starszej koleżanki, a w tym czasie ponownie upiła łyk coli. -Tak właśnie myślałam też o restauracji albo jakieś kawiarni, gdzie mogłabym zarobić trochę. - W domu się nie przelewało, a chciała też mieć jakieś własne pieniądze na chociażby wyjścia ze znajomymi, a nie ciągle prosić o nie rodziców. Stypendium głównie szło na materiały do malowania, podręczniki i rzeczy pierwszej potrzeby, nie starczało na dodatkowe rozrywki. Czasami w środku czuła złość i rozgoryczenie, że panowała taka nierówność i jedni mieli pieniędzy jak lodu, a innym tak się nie poszczęściło. Niestety, życie nie było niczym z książek jakie czytała, gdzie bogaty mężczyzna spotykał ubogą kobietę i ta zamieniała się w księżniczkę. Co nie zniechęciło jej do fantazjowania, że kiedyś taki człowiek stanie na jej drodze. -Jak sobie poradziłaś? - Zapytała zaciekawiona doświadczeniami Allie. -Występowanie przed widownią wydaje mi się czymś, na co chyba nigdy bym się nie odważyła. Może i powoli wygrywała ze swoją nieśmiałością, ale szczerze wątpiła, aby miała w sobie tyle odwagi, aby wystąpić przed obcymi ludźmi, pod ostrzałem ciągłej krytyki i wiecznej oceny umiejętności oraz urody. W jej oczach Allie jawiła się jako bardzo odważna osoba. |Nieudany atak - rzut |
Wiek : 20
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Gniazdo
Zawód : Studentka
Alisha Dawson
POWSTANIA : 10
WARIACYJNA : 5
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 168
CHARYZMA : 8
SPRAWNOŚĆ : 4
WIEDZA : 12
TALENTY : 26
Krążek, odbity przez Aurorę, sunął leniwie w stronę Allie. Udało jej się go złapać i na moment go zatrzymała, tym samym wstrzymując na krótko grę. Zmarszczone czoło świadczyło, że głęboko zastanawia się nad wyjaśnieniami, które właśnie składała jej Aurora. Czyli to faktycznie coś pokroju rzeźb i dzieł ulicznych, chociaż czasami takimi stają się przedmioty, które już w tych przestrzeniach ulicznych się znajdują. Jaki jest ten proces? Powinna maglować Aurorę, szczególnie przed egzaminami? — Właściwie to całkiem ciekawe – uznaje. Artysta przecież zawsze zrozumie artystę, nawet jeśli poświęca się innej dziedzinie. – Chociaż pewnie gdybym miała się uczyć tego na pamięć, to też by nie sprawiało mi przyjemności. Ale my mieliśmy, na przykład, taki przedmiot, który ujmował muzykę w kontekście kultury. Wykłady były strasznie nudne, a potem na egzaminie musieliśmy opowiadać o motywach muzycznych, z którymi korespondują, na przykład, mity albo wiersze. Trochę przerażające, bo wiesz, to było we Włoszech. We Włoszech bardzo sumiennie wyznają… - Allie rozgląda się na obie strony, żeby nachylić się w stronę Aurory i dodać pół-szeptem: - Gabriela. Są bardzo skrupulatni, jeśli chodzi o ten temat. Zresztą, wiesz, w Watykanie, w sensie we Włoszech, jest siedziba ich kardynała. Właściwie ukrywanie się pomiędzy chrześcijanami nie było takie trudne. Musiała tylko skłamać na kilka tematów, ale i tak za bardzo nie praktykowała magii, bo stawiała na rozwój artystyczny. — Właściwie… - Aurora chciała popracować, więc… - moi rodzice prowadzą warsztat krawiecki. Mogłabym ich spytać, czy nie potrzebują jakiejś pomocy – dodaje, wzruszając ramionami. Krawiectwo, szczególnie to rytualne, podobno było bardzo uznawane i szanowane, o wiele bardziej niż praca w kawiarni. – Ja też czasem im pomagałam, dzięki temu nauczyłam się trochę szyć. Teraz rozwijała się bardziej, bo okazywało się to całkiem opłacalne. Mogła robić przyjaciołom wyjątkowe i przydatne prezenty. — Właściwie, występowanie przed widownią to pewna sztuka… i da się jej nauczyć. Teoretycznie. – Chyba że akurat ma się niską wytrzymałość i prawie umiera się na scenie. Jak sobie poradziłaś? Raczej dość kiepsko, sądząc po tym, że studia zakończyła z wyróżnieniem, ale w szpitalu. — Chyba niezbyt dobrze. Ale, kiedy miałam niedaleko siebie swojego narzeczonego, było mi lepiej. Jakoś tak miałam więcej odwagi, czułam się po prostu bezpieczniej. Starczy tego przytrzymywania krążka. Allie stuknęła w niego, a ten pomknął prosto w stronę bramki Aurory. Atak: 89 + 25 (talent) + 5 (zręczne dłonie) = 119 |
Wiek : 25
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Little Poppy Crest
Zawód : sopranistka | solistka w Teatrze Overtone
Dźwięk odbijanych drążków dzwonił w waszych uszach. Rozmowa — oraz dobra zabawa — toczyła się w najlepsze, gdy drążek, który próbowała odbić Allie poleciał— Właśnie — poleciał. Wystrzelił niemal jak w kosmos, z prędkością zdecydowanie zbyt dużą, jak na zwykłą obronę, lecąc gdzieś przed siebie. Całe szczęście, że przeleciał nad głową Aurory, ale... ściana nie mogła powiedzieć już tego samego. Zdaje się, że krążek zrobił w niej niemałą dziurę. Ups. Co teraz? Notka od MG: Jest to jednorazowa ingerencja Mistrza Gry w związku z krytyczną porażką Allie na obronę drążka. W związku z tym rzeczony drążek odbił się o ścianę, robiąc w niej dziurę. Macie jedną turę (dwie, mechaniczne akcje na postać), aby próbować ją naprawić, nim pojawi się zdenerwowany właściciel — oczywiście pamiętając, że jest to miejsce pełne niemagicznych. Możecie również z miejsca zdarzenia w tym czasie uciec — ucieczka będzie jedną akcją. Jeśli zostaniecie złapane na gorącym uczynku, będziecie musiały zapłacić 30 dolarów (i odpisać je od swojego rachunku) na prace remontowe lub zaproponować, że naprawicie ją samodzielnie i wrócić do wątku z odpowiednimi narzędziami (lub fachową pomocą). Naprawienie ściany będzie wymagać rzutu na statystykę talentu z modyfikatorem za majsterkowanie z progiem 100 (rzuty się sumują). W razie pytań proszę kierować je do Lyry. |
Wiek : ∞
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru sekty satanistycznej
Aurora Marwood
ILUZJI : 10
POWSTANIA : 10
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 159
CHARYZMA : 1
SPRAWNOŚĆ : 2
WIEDZA : 12
TALENTY : 9
Chwila przerwy sprawiła, że znów mogła się napić i skupić bardziej na prowadzonej rozmowie. -Czasami mam wrażenie, że uczymy się przedmiotów, które potem do niczego się nie przydają. - Podzieliła się swoim przemyśleniem, takim, które towarzyszyło każdemu kto podejmował się jakiejkolwiek nauki. Otworzyła szerzej oczy słysząc o Włoszech i gorliwych wyznawcach Gabriela. Nagle dotarła do niej świadomość, że przecież ona sama też omawia dzieła wybitnych malarzy, którzy służyli tym po drugiej stronie. -Doskonale wiem o czym mówisz. Omawiamy na studiach dzieła Caravaggia albo Michelangelo di Lodovico Buonarroti Simoni - Wyszeptała równie konspiracyjnie. Czasami sztuka średniowieczna potrafiła być bardziej zróżnicowana. Zwłaszcza stare manuskrypty gdzie kopiści dawali upust swojemu znudzeniu i rysowali najróżniejsze scenki rodzajowe, zupełnie nie związane z ich wierzeniami. Pomysł na pracę w pracowni krawieckiej sprawił, że otworzyła szerzej oczy. -Ojej.. - Powiedziała cicho, lekko zmieszana. -Dziękuję. Będę wdzięczna jak zapytasz. - Posłała dziewczynie uśmiech. Nie spodziewała się takiej uprzejmości i wręcz jej nie oczekiwała. Nie spodziewała się też, że pracę dostanie. Ostatecznie, naturalnym wydawało się, że córka mogła pomagać rodzicom nawet jak niewiele umiała. Co innego całkowicie obca osoba, która z krawiectwem miała tyle wspólnego, że potrafiła jedynie przyszyć guzik. -Ktoś bliski obok to bardzo duże wsparcie. - Zgodziła się i ustawiła się przy swojej bramce gotowa do jej obrony. Jednak nie przewidziała tego co się wydarzyło. Krążek przeleciał tuż obok niej i wbił się w ścianę. Otworzyła szeroko usta i zasłoniła je dłonią, aby zagłuszyć cichy pisk jaki się z nich wydobył. -Oj… - Wydusiała z siebie podchodząc do ściany, w której zionęła wielka dziura. -Co teraz? - Obejrzała się na Allie. -Musimy to zgłosić. |
Wiek : 20
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Gniazdo
Zawód : Studentka
Alisha Dawson
POWSTANIA : 10
WARIACYJNA : 5
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 168
CHARYZMA : 8
SPRAWNOŚĆ : 4
WIEDZA : 12
TALENTY : 26
Nie sposób się niezgodzie. Allie kiwa głową ze zrozumieniem, bo sama przeszła przez etap studiów – i przedmioty na pierwszych latach faktycznie wydawały jej się kompletnie bezużyteczne. — Na przykład filozofia – wyciąga pierwszy lepszy przykład z brzegu. – Jest chyba na wszystkich kierunkach wszystkich uczelni, mam wrażenie. Nie chcę jej umniejszać, ale… naprawdę, już nic z jej zakresu nie pamiętam. I było też kilka innych przedmiotów, o których istnieniu już nawet nie pamiętała. To, co się liczyło przede wszystkim, to te przedmioty główne i praktyka. Aurora zdawała się nawet przerażona faktem, że Allie przebywała wśród tak wielu niemagicznych ludzi, ale szybko sobie przypomina o wkładzie ich w kulturę. I właściwie nie ma co się dziwić – kultura chrześcijańska przez bardzo długi czas była fundamentem, na którym powstawały następne formy. — Tak samo w muzyce. Bach, Haydn, Haendel, wszyscy pisali oratoria na podstawie Biblii i wersji Gabriela. Staram się do nich podchodzić po prostu jako do nieświadomych, jak do dzieł kultury, trochę jak te oparte na mitach. Tak jest łatwiej. Wyparcie to zawsze jakiś sposób na pogodzenie się z rzeczywistością dość niewygodną. Szkoda tylko, że nie zadziała tak z krążkiem. Allie kiwa głową tylko na temat o pracy wakacyjnej, a potem patrzy, jak krążek z impetem wbija się w ścianę za nimi. Jeszcze przez chwilę wpatruje się w szoku, z niedowierzaniem, że coś takiego się stało – jakby miała nadzieję, że za kolejnym mrugnięciem okaże się, że to wszystko jej się przywidziało. Ale nie. — Kur…czę… - zaklina pod nosem, powoli cofając się od stołu do gry. Aurora ma rację, muszą to zgłosić… Ale nie tylko. – Trzeba to naprawić. Ale sama… nie wiem jak. – Wciąż jest w szoku, przyglądając się wyrwanej w ścianie dziurze. Może kogoś poprosić o pomoc… w pierwszej chwili przychodzi jej do głowy tylko Maurie. – Ty nie musisz brać na siebie odpowiedzialności – w końcu to nie jej wina, jakimś cudem krążek musiał się wyślizgnąć Allie. – Zadzwonię po kogoś i zobaczę, jak mogę to naprawić. Czy nie lepiej po prostu zostawić pieniądze na naprawę… zaczekasz? Jest tu gdzieś telefon? Przydałby jej się. |
Wiek : 25
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Little Poppy Crest
Zawód : sopranistka | solistka w Teatrze Overtone
Aurora Marwood
ILUZJI : 10
POWSTANIA : 10
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 159
CHARYZMA : 1
SPRAWNOŚĆ : 2
WIEDZA : 12
TALENTY : 9
O sztuce wyznawców Lucyfera nie mówiło się dużo, choć ta istniała. Jednak Gabriel i jego wyznawcy zdominowali świat karmiąc go kłamstwami, sprawiając, że oświecenie ostatecznie nie przyszło. Jakiż świat byłby zróżnicowany, gdyby zestawić obok siebie dwie wersje tej samej historii. To sprawiło, że zaczęła się zastanawiać czy była ostatnio na wystawie sztuki, która dotknęłaby ich wiary. Być może to dobry pomysł, aby podrzucić pomysł na tajnych kompletach, albo na samej uczelni? Artyści mieli to do siebie, że byli często uważani za szaleńców, którzy przełamują tematy tabu. Tylko kto byłby zainteresowany taką pracą semestralną? Musiała rozeznać się w tej sprawie. Jednak w tej chwili sprawy studiów i uczelni oraz sztuki zeszły na dalszy plan. Dziura w ścianie sprawiała, że nic innego nie miało znaczenia. A grupka młodych ludzi obok nich wpatrywała się w nie z zainteresowaniem i uśmieszkami na twarzach. Nie kwapili się do pomocy, ale na pewno bardzo chętnie je ocenią, zależnie od tego co teraz zrobią. -Telefon powinien być na zapleczu albo widziałam też jeden w okolicy toalet. - Wskazała neonowy kierunkowskaz. -Ty zadzwoń, ja zgłoszę szkodę. Nie miała zamiaru znajomej zostawiać samej z tym kłopotem. Przyszły razem i grały, a to był tylko wypadek i nie miały powodów do tego, aby się wstydzić. Posłała więc wymowne spojrzenie do grupki, która stała obok nich, a potem uśmiechnęła się przyjaźnie wymijając ich kiedy szeptali i naśmiewali się w swoim gronie. Nie miała przy sobie takich pieniędzy, aby płacić za naprawę. Wolała już sama zapytać tatki jak poradzić sobie z dziurą i samej to zrobić. Pewnie wystarczy jakaś szpachla, trochę zaprawy i będzie jak nowe. Z taką nadzieją zbliżała się do baru, aby zgłosić szkodę. -Przepraszam! - Zawołała unosząc dłoń w górę. -Bo… miałyśmy mały wypadek. Krążek nam wypadł… -Nie ma problemu, damy wam drugi. - Powiedział chłopak, który przecierał właśnie szklanki, ale Aurora szybko pokręciła głową. -Nie, nie, nie! Chodzi o to, że uderzył w ścianę i jest teraz w niej… wielka, dziura. - Uśmiechnęła się przepraszająco, a chłopak zamarł na chwilę, a jego wzrok właśnie oceniał posturę Aurory i informację o dziurze w ścianie. -Koleżanka zaraz zadzwoni po kogoś, kto nam pomoże naprawić szkodę. - Dodała szybko widząc, że na zapleczu rośnie postura właściciela lokalu. |
Wiek : 20
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Gniazdo
Zawód : Studentka
Alisha Dawson
POWSTANIA : 10
WARIACYJNA : 5
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 168
CHARYZMA : 8
SPRAWNOŚĆ : 4
WIEDZA : 12
TALENTY : 26
Allie mogłaby przysiąc, że jeszcze nigdy tak prędko nie biegła do telefonu. Szczęśliwy traf chciał, że akurat automat nie był oblegany i mogła, dość nerwowo, wybrać jedyny numer telefonu, jaki przychodził jej do głowy w takiej chwili. Sygnał mijał za sygnałem i była już prawie pewna, że słuchawka po drugiej stronie nie zostanie podniesiona… Ale jednak. Sama rozmowa zajęła zaledwie parę chwil. Może dwie minuty? Na pewno nie więcej. Allie nie umiała stwierdzić i chociaż zdecydowanie porozmawiałaby przez telefon jeszcze, tak wiedziała, że Aurora jest sama na polu walki i musi świecić za nią oczami. To nie był więc dobry czas na wiszenie na słuchawce i szeptanie słodkich słówek. Stąd też, odrobinę uspokojona, odłożyła słuchawkę i bez zawahania pobiegła z powrotem do salonu gier. Znalezienie Aurory i stojącego przy niej mężczyzny nie było trudne, chociaż cięższym było odgadnięcie jego nastroju. — Już jestem – wysapała, zdyszana, po tak nagłym i intensywnym, choć krótkim biegu. Ból w ramieniu zaczął się odzywać, ale postanowiła go tymczasowo zignorować. Przejdzie. Zawsze samo przechodziło. Dopóki to nie serce, nie jest źle. – Udało mi się dodzwonić do kogoś, kto mógłby pomóc, ale będzie to… dopiero jutro. Nie zadzwoniła bezpośrednio do majstra, ale Maurice mówił, że zdobędzie do niego namiary – a Allie nie miała żadnych powodów, żeby mu nie ufać. Sam zresztą z własnej kieszeni chciał pokryć szkodę, a przecież Allie nie miała zamiaru przyjmować od niego żadnych pieniędzy. Pozostawało tylko modlić się o minimalną wyrozumiałość właściciela. Po tym, jak przed chwilą stał, wmurowany i lekko niezadowolony, ciężko było stwierdzić, czy przymknie oko i pójdzie im na rękę. — Jutro wrócimy tutaj z fachowcem i załatamy tą dziurę na swój koszt – próbuje jeszcze przekonać go Allie. Z jakim skutkiem? Czy właściciel jest przekonany? k1 - po chwili namysłu marszczy brwi i węszy oszustwo, po czym zaczyna odgrażać się, że za moment zadzwoni na policję k2 - jest zdecydowanie nieprzekonany i utrzymuje, że naprawione musi być dzisiaj, bądź dzisiaj musi dostać gotówkę k3 - może to urok osobisty, ale ostatecznie przystaje na propozycję, dając możliwość powrotu jutro |
Wiek : 25
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Little Poppy Crest
Zawód : sopranistka | solistka w Teatrze Overtone
Stwórca
The member 'Alisha Dawson' has done the following action : Rzut kością 'k3' : 3 |
Wiek : ∞
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru satanistycznej sekty