Witaj,
Mistrz Gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
POSĄG LUCYFERA SIEWCY
Przekazany przed latami przez anonimowego darczyńcę posąg będący obecnie chlubą szkółki kościelnej w Saint Fall. Ciężka, mosiężna rzeźba przedstawia Lucyfera jako pierwszego siewcę, który nauczył swoje dzieci posługiwania się magią, a po jego bogach znajduje się wzrastająca latorośl – młoda dziewczynka i chłopiec, patrzący na swojego nauczyciela z ufnością. Posąg prezentuje się dumnie na jednym z korytarzy i doglądany jest pieczołowicie zarówno przez siewców, jak i uczniów. Artysta, który go wykonał, pozostaje nieznany i anonimowy do dziś.

Mistrz Gry
Wiek :
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru sekty satanistycznej
Frank Marwood
POWSTANIA : 10
WARIACYJNA : 30
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 171
CHARYZMA : 3
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 25
TALENTY : 11
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t152-frank-marwood
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t267-frank-marwood
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t289-gosci-we-mnie-przeszlosc
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t269-poczta-franka-marwooda
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f99-gniazdko
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1055-rachunek-bankowy-frank-marwood
POWSTANIA : 10
WARIACYJNA : 30
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 171
CHARYZMA : 3
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 25
TALENTY : 11
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t152-frank-marwood
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t267-frank-marwood
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t289-gosci-we-mnie-przeszlosc
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t269-poczta-franka-marwooda
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f99-gniazdko
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1055-rachunek-bankowy-frank-marwood
marzec 19, 1985

Czy ktoś z państwa wie, w jaki sposób dochodzi do zapłonu cząsteczek magii?
Wzorkiem pognał po sali, szybko dostrzegając, że nie wiedział zupełnie nikt. Każde dziecko wpatrzone w swój zeszyt, jakby bojące się, że nieprawidłowa odpowiedź będzie skutkować złą oceną.
No, omawialiśmy to. Panie Vespertine? Może pan? — spojrzał na jednego z uczniów, siedzącego w trzeciej ławce.
Więc... — zaczął czternastoletni chłopak o płomiennorudych włosach i ziarnistych piegach na całej buzi. Jego starszy brat radził sobie doskonale, ostatnio napisał nawet list, że zaczął studia na tajnych kompletach, że wybrał teorię magii... — Więc trzeba je podpalić — orzekł Vespertine, na co pół klasy roześmiało się głośno.
Prawie dobrze! — Frank uśmiechnął się pod wąsem, kiwając młodziakowi głową, by usiadł. — Tak jak mówi pan Vespertine, bo jestem przekonany, że właśnie to miał na myśli — cząsteczka musi otrzymać odpowiedni impuls magiczny, który doprowadzi do re-ak...
cji! — odpowiedziała reszta klasy.
Frank znów kiwnął głową, odwracając się do zielonej tablicy, na której kredą naskrobał kilka wzorów, potrzebnych do zrozumienia zagadnień.
Chociaż proces podpalania brzmi ekscytująco, to jednak naprawdę rutynowe zjawisko. Widzicie, magia podlega uniwersalnym zasadom, podobnie jak inne zjawiska fizyczne. To znaczy, że zawsze jak kopniecie gołą stopą w kamień, ten odpowie swoją siłą i złamiecie palucha. Podobnie jest z magią — może łamać paluchy, jeśli zostanie użyta nieprawidłowo. Dlatego właśnie mamy teorię magii. Zacznijcie notować — palcem postukał w zeszyt panny Beam z pierwszej ławki. — Na pewno doskonale pamiętacie, bo omawialiśmy to już, czym są cząsteczki magiczne. To nie są malutkie kuleczki lśniącego brokatu albo cekiny, jak można by było wnioskować z bajek. To formy energii, które zgrupowane tworzą to, co nazywamy czarem. Czyli wiele cząsteczek magicznych zebranych w kupę to czar. Może nie piszcie „kupa” — spojrzał z góry na zeszyt tej samej uczennicy, a klasa znów się roześmiała. — Napiszcie — i sam zaczął notować na tablicy — Cząsteczki magiczne tworzą czary. Tak. Wyobraźcie sobie, że jesteście archeologami, którzy znajdują starożytny artefakt i miotełką czyszczą go z kurzu i ziemi. Tak samo obchodzimy się z magią. Delikatnie. Więc czym jest podpalenie i jak podpalenie może być delikatne? Otóż proces zaczyna się w momencie koncentracji na danej cząsteczce. Cząsteczki dzielimy zależnie od swojego gatunku. Znacie dobrze gatunki magii, to jest jej dziedziny. Do podpalenia cząsteczek może dojść w użyciu każdej z nich, co nie da nam nic więcej niż... ogień. Odpowiednie skupienie powoduje gromadzenie się cząsteczek i wywołanie ich reakcji. Jakie to skupienie? — spojrzał na ucznia z ostatniej ławki, który dłubał właśnie w nosie. Nie odpowie mu... — Inkantacja. Czy ktoś zna czary wywołujące ogień? — odwrócił się do tablicy, gotowy zapisywać każdy przykład.
Ignifocus.
Dziedzina?
Eee. Chyba magia natury? Ale możliwe, że magia iluzji?
A co robi ten czar?
Zapala ogień w kominku, mama często używa...
Prawdziwy ogień, czy iluzoryczny?
A no tak. To magia natury.
Bardzo dobrze. — zapisał na tablicy Ignifocus, MN. — Ktoś jeszcze?
Flamma — odezwał się dziewczęcy głos. — Natura.
Vitailapada — prawdopodobnie wspomniał o tym któryś z młodych Bloodworthów, ale Marwood nie odwrócił się od tablicy, dalej pisząc. — Też natura.
Więc jak państwo widzą, mamy co najmniej cztery takie czary. Zajmiemy się teraz procesem. Zapiszcie, bo to będzie na egzaminie — notował już po prawej stronie tablicy. — Jeden. Wzbudzenie cząsteczki. Energia musi zostać dostarczona do atomu, aby wzbudzić jego elektrony. To ten moment, kiedy inkantujecie czar, moc wzbiera się i kumuluje w cząsteczce. Dwa. Przejście do stanu metafizycznego. Trudne słowo, wiem. Me-ta-fi-zy-czny. To etap, w którym cząsteczka staje się bardziej podatna na manipulacje i kierowanie jej energią. Trzy. Utrzymanie równowagi energetycznej. Odpowiednia inkantacja budzi w cząsteczce proces spalania. To tak jakbyście wrzucili zapałkę do benzyny. Podpali się prawda? Tak samo inkantacja działa, jak ta zapałka, a cząsteczka jak benzyna. Inkantacja i skupienie odpowiada za odpowiednią równowagę i harmonię, żeby nie okazało się, że proste odpalenie świeczki zakończy się wybuchem wosku w twarz. Cztery. Wypalenie. Po odpowiednio wypowiedzianej inkantacji, gdy wszystko zadziała, cząsteczka ostatecznie unika samozniszczeniu w efekcie spalania. Tak jak karta — chwycił jedną z kartek z biurka, zupełnie czystą i niezapisaną, a następnie zgniótł ją w kulkę, którą umieścił na wolnym krańcu biurka. — Flamma — wypowiedziany czar natychmiastowo podpalił papier, który jeszcze przez chwilę dymił się, aż w końcu ostatecznie dopalił, odrobinę brudząc biurko.
Klasa tkwiła na zmianę w milczeniu i okrzykach rozbawienia. Tego potrzebował, odrobinę zainteresowania, żeby najbardziej angażujący i tym samym najtrudniejszy (przynajmniej w opinii siewcy) przedmiot rozbudził potrzebę wiedzy tych milusińskich.
Czasem moja żona dodaje piątą część procesu. Mycie i szorowanie — spojrzał na plamę, drapiąc się po wąsach. Przecież nic wielkiego się nie stało. — Ale tego nie zapisujcie ani jej nie powtarzajcie — krótkie mrugnięcie okiem i tadam, życie znowu ma sens.
Znowu — na dwadzieścia minut — Frank zapomniał o trudach niezrealizowanych marzeń, o potrzebie ucieczki stąd, o zostawieniu jej i ich, tylko po to, by stworzyć coś, co mu obiecano.
Zegar wskazał punktualnie 4, a to oznaczało koniec lekcji. Uczniowie doskonale zdawali sobie z tego sprawę, stopniowo zgarniając swoje manatki z biurek, a on — jak gdyby nigdy nic — chwycił za gąbkę, nieco wilgotną od wody, próbując ostrą krawędzią doczyścić zniszczony fragment szkolnego biurka. Nikt go za to nie policzy. Prawdopodobnie. Prawda?

z tematu
Frank Marwood
Wiek : 55
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Wallow, Hellridge
Zawód : siewca teorii magii