Witaj,
Charlie Orlovsky
ODPYCHANIA : 22
WARIACYJNA : 6
SIŁA WOLI : 9
PŻ : 197
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 19
WIEDZA : 3
TALENTY : 13
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t869-charlie-orlovsky#6697
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t928-charlie-orlovsky#33318
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t927-poczta-charlie-go-orlovsky-ego#8334
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f164-pasadena
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1054-rachunek-charlie-orlovsky
ODPYCHANIA : 22
WARIACYJNA : 6
SIŁA WOLI : 9
PŻ : 197
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 19
WIEDZA : 3
TALENTY : 13
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t869-charlie-orlovsky#6697
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t928-charlie-orlovsky#33318
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t927-poczta-charlie-go-orlovsky-ego#8334
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f164-pasadena
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1054-rachunek-charlie-orlovsky

w poszukiwaniu straconego czasuCharlie Orlovsky

zebrane chwile przeszłości i urywki wspomnień.
   
Charlie Orlovsky
Wiek : 35
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Wallow
Zawód : Gwardzista - protektor
Charlie Orlovsky
ODPYCHANIA : 22
WARIACYJNA : 6
SIŁA WOLI : 9
PŻ : 197
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 19
WIEDZA : 3
TALENTY : 13
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t869-charlie-orlovsky#6697
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t928-charlie-orlovsky#33318
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t927-poczta-charlie-go-orlovsky-ego#8334
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f164-pasadena
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1054-rachunek-charlie-orlovsky
ODPYCHANIA : 22
WARIACYJNA : 6
SIŁA WOLI : 9
PŻ : 197
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 19
WIEDZA : 3
TALENTY : 13
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t869-charlie-orlovsky#6697
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t928-charlie-orlovsky#33318
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t927-poczta-charlie-go-orlovsky-ego#8334
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f164-pasadena
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1054-rachunek-charlie-orlovsky
30.05.1982

Noce tutaj były zupełnie inne.
Gwieździste niebo w cieplejszych zakątkach świata pozwalało na chwilę zapomnieć co robił i po co tam był. Chwile spokoju, które w każdej chwili mogły zostać zmącone. Nie raz oznaczały też ciszę przed burzą.
Odkąd wrócił do Maine było mu chłodno. Przez kilkanaście miesięcy zdążył się przyzwyczaić do palącego, afrykańskiego słońca. Gdy wracał, zmiana temperatury zawsze dawała mu się odczuć; nawet teraz, kiedy wciąż był maj a jedną nogą stał już na progu czerwca wydawało mu się, że jest zimno. Nie wiedział dlaczego, ale potrzebował około dwóch tygodni by się przyzwyczaić. Zwyczajna aklimatyzacja, każdy potrzebuje czasu. Green jak wrócił, to spał pod dwiema kołdrami.
Nadal gorąca, słodka - może aż o pół łyżeczki przesłodzona, czasem tracił wyczucie i po prostu sypał - herbata stała na nocnym stoliku leniwie czekając aż zostanie wypita i tylko szelest kartek przerywał panującą wokoło ciszę. Od kilku dni próbował zabić czas podejmując kolejne wysiłki mające na celu znalezienie sobie miejsca w domu. Krążył między ścianami jak cień, to tu, to tam, nie potrafiąc na dłużej usiedzieć, znaleźć kąta ani zawiesić nigdzie myśli. Podróż do antykwariatu minęła szybko - byłby gotów przyznać nawet, że wcale nie pamięta, jak się w nim znalazł. Lubił zapach starych książek, lecz nie bywał często w takich miejscach. A przecież często można było znaleźć w ich odmętach prawdziwe skarby. Charlie Orlovsky nie był jednak poszukiwaczem skarbów. Nie zauważyłby literackiego białego kruka nawet, gdyby ten załopotał mu skrzydłami przed nosem.
Wrócił przywożąc ze sobą pojedynczą pozycję oklejoną obwolutą z szarego papieru; jej okładka była już mocno powyginana, jak wyjaśnił sprzedawca, i trzeba było ją wzmocnić by się nie rozpadła. Mimo to nie spuścił nic z ceny i Orlovsky musiał zapłacić za nią całe pięćdziesiąt centów. Nie była to duża strata.
Już nie tak gorąca, ale wciąż nieco zbyt słodka herbata wciąż stała nietknięta na nocnym stoliku, kiedy przewracał kolejną stronę książki. W ciągu kilku niemała godzin pochłonął ich ponad trzy setki i zdawać by się mogło, że wreszcie zapomniał. O tym, co działo się ponad piętnaście lat temu, o tym, co miało miejsce dekadę temu; o tym, od czego wrócił do Wallow. Gdzieś tam, przez chwilę, i o sobie samym.

Ale nim doszedł do ostatniego wiersza, zrozumiał już, że nie wyjdzie nigdy z tego pokoju, gdyż powiedziane było, że miasto zwierciadeł zmiecione będzie przez wiatr i wygnane z pamięci ludzi w chwili, kiedy Aureliano Babilonia skończy odcyfrowywać pergaminy, i że wszystko, co w nich spisano, niepowtarzalne jest od wieków i na wieki, bo plemiona skazane na sto lat samotności nie mają już drugiej szansy na ziemi.

Zamknął książkę i jeszcze przez chwilę trzymał ją w rękach wpatrując się w punkt na leżącej na łóżku narzucie. Przymknął powieki przywołując w pamięci rozgwieżdżone niebo, które oglądał jeszcze dwa tygodnie temu i wziął głęboki oddech. Odłożył tomik na stolik, równo, żeby nie wystawała poza niewielki blat i nie stykała się z kubkiem (stare przyzwyczajenia już miały go nie opuścić) - zbyt słodka herbata była już zimna.
Na zewnątrz było panował już półmrok, ileż to czasu zajęło mu czytanie? Wszedł do szopy, która służyła mu za garaż, minął opierający się o srebrną stopkę motocykl i wyciągnął z obdrapanego, roboczego regału folię malarską. Nawet nie pamiętał, kiedy ją kupił, miał chyba coś przemalować, ale nigdy tego nie zrobił. Tak, jak nie zrobił wielu innych rzeczy. Jego prozaiczne plany nie raz były po prostu przerostem formy nad treścią. Z tyłu pomieszczenia, w kącie, było wolne miejsce, wystarczające. Jedną płachtę przyczepił do ściany rwąc zębami szarą taśmę klejącą, drugą rozłożył na podłodze. Na jej środku postawił krzesło. Wpatrywał się w nie przez chwilę. Jeszcze przed chwilą spodziewał się poczuć nieprzyjemny uścisk w okolicach żołądka, ale nic takiego się nie wydarzyło. Nie czuł nic. Chłodne powietrze raz jeszcze omiotło jego skórę kiedy wracał się do domu by cicho zamknąć za sobą drzwi. Noce tutaj są zupełnie inne.
Na chwilę, zaraz wyjdzie. Otworzył szafę stojącą w sypialni, przy ścianie równoległej do łóżka, otworzył też podłużne pudło, które trzymał na jej górnej półce. Strzelba leżała tam od lat, ale jeszcze nie miał okazji z niej skorzystać. Obok znajdowało się pudełko z nabojami. Wyciągnął dwa, załadował broń i okręcił się na pięcie, żeby wrócić do szopy.
Wtedy też usłyszał pukanie do drzwi. Policzył do trzech nim powtórzył wszystkie czynności, jakie przed chwilą wykonał, odwrotnie. Strzelba znów znalazła się na górnej półce szafy, dwa naboje położył obok niej. Zamykając drewniane drzwi spojrzał w lustro i uśmiechnął się lekko. Nie do siebie.
Tym samym uśmiechem powitał gościa, który postanowił wpaść na mecz. Trwały finały ligi NBA, dziś Lakersi grali z Boston Celtics.
- Zapomniałem o tym - przyznał. - Ale piwo już się chłodzi w lodówce. Siadaj, tam jest pilot...  

Folia malarska, którą zawiesił na ścianie w kącie szopy wisiała tam do dzisiaj. Przypominała.
Charlie Orlovsky
Wiek : 35
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Wallow
Zawód : Gwardzista - protektor