Witaj,
Frank Marwood
POWSTANIA : 10
WARIACYJNA : 30
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 171
CHARYZMA : 3
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 25
TALENTY : 11
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t152-frank-marwood
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t267-frank-marwood
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t289-gosci-we-mnie-przeszlosc
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t269-poczta-franka-marwooda
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f99-gniazdko
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1055-rachunek-bankowy-frank-marwood
POWSTANIA : 10
WARIACYJNA : 30
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 171
CHARYZMA : 3
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 25
TALENTY : 11
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t152-frank-marwood
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t267-frank-marwood
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t289-gosci-we-mnie-przeszlosc
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t269-poczta-franka-marwooda
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f99-gniazdko
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1055-rachunek-bankowy-frank-marwood
STODOŁA
Znajdująca się z tyłu ogrodu Gniazdka stodoła to idealne miejsce do chowania wszelkiego rodzaju trunków. Określa się, że łącznie w starych snopkach siana, pomiędzy deskami, na antresoli oraz pod klapą w ziemi może znajdować się blisko 34 litry bimbru w różnym wieku. Sam budynek ma już bardziej formę ruiny, z racji tego, że małżeństwo Marwood od lat nie pracuje nad jej utrzymaniem. Wszelkie drobne naprawy są wykonywane mniej więcej na bieżąco, ale kto by się przejmował dziurawym dachem albo skrzypiącym zawiasem w drzwiach, skoro w środku już od lat nie mieszkają zwierzęta.
[ukryjedycje]
Frank Marwood
Wiek : 55
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Wallow, Hellridge
Zawód : siewca teorii magii
Frank Marwood
POWSTANIA : 10
WARIACYJNA : 30
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 171
CHARYZMA : 3
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 25
TALENTY : 11
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t152-frank-marwood
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t267-frank-marwood
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t289-gosci-we-mnie-przeszlosc
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t269-poczta-franka-marwooda
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f99-gniazdko
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1055-rachunek-bankowy-frank-marwood
POWSTANIA : 10
WARIACYJNA : 30
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 171
CHARYZMA : 3
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 25
TALENTY : 11
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t152-frank-marwood
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t267-frank-marwood
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t289-gosci-we-mnie-przeszlosc
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t269-poczta-franka-marwooda
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f99-gniazdko
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1055-rachunek-bankowy-frank-marwood
marzec 15, 1985

Na początku był chaos. Frank podciągnął się na łokciach, wyplątując ze sznurów. Potem także był chaos, gdy spoglądał z grymasem na twarzy na swoje przedramiona i brzuch, kompletnie popalony od nieprzyjemnego czaru Sebastiana, jaki w niego trafił. Nie wiedział nawet, czy ten pojedynek wygrał. Jeśli tak — było to osiągnięcie na skalę światową. Prawda jednak potrafiła spłatać figla i jeśli tylko popełniłby jeszcze jeden błąd (a tych w trakcie przyjacielskiej potyczki było wiele), tak mógłby teraz leżeć nie na łokciach, a na gębie wbitej w podeptane wcześniej siano. Głęboki wydech i wdech. Dostrzegł wtedy monstrualnego królika bez otworu gębowego, a otwierając szerzej oczy, zorientował się, że należy coś z tym jak najszybciej zrobić. W szepcie i w głowie wymówiona odpowiednia formułka przerwała rzucone wcześniej wariacyjne czary, przywracając Sebastiana do względnej sprawności. Wcale nie wyglądał najlepiej. A wtedy... Wtedy Marwood zaczął się śmiać. Dwóch starych dziadów (bo jak inaczej to nazwać), brudnych od zimnej ziemi w stodole, upapranych w kawałkach słomy i zmęczonych. Poparzonych, obolałych, przegranych, po zdobytej cennej lekcji. Warto było szaleć tak. Śmiał się więc głośno, pozwalając sobie, by w tym chichocie uwolniły się wszelkie emocje potyczki.
Ty też widziałeś tu kota? Wszystko dobrze? Zawołać Winnifred? — spytał, podnosząc się na względnie stabilne kolana, tylko po to, aby usiąść na snopku, bliżej druha. — Pewnie nie, nie takie rzeczy wyczyniasz na co dzień. Poczekaj chwilę... — zza siedziska wyciągnął zakamuflowaną trzy lata temu butelkę bimbru. Ten pędzony był na borówkach, prawdziwy rarytas tej ziemi. Buteleczkę otworzył z nieudawanym trudem, aby woń mocnego alkoholu rozlazła się po półotwartej chłodnej przestrzeni.
Calidum. Calidum. Calidum. Calidum — powtórzył, choć między każdą inkantacją robił odpowiednią przerwę, aby upewnić się w efekcie działania czaru. Temperatura podniosła się o dobre 10 stopni, co na pewno powinno wystarczyć w tym konkretnym przypadku. — Calidaqua — najpierw na kubek z wystygłą już herbatą Sebastiana. — Calidaqua — potem na swój własny. Tak oporządzeni w końcu mogli rozmawiać i odpocząć.
A odpoczywać było po czym. Jedną kwestią były same obrażenia, jakich tu doznali, drugą potworne zimno, trzecią...
Jesteśmy na to za starzy. JA jestem na to za stary — poczęstował kompana bimbrem. Noc jeszcze młoda. — Nie zrozum mnie źle, stanę oko w oko nawet z Gabrielem, jeśli tego chce Pan, ale, o ile przeżyję — gorzki żart, zgodny z prawdą — to potem jadę na wczasy. Albo przynajmniej biorę urlop w pracy, by w spokoju odpocząć w warsztacie. Daj mi werdykt, Sebastianie. Mamy szanse?

dużo rzutów tutaj: na konsekwencje posteventowe (nie ma), na Calidum x4, na Calidaqua x2
Frank Marwood
Wiek : 55
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Wallow, Hellridge
Zawód : siewca teorii magii
Sebastian Verity
ODPYCHANIA : 25
SIŁA WOLI : 24
PŻ : 192
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 8
TALENTY : 19
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t620-sebastian-verity#3560
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t709-sebastian-verity
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1145-sebastian-verity
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t711-poczta-sebastian-verity
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f142-willowside-14
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1114-rachunek-bankowy-sebastian-verity#10472
ODPYCHANIA : 25
SIŁA WOLI : 24
PŻ : 192
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 8
TALENTY : 19
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t620-sebastian-verity#3560
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t709-sebastian-verity
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1145-sebastian-verity
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t711-poczta-sebastian-verity
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f142-willowside-14
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1114-rachunek-bankowy-sebastian-verity#10472
Odetchnął ciężko, gdy w końcu odzyskał usta i wrócił do swojej zwyczajowej postaci. Widząc wstępujący na twarz uśmiech Franka, sam poddaje się chwilowej wesołości, nawet jeśli nie mają z czego się cieszyć. Całe napięcie najwidoczniej przeradza się w niepowstrzymany śmiech zarówno Franka, który z pewnością wciąż cierpi przez ból wywołany kwasem i Sebastiana, wyglądającego, jakby miał zaraz zejść z tego świata.
Ten sparing go wykończył, a przecież jest doświadczonym gwardzistą. Co prawda długo zajęła im ta potyczka i tutaj już można szukać plusów. Obrona Franka sprawiła, że ciężko było szybko się z nim rozprawić, wytrzymałość Sebastiana zaś poskutkowała nieustającymi atakami, pomimo nałożonych na niego czarów. Ostatecznie jednak poległ, właśnie dlatego, że je zignorował. Jest to strategia, która miała prawo sprawdzić się w sparingu, ale walcząc z rzeczywistym wrogiem, będzie musiał wykorzystać działania towarzyszy i wszystkie możliwości, aby pozbyć się z siebie czarów, które nieustannie zadają obrażenia. W końcowej fazie, to właśnie one mogą zadecydować o przeżyciu lub śmierci.
To był dobry i bardzo pouczający sparing, jak można się spodziewać po walce dwójki zaawansowanych wiekiem chłopów.
Zdecydowanie był tutaj kot — potwierdza, siadając ciężko na wolnym snopku. — Daj spokój, kilka zadrapań, będę żył. — Macha lekceważąco ręką, nawet jeśli wyraźnie czuje konsekwencje potyczki. A kiedy widzi wyjęty zza siedzenia bimber, uśmiecha się tak, jakby już nic go nie bolało. Po kolejnej butelce bimbru z Wallow zapewne tak właśnie się stanie.
Ale najpierw herbata. Bardzo chętnie ogrzewa się podgrzanym napojem, bo choć nie ma już na sobie szronu, to wciąż czuje efekty niedawnego wymarznięcia.
Jeszcze chętniej poprawia bimbrem, parskając na komentarz o starości. Być może w istocie są na to za starzy. Z drugiej strony mogli tego nie dożyć. Ale dożyli i dzięki temu mają szansę przysłużyć się Panu. To zaszczyt, którego nie każdy może dostąpić.
Choć na ustach wciąż majaczy lekki uśmiech, to poważnieje nieco, gdy zaczyna się temat walki i przeżycia, a szczególnie gdy pada to znamienne pytanie.
Mamy szanse?
Sebastan wzdycha cicho, dopijając zawartość szklanki.
Jeśli Lucyfer da — stwierdza, co może brzmieć dość ponuro. Z drugiej strony, naprawdę wierzy, że Ojciec wesprze ich w tej przeprawie i jeśli zabierze któregoś z nich do siebie, to będzie mieć ku temu bardzo dobry powód. Sebastian większość życia spędził w przekonaniu, że zginie w służbie Lucyfera, za jego sprawę, z poczuciem dobrze wykonanego zadania. Nie ma swojej rodziny, nie ma więc o co się bać. W przeciwieństwie do Franka. — Mamy solidną wiedzę i umiejętności, to był dobry sparing. Z dobrą strategią i współpracą… tak. Mamy szanse — mówi z przekonaniem, choć tak naprawdę nie może być tego pewien. Nie wie na co stać niebiańskie istoty, nie wie też, jak bardzo będą zdeterminowani wyznawcy Lilith, by im przeszkodzić. Czy w ogóle będą chcieli przeszkodzić. A może okażą się niespodziewanymi sojusznikami w obliczu wspólnego wroga? Przecież dla nich Freyr również nie będzie przyjacielem. Może i podążają za Lilith, ale przecież nie kosztem wiary w Lucyfera. To byłaby zdrada. Za to grozi śmierć. I za to, bez zająknięcia, sam by ją zadał.
Chciałbym zrozumieć, co kieruje wyznawcami Lilith — myśli głośno, dolewając im obu bimbru. — Nie potrafię pojąć tego fikołka logicznego.
Sebastian Verity
Wiek : 49
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : North Hoatlilp
Zawód : Starszy Oficer (Protektor), Czarna Gwardia
Frank Marwood
POWSTANIA : 10
WARIACYJNA : 30
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 171
CHARYZMA : 3
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 25
TALENTY : 11
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t152-frank-marwood
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t267-frank-marwood
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t289-gosci-we-mnie-przeszlosc
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t269-poczta-franka-marwooda
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f99-gniazdko
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1055-rachunek-bankowy-frank-marwood
POWSTANIA : 10
WARIACYJNA : 30
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 171
CHARYZMA : 3
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 25
TALENTY : 11
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t152-frank-marwood
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t267-frank-marwood
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t289-gosci-we-mnie-przeszlosc
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t269-poczta-franka-marwooda
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f99-gniazdko
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1055-rachunek-bankowy-frank-marwood
Stres — nie. Nie było czym się stresować, skoro rzeczywisty pojedynek jeszcze nie nadszedł, a ciągłe powtarzanie sobie w głowie, że „za coś trzeba życie oddać” skutkowało. Oddawał je w myślach dziesiątki razy. To za Esther, to za córki, to za syna i w końcu — lecz nie na końcu — za Lucyfera. Nadciągającego koszmaru nie dało się określić inaczej niż przeraźliwym czasem dla całej ludzkości. Zrządzenie losu zechciało wepchać Franka na pierwszą linię frontu. Ojciec byłby dumny — pomyślał, gdy pierwszy raz dowiedział się, że Apokalipsa wkrótce ma zebrać swoje żniwo. Stary wojskowy, z dziada pradziada (aby nie wspomnieć, po czyjej stronie stał prapradziad) zawsze powtarzał, że wojna jest jak kochanka. Zwykle jest kurwą. Marwood nie lubił rozpowszechniać słów zwyczajowo uważanych za wulgarne.
Rany Aradii... Żeby nam znowu kur nie pogonił — te teraz smacznie spały, ale drapieżniki wiejskie czyhały aż tylko opierzony dziób wyłoni się z kurnika.
Widać to stanowiło problem (zagwozdkę?) skąd w stodole kot, ale Frank nie miał zamiaru rozpamiętywać tego więcej. Było zimno, a zwierzęta wpisane były w obraz Wallow tak samo, jak pola Padmorów, borówki pod lasem czy stary gruchot, którym dojeżdżał do sklepu lata temu po papierosy. Nie palił już blisko dwadzieścia lat. Było to po prostu zbyt drogie, patrząc na kolejne i kolejne wydatki, jakie leżały w geście Marwoodów. Razem z pojawianiem się kolejnych dzieci, pojawiały się długi. Co taki Verity mógł o tym wiedzieć?
Rozgrzana herbata musiała go wzmocnić, bo Verity czy Rousseau, czy nawet Carter — każdy z nich będzie wkrótce musiał stanąć na wysokości zadania i nie dopuścić do rozlewu krwi. Albo dopuścić? Nie był pewien.
Nie wyobrażam sobie inaczej — skwitował, gdy Sebastian oznajmił, że szanse w istocie są, chociaż było to wyolbrzymione kłamstwo. — Widziałeś ich tam na polach Padmorów, prawda? — brodą od niechcenia wskazał kierunek oddalony zresztą o niewiele mil. — To dojrzali ludzie? Rozpoznałeś kogokolwiek?
Zdawałoby się, że dorosły i dojrzały człowiek nie da się zmanipulować bzdurnym twierdzeniom, że Lilith miałaby w jakikolwiek sposób stać się Lucyferowi równa. Dzieliło ich zbyt wiele. Tu już nie chodziło o role kobiet i mężczyzn, nawet jeśli stał na piedestale Ojciec i Matka. Tu chodziło o zwykły sens zdania: Najwyższy zawsze będzie wyższy. Twór nie przerośnie swojego Stwórcy. Tym wszakże była Lilith, ledwie dzieckiem Lucyfera, podobnym do Franka, podobnym do Sebastiana. Nikt nie przeczył, że jej moc była szczególna — narodziła przecież Aradię, rodziła innych swoich synów, zakopanych pod warstwami mórz przez Gabriela, a jednak — to nie ona spłodziła Aradię, dała jej jedynie życie, nie cząstkę magii. Czym było życie? To już pytanie do Rousseau.
Wiesz — łyknął z butelki porządny łyk bimbru, zaraz potem zapijając go herbatą, aby porządnie ogrzać organizm. — Dzieci się buntują — skąd miał o tym wiedzieć? — Nam się trafiło, Esther jest wspaniałą matką i żadna z dziewczynek nigdy nie powiedziała nam złego słowa, ale nie jesteśmy głupi. Doskonale wiemy, że mają przed nami tajemnice i rzadko kiedy zgadzają się z naszymi słowami. Zwłaszcza nastolatki... — obrażalstwo Emmy było słynne na cały dom. — Może to zwykła rebelia? Jak Junior nie chce ubrać skarpetek, to mówię mu, że na złość mamie odmrozi sobie nogi. Bo co niby może za tym stać innego?
Zasyczał nieprzyjemnie, gdy przesuwająca się koszula zahaczyła o świeżą ranę.
Frank Marwood
Wiek : 55
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Wallow, Hellridge
Zawód : siewca teorii magii
Sebastian Verity
ODPYCHANIA : 25
SIŁA WOLI : 24
PŻ : 192
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 8
TALENTY : 19
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t620-sebastian-verity#3560
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t709-sebastian-verity
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1145-sebastian-verity
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t711-poczta-sebastian-verity
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f142-willowside-14
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1114-rachunek-bankowy-sebastian-verity#10472
ODPYCHANIA : 25
SIŁA WOLI : 24
PŻ : 192
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 8
TALENTY : 19
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t620-sebastian-verity#3560
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t709-sebastian-verity
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1145-sebastian-verity
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t711-poczta-sebastian-verity
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f142-willowside-14
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1114-rachunek-bankowy-sebastian-verity#10472
Uśmiecha się półgębkiem na to jakże przyziemne zmartwienie Franka. Stoją na wprost oblicza apokalipsy, obaj ledwie trzymając się zmysłów po wykańczającym sparingu, a jednak wciąż, gdzieś tam, jest miejsce na to, by zmartwić się kurami.
Wieś ma już ten swój urok, że nieważne co by się działo, przy zdrowych zmysłach zawsze będzie cię trzymać pianie koguta, który nie pozwoli za długo spać, zwierzęta do wykarmienia, łajno do przerzucenia czy pole do obsiania. Zawsze jest po co podnieść się z łóżka, o co zadbać i życie musi się toczyć dalej. Mimo że ktoś nazwałby to miejsce odludziem, w takich właśnie miejscach można poczuć, że jest się niezbędnym do podtrzymania właściwych torów, po których toczy się codzienne życie społeczności.
Sebastian oczywiście na wsi wytrzymać może jedynie ograniczony czas. Gdy był mały, miał tę nieprzyjemność spędzić któreś wakacje w jakiejś zapyziałej dziurze u dalekich krewnych i większość tego czasu wyparł z pamięci. Gdyby wtedy mu ktoś powiedział, że za kilkanaście lat na własne życzenie będzie się brudzić, męczyć i upadlać, a spanie na niewygodnej pryczy nie będzie powodem do narzekania – turlałby się ze śmiechu. Wyrósł z bycia czyściutkim i delikatnym paniczykiem, ale przeganianie kur przez kota wciąż jest dla niego jakimś rodzajem abstrakcji. Może posiedzieć sobie jakiś czas na snopie siana i popijać bimber, wdychając wiejskie zapachy, ale na koniec dnia i tak z radością wróci do swojej willi, świeżo zmienionej pościeli i burbonu, którego cenę większość społeczeństwa nazwałaby zbójecką. A potem wyjdzie do pracy i będzie walczyć o to, aby ciężko pracujący ludzie mogli martwić się swoimi kurami. Nie kataklizmami, nie apokalipsą, nie śmiercią i nie morderstwami. W idealnym świecie tak by to dalej trwało, ale ideał obtaczany jest obecnie w coraz grubszej panierce pozorów. Gdy stanie się zbyt solidna, po ideale nie zostanie ślad ni pamięć, a całość stanie się jedynie żałosną karykaturą, wytykaną bezlitośnie palcami.
Chyba że to zatrzymają, chyba że uda im się ograniczyć szkody, chyba że staną na wysokości zadania. Chyba. Niepewność to nieprzejednany wróg. Chyba należy zmienić na kiedy i tego powinni się trzymać.
Marszczy krótko brwi i odpala papierosa, z nawyku kierując papierośnicę także w stronę Franka, choć chyba nie widział go nigdy z fajkiem w ręku.
Nie… — mówi w końcu, próbując przywołać sobie w głowie wizerunki osób, które widział wtedy na polach Padmorów. Może jego pamięć za mocno sugeruje się wspomnieniem Lyry Vandenberg, którą spotkał osobiście, ale nie wydaje mu się, by dostrzegł tam kogoś starszego. Oprócz może tej kobiety, która stała na przedzie. — To jeszcze dzieciaki. — W głosie Sebastiana słychać, że dopiero teraz ma okazję dojść do tej konkluzji. Tyle się działo, że wcześniej zwyczajnie nie miał czasu tego na spokojnie przeanalizować.
Może sobie tylko wyobrazić, jak to jest przechodzić przez okres buntu dzieci. W życiu Sebastiana na dobrą sprawę było dotąd tylko jedno dziecko i był to jego młodszy brat. Rzeczywiście poświęcił sporo czasu na jego wychowanie, ale wtedy był wciąż szeregowym i mógł go spędzać z Marcusem znacznie więcej. A potem został Wywiadowcą i dla bezpieczeństwa praktycznie odciął się od rodziny na całe osiem lat. Gdy wrócił, Marcus był już dorosły i — zdawałoby się — okres buntu miał już za sobą.
Odmówienie założenia skarpetek to forma buntu, jaką Sebastian jest skłonny zaakceptować. Ale wyniesienie Lilith ponad Lucyfera? Frank dobrze to nazywa. Rebelia. Ale wcale nie taka zwykła, bo bardzo niebezpieczna i wręcz heretyczna. A ludzie pod trzydziestkę – bo tyle właśnie ma Vandenberg i Sebastian może przypuszczać, że reszta jest zbliżona wiekiem – mają już chyba trochę oleju w głowie, by odróżnić dobre od złego.
Możesz mieć rację, to pewnie wyjątkowo nietrafiony bunt przeciwko podwalinom, na jakich stoi ten świat. — Banda zranionych dzieciaków, szukających atencji skrajnymi poglądami – być może tym właśnie są. Sebastian potrafi sobie wyobrazić, jak prawdopodobny może być to scenariusz w kontekście kogoś, kogo wychowywała Shirley Vandenberg. Sam zapewne także zwariowałby, mając taką matkę.
Jedna z nich to Lyra Vandenberg, aktorka. Przynajmniej do niedawna. Reszty nie kojarzę — dzieli się z Frankiem swoją wiedzą, bo i nie widzi powodu, by cokolwiek zatajać. Jeszcze go nie ma. I oby go nie zyskał. To tylko przypadkowa osoba wśród wielu innych twarzy, nic więcej.
Upija bimbru i dogasza papierosa, który choć na moment przyjemnie odwraca uwagę umysłu od poniesionych ran.
Powiedz proszę, jak się miewa twoja córka? — przechodzi gładko na temat niedawnego spotkania Kowenu, gdzie dobitnie przekonali się, że młodzi ludzie zwykle nie są gotowi na ciężar tak poważnych spraw. Frank również musiał to wtedy dostrzec, skoro ostateczne zdecydował się na ingerencję w umysł własnego dziecka. — To było dużo do przyjęcia dla tak młodej osoby.
Sebastian Verity
Wiek : 49
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : North Hoatlilp
Zawód : Starszy Oficer (Protektor), Czarna Gwardia
Frank Marwood
POWSTANIA : 10
WARIACYJNA : 30
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 171
CHARYZMA : 3
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 25
TALENTY : 11
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t152-frank-marwood
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t267-frank-marwood
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t289-gosci-we-mnie-przeszlosc
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t269-poczta-franka-marwooda
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f99-gniazdko
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1055-rachunek-bankowy-frank-marwood
POWSTANIA : 10
WARIACYJNA : 30
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 171
CHARYZMA : 3
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 25
TALENTY : 11
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t152-frank-marwood
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t267-frank-marwood
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t289-gosci-we-mnie-przeszlosc
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t269-poczta-franka-marwooda
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f99-gniazdko
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1055-rachunek-bankowy-frank-marwood
Ni wyżyna, ni nizina, ni krzywizna, ni równina — wieś, jaka jest, każdy widzi. Wallow było piękne zwłaszcza latem, gdy pola kukurydzy smagał biczem wiatr. Te uginały się pod jego naporem, choć nikt nie słyszał o tajemniczych kręgach w zbożu. Jeden sklep na całą wieś mieścił się przy głównej drodze. Do tego domostwa porozrzucane w najdalsze zakątki hrabstwa. Amerykańskie flagi powiewały na masztach, gdzieniegdzie zagościli też czarownicy. Gniazdko stało w dalszym zakątku wsi, blisko lasu i to tutaj przeszło miesiąc temu, zjawił się wysłannik Czarnej Gwardii, żeby odbyć z Frankiem poważną rozmowę. Skończyło się dobrze. Krótkie ostrzeżenie, trzy kawałki szarlotki w papierowym opakowaniu i niepotrzebne pytania Wendy, gdy próbowała budować swój kolejny artykuł, wykorzystując do tego własnego ojca — bo o cóż innego mogłoby chodzić?
Marwood pokręcił głową z uśmiechem, odmawiając papierosa.
Nie, nie. Dziękuję. Dobre 20 lat nie palę i niech tak zostanie — rzucił z prostego powodu.
Dzieci było coraz więcej, pieniędzy coraz mniej. Drobne przyjemności musiały być dawkowane, a tytoń znalazł się na liście. Zamiast kilku paczek mógł dać Esther parę dolarów na pieluchy czy inne smoczki — nigdy nie wiedział, nie interesował się tym, wierząc, że żona sama doskonale sobie radzi.
Dzieci stanowiły podstawę społeczeństwa. To dzięki magicznym genom to mogło się rozrastać. Jak rzadko zdarzało się, tak jak w przypadku Franka, że magia ot po prostu gościła w zwykłym człowieku? Wyjątkowe przypadki nie były czymś, na czym można było opierać rozwój. Stanowiły wyjątek, a nie regułę. Być może dlatego zdecydowali się mieć aż 6 latorośli, być może w grę wchodziła zwykła miłość. Kalendarzyk był najlepszym sposobem na zabezpieczenie się, a teraz, gdy obydwoje mieli 50 lat na karku, nie groziła im wpadka. Chyba. To nie czas by rozmyślać o płomiennym małżeńskim uczuciu, zwłaszcza w towarzystwie starego kawalera. Tworzyli więc społeczeństwo, wierząc, że najmłodsze pokolenia pójdą dobrą ścieżką. Nie wszyscy na to przystali.
Z tyłu głowy mam słowa Gorsou, by nie brać ich na poważnie, ale... Waham się, wiesz? Z jednej strony taki bunt to oznaka bezmyślności i zwykłej ignorancji, ale wariaci popełniają najgorsze zbrodnie, bo nie rozumieją konsekwencji. Jest na to jakiś paragraf? — Verity — to nazwisko było znane w społeczności i spodziewał się, że Sebastian ma tę wiedzę wykutą, zwłaszcza przez wzgląd na jego profesję. — Nie rozumiem, czy to znaczy, że oni odwrócili się od Lucyfera? — spytał z niedowierzaniem, zdając sobie sprawę, że towarzysz zapewne też nie zna odpowiedzi.
Jeśli porzucili własnego ojca — co Franka bolało podwójnie — tak nie wyobrażał sobie, jak mogą stać w Kościele i modlić się przed obliczem Trójcy. Rzecz jasna nie widział tu swojej hipokryzji. Jakiej hipokryzji? — Lilith nigdy nie była i nie będzie równa swojemu Stwórcy. Koniec. Kropka.
Nie kojarzę takiej aktorki — jeszcze przez moment zastanawiał się, czy wśród uczniów zapamiętał takie nazwisko, ale nie. Być może gdyby zobaczył twarz? — Jakbyś mi powiedział, że chodzi o Katharine Hepburn... — uśmiechnął się pod wąsem na wspomnienie jej uroczej twarzy oglądanej na kinowym ekranie.
Niestety. Lyra Vandenberg nie zasilała obsady aktorskiej ulubionych filmów Franka z lat młodości.
To był błąd, że ją tam zabrałem — powiedział wprost, nie wahając się nawet. Twarz wymalowana była powagą. — Zdawało mi się, że już dojrzała na tyle, by zrozumieć, że są sprawy ważne i ważniejsze, ale chyba jeszcze nie. Jest zbyt młoda. To idealistka. Młody lekarz — chciałaby zbawić świat... ale dobrze ją wychowaliśmy. Modli się codziennie. — używał liczby mnogiej, dokładnie zdając sobie sprawę, że cały wkład w to wychowanie miała Esther. Frank zjawiał się przy obiedzie i kolacji. — Gdy wracaliśmy z Billy Goat zastanawiałem się, czy to nie za dużo? Apokalipsa. Na lucyfera. A-po-ka-li-psa! Chciałbym ostrzec Wendy — przełknął ślinę, wspominając drugą w kolejności najstarszą córkę. — Ale... — kolejna ślina spłynęła w dół gardła, tym razem wsparta solidnym łykiem bimbru. Ten rozplątywał język i myśli. — Boję się, że jej pierwszym odruchem będzie opublikowanie tych wieści w Piekielniku. Tak. Nie ufam własnej córce — krótki, ironiczny i przykry śmiech wypełnił jego płuca. — Przeżera ją ambicja. Wdała się we mnie, gdy byłem w jej wieku... Ale... chciałbym, żeby była bezpieczna. Co robić? — Sebastian może i nie znał się na dzieciach, ale znał się na tajemnicach.
Frank Marwood
Wiek : 55
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Wallow, Hellridge
Zawód : siewca teorii magii
Sebastian Verity
ODPYCHANIA : 25
SIŁA WOLI : 24
PŻ : 192
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 8
TALENTY : 19
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t620-sebastian-verity#3560
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t709-sebastian-verity
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1145-sebastian-verity
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t711-poczta-sebastian-verity
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f142-willowside-14
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1114-rachunek-bankowy-sebastian-verity#10472
ODPYCHANIA : 25
SIŁA WOLI : 24
PŻ : 192
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 8
TALENTY : 19
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t620-sebastian-verity#3560
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t709-sebastian-verity
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1145-sebastian-verity
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t711-poczta-sebastian-verity
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f142-willowside-14
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1114-rachunek-bankowy-sebastian-verity#10472
Czy jest na to paragraf?
Sebastian wzdycha ciężko, wspomagając swoje zastanowienie łykiem alkoholu. Nazwisko zobowiązuje, a jednak on oddalił się od jego konotacji wystarczająco, by nie być dłużej w stanie przytoczyć konkretnych paragrafów i precedensów. Kiedyś to potrafił, ojciec w końcu uczył go od małego. Ale niepielęgnowana wiedza wyparowuje i choć Sebastianowi wciąż coś tam zostało w głowie, to są to głównie kwestie, których potrzebuje do prawidłowego wykonywania swojej pracy. Nie jest pewien na ile wyznawcy Lilith łamią prawo, choć wynika to również głównie z niewiedzy tego, jak przejawia się to wyznanie. Czy umniejszają Lucyferowi, czy oddalili się od niego, czy bluźnią przeciw jednemu z Trójcy? Czyż samo wynoszenie tworu ponad stwórcę nie jest bluźnierstwem samo w sobie?
Jest pewien, że jakiś Verity potrafiłby ich za to skazać. A inny obronić. To wszystko zależy.
Na wszystko jest paragraf — stwierdza w końcu, nie dając tym samym jasnej odpowiedzi, której przecież Frank tak czy inaczej nie mógł od niego oczekiwać. Wiedzą o tej dziwnej grupie dzieciaków zbyt mało, by być czegokolwiek pewnymi. — Jeżeli rzeczywiście odwrócili się od Lucyfera, nie są niczym więcej jak zdrajcami — orzeka surowo, nie szukając w sobie wyrozumiałości dla tak niegodziwego zachowania. To Pan prowadzi ich przez życie, to on obdarzył ich łaską swojej mocy i on powita ich w Piekle. Odwrócenie się od niego nie mieści się Sebastianowi w głowie.
Komentarz o Hepburn komentuje krótkich parsknięciem, lecz atmosfera rozluźnia się tylko na moment. To nic złego, w końcu dobrze jest porozmawiać o rzeczach poważnych i trudnych, póki jeszcze jest szansa choć częściowo zrzucić ten ciężar ze swoich barków. Kiedy mają poruszać podobne kwestie, jeśli nie teraz? Lada moment może być za późno na jakiekolwiek rozmowy.
To, co mówi Frank, jest niezaprzeczalnie przykre. Swoje zwierzenia wieńczy pytaniem, a Sebastian nie ma na nie lepszej odpowiedzi niż ta jedyna słuszna:
Zaufać Panu — odpowiada z pojawiającym się na ustach lekkim, pokrzepiającym uśmiechem. W jego postawie jest spokój, bo to co mówi, nie jest tylko pustymi słowami. To przecież odpowiedź na wszystko. — Lucyfer wie, co robi. Odbierze tylko tych, których zechce mieć prędzej przy swoim boku. Nie ma goryczy w śmierci dla tych, którzy są mu wierni, Frank — jest przekonany o tym, co mówi. Ale rozumie. Rozumie to najzwyczajniej w świecie ludzkie zmartwienie o dobro bliskich. Sam przecież też ma rodzinę i choć nie wie, jak to jest dbać o ukochaną czy dzieci, to również troszczy się o swoich krewnych.
Jeśli cię to uspokoi, zaproponuj im wyjazd. Niech wypoczną poza Hellridge w dniu, w którym jeźdźcy staną przeciwko sobie. Tylko tyle możemy zrobić. Aż tyle — poprawia się gładko. Przecież są jednymi z nielicznych, którzy zyskali przywilej zadbania o swoich bliskich, jeśli tylko zechcą.
I przestań się obwiniać. Dobrze wychowałeś swoje dzieci. A Winnifred po prostu nie jest jeszcze gotowa. Ma czas. Świat zacznie się zmieniać na jej oczach. To nie będzie łatwe, z pewnością nie dla lekarza. Gdy zobaczy wystarczająco wiele zła, jakiego nie doświadczylibyśmy, gdyby nie Gabriel, zrozumie, że czasem należy zrobić to, co trzeba. Nawet jeśli jest to odbieranie życia, miast jego ratowania. — Otóż to. Sebastian widział wystarczająco wiele okrucieństwa, by się tego nauczyć. A Lucyfer pomógł mu przetrwać przez to wszystko i dlatego teraz jest w stanie zabić dla niego, choć nie jest to coś, co zrobi z lekkim sercem.
Gdy świat zaleje magia, wszyscy będą bezpieczni… — konkluduje z namysłem, przekazując Frankowi butelkę, z której ubywa w szybkim tempie. — Już na zawsze.
Sebastian Verity
Wiek : 49
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : North Hoatlilp
Zawód : Starszy Oficer (Protektor), Czarna Gwardia
Frank Marwood
POWSTANIA : 10
WARIACYJNA : 30
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 171
CHARYZMA : 3
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 25
TALENTY : 11
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t152-frank-marwood
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t267-frank-marwood
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t289-gosci-we-mnie-przeszlosc
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t269-poczta-franka-marwooda
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f99-gniazdko
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1055-rachunek-bankowy-frank-marwood
POWSTANIA : 10
WARIACYJNA : 30
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 171
CHARYZMA : 3
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 25
TALENTY : 11
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t152-frank-marwood
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t267-frank-marwood
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t289-gosci-we-mnie-przeszlosc
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t269-poczta-franka-marwooda
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f99-gniazdko
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1055-rachunek-bankowy-frank-marwood
Relatywizm tworzy struktury oparte na „chce mi się” lub „nie chce mi się”. Wszystko zależy, a zależność jest jedynym czynnikiem, który niezależnie od wszystkiego zawsze pozostanie niepewny. Parsknął cicho, zaraz potem pod wąsem umieszczając łagodny, ale pewien wyrozumiałości uśmiech. Verity miał rację, jakby się dobrze postarać, to nawet za otwarcie oczu można było pójść siedzieć. Wystarczyło, by ktoś zrobił to w nieodpowiednim czasie i miejscu, wystarczyło, by dobry adwokat podparł się dowodami, że był to czyn umyślny — nie trzeba było studiować prawa, by zdawał sobie sprawę, że wprawny mówca przekona nawet samą Aradię. Lucyfera nie — Frank stawiał go ponad wszystkim innym i nie można było z tym dyskutować. On — wybawiciel, On — twórca. Jednak resztki ciepła, zrozumienia i wyrozumiałości z trudem pojmowały termin zdrada. O takową Esther oskarżyła go przed laty, gdy zamiast poświęcać czas jej i dzieciom, zamknął się w szopie niedaleko stodoły, dłubiąc śrubokrętem we wszystkim, co nasunęło się pod dłonie, aby tylko nie myśleć o konsekwencjach własnej bezmyślności, którą usilnie nazywał honorem. Nie tknął innej kobiety, co na szczęście pani Marwood zrozumiała, ale pojęcie zdrady było słuszne. Zostawił ją dla nauki i butnego egoizmu, który wpoił każdemu z dzieci, nawet jeśli bronił się przed tym twierdzeniem.
Jeśli spróbują przeszkodzić Lucyferowi, należy im się za to kara — orzekł twardo, niczym rasowy sędzia. — Nigdy nie przeszkadzało mi innowierstwo, jak wiesz, sam byłem wychowywany na chrześcijanina. To, że mi nie przeszkadza, nie oznacza, że nie uważam, że jest słuszne. Ci ludzie błądzą i można im przecież pomóc znaleźć prawidłową ścieżkę, ale nie można pozwolić, by stali się solą w oku — pokręcił głową z niesmakiem, zapijając go łykiem kopiącego w jaja alkoholu. — A skoro nasz Pan ma plan, tak należy zrobić wszystko, by oczyścić mu drogę z wszelkich przeszkód — ostatnie zdanie wypowiedział, nie do końca wierząc, że kilkoro ludzi mogłoby być za taką przeszkodę uznanych. Być może Sebastian zobaczył to w spojrzeniu. — Nie wiem tylko, czy bagatelizowanie ich obecności w Hellridge to prawidłowe zachowanie. Nie wątpię w Gorsou, nie zrozum mnie źle, po prostu... Po prostu chciałbym wierzyć, że ma rację.
A wiara była wszystkim, co mieli.
Zaufanie Lucyferowi nie było wszak wiarą, a przekonaniem. Doświadczyli wiele razy jego potęgi, obydwoje z Verity mieli przecież szansę dojrzeć jego oblicze, nawet jeśli to wyciskało z oczu łzy i ściągało na kolana. Inni tego nie rozumieli. Ci, którzy nie dostali w swoje dłonie największego daru jego obecności. Ci, którzy nie przysięgali mu wierności.
Mamy jedno życie i jest to życie wieczne, ale podróż przez ten świat jest piękna — nie powiesz mi, że nie. Nikt z nas nie wie, jak jest w Piekle, ale wiemy, że śmierć na Ziemi to tylko przystanek — kiwał głową, potwierdzając słowa Sebastiana, zaraz potem się śmiejąc: — Odnoszę dziwne wrażenie, że tobie się wydaje, że mnie posłuchają. Mam pięć córek. Pięć. I żonę. Wiesz, jak to jest żyć z sześcioma babami pod jednym dachem? Tyle dobrze, że Joyce i Wendy mają już swoje rodziny, bo przysięgam, że spotkałbym Lucyfera, szybciej niż wskazywałaby na to średnia wieku w Maine. Powiem Esther by wzięła Juniora, Emmę i Aurorę. Na tyle na pewno przystanie. Ale Winnie? Wendy? Joyce? — pokręcił głową, wystawiając zęby w upitym już ledwo rozbawieniu. — Znam je... — pojadą co najwyżej w samo epicentrum zdarzeń. Znów łyknął z butelki, odbierając ją od obolałego towarzysza. Być może to ta butelka go ośmieliła. — Nie żałujesz czasem, że się nie ożeniłeś? Że nie masz dzieci?
Frank Marwood
Wiek : 55
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Wallow, Hellridge
Zawód : siewca teorii magii
Sebastian Verity
ODPYCHANIA : 25
SIŁA WOLI : 24
PŻ : 192
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 8
TALENTY : 19
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t620-sebastian-verity#3560
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t709-sebastian-verity
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1145-sebastian-verity
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t711-poczta-sebastian-verity
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f142-willowside-14
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1114-rachunek-bankowy-sebastian-verity#10472
ODPYCHANIA : 25
SIŁA WOLI : 24
PŻ : 192
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 8
TALENTY : 19
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t620-sebastian-verity#3560
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t709-sebastian-verity
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1145-sebastian-verity
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t711-poczta-sebastian-verity
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f142-willowside-14
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1114-rachunek-bankowy-sebastian-verity#10472
Sebastian powoli kiwa głową co i rusz, słuchając tego, co mów Frank. Zgadza się ze wszystkim. Jeśli wyznawcy Lilith zechcą przeszkodzić Lucyferowi, powinnością Kowenu Dnia jest unieszkodliwić te starania i dopilnować, by nie mogli ich powtórzyć. Nie śmiercią – Sebastian nie jest tak skory do jej zadawania, jak można byłoby spodziewać się po gwardziście, przynajmniej posiłkując się plotkami, które krążą na temat tej instytucji. Nie można jednak powiedzieć, by wystrzegał się zabijania za wszelką cenę – zbyt wiele krwi ma na rękach, by to kłamstwo kogokolwiek mogło przekonać. Jednakże ma w sobie wyrozumiałość dla tych, dla których widzi nadzieję. Nie wie, czy można ją dostrzec w wyznawcach Lilith, ponieważ nie zna ich planów i powodów, dla których tak mocno zbłądzili. Może to rzeczywiście nieszkodliwy bunt i chęć bycia innym – chęć, której ulega tak wiele młodzieży – droga pod prąd zwraca uwagę, a może tego właśnie szukają – trochę zainteresowania ze strony innych. Może nie dostali tego wystarczająco, gdy byli młodsi, może są tylko grupą niedocenionych nigdy dzieciaków. A może stanowią realne zagrożenie i należy ich unieszkodliwić.
Rozumiem cię — uspokaja Franka. — Również nie jestem zwolennikiem bagatelizowania czegokolwiek. Lepiej dusić zagrożenie w zarodku, niż czekać aż się rozrośnie. Nawet jeśli teraz nie są realnym zagrożeniem, zignorowani mogą się nim stać w przyszłości. — Tak podpowiada mu doświadczenie i tak wskazuje historia na wielu płaszczyznach minionych wydarzeń, które zmieniły jej bieg.
Sebastian także nie wątpi w Gorsou, jednakże wie, że rzeczywistość wygląda inaczej z perspektywy mocy nieosiągalnej dla innych. Verity nie może być pewien, jak daleko ta sięga w przypadku prefekta, ale wie, że jego możliwości przerastają każdego członka kowenu. Gorsou jest w bezpośrednim kontakcie z Lucyferem. Dla niego grupa dzieciaków o wyjątkowo kontrowersyjnych poglądach może być zwykłym żartem, ale nie znaczy to, że Sebastian i reszta kowenu powinni widzieć to w ten sam sposób. W końcu nie sięgają tam, gdzie mogliby zaznać pespektywy Gorsou.
Sebastian zdecydowanie nie wie, jak to jest mieszkać z pięcioma kobietami pod jednym dachem. Ma tylko dwie siostry, z czego jedna jest dziesięć lat starsza i wyprowadzała się z domu jeszcze nim Sebastian w pełni zyskał zdolność świadomego postrzegania świata i wyciągania wniosków z tych obserwacji. A własnej rodziny oczywiście nie założył. Nie jest pewien, czy potrafiłby żyć w tak przepełnionym domu, czy to kobietami czy mężczyznami. Nawykł do swojej samotni; tak naprawdę nigdy nie był duszą towarzystwa. Istnieje powód, dla którego nie każdemu pisane jest życie w rodzinnej sielance.
Nie dotyka go bezpośrednie pytanie Franka, które ktoś mógłby uznać za nietaktowne. Granice taktu Sebastiana są mocno przesunięte po dwudziestu pięciu latach spędzonych w gwardii.
Nie żałuję. Nie mógłbym poświęcić im wystarczająco dużo czasu i jednocześnie pracować dla gwardii. — Pomija istotny faktor tego, że nie mógłby jednocześnie mieć żony i być gwardzistą. Im mniej ludzie wiedzą o funkcjonowaniu gwardii, tym lepiej. — Chciałem się temu poświęcić w całości. Wiem, że to od początku był plan, który Lucyfer dla mnie przygotował. — Być może i jemu język rozplątywał się mocniej niż zwykle przez działanie bimbru. — Tak jak teraz. Wiem, że pozbycie się świadka to część jego planu, nawet jeśli ostała się jakaś część mnie, która jest w stanie zrozumieć twoją córkę.
Wzdycha krótko, unosząc wzrok na Franka.
Przydałaby mi się pomoc. Imani pomoże mi w przygotowaniach, ale nie chcę wplątywać jej w to mocniej. — To młoda kobieta z małymi dziećmi pod swoją opieką, z pewnością nie musi tłumaczyć Frankowi, dlaczego nie chce wciągać jej w morderstwo głębiej, niż wymaga tego sytuacja.
Sebastian Verity
Wiek : 49
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : North Hoatlilp
Zawód : Starszy Oficer (Protektor), Czarna Gwardia
Frank Marwood
POWSTANIA : 10
WARIACYJNA : 30
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 171
CHARYZMA : 3
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 25
TALENTY : 11
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t152-frank-marwood
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t267-frank-marwood
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t289-gosci-we-mnie-przeszlosc
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t269-poczta-franka-marwooda
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f99-gniazdko
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1055-rachunek-bankowy-frank-marwood
POWSTANIA : 10
WARIACYJNA : 30
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 171
CHARYZMA : 3
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 25
TALENTY : 11
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t152-frank-marwood
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t267-frank-marwood
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t289-gosci-we-mnie-przeszlosc
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t269-poczta-franka-marwooda
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f99-gniazdko
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1055-rachunek-bankowy-frank-marwood
Mogli wygłaszać wiekopomne dewizy, przysięgać przed sobą nawzajem, a nawet Lucyferem, ale jak mieli spodziewać się niespodziewanego? Wprawny wróżbita nakazałby rozłożenie talii tarota, inny sięgnąłby po filiżankę i przeczytał fusy. W stodole nie było filiżanek, tylko 33,5 litra bimbru ukrytego między starym sianem, deskami w ścianach i dziurach w ziemiach. Nadzieja, że Junior nie wykopie też tych butelek, była matką głupich.
Nie denerwował się, a być może nie tak jak powinien był. Opar alkoholu i zmęczenie po sparingu, jaki właśnie odbyli, było dostatecznie wymęczające, by serce traciło czas na rytmiczne stukanie i pukanie, tak że słychać je aż w głowie. Zamiast tego pokręcił głową w rezygnacji i wzruszył ramionami. Diabeł jeden wie, co by się stało, jeśli stanęliby oko w oko. Gorsou musiał mieć rację. Byli zbyt daleko za planami Lucyfera, by mogli przeszkodzić w najważniejszej dla nich misji. Marwood nie rzadko myślał, że zamiast Kowenu Dnia, murem powinien stać cały Kościół Piekieł. Każda papużka z pierwszej ławki i każdy nicpoń z ostatniej. Każdy żyw i każdy martwy. Duch, medium, syrena, marynarz — każdy. Wszak bez Ojca byliby ledwie marnym pyłem.
Dzieciom się wybacza... Dzieci nie potrafią wybaczać.
Upił kolejny łyk alkoholu, a ból ramion dał o sobie znać. Ciche syknięcie nie przeszkodziło w odpowiedzi na pytanie, jakiej udzielił Sebastian. Frank słuchał, ze zwykłą ciekawością wpatrując się w towarzysza. Kiwał głową niemal machinalnie, bez zastanowienia.
Podziwiam cię — wspomniał, ale nie wyjawił ot tak powodów. — Mało kto potrafi trzymać się młodzieńczych postanowień. Ty potrafisz. To się ceni — wzniesiona wyżej szklanka to potwierdzenie tych słów.
Niewypowiedziany toast to ich koronacja.
Może też powinien taki być? Zostawić Esther, wysyłać jej pieniądze na córkę i nie przejmować się niczym więcej niż własnym postanowieniem. Tego wszak nie miał tylko dla siebie, ale i całego świata. Odkryć arkana teorii magii, rozprawić się z nią jak z najgorszym wrogiem i najwierniejszą przyjaciółką. Na drodze wnet stanęły dzieci, ich pieluchy, ich smoczki. Pierwsza córka, potem druga, trzecia, czwarta, piąta, syn — czas przeciekał przez palce. Nim się obejrzał zamiast błyskotliwego spojrzenia, za okularami do czytania dostrzegał tylko zmarszczki. Zamiast młodzieńczego wąsa był teraz inny — gęściejszy i posiwiały. Gdyby tak cofnąć czas — a czemu by nie? Przecież gdyby nauczyć się... — nigdy jej nie spotkać, być cierpliwym, zamiast lapczywmi rękami chwytać za jej talię... Gdyby tak cofnąć czas, wszystko byłoby inaczej. Zamiast stodoły w Wallow, siedziałby teraz na uniwersytecie w małym pokoju, rozpisując kolejne badania albo — kto wie? - może nawet podróżował na Mroczny Dwór do Los Angeles, popijając kawkę w samolocie. Zamiast wspaniałej Esther miałby suche palce od przeglądania ksiąg. Frank spojrzał na własne — były popękane.
Tak... — spuścił głowę nieco niżej, zastanawiając się nad odpowiednimi słowami. Decyzję podjął już dawno. — Z naszego grona to powinienem być ja.
Oświadczył, nie kontynuując tematu.
Bo mnie mi samemu najmniej szkoda — dopowiedział już w myślach.
To nie kwestia przydatności (do spożycia), tylko brania odpowiedzialności za swoje czyny. Marwood to potrafił, nikt kto znał go za młodu i teraz nie mógłby stwierdzić inaczej, przynajmniej w jego własnym wyobrażeniu. Chyba.
Butelka powoli pokazywała swoje dno, a ciemnica na dworze dawała znać, że wiele już dzisiaj nie powalczą.
Prześpisz się na kanapie? Polowe warunki, ale Esther robi pyszne jajka na śniadanie.
Frank Marwood
Wiek : 55
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Wallow, Hellridge
Zawód : siewca teorii magii
Sebastian Verity
ODPYCHANIA : 25
SIŁA WOLI : 24
PŻ : 192
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 8
TALENTY : 19
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t620-sebastian-verity#3560
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t709-sebastian-verity
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1145-sebastian-verity
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t711-poczta-sebastian-verity
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f142-willowside-14
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1114-rachunek-bankowy-sebastian-verity#10472
ODPYCHANIA : 25
SIŁA WOLI : 24
PŻ : 192
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 8
TALENTY : 19
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t620-sebastian-verity#3560
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t709-sebastian-verity
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1145-sebastian-verity
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t711-poczta-sebastian-verity
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f142-willowside-14
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1114-rachunek-bankowy-sebastian-verity#10472
Czy to, jak mocno obstawał przy swoim, rzeczywiście jest godne podziwu? Być może. Sebastian, choć zawsze był złakniony pochwał i uznania, o dziwo tak naprawdę nigdy nie podejmował tych najważniejszych decyzji po to, by ktokolwiek go podziwiał. Miał to szczęście, że już w młodym wieku miał swoje konkretne przekonania i plany, a gdy raz podjął jakąś decyzję, ciężko było go od niej odwieść. Wierzył, że brnięcie w te wybory nie było tylko rozwiązaniem wynikającym z braku innych opcji. Nie mógł się przecież wycofać po tym, jak złożył przysięgę gwardii. Nie mógł się wycofać też wtedy, gdy poznał tajniki kowenu. Ale nawet gdyby mógł, zapewne nawet by o tym nie pomyślał. To całe jego życie, to decyzje, które uważa za dobre. Jeśli miałby czegokolwiek żałować, to może co najwyżej zrezygnowania ze święceń kapłańskich. W tamtych czasach był tak zachwycony perspektywą oddania się gwardii, że każda inna aktywność jawiła mu się jako rozpraszacz i przeszkoda. Czas, który musiałby poświęcić na kazania, wolał przeznaczyć na okazywanie swojego zaangażowania w pracę i wykonywanie obowiązków gwardzisty. Szybko zrozumiał, że gwardziści parają się różnymi zawodami, choćby dla przykrywki, wiedział też, że i on wciąż może podjąć się innego zajęcia. Ale nie chciał. To miała być gwardia i kowen. Brakowało w tym miejsca na cokolwiek ponad to. Nie jest pewien czy to był dobry wybór, ale nie znaczy to, że go żałuje. Z pewnością ciężko byłoby pełnić funkcję tak kapłana, jak i żołnierza odpowiedzialnego za ochronę duchownych. A jemu jest dobrze w oddziale Protektorów. I było mu dobrze w oddziale Wywiadowców.
Nie, niczego by nie zmienił.
Frank ostatecznie zgadza się z Sebastianem w kwestii Dextera, na co Verity uśmiecha się lekko z wdzięcznością. Szczegóły ustalą kiedy indziej, gdy już wytrzeźwieją i nabiorą sił. Zapewne jutro.
Podnosi się z cichym westchnięciem ni to bólu ni zmęczenia i gładko kiwa głową na propozycję Franka.
Jasne. Nie mógłbym odmówić propozycji dobrego, wiejskiego śniadania. — Na starość człowiek zaczyna doceniać takie drobne przyjemności.

Sebastian i Frank z tematu
Sebastian Verity
Wiek : 49
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : North Hoatlilp
Zawód : Starszy Oficer (Protektor), Czarna Gwardia
Frank Marwood
POWSTANIA : 10
WARIACYJNA : 30
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 171
CHARYZMA : 3
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 25
TALENTY : 11
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t152-frank-marwood
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t267-frank-marwood
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t289-gosci-we-mnie-przeszlosc
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t269-poczta-franka-marwooda
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f99-gniazdko
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1055-rachunek-bankowy-frank-marwood
POWSTANIA : 10
WARIACYJNA : 30
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 171
CHARYZMA : 3
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 25
TALENTY : 11
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t152-frank-marwood
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t267-frank-marwood
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t289-gosci-we-mnie-przeszlosc
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t269-poczta-franka-marwooda
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f99-gniazdko
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1055-rachunek-bankowy-frank-marwood
maj 12, 1985?

Nie było go przez tydzień. Równy tydzień wizyty w sanatorium u Nostradamusów, który spędził na wszelkiego rodzaju odtruwaniu. Czuł się lepiej? Prawdopodobnie nie. Wyglądał lepiej? Na pewnie nie. Ale czy za to był to tydzień spokoju? Nie. Przecież byli z Carter. Nikt w tym domu nie mógłby się spodziewać romansów czy czegoś podobnego — Frank zbyt długo był zbyt wierny Esther, a Judith była (nie)zwykłą przyjaciółką rodziny. Dobrze, że nie wiedział o tym teść, a dziadek Aurory, pogoniłby ją z psami, a Marwoodów nazywał idiotami, że wpuszczają do swojego życia Cartównę. Ot, stare zawiści.
Tydzień bez dzieci był swoistym odpoczynkiem. Tu nawet nie chodziło o Aurorę czy Emmę — wszyscy wiedzieli, że to Junior dawał najbardziej popalić. Miał więc cisze i miał tęsknotę. Za rodziną. Za Esther. Za ciepłem jabłecznika, za kruszonką placku z jagodami i za polnym wiatrem. Ten w New Hampshire był leśny, zbyt zimny i zbyt mało słoneczny, jakby promienie chciały się tam załamać. Te na szczęście zawsze mieli przy sobie, prowadził ich przecież Lucyfer. Czemu więc, wracając po tygodniu do domu, nie wszedł do niego, udając się do prosto do stodoły, gdzie pochowany był pędzony przez wiele lat bimber. Nie liczył na więcej samotności, chciał chyba... Chciał po prostu przygotować się na to, co nastanie.
Aurora? — uniósł wyżej brwi, gdy stodoła okazała się mieć już w środku gościa. Jedna z córek — ta delikatna, ta łagodna, ta, której zło tego świata miało ominąć. — Nie wiedziałem, że tu jesteś. Przeszkadzam? — spytał, ale szybko schował się do środka, jakby próbował uniknąć wzroku małżonki czającej się gdzieś w kuchni.
Czy pociecha wiedziała, że między rodzicami jest źle? Pewnie tak. Nie była ślepa. Wszystkie dzieci były nad wyraz inteligentne (po mamusi?) i piękne (po mamusi), ale taka skala milczenia między małżeństwem zdarzyła się pierwszy raz od dawna. Ostatnia była przed wieloma laty, Aurory nie było jeszcze na świecie.
Chodź do mnie — przytulił córkę, składając na jej czole pocałunek, jak to miał w zwyczaju. — Tęskniłaś za starym ojcem? Lepiej nie mów prawdy, jeszcze będzie mi przykro — roześmiał się, siadając na jednej z belek siana. Wygodna i miękka, taka jak pamiętał. Zbyt rzadko wyjeżdżał. — Jak w domu...? Jak mama? — ostatnie pytanie powiedział już nieco ciszej.
Sam nie wiedział, czemu je zadał.

rzut na skutki poeventowe, k1 - zalewam się czarną mazią :/
Frank Marwood
Wiek : 55
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Wallow, Hellridge
Zawód : siewca teorii magii
Stwórca
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
The member 'Frank Marwood' has done the following action : Rzut kością


'k6' : 3
Stwórca
Wiek :
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru satanistycznej sekty
Aurora Marwood
ILUZJI : 10
POWSTANIA : 10
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 159
CHARYZMA : 1
SPRAWNOŚĆ : 2
WIEDZA : 12
TALENTY : 9
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1654-aurora-marwood
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1661-aurora-marwood#21557
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1662-poczta-aurory-marwood#21558
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f99-gniazdko
BANK : https://www.dieacnocte.com/
ILUZJI : 10
POWSTANIA : 10
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 159
CHARYZMA : 1
SPRAWNOŚĆ : 2
WIEDZA : 12
TALENTY : 9
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1654-aurora-marwood
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1661-aurora-marwood#21557
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1662-poczta-aurory-marwood#21558
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f99-gniazdko
BANK : https://www.dieacnocte.com/
Dziwnie było bez niego w domu. Dziwie było bez ich rozmów, bo milczenie tak długie i wymowne nie leżało w ich naturze. Tak przynajmniej się jej zdawało. Gdzieś uleciała radość, gdzieś zniknęła swoboda, tak oczywista i naturalna. A być może zwyczajnie dorosłość wreszcie zapukała do jej drzwi oznajmiając całą sobą jak wygląda prawdziwe życie, w którym nie zawsze wszystko pachnie jabłecznikiem.
W stodole zamieszkała rodzina kociaków, którymi się opiekowała. Ostre jak szpileczki pazurki zahaczały o sweter oraz spódnicę. Mama kociąt skorzystała z okazji, że pojawiła się ludzka niańka i udała się na polowanie albo chwilę spokoju tylko dla siebie.
Tutaj uciekała kiedy spojrzenie matki było zbyt bolesne. Nie wiedziała co się dzieje, ale żadne z dzieci nie było głupie, wszyscy wiedzieli, że coś między rodzicami stanęło. Miała jedynie nadzieję, że to przejściowe, że nie będzie musiała mierzyć się z najgorszą wizją i myślą jaka od czasu do czasu ją nawiedzała.
Uniosła głowę słysząc skrzypienie drzwi i zerwała się z miejsca widząc figurę ojca. Podbiegła do niego pozwalając, aby wziął ją w ramiona, złożył pocałunek na czole.
Uciekał
Zamiast pójść do domu, postanowił zaszyć się w stodole. To ją zmartwiło. -Ani trochę przeszkadzasz, tatulku. - Uśmiechnęła się do ojca ciepło, chcąc dać mu odrobinę pogodności, której zabrakło w jego spojrzeniu. -I tęskniłam bardzo. - Dodała po chwili, co kłamstwem nie było, a prawdą jaką mogła mieć dla rodziciela. Wskazała na kocięta, które wyglądały zainteresowane całym zamieszaniem, w którym nie były głównymi bohaterami. -Przedstawiam ci Śmietanę, Kociołka, Fistaszka, Migdała i Wstążkę. - Wymieniła po kolei imiona jakie im nadała. Kocięta zamiauczały cicho. Podeszła do nich, aby znów usiąść na ziemi, a zwierzaki od razu zaczęły jej wspinać się na kolana. -W domu jak zawsze, bez zmian, wszystko w porządku. - Odpowiedziała zgodnie z prawdą, każdy był zajęty swoimi sprawami, a matka robiła wszystko, aby dzieci nie odczuły tego co się między rodzicami dzieje. Uniosła niebieskie spojrzenie na ojca, uśmiechnęła się nieznacznie. -Upiekła ciasto. - Przechyliła nieznacznie głowę ku ramieniu głaszcząc małe, puchate kulki układające się pomiędzy nogami, na miękkiej spódnicy. -Musicie chyba porozmawiać, prawda tatulku?
Aurora Marwood
Wiek : 20
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Gniazdo
Zawód : Studentka