Witaj,
Mistrz Gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
First topic message reminder :

BAR
Wstęp do środka możliwy jest wyłącznie po ukończeniu dwudziestego pierwszego roku życia, a sprzedawany alkohol oferowany jest w okrojonej ilości — piwo, whiskey, rum i tania wódka wzbogacone mogą być o słodkie, gazowane napoje. Na lewo od sali tanecznej umieszczono niewielki bar; to tam znajduje się długi blat, za którym można nabyć alkohol oraz kilkanaście małych, okrągłych stolików dla zmęczonych tańcem gości.
Mistrz Gry
Wiek :
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru sekty satanistycznej
Ira Lebovitz
ILUZJI : 5
PŻ : 236
CHARYZMA : 7
SPRAWNOŚĆ : 43
WIEDZA : 3
TALENTY : 2
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1313-ira-lebovitz#13798
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1501-ira-lebovitz
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1679-poczta-iry-lebovitza
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f233-majestic-way-9-2
BANK : https://www.dieacnocte.com/t2144-rachunek-bankowy-ira-lebovitz#26310
ILUZJI : 5
PŻ : 236
CHARYZMA : 7
SPRAWNOŚĆ : 43
WIEDZA : 3
TALENTY : 2
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1313-ira-lebovitz#13798
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1501-ira-lebovitz
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1679-poczta-iry-lebovitza
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f233-majestic-way-9-2
BANK : https://www.dieacnocte.com/t2144-rachunek-bankowy-ira-lebovitz#26310
Już z tego lekko oddalonego miejsca widzę, że coś błyska na jego palcu, a gdy podchodzi, mogę upewnić się w swoim spostrzeżeniu. Słomka niby mimochodem wpada między wargi, a ja pociągam krótki łyk ginu, zerkając z zainteresowaniem na błyskotkę. Nawet nie próbuje jej ukryć. Nie pomyślał, żeby ściągnąć to cholerstwo przed zagajeniem rozmowy. Nazywając po imieniu – rozpoczęciem flirtu. Proszę, proszę, do tego stopnia nie ma wyrzutów, że macha mi tym przed nosem dumny z siebie?
Chciałoby się westchnąć, ale nie oszukujmy się – kiedy wracam wzrokiem do jego oczu, w moich nie ma choć cienia wyrzutu. Gdybym miał dostawać centa za każdego żonatego, któremu zachciało się skoku w bok, to bym musiał otworzyć nową skrytkę w banku. Mojego sumienia to nie rusza, w końcu żona nie jest moja, a jak facetowi pozwala na to sumienie, to już jego rzecz. Wierność to ciężka sprawa, toteż nie mi oceniać. Kwestia deklaracji – ja nie mówię jednej osobie, że będę jej wierny jak pies, żeby potem puścić się z inną. Puszczam się bez obietnic. I sumienie czystsze i życie ma więcej kolorów.
Chłopak nie będzie zazdrosny? Powinienem tu przyjść z przygotowanym heteryckim bingo, dwa okienka byłyby już odhaczone. Ira, ty żałosna ofiaro szukania w człowieku tego, co pod powierzchnią. Może to się leczy?
To zależy, jakie masz plany na ten wieczór — uśmiecham się ładnie, jednym z palców leniwie jeżdżąc po brzegu kieliszka — i jak mocna okaże się moja wada wzroku — to tak w kwestii zmniejszania dystansu, bo jak się okazuje, krzesła są od siebie daleko. Za daleko, żeby mruczeć sobie słodkie słówka w usta i spijać smak alkoholu ze swoich warg.
Tymczasem wzrok ma się całkiem dobrze, bo ponad ramieniem faceta, w lekkiej oddali zauważam stolik okupowany przez roześmianą grupę mężczyzn, która zerka tu dość nieskrycie.
Koledzy? — pytam może z lekkim przekąsem w głosie, obserwując tym samym jak jeden z jegomości pokazuje drugiemu gestem, co chciałby dostać nocą od żony, a czego za pewne nigdy nie doświadczył, bo mu chuj opada, jak tylko wychyla się z gaci i dostrzega tę paskudną mordę. — Jestem twoją szansą na zmianę jakże wybornego towarzystwa czy częścią niezwykle kreatywnego zakładu? — kontynuuję z niewzruszonym, całkiem uprzejmym uśmiechem, choć lekkie ruchy, którymi wysuwam i wkładam w usta papierosa nie pozostawiają złudzeń – te palce mogą przystroić się w pazurki, jeśli odpowiedź okaże się wyjątkowo niesatysfakcjonująca. A odpowiedzi szukam w jego oczach, bo co do słów nie mam wątpliwości – człowiek, który nocami zdradza żonę ma kłamstwo przywarte do języka – nie warto dawać im wiarę.
Ira Lebovitz
Wiek : 23
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Salem
Zawód : akrobatka / współwłaściciel klubu "WhizzArt"
Virgil Scully
ANATOMICZNA : 2
NATURY : 3
WARIACYJNA : 10
SIŁA WOLI : 4
PŻ : 186
CHARYZMA : 7
SPRAWNOŚĆ : 16
WIEDZA : 19
TALENTY : 11
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1383-virgil-scully#14776
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1505-virgil-scully#17482
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1519-na-ryby-czy-na-grzyby#17646
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1526-skrzynka-virgila-scully-ego#17710
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f225-puffin-s-nest
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1543-rachunek-bankowy-virgil-scully#18209
ANATOMICZNA : 2
NATURY : 3
WARIACYJNA : 10
SIŁA WOLI : 4
PŻ : 186
CHARYZMA : 7
SPRAWNOŚĆ : 16
WIEDZA : 19
TALENTY : 11
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1383-virgil-scully#14776
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1505-virgil-scully#17482
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1519-na-ryby-czy-na-grzyby#17646
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1526-skrzynka-virgila-scully-ego#17710
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f225-puffin-s-nest
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1543-rachunek-bankowy-virgil-scully#18209
Jak już wspominałem, nie podchodziłem do dziewczyny poważnie. Miałem w planach trochę poflirtować i wrócić do domu, a następnego dnia iść do pracy. Poniedziałek zapowiadał się ciężki, ale może we wtorek skoczyłbym na polowanie albo na ryby. Za zimno było, by wyciągnąć dzieci pod namiot. Znaczy dla dzieci, ja pewnie bym sobie poradził.
- Myślę, że nic zaskakującego. Wypić kilka drinków, może potańczyć i wrócić do domu, by wstać do pracy - powiedziałem zaskakująco szczerze. Nie zamierzałem w końcu zarywać nocki ani wpadać do domu z rana, by się na szybko doprowadzić do porządku. Wolałem dać to od razu do zrozumienia, jakby obrączka nie wystarczała. Różne rzeczy się słyszało na mieście o dziewczynach spotykanych w takich miejscach.
Pominąłem kwestię wady wzroku, odbierając to jaką sugestię. A ja chciałem po prostu się grzecznie zabawić. Choć to było do przedyskutowania, czy to takie grzeczne zabawiać inną kobietę, kiedy żona siedziała w domu z dziećmi.
Nieznajoma zauważyła moje poprzednie towarzystwo, co mnie nawet nie zdziwiło. Byli głośni, zdecydowanie rubaszni i ewidentnie chamscy. Aż się ucieszyłem, że od nich odszedłem. Jeszcze pogorszyłbym opinię o sobie. Wolałem być postrzegany w miarę neutralnie albo przyjaźnie niż negatywnie, jak zwykły cham. To dawało większe korzyści. A korzyści pozwalały mi znaleźć okazje, by oddawać się swoim pasjom.
- To pierwsze oczywiście. Jak widzisz, nawet nie chcę na nich spojrzeć, czując ciarki żenady na plecach - uśmiechnąłem się pewnie, rzeczywiście się nie odwracając do poprzedniego towarzystwa. Wychyliłem łyk drinka, zastanawiając się czy będę musiał do nich podejść przynajmniej na pożegnanie. Może jak zniknę założą, że i tak wyszedłem z... A właśnie.
- Mógłbym cię tytułować panią, ale myślę, że to nie pasuje do okoliczności. Jak cię zwać? - spytałem mimochodem.
Virgil Scully
Wiek : 32
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Maywater
Zawód : członek zarządu rodzinnej spółki
Ira Lebovitz
ILUZJI : 5
PŻ : 236
CHARYZMA : 7
SPRAWNOŚĆ : 43
WIEDZA : 3
TALENTY : 2
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1313-ira-lebovitz#13798
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1501-ira-lebovitz
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1679-poczta-iry-lebovitza
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f233-majestic-way-9-2
BANK : https://www.dieacnocte.com/t2144-rachunek-bankowy-ira-lebovitz#26310
ILUZJI : 5
PŻ : 236
CHARYZMA : 7
SPRAWNOŚĆ : 43
WIEDZA : 3
TALENTY : 2
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1313-ira-lebovitz#13798
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1501-ira-lebovitz
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1679-poczta-iry-lebovitza
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f233-majestic-way-9-2
BANK : https://www.dieacnocte.com/t2144-rachunek-bankowy-ira-lebovitz#26310
Co za pierdolenie.
Pan whisky z colą myśli, że jak powie na głos oczywiste kłamstwo, to nabierze ono na wiarygodności? No ja proszę, szanujmy się i wzajemną inteligencję. Facet opuszcza swoje wykwintne towarzystwo i zagaja rozmowę z pierwszą laską, która strzeliła do niego oczyma, a potem wmawia mi, że nie robi tego po to, żeby zaliczyć? Może zaraz mi powie, że o drogę chciał zapytać?
Jakby nie chciał zaliczyć, to by wybrał jakąś szkaradę. Błagam.
W związku z tym, jak wiele drinków muszę przeczekać, żebyś zaprosił mnie do tańca? — pytam gładko i zupełnie niewinnie, zakładając nogę na nogę. Rozcięcie sukienki odsłania idealnie gładką, zwieńczoną niebotycznie niewygodnymi butami łydkę.
Czy rzeczywiście jest taki zniesmaczony tym swoim towarzystwem – nie wiem. Być może. A może bardzo dobrze udaje. Co za różnica? Umówmy się, to nie z powodu wyszukanego doboru znajomych z nim rozmawiam.
Kieliszek, wciąż wypełniony do połowy ginem, przesuwa się w stronę baru pod drobnym naporem moich palców na nóżkę. Z racji własnego podejścia do alkoholu i jego wpływu na kondycję piję wystarczająco rzadko, by spodziewać się zawrotów głowy, gdybym tylko miał dokończyć. Kilka łyków wystarczy. Brak zaufanego towarzystwa i nieufność wobec własnych pomysłów skutecznie niwelują apetyt na alkohol. Lepiej trzymać rezon.
Proszę – pan tak ładnie ubrany, taki elegancki i zadbany, a nie wie, że należy przedstawić się samemu, pytając o czyjeś imię.
Iris. — Pozostawiam komentarz dla siebie, a w stronę słodkiego, acz niewychowanego nieznajomego, lekkim ruchem wyciągam obleczoną w rękawiczkę dłoń.
Ira. Iris. Bez różnicy. Moje imię nie ma płci. A jednak nadanie mu nieco więcej kobiecego wdzięku pozostaje zbyt kuszące, by z tego nie skorzystać. Zresztą – tak właśnie bym się dziś przedstawiał każdemu, gdybym tylko urodził się dziewczynką. Znamię za uchem o tym przesądziło, a rodzice nie szukali zbyt daleko i zmodyfikowali imię tak, że niemal wcale.
Ira Lebovitz
Wiek : 23
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Salem
Zawód : akrobatka / współwłaściciel klubu "WhizzArt"
Virgil Scully
ANATOMICZNA : 2
NATURY : 3
WARIACYJNA : 10
SIŁA WOLI : 4
PŻ : 186
CHARYZMA : 7
SPRAWNOŚĆ : 16
WIEDZA : 19
TALENTY : 11
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1383-virgil-scully#14776
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1505-virgil-scully#17482
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1519-na-ryby-czy-na-grzyby#17646
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1526-skrzynka-virgila-scully-ego#17710
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f225-puffin-s-nest
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1543-rachunek-bankowy-virgil-scully#18209
ANATOMICZNA : 2
NATURY : 3
WARIACYJNA : 10
SIŁA WOLI : 4
PŻ : 186
CHARYZMA : 7
SPRAWNOŚĆ : 16
WIEDZA : 19
TALENTY : 11
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1383-virgil-scully#14776
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1505-virgil-scully#17482
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1519-na-ryby-czy-na-grzyby#17646
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1526-skrzynka-virgila-scully-ego#17710
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f225-puffin-s-nest
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1543-rachunek-bankowy-virgil-scully#18209
Uśmiechnąłem się, słysząc pytanie nieznajomej. Miała rację. Po co pić, kiedy można było tańczyć? A tańczyć akurat lubiłem. To była jedna z niewielu miastowych rozrywek, do których nie trzeba było mnie długo namawiać. - Co powiesz na to, byśmy poszli, jak tylko dopijemy te co mamy? - zaproponowałem bez wahania, a na znak tego, że mi nie zależy na rozpijaniu jej, szybko dopiłem whisky z colą, a naczynie oddałem barmanowi. Oczywiście sam jej nie poganiałem, jeszcze by się zachłysnęła, a ja nie byłem pewien czy poklepywanie po pleckach rzeczywiście pomaga. Nie byłem w końcu lekarzem. Nawet nigdy nie rozważałem tej profesji.
Dziewczyna się przedstawiła, wyciągając rękę. Zrobiłem to samo, pozwalając sobie dotknąć jej dłoni obleczonej rękawiczką w ramach rytualnego przywitania. - Virgil - nie ukrywałem swojego imienia. Jakoś wątpiłem, że i tak je zapamięta. Nie wydawało mi się, żebym był człowiekiem szczególnie zapadającym w pamięć. Zerknąłem na jej drinka - był pusty. - To teraz chodź tańczyć - wyciągnąłem ją delikatnie na parkiet, z pomocą dalej nie puszczonej ręki, jeśli oczywiście nie stawiała oporu. Podszedłem z nią do maszyny grającej. - Który kawałek? - spytałem, grzebiąc za drobnymi. Byliśmy już w sali tanecznej, więc czułem się trochę lepiej, znikając poprzednim towarzyszom tego wieczoru z oczu. Po zastanowieniu nie zamierzałem do nich wracać.
Gdy Iris wybierała piosenkę, znowu dyskretnie się jej przyjrzałem. Z pewnością była młodsza ode mnie. Wolałem nie zgadywać ile, bo kobiety potrafiły nieźle ukrywać swój wiek, ale na szczęście nie na tyle, by móc być moją córką.
Virgil Scully
Wiek : 32
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Maywater
Zawód : członek zarządu rodzinnej spółki
Ira Lebovitz
ILUZJI : 5
PŻ : 236
CHARYZMA : 7
SPRAWNOŚĆ : 43
WIEDZA : 3
TALENTY : 2
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1313-ira-lebovitz#13798
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1501-ira-lebovitz
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1679-poczta-iry-lebovitza
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f233-majestic-way-9-2
BANK : https://www.dieacnocte.com/t2144-rachunek-bankowy-ira-lebovitz#26310
ILUZJI : 5
PŻ : 236
CHARYZMA : 7
SPRAWNOŚĆ : 43
WIEDZA : 3
TALENTY : 2
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1313-ira-lebovitz#13798
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1501-ira-lebovitz
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1679-poczta-iry-lebovitza
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f233-majestic-way-9-2
BANK : https://www.dieacnocte.com/t2144-rachunek-bankowy-ira-lebovitz#26310
Mój uśmiech pogłębia się samoistnie, kiedy słodki nieznajomy wyraża chęć pójścia na parkiet. No i to rozumiem – może i chodzi elegancko ubrany w towarzystwie gburów z jakiejkolwiek firmy, w której przerzuca papierki, ale przynajmniej nie odmawia sobie dobrej zabawy w jeszcze lepszym gronie. Intuicja nie zawodzi.
Dopij, poczekam. Ja sobie odpuszczę — mówię gładko, rzucając przelotne spojrzenie na gin, który chwilę temu wymownie odsunąłem w stronę baru. Nie mam ochoty się dziś spić, a dokończenie kieliszka mogłoby właśnie tym grozić.
Czekam więc, aż mężczyzna zwany Virgilem (piękne imię, kochany), dopija szybciutko swoje whisky i chętnie podaję mu dłoń, by dać się poprowadzić na parkiet. Szpilki przypominają o sobie przytomnie, ale nawykłe do przeróżnych rodzajów bólu ciało odpowiada im tylko zgrabnym gibnięciem bioder przy eleganckim kroku.
Aureola kokieteryjności i swoistego dystansu opada płynnie, gdy na widok szafy grającej w kości wstępuje ekscytacja i obietnica dobrej zabawy, a moje spojrzenie zahacza z żywymi iskierkami o Virgila, kiedy podchodzę do maszyny.
Daj mi moment — mruczę z zastanowieniem, przeglądając pozycje, aż w końcu z zadowolonym uśmiechem klikam odpowiedni przycisk i z głośników zaczynają lecieć pierwsze nuty Self Control, wraz z którymi moje oczy koncentrują się na Virgilu, a ciało zaczyna poruszać się wraz z wybijanym rytmem, gdy zbliżam się do niego, by zachęcająco przesunąć palcami po jego ramieniu.
Pozwalam mu ułożyć dłonie tam, gdzie mu wypada i poprowadzić się w tańcu, utrzymując tym samym kontakt wzrokowy, a nieschodzący uśmiech jasno wskazuje na to, po co tu przyszedłem. Potańczyć, pobawić się, poflirtować. Jedna z najlepszych form spędzania wolnych wieczorów. Oczywiście nie miałbym nic przeciwko na zakończenie tej zabawy gdzie indziej, bardziej prywatnie i z większym szaleństwem, ale to przecież nie wchodzi w grę. Niestety, bo pan whisky z colą wydaje się coraz bardziej uroczy z każdym postawionym krokiem i żwawszym ruchem w rytm wypełniającej uszy muzyki.
Ira Lebovitz
Wiek : 23
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Salem
Zawód : akrobatka / współwłaściciel klubu "WhizzArt"
Virgil Scully
ANATOMICZNA : 2
NATURY : 3
WARIACYJNA : 10
SIŁA WOLI : 4
PŻ : 186
CHARYZMA : 7
SPRAWNOŚĆ : 16
WIEDZA : 19
TALENTY : 11
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1383-virgil-scully#14776
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1505-virgil-scully#17482
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1519-na-ryby-czy-na-grzyby#17646
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1526-skrzynka-virgila-scully-ego#17710
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f225-puffin-s-nest
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1543-rachunek-bankowy-virgil-scully#18209
ANATOMICZNA : 2
NATURY : 3
WARIACYJNA : 10
SIŁA WOLI : 4
PŻ : 186
CHARYZMA : 7
SPRAWNOŚĆ : 16
WIEDZA : 19
TALENTY : 11
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1383-virgil-scully#14776
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1505-virgil-scully#17482
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1519-na-ryby-czy-na-grzyby#17646
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1526-skrzynka-virgila-scully-ego#17710
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f225-puffin-s-nest
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1543-rachunek-bankowy-virgil-scully#18209
Nie musiałem zasadniczo czekać na Iris (ładne imię, musiałem przyznać, choć go nie pochwaliłem - nie chciałem wydawać się namolnym don juanem), gdyż ta zdecydowała się nie dopijać drinka. Ja swój dopiłem szybko, więc zaraz mogliśmy zostawić za sobą bar na rzecz maszyny grającej. Dałem dziewczynie chwilę na wybór piosenki, a gdy widziałem, że chyba ma swoich faworytów, wrzuciłem drobne. Nie każę przecież jej płacić za muzykę. Może była studentką? A nawet jeśli nie, jeśli nawet miała hajsu jak lodu wypadało, bym to ja zapłacił.
Zaraz zaczęło grać self control, a ja poczułem palce przesuwające się po moim ramieniu. Uśmiechnąłem się do towarzyszki dzisiejszego wieczoru, nim ułożyłem na niej dłonie (nie pozwalając sobie oczywiście na macanie albo układanie ich w miejscach nieodpowiednich, w dalszym ciągu pamiętałem, że jestem żonaty i to się nie zmieni aż do śmierci mojej lub Barbie) i zaprowadziłem na parkiet. Miała piękne loki i sarnie, ciemne oczy, więc gdybym był wolny i młodszy o te kilka lat pewnie bym się nie wahał i próbował szczęścia. Była w moim typie. Ale już miałem żonę, więc wszelkie myśli tego typu szybko postanowiłem od siebie odgonić, kręcąc Iris niezbyt często. Dyskoteki w liceum nauczyły mnie, że kręcenie partnerką w tańcu częściej niż pralka kręci praniem nie jest zbyt dobrym pomysłem. Przetańczyliśmy w ten sposób jeszcze kilka kawałków, wybierając kolejne przeboje. W pewnym momencie wiedziałem jednak, że to czas spojrzeć na zegarek i przekonać się, ile czasu mi zostało. No cóż, powinienem już wracać od kwadransa. Ale było późno i czułbym się źle, gdybym nie upewnił się, że dziewczyna nie dotarła do domu bezpiecznie, jeśli sama zamierzała wracać. Dlatego rzuciłem: - Muszę się zbierać. Zostajesz jeszcze czy cię odprowadzić?
Też już wracała. Po niedługiej chwili wyszliśmy więc z baru.

2 x z/t
Virgil Scully
Wiek : 32
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Maywater
Zawód : członek zarządu rodzinnej spółki
Barnaby Williamson
ANATOMICZNA : 5
ODPYCHANIA : 33
WARIACYJNA : 1
SIŁA WOLI : 11
PŻ : 189
CHARYZMA : 8
SPRAWNOŚĆ : 14
WIEDZA : 5
TALENTY : 16
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t285-barnaby-williamson#794
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t404-barnaby-williamson#1290
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t405-poczta-barnaby-ego-williamsona
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f107-ulica-staromiejska-9-6
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1062-rachunek-barnaby-williamson
ANATOMICZNA : 5
ODPYCHANIA : 33
WARIACYJNA : 1
SIŁA WOLI : 11
PŻ : 189
CHARYZMA : 8
SPRAWNOŚĆ : 14
WIEDZA : 5
TALENTY : 16
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t285-barnaby-williamson#794
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t404-barnaby-williamson#1290
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t405-poczta-barnaby-ego-williamsona
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f107-ulica-staromiejska-9-6
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1062-rachunek-barnaby-williamson
w poszukiwaniu Johnny'ego, przechodzimy z Chyżego

Gryzący, wściekły, z szarą sierścią; ogar dymu pomknął w dół — prosto w sidła płuc — z każdym zaciągnięciem papierosa ujadając coraz głośniej. Wnętrze Chyżego ucichło razem z trzaskiem zamykanych za plecami drzwi; późny wieczór zdążył zamienić się w noc — dźwięki były spranym cieniem samych siebie, ale żadna ilość środków do czyszczenia — Williamson coś o tym wiedział; zawód zobowiązywał — nie mogła doczyścić gniewu.
Lekka smuga na pierwszej sylabie zamieniała się w plamę oleju; na samym końcu ktoś wetknął znak zapytania.
Co to miało być, Zafeiriou?
Miękka bibułka filtra na szorstkim tonie — zmęczenie i tytoń zamieniły głos w papier ścierny, którym właśnie wcierał słowa w noc.
Siedem lat — czas to zabawna rzecz; można odmierzać go kalendarzem i dzielić na dwanaście miesięcy, ale każdy miał swoje przed i po, którym określał życie — przed śmiercią Daisy, przed gwardią. Przestał pić przed rzeczywistością, w której Williamson istniał dziś. — Dla gównianej whisky?
Nie zapłacił nawet dwóch dych za oba drinki; to nie mógł być dobry alkohol — w Chyżym lano go tylko na tylnej sali i jeśli nosiło się odpowiednie nazwisko. Orestes był o jedno przechylenie szklanki od sprzedania się za osiemnaście dolarów; w więzieniu to mogłoby być wiele.
W Deadberry nie powinna istnieć suma, która skłoniłaby go do zaprzepaszczenia budowanego od lat życia; Williamson mu świadkiem, że postawienie wszystkiego na nowo, nie zawsze się udaje.
Zwłaszcza po raz trzeci.
Kończymy na Alive Berry. Jeśli nie powiedzą niczego konkretnego, to, co zebraliście z Vandenberg, będzie musiało wystarczyć — słowa upadały na wilgotny bruk — kiedy byli w Chyżym, musiało padać; teraz niebo przejaśniało się mozolnie, odsłaniając srebrne główki gwiazd — i gubiły w głuchym echu kroków. Reszta drogi miała upłynąć w ciszy; Williamson zbierał energię, ukrywał połówkę papierosa w paczce, odprowadzał wzrokiem grupkę podpitych czarowników, którzy próbowali naśladować Elvisa — stąd prosty szlak skojarzeń prowadził do stycznia i innego, wilgotnego kamienia, na którym—
Stłumione dudnienie muzyki zagłuszyło myśli; było na tyle wcześnie, by przed wejściem do klubu nie skumulował się wężyk oczekujących i na tyle głęboko w noc, żeby w samym wnętrzu świat wirował od świateł i ilości głów. Droga do baru była prosta, ale domagała się lawirowania; średnia wieku czarownic nie przekraczała dwudziestu—coś — czarownicy zawyżali licznik, co kilka kroków świecąc siwizną na skroniach i głodem młodości w oczach.
Wszystkie kluby świata wyglądały tak samo; wszystkie klubowe bary były równie lepkie — łokieć na blacie potrzebował trzech sekund i ciężaru wspartego o rękę ciała, żeby przylgnąć do niego na dobre.
Kierownik zmiany?
Barman układał znużone co podać? i szybko połykał własne słowa; Williamson od wejścia do Alive Berry nie obrócił się ani razu, sprawdzając, czy Zafeiriou idzie za nim — o tym, że nie zgubił się w drodze po tanie wino (wiem, gdzie kupisz takie za dolara; skoro nie cenisz trzeźwości, po co przepłacać?), świadczyło spojrzenie barmana — patrzył na kogoś jeszcze.
— Nie—
Nie, nie; zawsze, kurwa, nie.
Nie mam całej nocy — to będzie jeden z ostatnich razy, więc warto korzystać, póki metal wciąż ochładza dłoń; wyłowiona z kieszeni odznaka przylgnęła do lepkiego blatu, błysnęła srebrem i zapytała a teraz? Nadal nie? Kierownik?
Tym razem bez zaprzeczeń — barman skinął lekko głową i zgubił się na dobre dwadzieścia sekund, w trakcie których Funky Town nad ich głowami zdążyło wypalić trwały ślad; Williamson będzie śnić w tym tej piosenki. Kierownik objawił się w całej kierowniczej krasie — spocony, w zbyt ciasnej marynarce, wyraźnie niezadowolony z wizyty gliniarza—czarownika.
I dobrze; chcesz zadzwonić po gwardię?
— Jeśli chodzi o zgłoszenie kradzieży z zeszłego tygodnia—
Cyt—cyt; lekkie pokręcenie głową przerwało monolog.
Szukamy kogoś. Mężczyzna, niezbyt reprezentatywny, mówią na niego Kozia Bródka, ale na imię ma—
— Johnny — westchnienie kierownika równie dobrze mogłoby zadzwonić w rytm bin—go! — Co zrobił tym razem?
Williamson po raz pierwszy od kwadransa odwraca głowę; spojrzenie, które osiada na twarzy Orestesa, wyrażało tyle samo, co podczas ich pierwszego spotkania.
Nic.
Barnaby Williamson
Wiek : 33
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Stare Miasto
Zawód : oficer oddziału Czyścicieli w Czarnej Gwardii
Orestes Zafeiriou
ODPYCHANIA : 5
WARIACYJNA : 19
SIŁA WOLI : 19
PŻ : 173
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 2
WIEDZA : 20
TALENTY : 14
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t244-orestes-zafeiriou#592
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t357-orestes-zafeiriou#1067
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t356-poczta-orestesa-zafeiriou#1066
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f82-archaios-2-1
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1176-rachunek-bankowy-orestes-zafeiriou
ODPYCHANIA : 5
WARIACYJNA : 19
SIŁA WOLI : 19
PŻ : 173
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 2
WIEDZA : 20
TALENTY : 14
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t244-orestes-zafeiriou#592
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t357-orestes-zafeiriou#1067
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t356-poczta-orestesa-zafeiriou#1066
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f82-archaios-2-1
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1176-rachunek-bankowy-orestes-zafeiriou
Drżenie ukryte w zakamarkach kieszeni; sprany jeans kurtki ze znajomym układem szwów, delikatnym wytarciem na łokciach i wyraźną naszywką w miejscu, gdzie niedopałek wygryzł okrągłe oczko, próbował ugłaskać strach. Na zewnątrz Chyżego świat był cichy, wyrzuty sumienia głośne, niepewność gryząca i niecierpliwa — papieros w ustach Williamsona rozżarzał się w tym gniewu; Barnaby miał do niego pełne prawo.
Siedem lat.
Właściwie siedem lat i pięć dni — rocznica minęła cicho, w ciepłym świetle sypialnianej lampki i nad tłumaczeniem Theaítētos. Kupił mały, czekoladowy torcik i zamierzał zjeść go sam, ale nie zdołał dotrzeć nawet do połowy; wyrzuty sumienia odłożyły łyżkę i zapukały cicho do sypialni Percy'ego. Wtedy Orestes zrozumiał — nagrodą za siedem lat trzeźwości nie był nadmuchany chemią biszkopt, tylko uśmiech; dekadę temu nie zasługiwał nawet na ułamek dziesiętny radości, którą miał dla niego kuzyn.
Signómi.
Kogo próbujesz przeprosić?
Jego, siebie, ich; cały świat za to, że nie pozwolił sobie na cichą śmierć w więzieniu.
Przepraszam, Barnaby. Ja—
Skupić się, opanować, zawiązać słabość w ciasny supełek i ukryć w kieszeni; wziął oddech, wpatrując w plecy Williamsona. Parę razy bezgłośnie poruszył ustami — wdech, wydech, co dalej? — zupełnie nie wiedząc, od czego zacząć. Zatkane ślinianki, w ustach pełno brudnego pyłu; jakby najadł się węgla — wiedział, co wypłukałoby ten posmak; co obmyłoby i odkaziło język. Woda nie pomoże — musi być mocne i wyskokowe, bo dokładnie tyle zostanie mu, kiedy wymieni siedem lat trzeźwości na drinka; skok na główkę.
Basen będzie pusty — zawartość popłynie w dół przełyku.
Huk z trzewi Alive Berry był śpiewem syreny; Williamson zanurzył się w melasie dźwięku bez wahania — Orestes potrzebował kilku sekund i wypełnienia płuc powietrzem każdą możliwą ilością tlenu, zanim woń spoconych ciał, rozlanego alkoholu i papierosowego dymu zalepi ich na nowo. Kilkanaście kroków w głąb koszmar stał się ciałem — kelnerki niosły drinki na okrągłych tackach, a każde zakołysanie zawartości szkła napełniało myśli nadzieją—
Przerażeniem.
Napełniało myśli przerażeniem, że coś skapnie na niego. Barnaby dotarł do baru i rozpoczął wojnę na słowa — ślizg odznaki na blacie był strzałem ostrzegawczym dla barmana i zachętą dla kierownika zmiany; ten drugi objawił się w ferii niechęci, która gruchnęła w Zafeiriou ze zdwojoną siłą w ślad za pytaniem i spojrzeniami.
Robił wszystko, by nie patrzeć Williamsonowi w oczy; nie był gotowy na to, co w nich zobaczy.
Co zrobił tym razem? w ustach kierownika; obawa w sercu Greka.
Nic, czego można się po nim spodziewać. Próbuję zwrócić coś, co do niego należało.
A kolega tylko pomaga; wzrok musnął dłoń na blacie i srebro odznaki pod nią. Mężczyzna po drugiej stronie blatu westchnął cierpiętniczo — wyglądał, jakby chciał być wszędzie, tylko nie tu; znane uczucie.
— Słuchajcie, nie chcemy żadnych problemów. Zapowiada się robotna noc i użeranie z tematem menela, który—
Johnny.
Nie był pewien, skąd ten dźwięk; usta poruszyły się same, wzrok nabrał ostrości, serce zastygło, pokaleczone igłą gniewu.
— Co?
Mężczyzna wpatrywał się w Zafeiriou z przefiltrowaną dezorientacją w spojrzeniu; odpowiedzią był chłód uprzejmości.
Ma na imię Johnny i podobno szukał u was pracy. Dostał ją?
Zmiana w twarzy kierownika była subtelna — jeśli Williamson zauważy to—
— Czy Alive Berry wygląda na lokal, który zatrudnia takich, jak ty?
Za późno; jeśli nie widział, właśnie usłyszał.
Takich, jak ja?
Drżenie wciśniętych w kurtkę dłoni przybrało na sile; chłód kumulował się w opuszkach palców i płynął z dna sparaliżowanego wstydem serca. Nie chciał przez to przechodzić; nie dziś, nie przy Barnabym, nie—
— To, że jesteś trzeźwy dziś, nie znaczy—
Wspominał, gdzie w takim razie spróbuje znaleźć fuchę?
Mówią, że picie przynosi wstyd; gówno prawda. Pijani nie czują wstydu — to cecha trzeźwych.
Dlatego ci pierwsi nie chcą stać się tymi drugimi; byleby nie musieć go czuć.
Orestes Zafeiriou
Wiek : 32
Odmienność : Słuchacz
Miejsce zamieszkania : Little Poppy Crest
Zawód : właściciel antykwariatu Archaios
Barnaby Williamson
ANATOMICZNA : 5
ODPYCHANIA : 33
WARIACYJNA : 1
SIŁA WOLI : 11
PŻ : 189
CHARYZMA : 8
SPRAWNOŚĆ : 14
WIEDZA : 5
TALENTY : 16
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t285-barnaby-williamson#794
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t404-barnaby-williamson#1290
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t405-poczta-barnaby-ego-williamsona
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f107-ulica-staromiejska-9-6
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1062-rachunek-barnaby-williamson
ANATOMICZNA : 5
ODPYCHANIA : 33
WARIACYJNA : 1
SIŁA WOLI : 11
PŻ : 189
CHARYZMA : 8
SPRAWNOŚĆ : 14
WIEDZA : 5
TALENTY : 16
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t285-barnaby-williamson#794
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t404-barnaby-williamson#1290
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t405-poczta-barnaby-ego-williamsona
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f107-ulica-staromiejska-9-6
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1062-rachunek-barnaby-williamson
Przepraszam — w dawno wymarłych językach i tych, które każdego poranka budzą się w amerykańskich łóżkach pod świeżym powiewem demokracji — musiało zaczekać.
Mieli bar do odwiedzenia, informacje do zdobycia i—
Jak okazało się dokładnie cztery minuty później, skurwysyna do pobicia.
Huk muzyki za plecami potrafił zagłuszać wiele; hard bass (adidas?) wprawiał serce Alive Berry w nierówny rytm melodii, słów i pijackich przekrzykiwań przy barze. Ktoś kilka krzeseł na prawo opowiadał bełkotliwą historię o tym, że Guinness to najlepsze piwo świata (gówno prawda) — ktoś na lewo pytał, czy dla ładnych dziewcząt barman przewidywał zniżki; ktoś naprzeciwko właśnie prosił się o trepanację czaszki.
Orestes nie próbował walczyć z muzyką; potrafił wyczuć i odnaleźć momenty, w których słowa popłyną same i nie zmuszą greckiego kwiatu lotosu do stracenia kilku płatków opanowania na walkę z decybelami — wyłapywanie rytmu Zafeiriou musiał zawdzięczać Perseusowi. Kierownik zmiany — co za pech — wyczucia rytmu nie miał wcale; nawet czytanie atmosfery wychodziło mu średnio.
Gdyby potrafił, dostrzegłby zmianę frontu; ciche grzmienie w stratosferze, które z odległego huku za moment zmieni się w uderzenie pioruna niebezpiecznie blisko twarzy. Przywołanie burzy nie było trudne — kilka słówek, krótka obelga, sugestia spod znaku jestem lepszy od ciebie, bo dla mnie jesteś nikim; Williamson znał tę sztuczkę.
Jego rodzina ją wynalazła.
Orestes zachował spokój — przełknął ślinę, wziął wdech, pomyślał to nie pierwszy, nie ostatni raz. Barnaby był znacznie konkretniejszy we wnioskach — myślą przewodnią zostało jebnę ci.
(A słowo ciałem się stało).
Dłoń wyskoczyła do przodu na niewidzialnej sprężynce skręcanej na gniew — zamiast metalu, wiązania wściekłościowe; pięć palców z tytanu, które zrobiły dokładnie to, co powinny na samym początku — złapały za gardło.
Dwie sprawy, kupo marynowanego gówna — uścisk przybrał na sile — tłusty skwar próbował się wyrwać, ale zadarty kciuk wżynał się w miękką tkankę pod żuchwą; za każde szarpnięcie, mężczyzna płacił w uniwersalnej walucie bólu.
Ktoś chyba spojrzał w ich kierunku — z boku musieli wyglądać osobliwe, ale dopóki nikt nie krzyczał i nie lała się krew, ludzie niechętnie mieszali się w krótkie sprzeczki; przemoc łatwo racjonalizować.
Może to tylko emocjonująca wymiana politycznych poglądów, a tak właściwie to po prostu klepią się po policzku?
Najpierw go przeprosisz, a potem powiesz, gdzie znajdziemy Johnny'ego.
Twarz kierownika z czerwonej przybrała nowy odcień; jakby ktoś wycisnął sok z buraka i marynował go w nim przez tydzień.
— Ty ch—
Ciche, ostrzegawcze cmoknięcie; nazywanie go chujem było już zarezerwowane.
Przeprosiny i wskazówka.
Za plecami właśnie huczał Steve Miller Band; Abracadabra, teraz patrz, kurwa, na sztuczkę magiczkę.
Zmieść się w sześciu słowach. Przy siódmym wepchnę ci szklankę do gardła i powiem połknij.
— Co—
Pierwsze.
W ciszy, która zapada, nie słychać nawet muzyki — źródłem jedynego dźwięku są trybiki w głowie kierownika; chrobotanie zmienia się w ciche sapnięcie — stąd prosta droga do słów.
— Przepraszam, ja—
To ważne, żeby zrozumiał — Williamson nie żartował.
Drugie i trzecie.
Mężczyzna poruszył ustami bezgłośnie, testując siłę uchwytu — dłoń nadal tkwiła na gardle i nigdzie się nie spieszyła. Wahanie zmieniło się w cichy zlepek sylab.
— Nie chciałem.
Czwarte, piąte—
Będzie miał przejebane, jeśli nowe miejsce pracy Koziej Bródki to dwa słowa; mięśnie ramienia napięły się mimowolnie — Williamson był gotowy na próbę wyrwania z uścisku, ale—
— Alibi.
Sześć.
Uniesiona brew powstrzymała ochotę odparcia mamy na tę noc, ale dzięki za troskę; kończył im się czas i nawet tolerancja Orestesa na przemoc miała swoje granice.
W Sonk Road?
Podchwytliwe — gdyby kierownik użył słów do odpowiedzi, pusty kieliszek po martini musiałby dopełnić obietnicy i trafić tam, gdzie zapowiedział Barnaby; chyba pomyśleli o tym samym — wzrok mężczyzny pomknął w stronę szkła i szybko wrócił do twarzy Williamsona.
Skinięcie głową było potwierdzeniem — cofnięcie uścisku na gardle, nagrodą.
Miła rozmowa.
Wyraz twarzy kierownika twierdził co innego; za minutę odwiedzą ich panowie ochroniarze, więc—
Zgadza się z tym, czego się dowiedzieliście — wyminięcie Orestesa zbiegło się ze słowami; Abracadabra dobiegało końca — razem z nim wizyta w Alive Berry. Williamson nie obejrzał się przez ramię; droga do wyjścia była jedna i prowadziła przed nich — prosto w złoty blask drzwi, który przypomniał mu o ostatnim żądaniu nocy.
Zerknięcie na Zafeiriou nie szukało obietnicy; jedynie zapewnienia.
Ani słowa Vandenberg.
Wystarczy, że Orestes zacznie mówić o nadużyciu władzy i odznaki — za niespełna dwa tygodnie nawet ten argument straci na znaczeniu; liczyć będzie się wyłącznie jedno.
Alibi.

cios średni | próg 60 |  45 (k100) + 20 + 14 = 79
obrażenia: 14 + 10/2 = 19


z tematu oboje
Barnaby Williamson
Wiek : 33
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Stare Miasto
Zawód : oficer oddziału Czyścicieli w Czarnej Gwardii