Witaj,
Mistrz Gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
First topic message reminder :

Bar
Obdrapany, wpasowujący się w całą resztę pubu bar, za którym od czasu do czasu pojawia się barman, udając, że czyści szkło, patrząc po stanie podawanego alkoholu i kufli czy szklanek. Oblegany najczęściej przez najbardziej pijanych, którzy zamiast bójki mają ochotę posmęcić na temat swojego życia. Lub którym ogólnie towarzystwo jest nie w smak.
Mistrz Gry
Wiek :
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru sekty satanistycznej
Dorian Bane-Park
ANATOMICZNA : 15
NATURY : 10
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 164
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 2
WIEDZA : 25
TALENTY : 6
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t2319-dorian-bane-park
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t2349-dorian-bane-park
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t2350-dori-mori-boom
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t2351-poczta-doriana-bane-parka
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f263-raventree-hall
BANK : https://www.dieacnocte.com/t2431-rachunek-bankowy-dorian-bane-park
ANATOMICZNA : 15
NATURY : 10
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 164
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 2
WIEDZA : 25
TALENTY : 6
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t2319-dorian-bane-park
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t2349-dorian-bane-park
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t2350-dori-mori-boom
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t2351-poczta-doriana-bane-parka
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f263-raventree-hall
BANK : https://www.dieacnocte.com/t2431-rachunek-bankowy-dorian-bane-park

Dorian nie nosił swojego aż tak widocznego, ponieważ ze swojego zrobił swego rodzaju breloczek do torby lub spodni, w zależności od tego, co akurat miał na sobie. Dzięki temu dla barmanki pozostawał anonimowy. Uśmiechnął się z lekkim zadowoleniem.

To na pewno, raczej noszenie takich typów osób jest ostatnią rzeczą, z którą ktokolwiek chciałby się zajmować. Ale jeśli chcesz dobrze spać i szybko, to trzeba się go pozbyćpowiedział z uśmiechem, rzucając spojrzenie na jegomościa. Oceniał jego stan i rozważał, czy będzie mocno problematyczny. Wyglądało jednak na to, że nie, chyba że się przebudzi i zacznie się awanturować. Wtedy mogłoby się to okazać nieco kłopotliwe.

Imiona miały taką moc, że natychmiast wprowadzały poczucie swobody i bliskości. Zawsze, gdy rozmawiał z pacjentami, używał ich imion, przełamując tym samym barierę między lekarzem a pacjentem. Pragnął nawiązać jakąś więź, jednak konsekwencją tego było, że pacjenci nie byli mu obojętni. Kiedy coś złego się działo, brał to do siebie. Nie potrafił być obojętny.

Wino w takim miejscu wydawało się absurdalne, jakby teraz zamówił sobie soczek albo kawę. Istniały pewne niepisane zasady w takich lokalach, które łatwo można było dostrzec. Nawet jeśli ktoś ich nie znał, barman z pewnością go nakierował, chyba że chciał zobaczyć, co stanie się z kimś, kto złamie te reguły.

Czy kłamał, mówiąc, że Mary była urocza? Absolutnie nie. Naprawdę musiał przyznać, że dziewczyna była urocza i czarująca, przynajmniej w jego percepcji. Zdawał sobie sprawę, że zapewne często słyszała takie komplementy, od „piękna kobieto” po „madmłazerl” od najbardziej wyszukanych adoratorów. Niemniej jednak, nie czuł potrzeby, by przekonywać ją o swojej szczerości. Ona sama oceni.


W sumie masz rację, w końcu od rana muszą to rozwozić, żeby się nie zepsuło. Niestety, nie mam na to zbyt dobrego oglądu, rzadko bywam w tych stronachpowiedział, lekko poprawiając włosy palcami. Na słowa o tym, co się wydarzyło w nocy, lekko się zaśmiał.

-Domyślam się pewnie też często wracali po więcej, myśląc, że nic złego im się nie stanie. Albo trafiali na oddział, albo dostawali jeszcze mocniej po twarzy- powiedział z ironicznym uśmiechem - muszą być problematycznymi pacjentami- jakby nigdy sam nie miał z tym nic wspólnego. W rzeczywistości, podczas swojej rezydentury, a czasem i teraz, musiał zszywać rozcięte łuki brwiowe lub poważniejsze uszkodzenia ciała. Pamiętał jednego pacjenta, który trafił do szpitala z kawałkiem szkła w tułowiu po bójce. Pijani ludzie byli dla niego fascynujący, z ich zdolnością do unikania śmierci w takim stanie.

Gdy zobaczył, co dzieje się z dziewczyną, natychmiast się podniósł, jego ruchy były szybkie, ale precyzyjne. Pierwszym, co zrobił, było odsunięcie od niej naczynia, które mogła łatwo rozbić – w tej chwili było to najbardziej niebezpieczne narzędzie w jej ręku. Upewniwszy się, że potencjalne zagrożenie zostało zneutralizowane, skupił swoją uwagę na niej. Patrzył na nią uważnie, chwytając jej dłoń, aby zbadać tętno i śledzić jej działania. Jego palce delikatnie, ale stanowczo, sprawdzały puls, szukając jakichkolwiek oznak nieprawidłowości.

Trudno mu było określić, co dokładnie przeżywała – panika? Utrata świadomości? A może coś jeszcze innego, co nie mieściło się w jego doświadczeniu? Niezależnie od przyczyny, zdawał sobie sprawę, że była to bardzo niebezpieczna sytuacja. Jej oczy były szeroko otwarte, ale wyglądały na nieobecne, co tylko potwierdzało jego obawy.

Kiedy zauważył, że dziewczyna zaczyna odzyskiwać przytomność, jej oddech staje się bardziej regularny, a tętno stabilizuje się, poczuł ulgę. Delikatnie, lecz zdecydowanie, skierował jej głowę w swoją stronę, aby skupiła na nim uwagę. Jego spojrzenie było pełne troski, próbując przekazać jej poczucie bezpieczeństwa i wsparcia. Wiedział, jak ważne jest, aby w takich momentach pacjent czuł, że nie jest sam, że ktoś nad nim czuwa.


Spokojnie, jesteś bezpieczna. Opisz mi miejsce, w którym jesteśmy. Co jest na ścianie za mną? zapytał ją, starając się zakotwiczyć jej myśli w teraźniejszości. Jego głos był spokojny i łagodny, jakby nic się zupełnie nie stało, niosąc w sobie ciepło i pewność, które miały uspokoić jej rozchwiane emocje. Dłoń, którą trzymał jej rękę, była solidnym punktem, dowodem na to, że jest tuż obok, realny i gotowy do pomocy.

Chcesz usiąść? Macie tutaj jakieś stabilniejsze siedziska?dodał, choć sam kątem oka już szukał jakiejś loży, krzesła, kanapy lub fotela. Jego wzrok przemykał po pomieszczeniu, oceniając możliwości, które mogłyby zapewnić dziewczynie chwilę wytchnienia. Zdawał sobie sprawę, że musi najpierw pomóc jej powrócić do rzeczywistości, zanim będzie mógł zadać bardziej szczegółowe pytania.

Jego opanowanie i sposób, w jaki ją traktował, miały na celu zbudowanie zaufania. Wiedział, jak ważne jest, aby w takiej chwili czuła, że ma oparcie. Dłoń, którą trzymał jej rękę, nie była jedynie gestem fizycznego wsparcia, lecz także sygnałem, że jest tu dla niej, gotów pomóc w każdym momencie. Czuł, że powoli wraca do siebie, ale nie chciał niczego przyspieszać. Każdy ruch i słowo były przemyślane, aby dać jej czas i przestrzeń na odzyskanie równowagi.


Dorian Bane-Park
Wiek : 34
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Eaglecrest
Zawód : Chirurg ogólny, Ratownik, Dorywczo model
Mary Wood
ANATOMICZNA : 5
NATURY : 5
POWSTANIA : 12
SIŁA WOLI : 3
PŻ : 165
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 6
WIEDZA : 8
TALENTY : 10
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1631-mary-anne-wood
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1656-mary-wood#21408
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t2188-poczta-marysi#28760
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f237-riverbend-st-9-10
BANK : https://www.dieacnocte.com/t2366-rachunek-bankowy-mary-wood#33535
ANATOMICZNA : 5
NATURY : 5
POWSTANIA : 12
SIŁA WOLI : 3
PŻ : 165
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 6
WIEDZA : 8
TALENTY : 10
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1631-mary-anne-wood
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1656-mary-wood#21408
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t2188-poczta-marysi#28760
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f237-riverbend-st-9-10
BANK : https://www.dieacnocte.com/t2366-rachunek-bankowy-mary-wood#33535
- Nie zaprzątaj sobie nim teraz głowy. Jesteś tu po to, by miło spędzić czas, na kwestie porządkowe przyjdzie jeszcze czas - dorzuca rozbawionym tonem, bo to miłe, że ktoś przejmuje się jej losem i wyraża jakąś chęć pomocy, ale zaistniały problem nie jest wcale palący.
- Pacjentami? - ściąga brwi i wzrusza ramionami. Nie, nadal jej nie uświadomił co do swojej profesji. - Klientami, mężami, ojcami, każdym z kolei. Nie chcę z góry zakładać, że każdy, kto się awanturuje, jest od razu złym człowiekiem, ale po alkoholu, to niektórzy zmieniają się nie do poznania. - W bezbronne owieczki, albo bezwzględne bestie. Miała dostatecznie wiele czasu przez te wszystkie lata zarówno pracy w barach, co żyjąc na ulicy, by obcować z nimi wszystkimi jak i dobrze rozpoznać kolejne typy. Nazywa czasem siebie obserwatorką przyrody, kiedy z mieszaniną zaciekawienia i odrazy przygląda się takim okazom, najlepiej z bezpiecznej odległości. Każdy z nich wydaje się być inny, mieć własne cechy charakterystyczne i gdyby tylko miała pewność, że spisanie ich wszystkich byłoby poczytną lekturą, już dawno zostałaby milionerką.
Dysocjacja przytrafia jej się stosunkowo często, jednak najczęściej są to wyłącznie napady duszności, które wywołują panikę. To ona jest tu najniebezpieczniejsza, bo wraz z poczuciem utraty kontroli, wszystko po kolei zaczyna się sypać. Serce w piersi łomocze, jednak nie napełnia organizmu powietrzem, bo to wcale nie przedostaje się do płuc wraz z oddechem. W panice ten staje się gwałtowny oraz płytki, mięśnie zaciskają się gwałtownie i ciało natychmiast sztywnie. Na to nie ma się już później żadnego wpływu, bo fizyczna powłoka zdaje się być czymś zupełnie obcym. Tych momentów Mary boi się najbardziej, bo kiedy dusza już zupełnie rozszczepi się od ciała, trudno jest pochwycić ją z powrotem.
Wdech i wydech, jeden za drugim. Próba uspokojenia się przebiegłaby znacznie swobodniej, gdyby nie miała na wyciągnięcie ręki drugiego człowieka. To jedna z najtrudniejszych części bycia odmieńcem - problemy w pracy. O ile w samotności może sobie pozwolić na względną swobodę i brak jakichś przesadnych wyrzutów sumienia, to wśród klientów momentalnie ogarnia ją wstyd. Wzbudza przecież niezrozumienie, niekiedy poczucie winy, a na pewno bezradność. Nikt nie lubi czuć się bezradnym, to takie idiotyczne uczucie.
Tego, co zadziało się z jej ciałem przy barze, nie może zobaczyć. Zaciśnięte szczelnie powieki nie przepuszczają ani odrobiny światła, a kładziona na nadgarstku dłoń nie zapisuje się w świadomości jako dotyk. Wraca z wolna do świadomości, oddychając już nieco wolniej, a w umyśle nie miga już czerwona lampka alarmowa. Wiedziona dotykiem broda unosi się, a mgliste spojrzenie powoli łapie ostrość. Próbuje skupić się na słowach mężczyzny, ale te zdają się dochodzić jakby znad tafli wody, podczas gdy sama zanurza się w głębokiej toni i stara wypłynąć na powierzchnię.
- Na ścianie? - powtarza za nim jeszcze z nutą niepewności, zanim dociera do niej sens rzucanych poleceń. Mruga kilkakrotnie, a błękit tęczówek osadza się najpierw na strapionej twarzy o czułym spojrzeniu. Kiedy po raz ostatni ktoś obdarzył ją czymś podobnym? Uwagą, zainteresowaniem? Próżno szukać w otchłani pamięci podobnych wspomnień, więc Wood skupia się na zadanych pytaniach. - Jesteśmy w Nine Fine, a za tobą jest wejście z tym obrazkiem przedstawiającym cycatą piratkę - mówi, przesuwając wzrok nieco na bok, by upewnić się, że to, co mówi, jest prawdą. Miała cały miesiąc od dnia, w którym przybyła do Stanów, by przyjrzeć się temu wybitnemu dziełu sztuki. Artysta płakał, jak malował.
- Nie, nie, ja naprawdę… - mamrocze dalej pod nosem na propozycję zajęcia miejsca. Wzdycha ciężko, by zaraz po tym wyprostować się i odsunąć pół kroku, uwalniając się spod jego dotyku. Nie nawykła do takiej bliskości, do żadnej bliskości wymienianej z drugim człowiekiem i za wszelką cenę chce jej unikać. W takich sytuacjach momentalnie przypomina jej się ojczym i jego obrzydliwe dłonie, obłapiające jej bezbronne ciało, kiedy dusza zawieszona tuż obok zmuszona była to wszystko bezradnie oglądać.
- Czasem tak mam, nie ma się czym przejmować, serio - próbuje go uspokoić i dla świętego spokoju obchodzi bar dookoła. Zajmuje miejsce na jednym z wolnych hokerów, wybierając ten, gdzie dzieli ich ułożona na krześle torba, by mężczyzna nie już do niej nie sięgał. - To pewnie z przepracowania, bo nie pamiętam już, kiedy miałam jakiś dzień wolnego. - Dokładnie trzy dni, kiedy to z Irą skurwiła się okrutnie splecionym własnoręcznie kadzidłem. Wybitny był to twór i Mary była z siebie niesamowicie dumna. - Mam nadzieję, że cię nie wystraszyłam. Podły alkohol, mdlejąca obsługa. Marna to reklama lokalu, co? - Na dziewczęcej twarzy gości znów uśmiech, tym razem o wiele bledszy i bardziej zmęczony.
Mary Wood
Wiek : 20
Odmienność : Rozszczepieniec
Miejsce zamieszkania : Sonk Road
Zawód : barmanka zielarka
Dorian Bane-Park
ANATOMICZNA : 15
NATURY : 10
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 164
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 2
WIEDZA : 25
TALENTY : 6
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t2319-dorian-bane-park
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t2349-dorian-bane-park
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t2350-dori-mori-boom
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t2351-poczta-doriana-bane-parka
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f263-raventree-hall
BANK : https://www.dieacnocte.com/t2431-rachunek-bankowy-dorian-bane-park
ANATOMICZNA : 15
NATURY : 10
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 164
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 2
WIEDZA : 25
TALENTY : 6
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t2319-dorian-bane-park
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t2349-dorian-bane-park
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t2350-dori-mori-boom
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t2351-poczta-doriana-bane-parka
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f263-raventree-hall
BANK : https://www.dieacnocte.com/t2431-rachunek-bankowy-dorian-bane-park
Lekarz, który teraz odezwał się w Dorianie, skupił całą swoją uwagę na kobiecie przed sobą. Nie zamierzał jej zostawić, bez względu na to, co by powiedziała. Nie wycofa się, bo spełniał swój obowiązek. Ponadto chciał, aby była bezpieczna i upewnić się, że wszystko z nią w porządku. Był zdeterminowany, aby pomóc jej przetrwać ten trudny moment.

Zrozumiał, że pytanie o wygląd ściany mogło wydać się jej zupełnie bezsensowne, ale właśnie w ten sposób zakotwiczał ludzi w teraźniejszości. Skupiając się na tym, co widzą tu i teraz, pomagał im oderwać myśli od traumy. To była podstawa - nie pytać o atak ani o szczegóły, które wymagają grzebania w pamięci, lecz skupić się na bieżących doznaniach zmysłowych. Wiedział, że sytuacja musi być dla niej trudna, choć przypuszczał, że to nie jest pierwszy raz, kiedy znalazła się w podobnym położeniu.

Przeszukiwał swoje wspomnienia, przypominając sobie podobne przypadki, które spotkał w swojej praktyce. Kilka z nich przyszło mu do głowy, ale nie wypowiadał ich na głos. Teraz najważniejsza była Mary. Jej dobro było priorytetem, a jego zadaniem było zapewnienie jej wsparcia i poczucia bezpieczeństwa.

Nadal patrzył na nią łagodnie, spokojnymi oczami, które emanowały ciepłem i zrozumieniem. Kiedy zaczęła opisywać ścianę za nim, kącik jego ust nieznacznie uniósł się w uśmiechu. To był dobry znak – udało się ją zakotwiczyć w teraźniejszości, więc lekko się zaśmiał, próbując rozładować napięcie.


-Muszę przyznać, że właściciel ma ciekawy gust, ale to chyba kwestia że jesteśmy w dzielnicy portowej - powiedział żartobliwie, nawiązując do jej opisu obrazu przedstawiającego cycatą piratkę. Chciał nieco rozluźnić atmosferę, wprowadzić odrobinę normalności do tej napiętej sytuacji.
Był świadomy, że dla niej to chwila pełna napięcia i stresu, ale starał się, aby poczuła się choć trochę lepiej. Każdy jego ruch, każde słowo, były przemyślane. Jego zadaniem było nie tylko leczyć ciało, ale i koić umysł. Wiedział, że to, co robi teraz, jest kluczowe dla jej powrotu do spokoju.


-Jak myślisz, co skłoniło właściciela do wyboru takiego właśnie obrazu? - zapytał, chcąc utrzymać jej uwagę na czymś neutralnym. Miał nadzieję, że rozmowa o czymś tak trywialnym jak dekoracja ścienna pozwoli jej na chwilę oderwać się od stresu i zmartwień.
Patrząc na nią, widział, że stara się zapanować nad swoimi emocjami. Wiedział, że jego obecność i spokojny głos mogą jej w tym pomóc. Czuł, że jest na dobrej drodze, ale był gotów poświęcić tyle czasu, ile będzie potrzebowała, aby poczuła się bezpieczna i pewna siebie. Jego głównym celem było zapewnienie jej wsparcia i pomocy w trudnym momencie.

Gdy usłyszał jej słowa, że nic jej nie jest, lekko zrugał ją wzrokiem, a jego twarz wyrażała mieszankę troski i stanowczości.


-To zdecydowanie było coś, Mary - odpowiedział, a jego ciemne oczy zdawały się stawać jeszcze ciemniejsze, niemal czarne. Było w nich coś intensywnego, co przyciągało uwagę. Może to światło, może coś zupełnie innego. Puścił jej dłoń, ale nadal nie usiadł, czujnie obserwując każdy jej ruch. Szukał jakichkolwiek oznak odchyleń w jej poruszaniu się, próbując ocenić jej stan. Może jego bliskość była przytłaczająca, ale jako lekarz wiedział, że musi być blisko, aby upewnić się, że wszystko jest w porządku.
Gdy usiadła, podał jej swoją skórzaną kurtkę. Po takich atakach – czy to dysocjacji, paniki, czy czegokolwiek podobnego – zwykle daje się koce, by osoba mogła poczuć się bezpiecznie, schować się i poczuć choćby minimalny ciężar, który daje poczucie stabilności. Wiedział, że okrycie jej czymś ciepłym może pomóc w odzyskaniu równowagi. Kurtka była ciepła i pachniała nim, co mogło dać jej poczucie bezpieczeństwa.
Odkrywając się z kurtki, przypadkowo ujawnił breloczek przy swoim kluczu, dzięki któremu barmanka mogła połączyć fakty i zorientować się, kim naprawdę jest. To drobne detale często zdradzały więcej, niż się wydawało.


-Gdzie tu macie jakąś czystą wodę do picia? - zapytał po chwili, rozglądając się po barze. Chciał, aby to ona odpowiedziała i pokierowała go, by zaangażować ją w coś prostego i odwrócić jej uwagę od nieprzyjemnych myśli. Sam starał się znaleźć wodę, ale nie chciał się narzucać ani wyglądać na kogoś, kto przejmuje kontrolę. Jego celem było, aby Mary poczuła się komfortowo i miała poczucie, że jest w stanie panować nad sytuacją.
Patrzył na nią z łagodną determinacją, gotów pomóc jej w każdy możliwy sposób. Wiedział, że takie momenty wymagają delikatności i troski, więc starał się być jak najbardziej wspierający. Jego obecność miała być stabilnym punktem, na który mogła się oprzeć.

Kiedy usłyszał, że czasem tak się czuje, przyjrzał się jej o wiele uważniej. Zmartwienie w jego oczach było widoczne.

-Znasz źródło tych objawów? Myślałaś może o pójściu do szpitala na badania? To może się z czasem zrobić bardziej niebezpieczne - powiedział z troską w głosie, próbując ukryć narastający niepokój jej stanem. Wiedział, że takie objawy mogą być oznaką poważniejszych problemów zdrowotnych. Gdy zbyła jego pytanie słowami o przemęczeniu, nie mógł tego tak łatwo zaakceptować. Widział już takie reakcje organizmu i znał zachowania ludzi w podobnych sytuacjach. Przemęczenie mogło nasilać takie ataki, ale intuicja podpowiadała mu, że to coś więcej.

-Może pomogę ci szybciej zamknąć, żeby odprowadzić cię do domu, co? Lepiej nie ryzykować, żeby takie osłabienie się powtórzyło - zaproponował, starając się, by jego głos brzmiał pewnie i wspierająco. W rzeczywistości jednak czuł się zmartwiony. Chciał wierzyć w jej wyjaśnienie o zmęczeniu, ale wewnętrznie był przekonany, że sprawa jest poważniejsza.

-Nie przejmuj się, moja droga. Wpadki przy pracy zdarzają się nawet najlepszym. Zdecydowanie przyda ci się porządny sen i dobry posiłek - powiedział spokojnie, starając się ją uspokoić i dodać jej otuchy. Jego głos był ciepły i pełen troski, jakby chciał przekazać, że jest przy niej i że może na niego liczyć. Obserwował ją uważnie, gotów interweniować, gdyby sytuacja się pogorszyła. Jego serce biło szybciej, ale starał się zachować spokój dla jej dobra.

Dorian Bane-Park
Wiek : 34
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Eaglecrest
Zawód : Chirurg ogólny, Ratownik, Dorywczo model
Mary Wood
ANATOMICZNA : 5
NATURY : 5
POWSTANIA : 12
SIŁA WOLI : 3
PŻ : 165
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 6
WIEDZA : 8
TALENTY : 10
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1631-mary-anne-wood
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1656-mary-wood#21408
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t2188-poczta-marysi#28760
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f237-riverbend-st-9-10
BANK : https://www.dieacnocte.com/t2366-rachunek-bankowy-mary-wood#33535
ANATOMICZNA : 5
NATURY : 5
POWSTANIA : 12
SIŁA WOLI : 3
PŻ : 165
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 6
WIEDZA : 8
TALENTY : 10
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1631-mary-anne-wood
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1656-mary-wood#21408
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t2188-poczta-marysi#28760
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f237-riverbend-st-9-10
BANK : https://www.dieacnocte.com/t2366-rachunek-bankowy-mary-wood#33535
- To zdecydowanie gust właściciela - przytakuje bez skinienia głową w obawie, że najmniejszy ruch zamiesza jej w żołądku i zmusi do uzewnętrznienia z treści żołądkowej do pobliskiego zlewu - o ile w ogóle do niego trafi. - Jak myślisz, co poza alkoholem lubią tutejsi klienci? - odbija piłeczkę sarkastycznym tonem, bo to oczywiste, że kobiece przymioty są najbardziej pożądanymi. Czy stojący tuż przed nią mężczyzna także traci rozum na widok odsłoniętego biustu i krótkiej spódniczki?
Pozwala dać się rozchmurzyć i choć przez moment przestać myśleć o tym, w jak trudnej sytuacji się znajduje. Uważa zresztą, że największe kłopoty ma już za sobą, a sytuacja jest opanowana.
Rzuconą uwagę puszcza mimo uszu, no bo jak tu się sprzeczać z kimś, kto ma rację. Wymiguje się od prawdy i nie chce przyznawać do swoich ułomności. Odmienność jest nieuleczalną chorobą, która prześladować ją będzie do śmierci. Ba! Pewnie nawet umrze podczas rozszczepienia, gdzie jej ciało zostanie zastrzelone, rozszarpane przez wilki, albo po prostu wrzucone do wody, gdzie nie będzie miała sposobu, by się bronić. Co w takim wypadku dzieje się z duszą? Mary wyobrażała to sobie niejednokrotnie i obawia się, że tkwiący w zawieszeniu byt pozostanie tak wiecznie - niedostrzegane, niezrozumiane, bez szans, by odejść w stronę Piekła. Błąkać się będzie już przez wieczność, nie mając możliwości, aby osiągnąć spokój.
Niepewnym ruchem odbiera skórzaną kurtkę i nie umyka jej zawieszony na breloku pentagram. Na jego widok ściąga nieco jasne brwi i pospiesznie powraca do męskiej twarzy, wodząc po niej wzrokiem. Ciemne spojrzenie zdaje się przeszywać ją na wylot, kotwiczyć w umyśle, zaglądać do duszy, do której nie chce nikogo wpuszczać, lecz mimo to kojące brzmienie jego głosu sprawia, że chce mu w pewnym stopniu zaufać. Nie bardzo wiedząc, co z przyjętą kurtką zrobić, kładzie ją na swoich kolanach. Ciężar materiału otula ją w zaskakująco przyjemny sposób, a ścisk mięśni ramion odpuszcza nieznacznie, pozwalając się nieco rozluźnić.
- Ta w kranie jest całkiem znośna. - Wskazuje brodą na mieszczący się za barem zlew. Faktem jest, że tutejsze sanitariaty pozostawiają wiele do życzenia, ale raczej nie zagrażają ludzkiemu życiu, a czarowniczemu tym bardziej, biorąc pod uwagę, że organizmy niemagicznych są znacznie słabsze. Godzi się już z myślą, że Dorian wziął sobie pomoc za punkt honoru i przestaje się wyraźnie sprzeciwiać. Ustawione na półkach szkło nie będzie dla niego trudne do znalezienia. Zlew jest czysty, własnoręcznie przez nią wyszorowany, podobnie zresztą jak blat pracowniczy, który przeciera za każdym razem przez nerwicę natręctw. Może i pracuje w podrzędnym pubie, w którym higiena nigdy nie idzie w parze z dobrą zabawą, ale jakkolwiek szczątkowo przyzwoite warunki bytu jej się należą. Wodzi za nim wzrokiem, kiedy wygląda za bar, by dostarczyć jej szklankę z wodą.
To może się stać bardziej niebezpieczne? Ciche westchnienie wydostaje się z dziewczęcej piersi. Nawet nie wiesz, jak bardzo. Nikomu dotąd nie przyznała się do swojej przypadłości. Nikomu, poza matką, która zresztą sama załamała ręce, nie wiedząc, co ma jej poradzić. To nie jest zwykła, zaraźliwa choroba, którą można wyleczyć medykamentami, albo zwyczajnie osłabić ziołową mieszanką. To przekleństwo, jakie położyło się cieniem na jej życiu; cieniem, który nigdy jej nie odsłoni.
- Jeszcze nie tknąłeś swojego piwa. - Przenosi wzrok na pełen kufel. Może to i lepiej, że nie będzie pić tego sikacza? Nie mówi “Nie, zostaw”, “Nie, odejdź”, “Nie, nie przejmuj się”. Widzi, że facet jest uparty i musi chyba stać się cud, by wreszcie odpuścił. Cud, albo przekona go swoim zachowaniem i postawą, że wszystko już jest w porządku. - Mieszkam niedaleko stąd. To krótki spacer. - Czy to go uspokoi na tyle, że zrezygnuje z propozycji odprowadzenia jej pod drzwi? Z czym będzie chciał się jeszcze ofiarować? Z gotowaniem śniadania? Na myśl o jedzeniu poczuła lekki ścisk w żołądku. Przez cały wieczór zjadła kilka suszonych sardynek, które podają klientom w ramach przekąski. Mimo posiadania umiejętności pichcenia nie bardzo ma w życiu czas, ani siłę, by stać w kuchni.
- Jesteś jakimś ratownikiem, albo lekarzem? - Głupie skojarzenie. Czy każdy, kto okazuje więcej, niż przyzwoicie minimalne zainteresowanie, musi być zaangażowany w ratowanie ludzkiego życia? W jej świecie ze świecą szukać tych przepełnionych empatią i chęcią niesienia bezinteresownej pomocy, zwłaszcza obcym. Nic więc dziwnego, że to pierwsze, co nasunęło jej się na myśl.
Mary Wood
Wiek : 20
Odmienność : Rozszczepieniec
Miejsce zamieszkania : Sonk Road
Zawód : barmanka zielarka
Dorian Bane-Park
ANATOMICZNA : 15
NATURY : 10
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 164
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 2
WIEDZA : 25
TALENTY : 6
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t2319-dorian-bane-park
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t2349-dorian-bane-park
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t2350-dori-mori-boom
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t2351-poczta-doriana-bane-parka
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f263-raventree-hall
BANK : https://www.dieacnocte.com/t2431-rachunek-bankowy-dorian-bane-park
ANATOMICZNA : 15
NATURY : 10
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 164
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 2
WIEDZA : 25
TALENTY : 6
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t2319-dorian-bane-park
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t2349-dorian-bane-park
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t2350-dori-mori-boom
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t2351-poczta-doriana-bane-parka
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f263-raventree-hall
BANK : https://www.dieacnocte.com/t2431-rachunek-bankowy-dorian-bane-park
Na słowa o tym, że rzeczywiście był to gust właściciela, a potem o zainteresowaniach tutejszej klienteli, zaśmiał się cicho i podniósł jedną dłoń w geście poddania.
-Tocché - powiedział spokojnym tonem. Czasami tego nie rozumiał. Owszem, kobiece ciało było piękne, ale nie pojmował, dlaczego ludzie tak je seksualizują. To samo tyczyło się męskiego ciała. Nadmierna seksualizują, poza pewnymi czynnościami i warunkami, wydawała mu się obsceniczna. Przecież ciało jest czymś normalnym, naturalnym. Zawsze dobrze jest je podziwiać, jednak Dorian głównie patrzył na nie estetycznie. Seksualizacja następowała dla niego dopiero przy o wiele bliższym kontakcie.
Tego rodzaju atakowanie zmysłów i wieszanie prowokacyjnych obrazów, bo ktoś nie potrafi docenić żywego ciała lub ma potrzebę udowodnienia swojej męskości, było po prostu smutne. Czuł, że takie działania świadczą o pewnym zagubieniu i niezrozumieniu prawdziwego piękna ludzkiego ciała. Dla niego ciało było dziełem sztuki, które zasługiwało na szacunek i podziw, a nie na nadmierną eksploatację w kontekście seksualnym.

Był skupiony na Mary. Wiedział, że to nie było coś normalnego, ten atak nie był czymś zwykłym. Zastanawiał się, jak zasugerować spotkanie z lekarzem, może polecić kogoś zaufanego? Ale nie, to nie było jego miejsce, by wchodzić z butami w jej życie. Nie mógł jej narzucać czegoś takiego, jeśli nie chciała, chyba że sama wyraziłaby potrzebę pomocy od kogoś innego.

Kiedy odebrała od niego kurtkę, poczuł, jak napięcie w jego ciele lekko ustępuje. Miękka, skórzana kurtka była wyraźnie zadbana, mimo że małe niedoskonałości zdradzały jej wiek. Obserwując, jak się rozluźnia, ruszył powolnym krokiem za bar, gdy powiedziała, że znajdzie wodę. Kiedy to on przejął rolę barmana, sięgnął po większy kufel i starannie go wyczyścił, upewniając się, że jest czysty. Potem nalał jej wode z kranu, gdyby była cytryna pewnie by jej dodał, a tak musiała iśc bez "przypraw"


-Woda raz dla uroczej klientki - zaśmiał się cicho, podając jej kufel z wodą, by mogła przynajmniej przepłukać usta. Gdyby byli w innym miejscu, pewnie zrobiłby dużo więcej, ale tutaj miał swoje ograniczenia. Mimo to miał nadzieję, że dobrze sobie radzi i że Mary nie weźmie go za jakiegoś namolnego czy zdesperowanego człowieka. Wiedział, że mógłby tak wyglądać, ale nie miał pewności, jak ona odbiera jego oraz jego działania.
Chciał jej pomóc, ale nie chciał też narzucać się musiał znaleźć delikatny sposób, żeby okazać swoje wsparcie bez przekraczania granic.

Gdy zwróciła mu uwagę, że nie wypił piwa, spojrzał na nie z lekkim niesmakiem
.

-Chyba sobie odpuszczę, ale nie martw się, zapłacę za nie. Może śpiący książę z niego skorzysta - powiedział, wskazując na mężczyznę, którego teraz trzeba będzie się pozbyć. Sytuacja przed chwilą bardzo dobrze go rozbudziła, bardziej niż niejedna kawa, ale wiedział, że ten stan nie potrwa długo.

-Spokojnie, krótki spacer mi nie zaszkodzi, a będę trochę spokojniejszy - powiedział do niej. Nie zamierzał wchodzić do jej domu, sprawdzać, czy idzie spać, czy zjadła coś porządnego. Nie chciał przekraczać tej granicy. Chciał tylko upewnić się, że bezpiecznie dotarła do domu, a potem wrócić do siebie i pewnie spać pół dnia.

-Tak, jestem i ratownikiem, i lekarzem. Za mocno się zdradziłem, co? - powiedział pogodnie w jej stronę. Czy gdyby nie był lekarzem, też by jej pomógł? Oczywiście. Chociaż nie miałby takiej wiedzy jak teraz, pomoc i troska były w nim wrodzone. Po prostu chciał, żeby ludzie doświadczali dobra i pomocy, kiedy jest potrzebna.
Dorian Bane-Park
Wiek : 34
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Eaglecrest
Zawód : Chirurg ogólny, Ratownik, Dorywczo model
Mary Wood
ANATOMICZNA : 5
NATURY : 5
POWSTANIA : 12
SIŁA WOLI : 3
PŻ : 165
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 6
WIEDZA : 8
TALENTY : 10
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1631-mary-anne-wood
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1656-mary-wood#21408
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t2188-poczta-marysi#28760
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f237-riverbend-st-9-10
BANK : https://www.dieacnocte.com/t2366-rachunek-bankowy-mary-wood#33535
ANATOMICZNA : 5
NATURY : 5
POWSTANIA : 12
SIŁA WOLI : 3
PŻ : 165
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 6
WIEDZA : 8
TALENTY : 10
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1631-mary-anne-wood
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1656-mary-wood#21408
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t2188-poczta-marysi#28760
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f237-riverbend-st-9-10
BANK : https://www.dieacnocte.com/t2366-rachunek-bankowy-mary-wood#33535
Uśmiecha się z wdzięcznością, kiedy podsuwa jej kufel z wodą. Dorian wcale nie musi tego robić. Nie musi pomagać, nie musi być uprzejmy i interesować się stanem jej zdrowia. A mimo to okazuje jej dobroć i wyciąga ku niej rękę. Przysuwa szkło bliżej siebie i pociąga z niego klika głębszych łyków.
- No co ty, nie zdecydujesz się na jeden z naszych najprawdziwszych rarytasów? - udaje oburzenie, bo mimo to uśmiecha się wciąż blado. Przekraczając próg tego lokalu, musiał być świadom, iż nie serwuje on tu najwybitniejszych trunków. Czy decydując się na zamówienie, chciał po prostu zapełnić czymś czas, docierając do jednego z nielicznych barów w okolicy, które wciąż były otwarte?
Zastanawia się przez dłuższą chwilę, ewidentnie ważąc jego słowa na szali zysków i strat. Zapraszając go, chociażby pod swoją kamienicę, sporo ryzykuje. Skąd wiadomo, że ten facet - i jak się okazuje także czarownik - nie ma w głębi duszy jakichś złych zamiarów? Może tylko zgrywa miłego, a tak naprawdę przyświeca mu jakiś niecny cel? Może to porywacz, może morderca - w tej okolicy nigdy nie wiadomo, a na ocenę Doriana nie pomaga fakt, że nie wygląda zwyczajnie.
Dość, Mary, głupia jesteś, gani się w myśli, nazbyt już odzwyczajona od ludzkiej przyzwoitości. Czy nie poznała już w tym miejscu - w Saint Fall, nie w Fine Nine - dwóch osób, które okazały jej dobroć? Podejrzaną, w guście Wood, ale zawsze. Wyrobiona nieufność nakazuje zachować ciągłą ostrożność, ale w czerni jego spojrzenia dostrzega coś, co rozmiękcza jej serce i sprawia, że gotowa jest mu zaufać.
- No dobrze - zgadza się wreszcie, kiedy chwila namysłu zdaje się przeciągać w nieskończoność. - To naprawdę tylko kilka kroków. Pięć, góra dziesięć minut. - Bo tyle zajmuje dotarcie stąd na Riverbend Street 9. Pożegna się z nim pod drzwiami do budynku, podziękuje grzecznie i kto wie, kiedy spotkają się ponownie - czy w ogóle się jeszcze spotkają. Wood nie zamierza w najbliższym czasie trafić do szpitala, z resztą nigdy nie chciałaby tam trafić. Słyszała, że w Stanach opieka medyczna potrafi kosztować krocie, a ona nie posiada praktycznie żadnych pieniędzy. U kogo musiałaby się zadłużyć, żeby pozwolić sobie na jakiekolwiek leczenie? Niemożliwe, by w Saint Fall nie istniało medyczne podziemie, wydaje się to być dość oczywistym rozwiązaniem, odpowiedzią na trudną sytuację w kraju. W końcu nikt, kto mieszka w Sonk Road, nie wydaje się spać na pieniądzach.
- Może trochę - przyznaje ze śmiechem, kiedy uniesienie kącików ust staje się już proste, a mężczyzna przyznaje się do ratowniczej profesji. - Dobrze jest znać takich, jak ty, Dorianie, ale jednocześnie przepraszam, że musiało cię to spotkać. To znaczy, jesteś już po dyżurze, na pewno nie chciałbyś już zajmować się pracą i martwić o innych - tłumaczy, dopijając zawartość szklanki i zsuwa się z hokera. Obchodzi bar dookoła i przemywa szkło, odstawiając je do suszenia. Zatrzymuje się przy medyku i zadziera nieco brodę, by sięgnąć spojrzeniem jego twarzy. - Dziękuję.
To wtedy rozlega się przeciągłe chrapnięcie pod oknem, gdzie przy jednym ze stolików zalega klient. Chrapnięcie musiało być na tyle głośne, że ten budzi się nagle i podrywa z miejsca, rozglądając gorączkowo, by sprawdzić, gdzie się znajduje.
- Co to? - bełkocze pod nosem, ale muzyka w lokalu płynie już na tyle cicho, że stojąc za barem, są w stanie usłyszeć jego słowa. - Co się stało?
- Koniec imprezy, Bob - rzuca w jego stronę Mary nieco ucieszona, że chyba nie będzie trzeba się z nim ścierać i wyrzucać za próg. - Idziemy do domu, co?
Mężczyzna pociera twarz otwartą dłonią i wzdycha ciężko, kręcąc głową z niedowierzaniem.
- Zoe mnie zajebie - sapie jeszcze w zrezygnowaniu, mając oczywiście myśli swoją żonę. Jakimś dziwnym odruchem zasuwa jeszcze krzesło pod stół, by zaraz powłóczystym krokiem ruszyć do wyjścia.
- Jeden problem z głowy. - Odprowadza Boba wzrokiem, kiedy ten niknie za drzwiami lokalu i może znów wrócić spojrzeniem do Doriana. - To co, w drogę?
Mary Wood
Wiek : 20
Odmienność : Rozszczepieniec
Miejsce zamieszkania : Sonk Road
Zawód : barmanka zielarka
Dorian Bane-Park
ANATOMICZNA : 15
NATURY : 10
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 164
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 2
WIEDZA : 25
TALENTY : 6
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t2319-dorian-bane-park
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t2349-dorian-bane-park
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t2350-dori-mori-boom
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t2351-poczta-doriana-bane-parka
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f263-raventree-hall
BANK : https://www.dieacnocte.com/t2431-rachunek-bankowy-dorian-bane-park
ANATOMICZNA : 15
NATURY : 10
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 164
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 2
WIEDZA : 25
TALENTY : 6
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t2319-dorian-bane-park
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t2349-dorian-bane-park
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t2350-dori-mori-boom
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t2351-poczta-doriana-bane-parka
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f263-raventree-hall
BANK : https://www.dieacnocte.com/t2431-rachunek-bankowy-dorian-bane-park
Zaśmiał się serdecznie, kiedy powiedziała o rarytasie, którego jeszcze nie spróbował. Z szerokim uśmiechem na twarzy odparł
- Obiecuję, że następnym razem wypiję całą zawartość na raz.
Niestety, w kwestii alkoholu dawała o sobie znać jego japońska krew. Jak większość rodziny, Dorian cierpiał na azjatycki rumieniec, który jest wynikiem niedoboru enzymu ALDH2. Ten enzym odpowiada za rozkład alkoholu w wątrobie, a jego brak sprawia, że organizm metabolizuje alkohol mniej efektywnie. Na szczęście Mary rozbudziła go na tyle, że teraz nie potrzebował mocnego trunku, po którym pewnie by zasnął.

Gdyby Mary podzieliła się swoimi przemyśleniami na temat nieufności, dowiedziałaby się, że Dorian również doświadczył podobnych uczuć. W jego przypadku było to wynikiem licznych ataków rasistowskich, które nigdy do końca nie ustały. Choć teraz starał się nie zwracać na nie uwagi i żyć po swojemu, rozumiał, jak trudno jest zaufać, kiedy ktoś nagle staje się miły, a podejrzenia, że to jedynie próba upokorzenia, są silne.

Pierwszą osobą, która naprawdę pomogła mu przezwyciężyć te uczucia, była Aveline. Z czasem spotykał kolejne osoby, które go akceptowały i lubiły, ale wyrzucenie podejrzeń i nieufności zajęło mu lata. Wiedział, że Mary może potrzebować tyle samo czasu, by poradzić sobie ze swoimi demonami. Mimo to, czułby się zaszczycony, mogąc być dla niej kimś takim, jak Aveline była dla niego.


- No to idealny spacer, zanim wrócę do siebie - uśmiechnął się do niej ciepło, podnosząc portera, którego bez namysłu wylał do zlewu. Następnie dokładnie wyczyścił po sobie i wyszedł zza baru. Wiedział, że Mary nie chciała skończyć w szpitalu, a spotkania w takich miejscach były najmniej przyjemne. Zdecydowanie wolał widzieć ją w bardziej sprzyjających okolicznościach.

- Nie przejmuj się, naprawdę robię to, co konieczne. Praca lekarza w gruncie rzeczy trwa całą dobę. Nawet w domu muszę być czujny, czy nie zadzwonią, bo będą mnie potrzebować - powiedział z lekkim, zmęczonym uśmiechem. Jego oczy były niemal całkowicie zaciemnione od zmęczenia. - Proszę, to była dla mnie przyjemność. Cieszę się, że jesteś bezpieczna - dodał ciepłym tonem.

Gdy Mary zajęła się pijanym mężczyzną, patrzył na tę pocieszną scenę z uśmiechem, nawet trochę się zaśmiał. Widząc, jak energicznie go przegania, sięgnął po notes w swojej torbie oraz coś do pisania. Zanotował swój numer telefonu razem ze swoim imieniem i nazwiskiem. Kiedy dziewczyna wróciła, uśmiechnął się, wyrywając kartkę z notesu.


- Jasne, i jeszcze jedno - podał jej kartkę z bardzo ładnym i starannym pismem, zupełnie jakby nie był lekarzem. - Jakbyś miała znowu atak lub chciała pogadać, to dzwoń - powiedział, zbierając swoje rzeczy. - A teraz zamknijmy te cztery kąty i pójdźmy spać - ruszył z Mary, obserwując, jak zamyka pub, a potem wspólnie skierowali się w stronę jej mieszkania. - To był naprawdę długa noc dla nas obojga

Oboje z/t
Dorian Bane-Park
Wiek : 34
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Eaglecrest
Zawód : Chirurg ogólny, Ratownik, Dorywczo model