Witaj,
Mistrz Gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
KORYTARZ PRZY WEJŚCIU
Wnętrze bocznego korytarza kościoła jest wyjątkowe dzięki starannie wykonanym witrażom, które przedstawiają sceny z Księgi Bestii. Światło wpadające przez te barwione szkło nadaje pomieszczeniu tajemniczą i niesamowitą aurę. Drewniane ławki są pokryte starymi modlitewnikami, a ich ciężkie konstrukcje wprowadzają uczucie solidności i bezpieczeństwa. W ciemnościach korytarza dochodzą echa cichych modlitw do Najwyższej Trójcy.
Mistrz Gry
Wiek :
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru sekty satanistycznej
Mistrz Gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
25 marca, 1985 roku. godzina 8:49

W powietrzu czuć było pierwsze, ciepłe podrywy wiosny, jednak poniedziałkowy poranek nie rozpieszczał piękną pogodą. Zegar na wieży kościelnej powoli zbliżał się do godziny dziewiątej — dłuższa wskazówka musiała przesunąć się jedynie jedenaście razy, aby wybiła godzina przesłuchania.

Wnętrze kościoła było wam znajome — z pewnością byliście tu już tysiące razy, aczkolwiek jego podziemia pozostawały dla was tajemnicą. Nic więc dziwnego, że zdecydowaliście się poczekać tutaj, nim ktoś z odpowiednią przepustką po was przyjdzie. Wnętrze kościoła było puste, przez witraże przebijały się leniwe promienie słońca, a od ścian odbijał się wywietrzały zapach kadzideł.

Przez następne minuty możecie być pewni tylko jednego — jesteście tu sami.

Notka od MG:

Witam na przesłuchaniu! W tym momencie wasze postaci mają ostatnią okazję, aby się spotkać i ze sobą porozmawiać. Możecie w tej turze wymienić dowolną liczbę postów, na co macie czas do środy, 13.09. do godziny 22:00. Mistrz Gry gwarantuje wam jedenaście minut, podczas których nie zostaniecie podsłuchani, proszę jednak o zachowanie realistycznego upływu czasu między postami.

Jeśli wasze postaci postanowią ze sobą współpracować i ustalić wspólną, niekoniecznie prawdziwą wersję wydarzeń, powinno być to zrobione teraz lub w inny, fabularny sposób (rozmowa telefoniczna, listy, rozgrywka), jednak z zastrzeżeniem, aby odbyło się to do wyznaczonego przez Mistrza Gry terminu odpisu w tej turze. Wszystkie fabularne ustalenia i przekazywanie wiedzy między postaciami powinno mieć odzwierciedlenie w fabułach z wcześniejszą datą niż 25 marca. Mistrz Gry również przypomina, że czarownicy nie mają zdolności czytania sobie w myślach.

Jeśli wasze postaci posiadają ze sobą jakiś ekwipunek, proszę o taką informację w pierwszym poście lub w wiadomości prywatnej na skrzynkę Mistrza Gry, lub Lyry, w terminie do środy, 13.09. do godziny 22:00.

Wątek nie nosi znamion zagrożenia zdrowia lub życia. W razie jakichkolwiek pytań zapraszam do kontaktu z Lyrą.
Mistrz Gry
Wiek :
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru sekty satanistycznej
charlotte williamson
ILUZJI : 8
POWSTANIA : 20
SIŁA WOLI : 8
PŻ : 176
CHARYZMA : 13
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 3
TALENTY : 16
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t369-charlotte-williamson#1133
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t433-charlotte-williamson
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t436-slodka-szarlotka#1524
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t536-poczta-charlotte-williamson#2474
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f110-blossomfall-estate
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1095-rachunek-bankowy-charlotte-williamson
ILUZJI : 8
POWSTANIA : 20
SIŁA WOLI : 8
PŻ : 176
CHARYZMA : 13
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 3
TALENTY : 16
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t369-charlotte-williamson#1133
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t433-charlotte-williamson
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t436-slodka-szarlotka#1524
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t536-poczta-charlotte-williamson#2474
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f110-blossomfall-estate
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1095-rachunek-bankowy-charlotte-williamson
Wczesna godzina umówionego przesłuchania wcale nie jest dla Charlotte tak bestialska, jak mogłoby się zdawać. Młoda czarownica nawykła do zrywania się z łóżka skoro świt. Poranne rozciąganie, zimny prysznic, pośpieszne przygotowanie do wyjścia. Deskorolkę zostawia w domu, do gmachu Kościoła Piekieł przybywając rodzinną limuzyną. Zatrzymuje się w chłodzie poranka i przed wejściem odpala jeszcze papierosa.
Czego może się spodziewać po rozmowie z Czarną Gwardią? Barnaby przygotowuje ją na najgorsze, jednocześnie podkreślając, że przecież jakoś to będzie. Znając życie, jeszcze przed spotkaniem ustala plan działania, omawia szczegóły z prowadzącym przesłuchanie. A przynajmniej z takiego punktu wychodzi Williamson, przez lata wymigując się od problematycznych konsekwencji, zamiatanych systematycznie pod dywan wymiaru sprawiedliwości. Czy i tym razem się uda?
Pet gaśnie zduszony w popielnicy i zaklinaczka dostaje się do budynku, by zaczekać w bocznym korytarzu. Na miejscu zjawia się jako pierwsza, niezwykle ciekawa kto jeszcze otrzymał wezwanie. Czy Mallory i Elianne także się stawią? O Blair wie, że denerwuje się zdecydowanie bardziej, niż Charlotte, uważając, że ma więcej do stracenia. Czy tak się stanie? Obleczone w musztardowe pończochy kolana trzęsą się lekko w niecierpliwości, jak i ekscytacji. Tak bardzo chce opowiedzieć oficerom o tym, co naprawdę wydarzyło się na uniwersytecie, jednocześnie wiedząc, że prawda musi pozostać w niedopowiedzeniu. Odgarnia ciemny kosmyk za ucho i zdejmuje cienki płaszczyk, przewieszając go przez wolną rękę. Na piersi połyskuje zawieszony na srebrnym łańcuszku pentakl. Athame zostawia w domu, nie widząc powodu, dla którego ma go przynosić na spotkanie. Sztylet jest narzędziem szumnie nazwanej zbrodni,
Zatrzymując się przy oszklonej witrynie, przygląda się swojemu odbiciu, po czym sięga do torebki. Czerwona pomadka kreśli równy łuk na pełnych wargach, dodając kobiecie zarówno powagi, co pewności siebie. Ostatnie, czego jej trzeba, to wywołanie w oficerach litości obrazem nędzy i rozpaczy. Nawet jeśli nie do końca zgodne jest to z planem ustalonym ze starszym bratem.

| Ekwipunek: pentakl, czerwona szminka, papierosy, zapalniczka żarowa, guma balonowa, portfel
charlotte williamson
Wiek : 23
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : North Hoatlilp
Zawód : studentka demonologii, asystentka w kancelarii Verity
Blair Scully
ILUZJI : 23
NATURY : 1
ODPYCHANIA : 5
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 178
CHARYZMA : 8
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 15
TALENTY : 14
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t222-blair-scully
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t261-blair-scully#673
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t282-blair-scully#778
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t260-poczta-blair-scully#672
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f73-ulica-znana-z-niczego-1-3
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1052-rachunek-bankowy-blair-scully
ILUZJI : 23
NATURY : 1
ODPYCHANIA : 5
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 178
CHARYZMA : 8
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 15
TALENTY : 14
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t222-blair-scully
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t261-blair-scully#673
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t282-blair-scully#778
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t260-poczta-blair-scully#672
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f73-ulica-znana-z-niczego-1-3
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1052-rachunek-bankowy-blair-scully
Nadszedł dzień sądu. Miałam nadzieję, że te wszystkie anioły mnie już dobiją do tego dnia i nie będę musiała tu przychodzić, a jednak. Jedyne, co może mnie uratować, to nieobecność tej dwójki nieudaczników, której ocaliłam dupska. Czasami mam wrażenie, że wszystko, co najgorsze i najmniej spodziewane, przytrafia się właśnie mi. Nieszczęścia z każdym miesiącem tylko narastają, nie dając mi nawet chwili spokoju.
Od dłuższego czasu zastanawiałam się, jak to przesłuchanie będzie wyglądać, o co będą mnie pytać i co najważniejsze - co wiedzą. Moją najgorszą obawą było to, że w tym oligarchicznym systemie tylko ja i może ta blondyna, bo nazwiska nie znam, jesteśmy narażone na karę. Ja pewnie zasłużyłam na nią bardziej, bo to ja swoją pomyłką podpaliłam wykładową salę. Jestem jednak pewna, że nie ważne, co by się tam stało i Charlotte i Mallory wyjdą z komisariatu bez winy.
Mało spałam przez większość nocy. Sen miałam płytki, budził mnie najcichszy odgłos z dworu, czy nawet buszujący kot mojej współlokatorki. Wstałam więc dziś wcześniej, kilka minut po piątej. Szybki prysznic, rozczesałam włosy i jeszcze w domowym stroju dla zabicia czasu złapałam za podręcznik z Tajnych Kompletów, żeby zabić trochę czasu.
Wyszłam z mieszkania punktualnie, jak planowałam, zrobiłam to szybko, żeby nie wpaść na współlokatorkę. Wolałabym nie tłumaczyć jej się, gdzie zmierzam. Wydawała mi się plotkarą, więc niemądre by było dzielić się z nią tymi wrażliwymi informacjami.
Na miejscu pojawiłam się chwilę przed czasem po szybkiej podróży komunikacją miejską, gdzie z obrzydzoną miną modliłam się do Lilith, żeby żaden śmierdzący niemagiczny nie usiadł obok mnie i o dziwo moje modły zostały wysłuchane, co było niezwykle dobrym omenem. Niepewnie wchodzę do środka, gdzie niemalże od razu dostrzegam Charlotte, która napastuje swoje szklane odbicie dziwnymi minami, próbując równo przejechać szminką po ustach. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że mogłam ubrać się jakoś bardziej elegancko, o czym nie pomyślałam w tym całym stresie. Na sobie miałam bowiem jeansową, czarną spódnica do łydek, ciemnoczerwony i przyduży sweter z golfem, czarne martensy, z których wydostają się pomarszczone, białe skarpetki i wisienkę na torcie - przekrwione lewe oko, bo od porannego czytania i braku snu musiało pęknąć mi w nim naczynko.
- Jak punktualnie... - Zaczęłam z uśmiechem, gdy tylko się do niej zbliżyłam. Rozejrzałam się teraz, żeby upewnić się, czy jesteśmy same. - Brat dał ci jakieś przydatne szczegóły? Wiedzą coś o tym.., co naprawdę się wydarzyło w tej sali? - Oparłam się plecami o drugą połowę szklanej witryny i uniosłam brew w kierunku Williamson, licząc, że podniesie mnie czymś na duchu. - a co najważniejsze... jak się czujesz? - Znowu przypomniałam sobie, z jakim impetem uderzyła o tę ścianę w sali, a po plecach przeszedł mnie nieprzyjemny dreszcz.

Ekwipunek: athame, pentakl, prawo jazdy, zapalniczka, papierosy Marlboro Lights, chusteczki.
Blair Scully
Wiek : 23
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : saint fall, stare miasto
Zawód : studentka, prowadzi antykwariat
charlotte williamson
ILUZJI : 8
POWSTANIA : 20
SIŁA WOLI : 8
PŻ : 176
CHARYZMA : 13
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 3
TALENTY : 16
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t369-charlotte-williamson#1133
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t433-charlotte-williamson
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t436-slodka-szarlotka#1524
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t536-poczta-charlotte-williamson#2474
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f110-blossomfall-estate
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1095-rachunek-bankowy-charlotte-williamson
ILUZJI : 8
POWSTANIA : 20
SIŁA WOLI : 8
PŻ : 176
CHARYZMA : 13
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 3
TALENTY : 16
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t369-charlotte-williamson#1133
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t433-charlotte-williamson
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t436-slodka-szarlotka#1524
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t536-poczta-charlotte-williamson#2474
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f110-blossomfall-estate
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1095-rachunek-bankowy-charlotte-williamson
Z zamyślenia wyrywa ją głos Blair, jaki momentalnie podnosi Charlotte na duchu. Nie miała pewności, czy też ją tu dziś zastanie.
- Ja zawsze jestem punktualna - przypomina jedną z najważniejszych swoich cech. Dotrzymywanie terminów, nienaganność precyzji. Przez lata ćwiczona dyscyplina wyrobiła nawyki, z jakimi dziś już trudno walczyć. - Rozmawialiśmy, ale przez wzgląd na swoje stanowisko, nie mógł dać zbyt wielu rad - kłamie połowicznie, bo choć Barnaby podzielił się kilkoma wskazówkami, tak nie każde z jego słów trafiły do Williamson. - Coś na pewno wiedzą, tamtego dnia w mieście było więcej podobnych wydarzeń. Będą udawać, że nie, bo to, co jest w gazetach, uznaje się za rzeczywistość, ale głupi nie są. - Mieli spisać zeznania, ale z pewnością szukali dodatkowych winnych, pewnie rebeliantów, którzy za tym wszystkim stoją. - Śmierdzi mi tym spiskiem, o którym wspomniałaś. Jestem ciekawa, dokąd chcą z tym iść dalej. Do opinii publicznej poszło już, że Marshall stanął w mojej obronie, nie potrzebują szukać kolejnych kozłów ofiarnych, no bo jak wyglądałoby to w wiadomościach. - Sianie zamętu wśród mieszkańców nie jest im na rękę. - Dla nas jest ważne, żeby mówić prawdę, wtedy się nie rozjedziemy w zeznaniach. - To jedno  mogli zrobić, starając się nie trafić do więzienia. - Pojawiła się czerwona mgła, wszyscy uciekali, szukaliśmy schronienia. Zaatakowano nas, to nieznana nam magia, która mieszała w głowach. - Do tego miejsca wszystko się zgadzało. - Kiedy Abernathy dostał sztyletem, nie było go już z nami. Broniliśmy się przed opętanym. Ja ratowałam was, ty mnie. Tamta dwójka, to ofiary losu, które przeżyły wyłącznie dzięki nam. - Wracając wspomnieniami do tamtych wydarzeń na kampusie, doskonale pamięta Elianne i Mallory’ego, których starania nie przyniosły wiele sukcesu. Zero woli walki, tchórzliwie podkulone ogony i pospieszna ucieczka. - Dzialałiśmy w obronie własnej, znanymi nam sposobami, a że wyszło, jak wyszło… To trzeba było nas nie zaczepiać. - Wywraca oczami i wyjmuje z kieszeni skórzanej kurtki gumę balonową.
- Bywało gorzej. Nadal mam ataki mdłości, kiedy poczuję pieczone mięso i dręczą mnie koszmary, poza tym jestem zupełnie zdrowa - mruczy pod nosem, by zaraz strzelić balonem z gumy, zapominając, że w Kościele Piekieł nie wypada.
charlotte williamson
Wiek : 23
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : North Hoatlilp
Zawód : studentka demonologii, asystentka w kancelarii Verity
Mallory Cavanagh
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t252-mallory-cavanagh
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t449-mallory-cavanagh
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t435-atlas-owadow#1511
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t468-poczta-mallory-ego
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t252-mallory-cavanagh
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t449-mallory-cavanagh
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t435-atlas-owadow#1511
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t468-poczta-mallory-ego
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
Kolejny dzień, kolejna musztra. Pełnienie obowiązków publicznych nie podnosiło mu ciśnienia, lecz teraz, gdy opieszale naciągał na ramiona marynarkę, mrużąc oczy pod napływem światła wpełzającego przez okno, skapany w nim ruch ludzkiego bezładu wzbudzał w nim niesmak. Pozostawiał w gardle gorycz jak po wypiciu soku z bergamotki, do którego pomimo częstotliwości spożywania wciąż nie mógł się przyzwyczaić. Im mocniej naciągał na palce rękawiczki i niedbale wygładzał drobne krzywizny na ubraniu, tym bardziej ściskało go w żołądku na samą myśl o konieczności wyjścia z domu. Wolałby w nim zostać, niż iść teraz na to całe przesłuchanie. Wybrało sobie doprawdy beznadziejny moment na zaistnienie. Wydarzenia z końca lutego wciąż pałętały mu się nieobyczajnie po krańcach umysłu, nieznośnie żywe, wybijające z rytmu. W odróżnieniu od swojego rozstrojonego wtedy ja, nie był nastawiony do tego przedsięwzięcia wojowniczo - zachęcający do głupot negatywizm uleciał pod naporem marca. Przeżył największy terror, którego obawiał się już od roku, więc teoretycznie zdanie relacji z tej abstrakcji, w którą 26 lutego wpadł jak śliwka w kompot, nie powinno być wyzwaniem.
A mimo to nie mógł pozbyć się wrażenia, że stawiając się na nie, popełnia błąd.
Wysiadając z taksówki, niepokój zakopał w sobie na tyle głęboko, na ile potrafił - czyli dosyć powierzchownie, bo bez kofeiny czuł, jakby fizycznie niedomagał bardziej, niż zwykle. Musiał dokonać tego poświęcenia, bo rozmawiać chciał z czystą głową i bardziej kłusującym, niż galopującym sercem. Brak codziennej porcji kawy miał się na nim później niechybnie zemścić i poniekąd ciekawiło go, czy ból głowy będzie najgorszym, co ten dzień mu zaoferuje.
Na korytarzu pojawił się jako trzeci, dzięki czemu miał, niestety, możliwość niezobowiązującej pogawędki z krewkimi, byłymi członkiniami nieoficjalnego, jednorazowego zespołu do walki z aniołami. Radośnie ją zignorował, poprzestając na przywitaniu się z dziewczynami krótkim skinięciem głowy. Przyjrzał im się dosyć uważnie, choć równie prędko, by nie skłonić ich tym do kolejnego nieroztropnego działania. Przekrwione oko Blair było całkiem miłym widokiem, choć niewystarczającym substytutem braku obok Elianne. Dotychczas nie zdawał sobie sprawy, jak bardzo przywykł do jej obecności, zwłaszcza w takich sytuacjach. Było niemal tak, jakby cofnęli się do czasów szkolnych... i tylko odrobinę mniej żenująco. Składanie zeznań nie nastrajało go pozytywnie, jakżeby mogło, gdy wszystko, co mówił na komendzie, było brane za nieśmieszny żart? Status i pieniądze nie miały znaczenia, ale wtedy był sam. Teraz miał wokół osoby, mogące poprzeć jego wersje wydarzeń. Osobę. Nie wiedział, co miały do powiedzenia towarzyszki niedoli, ale z dużą dozą prawdopodobieństwa założył, że chciały ominąć ten kłopotliwy, tyci szczegół podpalenia i dobicia Marshalla. Patrząc na skorumpowanie władz, Charlotte miała spore szansę na bezproblemowe opuszczenie murów kościoła. Blair... w zależności od celu, który przyświecał tej mętnej, prowadzonej pod publiczkę, niesprawiedliwej narracji.
Zabawne, jakby się świat nie zmieniał, ludzie zawsze pozostawali tacy sami.

ekwipunek: athame i pentakl, zegarek na prawym nadgarstku, portfel w kieszeni spodni
Mallory Cavanagh
Wiek : 25
Odmienność : Słuchacz
Zawód : aspirujący entomolog
Elianne L'Orfevre
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t386-elianne-mavis-l-orfevre#1198
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t490-elianne-l-orfevre#2162
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t492-elianne-l-orfevre#2165
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t489-poczta-elianne-l-orfevre#2160
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f113-whitland-chateau
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1066-rachunek-bankowy-elianne-l-orfevre#9136
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t386-elianne-mavis-l-orfevre#1198
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t490-elianne-l-orfevre#2162
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t492-elianne-l-orfevre#2165
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t489-poczta-elianne-l-orfevre#2160
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f113-whitland-chateau
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1066-rachunek-bankowy-elianne-l-orfevre#9136
Czuła się nieswojo, musząc stawić się na przesłuchanie dotyczące śmierci Marshalla. Zdecydowanie wolałaby zapomnieć o tym dniu, jednak początkowo nie dały jej o tym zapomnieć koszmary, a później zbliżający się dzień przesłuchania. Od rana miała raczej ponury nastrój, niezbyt zachęcający do rozmów. Dalej nie wiedziała, ile powiedzieć, żeby nie wyjść na szaloną, bo przecież, kto normalny uwierzyłby w to, co się wydarzyło? Że niby anioły, czy inne dziwne stworzenia nagle zaczęły sobie hasać po uczelni? Po szybkim ledwie ruszonym śniadaniu przebrała się w elegancką sukienkę w ciemnych kolorach, na którą narzuciła ciepły płaszcz. Na nadgarstku wylądowały bransoletki z kryształem górskim oraz z lepidolitem. Swoje athame wsadziła w kieszeń płaszcza, żeby było pod ręką w razie kłopotów. Ot, po wydarzeniach z lutego nie zawadziło mieć łatwy dostęp do ostatniej deski ratunku, jaką było ostre narzędzie. Po drobnym zawahaniu się wcisnęła jeszcze do kieszeni pióro, które zabrała od Charlotte w sali tamtego felernego dnia, a które dalej miała u siebie.
Do kościoła weszła ledwie kilka minut przed docelową godziną, dalej w duchu nie będąc pewną, czy w ogóle dobrze robi, przychodząc na przesłuchanie. Jednak gdyby się nie pojawiła, gwardziści zapewne sami zapukaliby do jej drzwi i pewnie nie byliby zachwyceni dodatkową robotą, jaką by im tym przysporzyła. Wzięła głęboki oddech i wypuściła zaraz powietrze, zanim przekroczyła progi kościoła i zobaczyła, że wszyscy się już zebrali. Rzuciła ciche "cześć" i odruchowo skierowała się raczej w okolice Malloryego, czując się bezpieczniej raczej obok niego, niż w okolicach Charlotte i Blair. Fakt, to one pozbyły się napastnika, jednak dalej nie czuła się w pełni w porządku ze wszystkimi ich czynami, więc mając wybór, wolała trzymać się z bezpiecznym, znanym jej Mallorym, na którym mogła w razie czego polegać. Nie nawiązywała kontaktu wzrokowego z nikim, raczej błądząc spojrzeniem po wnętrzu kościoła i zatapiając się we własnych myślach. Nie sądziła, żeby przesłuchanie miało być problemem, ale też nie mogła zaprzeczyć, że trochę się jednak nim denerwowała. Bo przecież, ich wersja wydarzeń nie pokrywa się zbytnio z tym, co było w gazecie. Czy tak w ogóle powinno być? Mogła zrozumieć media niemagicznych, ale żeby wszędzie była ta sama śpiewka? Nie zamierzała chyba jednak wnikać, stwierdzając, że ściąganie sobie na głowę czarnej gwardii i gniewu kościoła byłoby po prostu nierozsądne.

ekwipunek: athame, pentakl, bransoletka z kryształem górskim, bransoletka z lepidolitem, pióro z I części eventu "na całej połaci krew", portfel, chusteczki, kilka cukierków.
Elianne L'Orfevre
Wiek : 22
Odmienność : Słuchacz
Miejsce zamieszkania : North Hoatlilp
Zawód : Jubiler, zaklinacz
Mistrz Gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
Słyszeliście, jak zegar wieży kościelnej nieubłaganie odlicza — masywne wskazówki nie przesuwały się w ciszy, a gdy tylko wybiły godzinę dziewiątą, dźwięk dzwonów rozniósł się echem po wysokim sklepieniu kościoła. Zaaranżowane tym wasze zmysły nie zauważyły kobiety, która znalazła się z szerokim uśmiechem za waszymi plecami.

Panna Williamson? Panna Scully? — spytała, wzrokiem zatrzymując się na każdym z was. — Panna L'Orfevre? Pan Cavanagh?

Jeśli któreś z was wzdrygnęło się z powodu jej nagłej obecności, nie byłoby w tym hańby. Kobieta pojawiła się jakby znikąd. Jej twarz była do bólu zwyczajna, z pewnością niewarta waszego zapamiętania i gdyby ktoś za chwilę poprosił was o jej opisanie, ciężko byłoby wam przypomnieć sobie jakikolwiek charakterystyczny jej punkt.

Nazywam się—

Kolejne odbicie dzwonów zagłuszyło jej nazwisko. Uszczypliwa osoba mogłaby się pokusić o stwierdzenie, że było to celowe.

Wszyscy jesteście — rozejrzała się dla pewności dookoła, ostatecznie wracając wzrokiem szarych oczu do was. A może były zielone? Niebieskie? W kościelnym oświetleniu ciężko było jednoznacznie stwierdzić. — hm, obecni.

Jeśli próbowaliście z jej wyrazu twarzy odczytać jakąś emocję związaną z jej słowami — na próżno. Wciąż zdobił ją ten sam, sztywny uśmiech, który widywać można wśród pracowników Ratusza.

Nie traćmy więcej czasu, zapraszam.

Odwróciła się niemal natychmiast, spokojnym krokiem idąc w stronę wnętrza kościoła, tak bezszelestnie, jak tylko pojawiła się w waszej okolicy. Powinniście czym prędzej udać się za nią. Droga do Kazamaty nie była wam znana.

Nie zgubcie się — powiedziała, pchając drzwi do podziemi. Chociaż jej głos był beztroski, to ciarki na waszych plecach były wystarczającą podpowiedzią, że była to rada, której warto się trzymać.

Z początku droga, którą podążaliście, wydawała wam się jasna. Mogliście nawet w przypływie arogancji pokusić się o próbę zapamiętywania zakrętów — dwa razy w lewo, głębiej schodami w dół i na prawo, aby potem skręcić… W lewo? Nie mogliście być już pewni, wszystkie ściany zaczęły wyglądać tak samo i mogliście przysiąc, że mijaliście tę pochodnię już kilka razy.

Na koniec, gdy przed wami pokazały się potężne, mosiężne drzwi z wygrawerowanymi religijnymi symbolami, jedno było pewne — samodzielnie nie traficie z powrotem na powierzchnię.

Notka od MG:

Blair, w związku ze zgłoszoną nieobecnością, Mistrz Gry pozwoli sobie założyć, że Twoja postać po prostu podąża za kobietą. Oczywiście, jeśli mimo tego uda Ci się napisać posta, to gorąco do tego zachęcam.

Termin odpisu: do soboty (16.09), do godziny 22:00.
Mistrz Gry
Wiek :
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru sekty satanistycznej
charlotte williamson
ILUZJI : 8
POWSTANIA : 20
SIŁA WOLI : 8
PŻ : 176
CHARYZMA : 13
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 3
TALENTY : 16
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t369-charlotte-williamson#1133
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t433-charlotte-williamson
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t436-slodka-szarlotka#1524
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t536-poczta-charlotte-williamson#2474
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f110-blossomfall-estate
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1095-rachunek-bankowy-charlotte-williamson
ILUZJI : 8
POWSTANIA : 20
SIŁA WOLI : 8
PŻ : 176
CHARYZMA : 13
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 3
TALENTY : 16
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t369-charlotte-williamson#1133
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t433-charlotte-williamson
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t436-slodka-szarlotka#1524
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t536-poczta-charlotte-williamson#2474
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f110-blossomfall-estate
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1095-rachunek-bankowy-charlotte-williamson
Drzwi kościoła otwierają się z cichym skrzypieniem i w przejściu staje Mallory, któremu Charlotte posyła skinieniem głowy. Chwilę po nim pojawia się Elianne, której odpowiada krótkim ”Hej”. Nie mieli okazji porozmawiać od felernego dnia w sali uniwersytetu. Williamson zamknięta na dwa bite tygodnie w szpitalu tkwiła w odcięciu od świata, z trudem utrzymując w ręce pióro, chcąc napisać komuś kilka słów. Zresztą z tymi dwojga nie przyjaźni się tak, jak z Blair, czy powinna w ogóle zaprzątać sobie głowę ich samopoczuciem? Barnaby pewnie poleciłby ich wybadać, rozpoznać nastroje i spróbować nakłonić do pasującej wersji zdarzeń i podobnie zresztą mogła zrobić, jednak widok, jaki im sprezentowała, na zawsze zostanie w ich pamięci. Nie zrozumieją.
No bo jak w ich oczach mógł wyglądać akt litości, kucająca nad podpalonym ciałem dziewczyna z athame w ręce, przesuwająca ostrzem po jego krtani? Upływająca na drewnianą, osmoloną posadzkę krew powinna już w kilku chwilach sprawić, że młody Abernathy wyda z piersi ostatni dech - tak się jednak nie stało. Przenikająca z jednej formy w drugą istota wtargnęła w Marshalla, wykorzystując jego wpół martwą skorupę. Skoro przemieszczała się we mgle i śmiała zwać się przydupasem Gabriela, musiała operować mocą im nieznaną. Z jego potęgi zaklinaczka zdała sobie sprawę, kiedy zacisnął palce na nadgarstku i cisnął o ścianę z niewyobrażalną siłą. Nie ma pewności, czy reszta interpretuje to zajście podobnie.
Plecy Charlotte prostują się bardziej na widok pojawiającej się znikąd kobiety. Nudna twarz, równie nudne ubranie, nawet głos tak monotonny, że już po kilku słowach Williamson kleją się oczy.
- Zgadza się, dzień dobry - wita się we własnym, choć i niejako w imieniu wszystkich zebranych w korytarzu osób. Zamiast wdawać się w zbędne pogawędki, rusza nieznanym sobie korytarzem. Nawet przez myśl jej nie przechodzi, by brać nogi za pas, będąc zbyt pewną swego. Trasa wydaje się jednak porównywalnie nużąca, co prezencja odprowadzającej ich kobiety.
charlotte williamson
Wiek : 23
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : North Hoatlilp
Zawód : studentka demonologii, asystentka w kancelarii Verity
Mistrz Gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
Chłód grubych ścian wsiąkał w wasze kości i dygotał waszymi ustami, jednak idąca przed wami kobieta zdawała sobie niewiele z niego robić. Może była to kwestia przyzwyczajenia — być może przetrwania, jeśli ktoś musiał w te kręte korytarze zapuszczać się każdego dnia.

Był to zaledwie początek Kazamaty — wyższe poziomy, które okazjonalnie dopuszczały obecność osób, takich jak wy — spoza gwardii. Gdybyście zostali sprowadzeni niżej, to moglibyście być pewni, że długo nie ujrzycie światła dziennego.

Kobieta szła szybko, nie oglądała się za bardzo za siebie, ale mimo tego czuliście się nieustannie obserwowani. Minęliście wiele zamkniętych drzwi, a oprócz echa waszych kroków, towarzyszyła wam głucha cisza. Dopiero gdy doszliście do końca korytarza, kobieta odwróciła się do was przodem, wciąż na ustach mając ten sam uśmiech.

Jakby namalowany.

Panna Williamson na prawo — powiedziała, ręką wskazując na jedne z drzwi. — Panna Scully na lewo — dodała, wykonując analogiczny gest.

Dopiero teraz dowiedzieliście się, jak zostaniecie podzieleni podczas przesłuchania. Mogliście oczywiście zaprotestować, ale wszyscy doskonale wiedzą, że gwardia nie ma w zwyczaju spełniać cudzych życzeń.

Pan Cavanagh oraz panna L'Orfevre proszeni są do pokoju naprzeciw, aby dopełnić ostatnich formalności.


Charlotte (i Mallory informacyjnie) do tematu tutaj.
Blair (i Elianne informacyjnie), do tematu tutaj.
Mistrz Gry
Wiek :
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru sekty satanistycznej
Benjamin Verity II
ODPYCHANIA : 15
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 169
CHARYZMA : 28
SPRAWNOŚĆ : 7
WIEDZA : 20
TALENTY : 3
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t713-benjamin-verity-ii
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t765-benjamin-verity-ii
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t2147-audaces-fortuna-iuvat
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t766-skrzynka-pocztowa-benjamina-verity
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f144-willowside-10
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1069-rachunek-bankowy-benjamin-verity-ii
ODPYCHANIA : 15
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 169
CHARYZMA : 28
SPRAWNOŚĆ : 7
WIEDZA : 20
TALENTY : 3
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t713-benjamin-verity-ii
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t765-benjamin-verity-ii
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t2147-audaces-fortuna-iuvat
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t766-skrzynka-pocztowa-benjamina-verity
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f144-willowside-10
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1069-rachunek-bankowy-benjamin-verity-ii
marzec 25, 1985, po przesłuchaniu Charlotte

List od Williamsona znaczony był pośpiechem, patronimicznymi komitywami, niespisaną tam umową i czystymi dłońmi (bo ręka rękę umyje). List do Barnaby'ego oznaczał powinność, dobre 25 lat patrzenia jak ten człowiek się starzeje i jak zamiast młodzieżowej zuchwałej twarzy, z jego oczu wyłania się chłód. List na temat Charlotte oznaczał okazję, ale i dylematy. Williamsonowie nie mieli czasu na oskarżenia, na wpadki i na niepotrzebne komplikacje i doniesienia prasowe, zwłaszcza w obliczu trwającej kampanii wyborczej nestora rodu, do której Benjamin zobowiązał się przyłożyć swoje słowa i czyny. Tak było wygodniej. Mieć na stanowisku Ronalda, dbającego o to by Salem nieszczególnie zdołało rozpanoszyć się w Saint Fall. Słowa Sebastiana dotyczące przypuszczalnego zagrożenia, a właściwie, jak to kuzyn był uprzejmy ująć, zbliżających się wakacji gdzieś daleko stąd, nie były jeszcze możliwe do dokładnego zinterpretowania, ale natura nakazywała przygotować się na wszystko.
Do Deadberry wszedł prędkim krokiem, niedługo potem zjawiając się w Kościele Piekieł. Stary i bezwzględny gmach, kamień był tu zimny, ale Piekło było gorące. Prędko skierował się do Kazamaty, bo choć nie znał podziemi szczególnie dobrze, tak bywał tam przecież zawodowo. Tym razem znów chodziło o zawód. Kim?
Charlotte — wypadło z ust, gdy ledwie zbliżając się do drzwi prowadzących w dół, wyłoniła się zza nich kobieta, którą bez trudu rozpoznał. Wolna, bez kajdan, bez niepotrzebnych gwardzistów wyprowadzających ją do domu, żeby zdążyła zabrać szczoteczkę do zębów i wróciła do więzienia. Nie znał szczegółów sprawy, tyle, co podała prasa, tyle, co plotkowała rodzina, tyle, co Williamson zdążył przekazać w liście. To nie miało znaczenia. — Już po? — wyrzucił na jednym tchu, mówiąc wyjątkowo cicho, czymś na pograniczu szeptu. — Mogłaś napisać do mnie wcześniej, dopiero się dowiedziałem. Zeznawałaś bez adwokata? Proszę, powiedz mi, że ktoś tam był, nawet spoza naszej kancelarii — nie pytał kobiety, czy chce jego pomocy.
Barnaby jej chciał i to wystarczyło, by uznać, że będzie wartościowa, a być może nawet niezbędna. Nie było drugiego takiego. Wiedzę można zdobyć, reinterpretacje i precedensy przeczytać, ale magia słowa, którym potrafił czarować, była zbyt niezwykła. Cały był niezwykły. Mógłbym być Bogiem, gdybym chciał. Nie chodziło o kwestię konkurencji, jeśli Charlotte sama wybrała sobie inną kancelarię, to co najwyżej uśmiechnie się pobłażliwie, zaraz potem przejmując sprawę — choćby wbrew jej woli, a za zgodą jej brata — bo był lepszy. Udowadniał to zbyt wiele razy i zbyt wiele razy elita miała szansę się o tym przekonać. Sędziowie potrzebowali dobrego koniaku, tkliwego słowa i prymitywnych obietnic, a przychylali się do wyroków na korzyść Veritych. Ręka rękę myje, nikt nie sprzeciwiał się Kręgowi.
Chodź, to nie jest miejsce na rozmowę — rozpięty na szyi wiosenny płaszcz powiał na nieistniejącym wietrze, gdy prowadził kobietę do jednej z bocznych naw. Kościół o tej porze był pusty, akustyka wymagała dyskrecji.
Benjamin Verity II
Wiek : 33
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : North Hoatlilp
Zawód : adwokat twój i diabła
charlotte williamson
ILUZJI : 8
POWSTANIA : 20
SIŁA WOLI : 8
PŻ : 176
CHARYZMA : 13
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 3
TALENTY : 16
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t369-charlotte-williamson#1133
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t433-charlotte-williamson
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t436-slodka-szarlotka#1524
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t536-poczta-charlotte-williamson#2474
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f110-blossomfall-estate
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1095-rachunek-bankowy-charlotte-williamson
ILUZJI : 8
POWSTANIA : 20
SIŁA WOLI : 8
PŻ : 176
CHARYZMA : 13
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 3
TALENTY : 16
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t369-charlotte-williamson#1133
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t433-charlotte-williamson
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t436-slodka-szarlotka#1524
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t536-poczta-charlotte-williamson#2474
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f110-blossomfall-estate
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1095-rachunek-bankowy-charlotte-williamson
Mury Kazamaty są mało przychylne, niezachęcające do dłuższego pozostania w ich wnętrzu. Wszechogarniający chłód nie pozwala zdjąć narzuconej na ramiona skórzanej kurtki. Przesłuchanie przebiegło płynnie, lecz nie do końca w sposób, jaki by sobie zażyczyła. Ten nieszczęsny Cavanagh musiał przyjść i wszystko popsuć, zupełnie jak w dniu, kiedy to wszystko się wydarzyło. Marna była jego pomoc, zaangażowanie bliskie zeru, niechęć w dążeniu do rozwikłania sprawy była porażająca i zniechęcająca do bliższego poznania go. Całe szczęście, że kiedy wybierano jej kolejnego narzeczonego, wybór padł na Theo, nie zaś jego kuzyna.
Oczekiwanie w jednej bocznej sali ciągnęło się w nieskończoność. Co oni tam tyle robią, ile czasu zajmuje przyznanie racji, zrozumienie, gdzie leży problem? Przecież powiedziała im, jak to wszystko się wydarzyło, jak nigdy opowiedziała zgodnie z prawdą to, czego oczekiwali, a mimo to wydawali się nieprzejednani. Może taki już ich żywot, że z dniem pasowania na czarnego harcerza nabierają przykrego wyrazu twarzy i nieinteresującego poczucia humoru? To wiele wyjaśniałoby z zachowania Barnaby.
Wreszcie pada odpowiedź, uchylają się drzwi, jest pozwolenie, aby wrócić do domu. Charlotte wzdycha z ulgą, bo już czuje, że zatęchłe powietrze wnika w każdy z ciemnych kosmyków włosów — tragedia. Zostaje poprowadzona w drogę powrotną długim, zawiłym korytarzem i już po chwili znów znajduje się w kościele, we wszechogarniającej patosem ciszy. Wsuwa dłonie w kieszenie kurtki i rozgląda wokół w poszukiwaniu Blair. Brwi ściągają się w zdziwieniu i kobieta wzdycha ponownie, czując gromadzące się w dole brzucha zdenerwowanie. Coś ty im powiedziała, Scully?
- Benjamin? - dziwi się na jego widok, kiedy czarownik przechodzi właśnie przez drzwi gmachu i kieruje się wprost do niej. Pospieszna analiza podsuwa wniosek, jakoby z racji swojej pracy rzeczywiście miał przymus przybywać tu do swoich klientów. Dopiero słuchając jego dalszych słów, wszystko nagle nabiera kolorów i jasności. - A-ale jak to? Kto ci powiedział? - ściąga brwi w odpowiedzi, nie od razu rozumiejąc, że przybywa tu w jej spawie. - To było tylko przesłuchanie, upewnienie się co do tego, co miało miejsce na uniwersytecie. Byli oficerowie Gwardii, żadnego adwokata. - Wzrusza ramionami, bo nie czuje, żeby jej pozycja w jakiś sposób została zagrożona. Opowiedziała o wszystkim, co zobaczyła i co wiedziała, ze szczegółami, które zapadły jej w pamięć. Nie każdy pokrywał się z tym, o czym mówił Mallory, ale to nic dziwnego, skoro chłopak próbował w jakiś sposób wybielić swoją niekompetencję.
Zgodnie z poleceniem przechodzi do bocznej nawy, gdzie mogą zyskać odrobinę prywatności.
- Co chciałbyś wiedzieć? - Splata ręce na piersi, zadziera nieco brodę i wznosi na niego pytające spojrzenie. - Też chcesz poddać w wątpliwość dziwne wydarzenia, umniejszyć moim zasługom? Oficerowie wydawali się nieprzekonani, co wydaje mi się zupełnie abstrakcyjne. Czy nie powinni dążyć do pełnego zrozumienia tego, co się stało?
charlotte williamson
Wiek : 23
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : North Hoatlilp
Zawód : studentka demonologii, asystentka w kancelarii Verity
Benjamin Verity II
ODPYCHANIA : 15
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 169
CHARYZMA : 28
SPRAWNOŚĆ : 7
WIEDZA : 20
TALENTY : 3
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t713-benjamin-verity-ii
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t765-benjamin-verity-ii
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t2147-audaces-fortuna-iuvat
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t766-skrzynka-pocztowa-benjamina-verity
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f144-willowside-10
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1069-rachunek-bankowy-benjamin-verity-ii
ODPYCHANIA : 15
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 169
CHARYZMA : 28
SPRAWNOŚĆ : 7
WIEDZA : 20
TALENTY : 3
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t713-benjamin-verity-ii
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t765-benjamin-verity-ii
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t2147-audaces-fortuna-iuvat
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t766-skrzynka-pocztowa-benjamina-verity
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f144-willowside-10
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1069-rachunek-bankowy-benjamin-verity-ii
Te mury ugościły już wiele krwi, szeptów, wiatru.
Krwistych wiatru szeptów?
Krwisty szept wiatru.
Nieważne jak brzmiałaby formułka, każdy odrobinę myślący członek społeczności wiedział, że z Kościołem nie należy zadzierać. Kościół ma swoich czcicieli, a wyznawcy są gotowi oddać życie za swojego zbawcę, jak owieczki prowadzone na rzeź przez pasterza. Kościół ma swoich oratorów — to z tamtej ambony jedno z ostatnich przemówień tutejszego diakona wycisnęło łzy z kącików oczu małej Cece. Kościół ma swoich obrońców — Verity byli najznamienitsi z nich. Kościół ma swoich żołnierzy — Czarna Gwardia jako metafora ostatecznej otchłani pożerającej dusze.
A kogo się spodziewałaś? Wróżki-zębuszki?
Charlotte miała wszystkie zęby na swoim miejscu, co wbrew pozorom nie było takie oczywiste dla gości Kazamaty.
Twój tata lubi mojego tatę — wyjaśnia lakonicznie, nie mając zamiaru mieszać w to Barnaby'ego.
To największa zaleta tajemnicy adwokackiej, że może kłamać jak z nut w imię klienta, a ostatecznie i tak każdy nazwie to zaangażowaniem w sprawę. Teraz klientką była (miała być? Zawsze była? Nigdy nie będzie) panna Williamson, nie jej brat. To nie znaczyło, że wiedza o źródle informacji byłaby dla niej niezbędna. Niedojrzały umysł mógłby nie znieść bolączki bliskich. Przez krótki moment patrzył na nią z pobłażaniem. Nie. Ze zmartwieniem. Zmartwienie minęło jeden wdech później. Zmieniło się w dezorientację, a dezorientacja przeszła w rozczarowanie. Rozczarowanie nie zgasło, rozczarowanie się natężyło. Dwoma palcami jednej dłoni rozmasował sobie skronie, przymykając oczy. Żadnego adwokata. Byli oficerowie gwardii i żadnego adwokata. Te słowa w jednym zdaniu, ujęte w ten konkretny sposób mogą znaczyć tylko jedno. Gdyby odwrócić je, gdyby tam na dole nie było żadnego oficera i sami adwokaci, to prawdopodobnie Charlotte wycierałaby teraz spod nosa resztki kokainy, zapijając ją whisky. Obydwoje woleliby dokładnie ten scenariusz.
Powinni — odpowiada krótko, nie uginając się pod naporem spojrzenia. — Jedyne co mogę poddać pod wątpliwość to przebieg przesłuchania, a nie twoje zasługi dla... Jakie zasługi? — znów się rozejrzał. Kościoły miały uszy, boczne nawy i zakamarki za kolumnami. Kładąc dłoń na ramieniu panny Williamson, poprowadził ją jeszcze głębiej, tam, gdzie z pewnością nikt nie usłyszy nawet półszeptu. — Charlotte, jestem prawnikiem i mogę cię reprezentować w tej sprawie, a wtedy wszystko, co mi powiesz zostaje objęte tajemnicą adwokacką i nikt nie będzie mógł wymusić na mnie zeznań. Wiem, że możesz uważać, że nie ma takiej potrzeby — wciąż widział ją jako nastolatkę, buntowniczym tonem i na pięcie odwracającą się od jednego z chłopaków na Balu Rady, rozkapryszoną i nieostrożną. Czas zatrzymał się w 1981. — Ale są ludzie, którzy mogą chcieć ci zaszkodzić tylko dlatego, że jesteś od nich lepsza lub zrobiłaś coś, czego ci zazdroszczą. Mogę im w tym przeszkodzić, ale do tego muszę zostać twoim adwokatem.
Obrona przed napastnikiem nacierającym z zewnątrz do ataku? Próba ocalenia Marshalla? Niechaj mówi o wybiciu okna, żeby dym zaczął się ulatniać. Niechaj mówi o czymś tak prozaicznym, że obydwoje wrócą do domów rozbawieni, wspominając Abernathy'ego ze sztucznym sentymentem.
Benjamin Verity II
Wiek : 33
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : North Hoatlilp
Zawód : adwokat twój i diabła
charlotte williamson
ILUZJI : 8
POWSTANIA : 20
SIŁA WOLI : 8
PŻ : 176
CHARYZMA : 13
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 3
TALENTY : 16
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t369-charlotte-williamson#1133
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t433-charlotte-williamson
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t436-slodka-szarlotka#1524
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t536-poczta-charlotte-williamson#2474
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f110-blossomfall-estate
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1095-rachunek-bankowy-charlotte-williamson
ILUZJI : 8
POWSTANIA : 20
SIŁA WOLI : 8
PŻ : 176
CHARYZMA : 13
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 3
TALENTY : 16
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t369-charlotte-williamson#1133
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t433-charlotte-williamson
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t436-slodka-szarlotka#1524
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t536-poczta-charlotte-williamson#2474
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f110-blossomfall-estate
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1095-rachunek-bankowy-charlotte-williamson
Nieprzejednany wyraz twarzy Verity’ego sprawia, że Charlotte zbiera się w sobie, gdzieś do kieszeni chowając odrobinę swojej dumy. Nie ma w zwyczaju odpychać od siebie osób, które dzielić się chcą pomocą, nawet jeśli ta przychodzi nieproszona. Zaciska uszminkowane czerwienią usta w wąską linijkę, dochodząc do wniosku, że da mu szansę.
- Arthur Wspaniałomyślny - mruczy pod nosem zmyślną tytulaturę, wcale nie poddając w zwątpienie tych słów. Nie od dziś wiadomo, że szanowni rodzice lubią wsadzać swoje palce tam, gdzie nie powinni, gdzie nikt ich nie prosił, gdzie nikt ich nie chce.
- W porządku - stwierdza wreszcie z miną cierpiętnicy, nadal nie uważając, że to niezbędny krok. Przecież nic się nie stało, nikt jej o nic nie oskarża - jeszcze? Słowa Benjamina sprawiają, że w umyśle Williamson zasiewa się niepewność.
- Przez cały czas ciągnęłam całą grupę za uszy, wyprowadzając ich z tragedii - mówi, ściszając głos tak, aby trafił wyłącznie do uszu Verity. - Byli jak kurczaki bez głów, szamocząc się bez ładu i składu. Gdyby nie ja, wszyscy zginęliby w tej klasie, pochłonięci przez czerwoną mgłę, ogień, Sługę Jedynego. - Wywraca oczami, szczerze rozczarowana postawą towarzyszy. Wprawdzie docenia ich chęć walki, jednak była tak sporadyczna, że nie zasługuje na wspomnienie, a mimo to opowiedziała o niej przed oficerami. Widać tylko ona jedna ma w sobie na tyle przyzwoitości, by każdemu oddać jego honor. - Gwardziści przyczepili się do tego, że pomogłam Marshallowi. - Pomija wszystkie szczegóły o bieganiu po korytarzu, łowieniu piór, krwawych śladach na drewnianej posadzce i przechodzi od razu do sedna sprawy. - Nie mówili o tym wprost, ale nie uwierzyli, że zrobiłam to dla jego dobra. To coś wysysało z niego duszę, bezwiednie poddał się jego woli, widziałam to - twierdzi uparcie, choć nie do końca tak to wyglądało. Widziała martwe spojrzenie, zupełną pustkę, jaka ogarnęła Abernathy’ego w chwili śmierci. Nie dostrzegła fizycznie ulatującej z ciała duszy, ale miała przeczucie, że tak się właśnie dzieje — czy powinna wobec tego wcale się nie wtrącać i nie pomagać czarownikowi Kręgu? Jak żyć z takimi wyrzutami sumienia? - Użyłam athame, by poprowadzić go odpowiednią ścieżką, do Piekła, oczywiście. Przecięłam jego gardło, żeby przyspieszyć proces, a niewdzięcznicy sądzili, że to czysta złośliwość. Przecież nie skrzywdziłabym członka Kręgu - prycha z niezadowoleniem, bo jest pewna, że prócz Mallory’ego, także Elianne miałaby ku temu wątpliwości. - Barnaby wspominał, by oszczędzić sobie szczerość, ale kto ma rozwiązać sprawę, jak nie oni? Muszą zdawać sobie sprawę z tego, do czego zdolny jest przeciwnik, bo kto wie, kiedy wróci. - Jest (była?) przekonana, że gwardziści mają w sobie odrobinę przyzwoitości, jakieś powołanie do czynienia dobra, działania na rzecz czarowniczej społeczności. Jaka była prawda? - Czy oni naprawdę zajmują się utrzymywaniem porządku, czy to tylko takie pozory, które utrzymują, żeby ciągnąć kasę od Kościoła? - Lustruje zielenią spojrzenia przystojną twarz czarownika, niejako samej odpowiadając sobie na pytanie. Dzisiejsze spotkanie w Kazamacie pokazuje, że nie do końca zasługują na zaufanie, zwłaszcza biorąc pod uwagę to, że nadal nie pojawiła się Blair.
charlotte williamson
Wiek : 23
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : North Hoatlilp
Zawód : studentka demonologii, asystentka w kancelarii Verity
Benjamin Verity II
ODPYCHANIA : 15
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 169
CHARYZMA : 28
SPRAWNOŚĆ : 7
WIEDZA : 20
TALENTY : 3
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t713-benjamin-verity-ii
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t765-benjamin-verity-ii
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t2147-audaces-fortuna-iuvat
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t766-skrzynka-pocztowa-benjamina-verity
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f144-willowside-10
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1069-rachunek-bankowy-benjamin-verity-ii
ODPYCHANIA : 15
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 169
CHARYZMA : 28
SPRAWNOŚĆ : 7
WIEDZA : 20
TALENTY : 3
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t713-benjamin-verity-ii
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t765-benjamin-verity-ii
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t2147-audaces-fortuna-iuvat
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t766-skrzynka-pocztowa-benjamina-verity
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f144-willowside-10
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1069-rachunek-bankowy-benjamin-verity-ii
Jeśli za rok czy trzy ktoś spyta — Benjamin pierwszy cnotliwy powie, że przecież nie skłamał. Gra słów była nieodzowną częścią rzeczywistości orędownika. Diabeł nie kłamał, diabeł skutecznie opakowywał prawdę.
Brednie.
Kłamał jak z nut, a melodia ciszy brzmiała jak symfonia Vivaldiego. Mogliby zagrać im walc wiedeński, bale kręgu były wszak próbą przed sądem ostatecznym.
Kiwał więc głową ze spokojem, przysłuchując się historii. Słyszał to wiele razy — fałszywa buta, ambicja, cześć, honor, nieomylność. Tacy klienci liczyli się najbardziej, bo byli w stanie zapłacić najwięcej, by udowodnić całemu światu słuszność swoich słów. A on? On rozpościerając skrzydła mające chronić ich przed spadającym z nieba ptasim gównem, potwierdzał tę wersję. Czemu więc miałby nie wierzyć Charlotte?
Jaki sługa? — wtrącił pospiesznie, nie mając pojęcia, o czym mówi.
Krew? Mgła? Nieważne co miało tam miejsce, liczyło się tylko, co powiedziała Gwardii. Ta słyszała w swojej karierze najdziwniejsze wersje zdarzeń, a zwykle ta najmniej prawdopodobna okazywała się prawdą. Przynajmniej w sądzie. Zignorował wywrócenie oczami młodej panny Williamson, znów kiwając głową z wyrazem twarzy mającym świadczyć o zrozumieniu. Wyrozumiałość zapisaną miał w genach. Ograniczoną, ale istniejącą. Wyssanie duszy, ból i niesiona pomoc — bohaterka. Kreacja zaczynała nabierać sensu, a zielone spojrzenie szczerze wierzyło w swoje własne słowa. Całą historię wysłuchałby bez zająknięcia, gdyby nie padły w niej słowa: przecięłam jego gardło.
Serce (czy adwokaci diabła mają serce? To ciekawa zagwozdka, niepotwierdzona naukowo, ale legenda głosi, że tak. Po prostu zmieniło się w złotą sztabkę) zadygotało niebezpiecznie. Gdyby nie rozmawiał teraz z siostrą Barnaby'ego, zdarzenie to nie miałoby miejsca. Rozchylone na milimetr usta poszukiwały odpowiednich słów, znów nie przerywając, tak by kobieta mogła skończyć swą przypowieść.
Kurwa.
Barnaby przygotował ją, doskonale znał te wszystkie techniki. Stróże prawa różnych maści mieli wspólny mianownik bycia pierdolonymi sługusami systemu. Przygotował ją, a Charlotte zrobiła to, co wychodzi najlepiej rozpieszczonym dziewczętom w jej wieku. Postąpiła zupełnie na odwrót. W bólu skroni wyobrażał sobie treść listu do jej brata. Przykro mi, Barney. Twoja siostra to chodzący chaos. Tak, to właściwie komplement.
Zajmują się ochroną społeczeństwa, a społeczeństwo to my — to nie tamta kobieta, którą minął w drodze tutaj. Nie tamten dzieciak przy przecznicy. My. Krąg. — Podsumujmy — rozejrzał się na boki, czy nikt ich nie słucha. Kościół był pusty. — Zostaliście zaatakowani, a ty stanęłaś w obronie swoich kolegów i koleżanek, ryzykując życie. Napastnik, to jest Sługa, zaatakował Marshalla i zamordował go na twoich oczach. Ty zachowałaś zimną krew dzięki swojej wierze w Piekło, a następnie z pomogłaś Abernathy'emu w cierpieniu — przedstawił wersję dla sądu i ławy. Czarna Gwardia nigdy by tego nie łyknęła. — Charlotte, czy powiedziałaś im o tym w ten dokładnie sposób? Że pomogłaś mu athame? — gdyby modlił się gorliwiej, padłby teraz na kolana przed ołtarzem, aby tylko powiedziała „nie”.
Benjamin Verity II
Wiek : 33
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : North Hoatlilp
Zawód : adwokat twój i diabła