Witaj,
Mistrz Gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
Podwórze
W otoczeniu szpitala znajduje się całkiem przyjemne i funkcjonalne patio przeznaczone dla pacjentów oraz ich odwiedzających. To przestrzeń stworzona z myślą o zapewnieniu momentów relaksu i ulgi w trudnym czasie hospitalizacji. Otoczone drzewami o malowniczych koronach, dziedziniec oferuje naturalny cień oraz miejsce do spokojnych spacerów. Posadzona kamieniem ścieżka umożliwia wygodne przechadzki, a rozmieszczone wzdłuż nich metalowe ławki zapraszają do odpoczynku i wzajemnych rozmów.
Mistrz Gry
Wiek :
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru sekty satanistycznej
Arthur O'Ridley
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t329-arthur-o-ridley
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t388-arthur-o-ridley#1231
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t354-arthur-o-ridley
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t355-skrzynka-arthura
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f83-dom-arthura-o-ridley
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1097-rachunek-bankowy-arthur-o-ridley#10018
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t329-arthur-o-ridley
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t388-arthur-o-ridley#1231
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t354-arthur-o-ridley
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t355-skrzynka-arthura
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f83-dom-arthura-o-ridley
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1097-rachunek-bankowy-arthur-o-ridley#10018
05.03.2023
Ulotki ze spotkania AA, ostatnimi czasem były jego jedyną lekturą. Kazali mu kartkować przeróżne informacje, na temat szkodliwości picia oraz tego, jak życie jest lepsze, jeśli powiesz “NIE”, płynowi niszczycielowi życia.
Właśnie jedno z takich dzieł literacki trzymał w dłoni, szukając jakiś nowych rzeczy odnośnie tego co gorzała robiła z nim i jak wspaniałe jest życie w abstynencji.
-O, rozwalone nerki, tego jeszcze nie było.-pomyślał czytając ostatni punkt na liście schorzeń wynikających z nadmiernego picia. Dobrze, że jeszcze nie każą mu czytać takich rzeczy, przy każdorazowym papierosie, chociaż wtedy by nie zobaczył słowa pisanego przez kilka dni. Od czasu, gdy w środku nocy przyłapano go na paleniu w sali, jego jedyna paczka papierosów została skonfiskowana, więc musiał ciągle liczyć na pomoc innych pacjentów lub odwiedzających w tej materii.
Dziś znowu postanowił spróbować swojego szczęścia na podwórzu, gdzie wszelkiej maści jednostki przychodziły na spacer, rozmowę, ale również dyskretnego dymka, który nie będzie denerwował personelu. Jednak po kilkudziesięciu minutach szukania, żadna osoba nie paliła lub nie przyznawała się do tego.
-Pierdoleni, abstynenci.-pomyślał znowu O’Ridley, kończąc lekturę i odkładając książkę na jedną z pobliskich półek uniwersalnych, zwanych również śmietnikami. Jeszcze wczoraj zrobiłby wiele, żeby chociaż postać w tytoniowym dymie. Dziś było znacznie lepiej. Najpewniej była to sprawa silnej woli, wsparcia specjalistów oraz przyjmowane leki jakoś koiły zszarpane nerwy. Po zjedzeniu dwóch tabletek mógłby opowiadać o tym, jak żyć bez stresu i zmartwień. Oczywiście przesadzał z tym, traktował takie opisy bardziej jako żart. Nie czuł większej różnicy z lekami czy bez, z terapią czy olaniem problemu jak był. Jedynie co faktycznie czuł, to rodzaj wybudzenia. Czuł się jakby oglądał w telewizji wszystko to co robił przez ostatnie lata, nie mając wpływu na poczynania głównej postaci, a teraz mógł przejąć kontrolę, zostać ponownie producentem serialu zwanego życiem. Niestety brakowało mu scenariusza na kolejne sezony, nie mówiąc już o dźwiękowcu czy kostiumach.
Miał na sobie standardowe, szpitalne spodnie piżamowe, białą koszulkę oraz zielony sweter. Dało się wytrzymać tak na dworze, ale gdyby nie zgubił kurtki w tym całym szaleństwie, to z chęcią założyłby ją.
Arthur O'Ridley
Wiek : 24
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Cripple Rock
Zawód : sprzedawca i hodowca roślin
charlotte williamson
ILUZJI : 8
POWSTANIA : 20
SIŁA WOLI : 8
PŻ : 176
CHARYZMA : 13
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 3
TALENTY : 16
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t369-charlotte-williamson#1133
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t433-charlotte-williamson
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t436-slodka-szarlotka#1524
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t536-poczta-charlotte-williamson#2474
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f110-blossomfall-estate
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1095-rachunek-bankowy-charlotte-williamson
ILUZJI : 8
POWSTANIA : 20
SIŁA WOLI : 8
PŻ : 176
CHARYZMA : 13
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 3
TALENTY : 16
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t369-charlotte-williamson#1133
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t433-charlotte-williamson
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t436-slodka-szarlotka#1524
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t536-poczta-charlotte-williamson#2474
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f110-blossomfall-estate
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1095-rachunek-bankowy-charlotte-williamson
Od kilku już dni potrafi samodzielnie podnieść się z łóżka i przespacerować wzdłuż korytarza. Pierwsze, co zrobiła po stabilnym stanięciu na nogi, to ucieczka na zewnątrz. Uchylone okno nie równa się wrażeniu chłodu na twarzy i niewątpliwej świeżości powietrza, jakże różnej od uporczywie wwiercającej się w nozdrza mieszaniny chemikaliów.
Wydostaje się z budynku z szerokim uśmiechem i przeciąga z uniesionymi rękoma. Brzeg szpitalnej koszulki podwija się i pozwala wiosennemu wiatrowi ochłodzić nerki. Mimo iż ma już serdecznie dosyć przebywania w szpitalnych przestrzeniach, kilka kolejnych dni nie zrobiłoby różnicy. Czuje się wprawdzie nie najgorzej, poza tym rozłupującym każdy skrawek ciała bólem i zmuszającymi do przystanięcia co drugi krok zawrotami głowy. Obawia się zresztą powrotu do domu, nie mając pewności, czy mimo wszystko skrzypiąca prycza i okrutnie chrapiąca sąsiadka są lepsze od wiszących na karku państwa Williamson, oczekujący pilnie wyjaśnień, dlaczego jedyna córka zdecydowała się o siebie nie zadbać i pakować w tarapaty — bo tym przecież w ich oczach było znalezienie się na uniwersytecie i jednoczesne pchanie w łapska Sługi Jedynego. Z dwojga złego podejrzanie wyglądająca zielona galaretka w ramach deseru wygrywa.
Wsuwa ręce w kieszenie rozpiętej kurtki i rozgląda się po placu w poszukiwaniu wolnej ławki. Na moment zatrzymuje się wzrokiem na kilku znajomych pacjentach, którzy w rozważaniach Charlotte nigdy nie schodzą do swoich pokojów. Już ma ruszyć w stronę jednej z ławek, kiedy spojrzenie zielonych tęczówek osadza się na sylwetce, jakiej nie spodziewała się tu znaleźć.
O’Ridley jest chyba jedynym byłym facetem zaklinaczki, z którym nie rozstała się w trawiącym cały świat gniewie. Czy to dlatego, że w szkole średniej nie wiedziała jeszcze, jak bardzo może uprzykrzyć komuś życie, a może dlatego, że Arthur był mimo wszystko na tyle zdroworozsądkowy, by nie dolewać oliwy do ognia i pozwolić Williamson zwyczajnie odejść? Także dziś jest jedną z nielicznych osób, z jakimi gotowa jest zamienić kilka słów bez wpadania w furię.
- A ciebie za co tu zamknęli? - zwraca się do czarownika w ramach powitania i odgarnia z twarzy powiewające na wietrze kosmyki ciemnych włosów. Poszarzała skóra zdradza skrajne wyczerpanie, a rozciągające się pod powiekami cienie, chroniczną bezsenność. - Palisz? - Wyciąga z kieszeni wymiętą paczkę papierosów, którą na ładne oczy podrzuciła jej przed dwoma dniami jedna z pielęgniarek. Nie zamierza się przed nimi ukrywać, gorzej już z nią nie będzie.
charlotte williamson
Wiek : 23
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : North Hoatlilp
Zawód : studentka demonologii, asystentka w kancelarii Verity
Arthur O'Ridley
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t329-arthur-o-ridley
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t388-arthur-o-ridley#1231
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t354-arthur-o-ridley
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t355-skrzynka-arthura
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f83-dom-arthura-o-ridley
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1097-rachunek-bankowy-arthur-o-ridley#10018
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t329-arthur-o-ridley
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t388-arthur-o-ridley#1231
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t354-arthur-o-ridley
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t355-skrzynka-arthura
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f83-dom-arthura-o-ridley
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1097-rachunek-bankowy-arthur-o-ridley#10018
Zielarz powoli poddawał się, w sprawie palenia. Nie miał siły na kolejny dzień walki o papierosa. Znowu nie spał większość nocy, więc gdy dziś spojrzał w lustro, zobaczył piękną parę czarnych worów pod oczami. Zauważył też, że był czas na zmianę plastra na twarzy, pod którym zasklepiała się rana po kropki “ognistego deszczu”. Aktualny już miał brązową barwę i był sztywny w dotyku. Do tego jeszcze dłonie - obtarte, obgryzione skórki wokół paznokci, jakby w szpitalu nie karmili go, co nie było prawdą. Dostawał 3 posiłki dziennie jak każdy, ale omijał galaretkę. Dokładniej zieloną galaretkę, która pachniała i wyglądała, jakby zrobili ją z płynu do podłóg.

O’Ridley pewnie by w spokoju umierał wewnątrz, schylony jakby liczył ziarna piasku na ziemi, do samego wieczora, gdyby nie nadejście nowej postaci. Na początku nie mógł stwierdzić kto to, bo nie umiał rozpoznać ludzi po butach, ale potem usłyszał znajomy głos. Kobiecy, tylko delikatnie zmieniony od czasu szkoły średniej. Była to panna (a może już pani) Wiliamson, która stała nad nim z wyciągniętą paczką papierosów. Nie wiedział, czy się bać, czy cieszyć - w głębi serca, myślał, że ta by udusiła go gołymi rękoma, po ich rozstanie. Również jej wygląd sugerował, że nie była tutaj w odwiedzinach czy jako wolontariusz. Może niedola jednoczy ludzi, lepiej niż niejeden pakt pokojowy między państwami.

Arthur wyciągnął drżącą dłoń od delirki, po jednego z papierosów, które wystawały z miękkiej paczki z wydrukowanym, złotym orzełkiem. Najwidoczniej Charlotte lubiła dokładnie tę samą markę tanich papierosów co on lub paliła co miała pod ręką.
-Dzięki.-powiedział krótko, po czym włożył w wargi rulon z tytoniem i momentalnie go odpalił. Zaraz potem, porządnie zaciągnął się, jakby łapał porcję życiodajnego powietrza. Pozwolił chwilę, dymowi pozostać w środku, rozlewając się po płucach i innych tkankach. Chciał, aby ulga wywołana przyjęciem papierosowej dawki, została doprowadzona do każdego zakątka organizmu. O’Ridley czuł się dobrze, cieszył się, że Williamson jednak nie pała do niego nienawiścią po grób.

Wypuścił jednym tchnieniem, wszystkie gazy, które nagromadziły się w jego płucach. Wokół niego i znajomej pacjentki, powstała szara, ciężka, śmierdząca mgła, która po chwili zniknęła.
-Jeszcze raz dzięki.-dodał z głosem pełnym ulgi i spokoju. Zaciągnął się resztą papierosa, klepnął kilkukrotnie w miejsce obok siebie na ławce (jako zachętę do skorzystania) i powiedział:
-Spadłem kilka metrów pod powierzchnie Cripple Rock, definiując nowe dno.-zaciągnął się-Potem zahaczyłem o coś z granic szaleństwa, ledwie wskakując w mroczną otchłań własnego spierdolenia, a na koniec nie mogę patrzeć na gorzałę, więc cały mój organizm wariuje z niepicia.-spojrzał na kobietę, szykując się na kolejną serię z użyciem peta-Tobie co dolega, piękna ?-po czym zaciągnął się ostatnim kawałkiem papierosa, czekając na część opowieści siostry Barnabiego.
Arthur O'Ridley
Wiek : 24
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Cripple Rock
Zawód : sprzedawca i hodowca roślin
charlotte williamson
ILUZJI : 8
POWSTANIA : 20
SIŁA WOLI : 8
PŻ : 176
CHARYZMA : 13
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 3
TALENTY : 16
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t369-charlotte-williamson#1133
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t433-charlotte-williamson
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t436-slodka-szarlotka#1524
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t536-poczta-charlotte-williamson#2474
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f110-blossomfall-estate
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1095-rachunek-bankowy-charlotte-williamson
ILUZJI : 8
POWSTANIA : 20
SIŁA WOLI : 8
PŻ : 176
CHARYZMA : 13
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 3
TALENTY : 16
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t369-charlotte-williamson#1133
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t433-charlotte-williamson
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t436-slodka-szarlotka#1524
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t536-poczta-charlotte-williamson#2474
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f110-blossomfall-estate
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1095-rachunek-bankowy-charlotte-williamson
W szpitalnych przestrzeniach próżno szukać okazów zdrowia, jak i chęci do życia. Choć u niektórych pacjentów rzeczywiście można się doszukać wielkiej woli przetrwania, tak nawet wspierający ich na drodze ku uzdrowieniu pielęgniarki i lekarze wykazywali się przeciętnym entuzjazmem względem dnia codziennego. Brakujące kończyny, obrzydliwa, wymykająca się spod opatrunku maź, zasępione spojrzenia, mrukliwe powitania, to prawdziwie barwny kalejdoskop wrażeń.
O’RIdley swoją prezencją nie ucieka daleko od zbiorczego obrazu, idealnie się weń wpasowując, zarówno z poszarzałą skórą, cieniami pod oczami, jak i trzęsąc się z powodu braku kurtki. Czy właśnie to sprawia, że teraz, jak w żaden inny dzień, Charlotte czuje, że jest jej wyjątkowo bliski?
Williamson potrzebuje więcej, by kogoś znienawidzić, niż nastoletnie słowne przepychanki. O’Ridley miał zresztą szczęście, że zapatrzona w naukę i otrzymywany pentakl, nie zdążyła zapałać do niego bliższą sympatią. Inaczej ich rozstanie wiązałoby się z lawiną płaczu i ściskanych w złości pięści, a tak ograniczyli się do zaledwie kilku gorzkich słów. W natłoku późniejszych licznych romantycznych niewypałów zdążyła nadbudować oczekiwania względem potencjalnych partnerów (a najlepiej ich braku) i zrozumiała, że związek z Arthurem zwyczajnie nie miał żadnych szans. Czy dziś podeszłaby do niego inaczej?
Obserwuje, jak na twarz O’Ridleya wpływa bezkresna błogość, gdy ten rozpływa się nad otrzymaną dawką nikotyny. Tak wygląda prawdziwie szczęśliwy człowiek! Zaklinaczka niespiesznie zajmuje miejsce na ławce i odpala swojego papierosa, pozwalając, by dym z dwóch źródeł łączył się w jedno.
- To ci tylko wyjdzie na zdrowie. Dodaj jeszcze trochę ruchu, trzy okrążenia po podwórku i wypuszczą cię stąd lada dzień - stwierdza profesjonalnym okiem, lustrując zmarnowany profil mężczyzny. Nie ma świadomości, jak wielkim utrapieniem jest dla Arthura brak alkoholu, samej mając z nim przeciętnej natury romans. Nauka i obowiązki (zaraz za uprzykrzaniem innym życia) stoją najwyżej w jej hierarchii życiowych wartości, imprezowanie i otumanianie się używkami spada na znacznie dalszy plan.
- Utrzymywanie się na powierzchni, też nie zawsze gwarantuje sukces. - Nawiązuje do zaliczonego przez Arthura mistycznego dołu. Negliżowanie się i prezentowanie wciąż posiniaczonego ciała mija się z celem, więc oszczędnym ruchem wskazuje tylko na siebie.  - Lubię się czasem nieco ostrzej zabawić, ale wszystko wskazuje na to, że każdy ma jakieś swoje nieprzekraczalne granice - sięga po grobowy żart niskich lotów. - Pomyślałby kto, że w takim miejscu będzie okazja, żeby się wreszcie wyspać, a ja jedyne, co robię, to uciekam przed snem. - Odwraca się w kierunku rozmówcy i siada po turecku z nogami na ławce, by móc bez skrępowania przyglądać się męskiej sylwetce. - A ty, masz jakiś sposób na odcięcie się od głosów? - Nie mówił o tym wprost, ale Charlotte i tak pyta, spodziewając się, że skoro jest on jednym z tych, co przetrwali atak w którejś z części Hellridge, to pewnie boryka się z podobnymi trudnościami.
Otrzymawszy przed paroma dniami gazetę do ręki, wiedziała już, że wszystko, co wyczyta na jej łamach, okaże się być kłamstwem. Żadna z pokrętnych wymówek, w jakie Piekielnik ubierał zdarzenia sprzed tygodnia, nie trzyma się kupy. Williamson widzi w tym spisek, marnie napisane na kolanie naciągactwo, czy ktoś jeszcze dostrzega dziury w tym całym planie?
charlotte williamson
Wiek : 23
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : North Hoatlilp
Zawód : studentka demonologii, asystentka w kancelarii Verity
Arthur O'Ridley
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t329-arthur-o-ridley
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t388-arthur-o-ridley#1231
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t354-arthur-o-ridley
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t355-skrzynka-arthura
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f83-dom-arthura-o-ridley
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1097-rachunek-bankowy-arthur-o-ridley#10018
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t329-arthur-o-ridley
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t388-arthur-o-ridley#1231
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t354-arthur-o-ridley
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t355-skrzynka-arthura
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f83-dom-arthura-o-ridley
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1097-rachunek-bankowy-arthur-o-ridley#10018
-Nawet nie wiesz, co bym zrobił, aby wypuścili mnie z tego pierdolnika-odpowiedział zirytowanym tonem Arthur, który strzelił niedopałkiem w stronę śmietnika. Jakimś cudem trafił te 10 cm od siebie i nie zabił przy tym 3 osób. Najwidoczniej, ten dzień był bardziej dla niego łaskawy niż przewidywał.
-Próbuje wykręcić się z leżenia na sali, ale nie chcą mnie puścić na dłużej. Może za 2 dni puszczą mnie na zebranie na placu.-kontynuował swoją historię odnośnie życia w szpitalu i poza nim-Tak to nie wypiszą mne, dopóki “nie przejdę ewaluacji za kilka dni”- przy ostatniej części swojego zdania, zrobił cudzysłów manualny i prychnął - Jebana biurokracja. - od kiedy przestał pić, jego bardziej nerwowa strona uaktywniała się, jakby próbowała nadrobić stracony czas. W jego odczuciu już dawno powinni go puścić do domu. Jego stan zdrowia, na pewno, pozwalał już na interakcje z wszelkimi istotami lasu oraz runem leśnym.
O’Ridley słuchał uważnie Williamson, wytężając wszystkie zmysły, gdy ta mówiła. Może robił to z nudów, a może po prostu był ciekawy, co się działo z jej życiem, po tym, jak ich drogi rozeszły się w różne strony. Nieważne co to było, ale robił to i miał wrażenie, że za bardzo nie zmieniła się z jego wspomnień. Może trochę wydawała się więcej luzu złapać do niektórych spraw, jak nauka czy rodzina, co było zdrowe. Mógł się nawet pokusić o ciekawe stwierdzenie, że podobało mu się to - swoisty balans pomiędzy ułożeniem, a jego brakiem. Coś, co jemu brakowało, patrząc, jaką płonącą stertą było jego życie.
-Ciekawe jakby to dziś by było.-pomyślał, ale wolał nie uciekać w krainę fantazji czy rozmyśleń "co by było, gdyby". Musiał w końcu być tu i teraz.
Gdy padło pytanie o jego strategię z całym zajściem, Arthur powiedział krótko:
- Ja też nie śpię. Uciekam przed spaniem, a gdy już w końcu zasnę, to może prześpię kilka godzin i budzę się zlany potem. Mój mózg stwierdził, że obsadzi mnie w roli pierwszej ofiary w gniocie gorszym niż “Potwór z Bagien”.- rzucił żartem, nawiązując do jednego ich spotkania w przeszłości i kontynuował z pewnym, nerwowym rozbawieniem:
-Jak widzisz, nie jestem dobrym gościem o pytanie, jak daje sobie rade.- zabrał kolejne 2 papierosy z kolekcji Charlloty, gdzie jeden wylądował w kieszeni szpitalnych spodni. Musiał nazbierać na gorsze czasu zapasy. Wykorzystał chwilę na poukładanie zdań, gdy rozpalał kolejnego papierosa i mówił dalej, już poważniej.
-Tak jak powiedziałaś - utrzymanie się na powierzchni to nie gwarancja sukcesu, ale zobaczenie jak wygląda życie ponad poziomem wody, skutecznie budzi człowieka z marazmu. Nie zdajesz sobie sprawy, że cały czas tylko koziołkujesz pod taflą wody, ledwie łapiąc oddech pomiędzy kolejnymi fikołkami. Jednak, gdy w końcu z jakiegoś powodu, opadasz niżej i przywalasz głową w dno. Boli jak cholera, ale już wiesz jedno-nastała przerwa na dymek-Wiesz, że patrzysz na kilometr mułu i syfu, więc odruchowo płyniesz w górę.  Łapiesz kilka oddechów, które wręcz duszą Cię, miażdżą Twoje płuca oraz inne organy, ale gdy w końcu łapiesz rytm, to jest lepiej. Płuca dalej Cię palą, oczy swędzą, lecz gdy w końcu oddech wyrówna się i będziesz żyć.- chwila przerwy na tytoniowy oddech-W skrócie, mimo wszystkiego co się stało przeżyłem i na razie chce dalej zobaczyć jak to się potoczy.- rzucił na zakończenie, plątając się samemu w tej dziwnej metaforze z wodą i pływaniem, którą stworzył na kolanie. Zawsze miał problemy z opisaniem tego co siedzi mu w głowie, na język zrozumiały dla ludzi oraz części zwierząt.
-Nie odpowiedziałaś mi na pytanie, czemu tu jesteś. Nie ląduje się w szpitalu po kilku szotach tequili i może, ale to może butelce syropu na kaszel, która stoi w szafce Twojego kuzyna.-mógł zostawić część z kuzynem dla siebie, ale była duża szansa, że kuzyni trzymają takie rzeczy. Ewentualnie tylko jego krewniak tak robił, ale kto nie robił głupot w młodości lub w każdy czwartek, niech pierwszy podniesie rękę. Do dziś pamiętał, jak musieli tłumaczyć się z braku całej butelki w mieszkaniu.
Arthur O'Ridley
Wiek : 24
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Cripple Rock
Zawód : sprzedawca i hodowca roślin
charlotte williamson
ILUZJI : 8
POWSTANIA : 20
SIŁA WOLI : 8
PŻ : 176
CHARYZMA : 13
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 3
TALENTY : 16
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t369-charlotte-williamson#1133
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t433-charlotte-williamson
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t436-slodka-szarlotka#1524
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t536-poczta-charlotte-williamson#2474
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f110-blossomfall-estate
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1095-rachunek-bankowy-charlotte-williamson
ILUZJI : 8
POWSTANIA : 20
SIŁA WOLI : 8
PŻ : 176
CHARYZMA : 13
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 3
TALENTY : 16
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t369-charlotte-williamson#1133
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t433-charlotte-williamson
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t436-slodka-szarlotka#1524
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t536-poczta-charlotte-williamson#2474
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f110-blossomfall-estate
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1095-rachunek-bankowy-charlotte-williamson
Kiwa głową ze zrozumieniem i obraca odpalony papieros w palcach.
- Oh, to się spotkamy. Nie przystoi, by jedna z Williamsonów w tak ważny dzień gniła w szpitalu, trzeba pokazać swoje wsparcie wobec całej czarowniczej społeczności. W obliczu wyższego dobra, własne życie i zdrowie spadają na dalszy plan - mówi z przekąsem, oblewając jadem każde ze słów. Ot, pokręcona politycznie logika. - Choć będę musiała stać w pierwszym szeregu i uśmiechać się do ludzi, tak cieszę się, że wyjdę stąd choć na chwilę. - Zawsze jakaś pociecha. Zaznać miejskiego gwaru, spotkać znajomych, przejść się brukowanymi uliczkami, zamiast korytarzami szpitala. Bycie Williamsonem wymaga jednak większego zaangażowania, pełnej oprawy, dopasowanego stroju, formułki dla dziennikarzy i nieświętego spokoju wobec użerania się z biednymi. Ci to potrafią prawdziwie zajść za skórę.
- Przykro mi to słyszeć, nie ma nic gorszego od chujowego kina. W moim grają “Hellridgową masakrę zaostrzonym athame”. - Suto skąpany krwią horror, przy którym sen zaciera się z jawą. - Codziennie obsadza mnie w roli mordercy, a później też ofiary. Nie wiem, skąd ten nagły wysyp zombie, myślisz, że może to coś znaczyć? - pyta ironicznym tonem, bo nie ma jeszcze pojęcia, że wkrótce przyjdzie jej takiego spotkać w rzeczywistości.
Nie oponuje, kiedy Arthur sięga po dokładkę, wsparta o oparcie ławki paląc niespiesznie swojego papierosa. Słucha jego wywodu, próbując wyobrazić sobie doświadczenie, jakie go spotkało. W słowach O’Ridleya nie wydaje się to być nic przyjemnego, zresztą sam fakt, że w jego efekcie wylądował w szpitalu świadczy, że nie było tego warte.
- Powiem ci, że byłam kiedyś w podobnej sytuacji - stwierdza z zastanowieniem. - Kiedyś podczas lekcji pływania w oceanie skąpały mnie fale, wciągnęły głęboko pod taflę, straciłam oddech. - Gdyby nie interwencja matki, nie byłoby jej dziś na ławeczce przy szpitalu — czy to naprawdę znacznie lepsza opcja? Jeśli tamtego dnia by umarła, oszczędziłaby sobie licznych przykrości, zszarganych nerwów i miernego towarzystwa. - Kojarzysz ten moment tuż przed śmiercią? W ostatniej chwili, kiedy wiesz już, że nic nie możesz zrobić, włącza się spokój. Zupełna cisza, kompletna pustka, nic, tylko ty i bezkres wszechświata. - Ćmi leniwie dym trzymanego w szczupłych palcach papierosa. Williamson zawiesza się na moment, ze ściągniętymi brwiami przypominając sobie wspomnienie znad oceanu. To przerażające, jak wspaniałe jest to wrażenie i drążąca umysł pogoń za nim.
- O tym doświadczeniu przypomniałam sobie na uniwersytecie. Pisali o nas, że doszło do pożaru, co jest tylko częściową prawdą - zdradza, nawiązując do artykułu Piekielnika Codziennego. Na łamach gazety nie rozpisano się w ich temacie, a jednak to wystarczyło, żeby zupełnie zaburzyć obraz tych wydarzeń. - Walczyłam z aniołem. Wtedy, co przyszła czerwona mgła i spadł deszcz białych piór. Zaatakował nas ten, co nazwał siebie Sługą Jedynego, wyzywając każdego z nas od czarownic - ścisza głos, aby nikt z postronnych ich nie usłyszał. - Wiem, że to brzmi, jak pojebane, ale nie musisz mi wierzyć na słowo. Dysponował siłą zdolną rzucić mną przez pół sali, bym lądując na ścianie, połamała wszystkie kości. Opętał Abernathy’ego, trzeba było się bronić, a ci idioci chcieli uciekać. Zaniżyli nasze szanse - na języku Charlotte tańczy pogardliwa nuta. Nie jest zadowolona z zachowania Elianne i Mallorego, ale co poradzić, że nie wszyscy członkowie Kręgu są w stanie stanąć do walki w obliczu niebezpieczeństwa.
charlotte williamson
Wiek : 23
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : North Hoatlilp
Zawód : studentka demonologii, asystentka w kancelarii Verity
Arthur O'Ridley
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t329-arthur-o-ridley
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t388-arthur-o-ridley#1231
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t354-arthur-o-ridley
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t355-skrzynka-arthura
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f83-dom-arthura-o-ridley
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1097-rachunek-bankowy-arthur-o-ridley#10018
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t329-arthur-o-ridley
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t388-arthur-o-ridley#1231
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t354-arthur-o-ridley
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t355-skrzynka-arthura
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f83-dom-arthura-o-ridley
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1097-rachunek-bankowy-arthur-o-ridley#10018
-Ach tak, prezencja, szyk i polityka.-powiedział te 3 rzeczy, niczym mantrę-Z jednej strony nie dziwie się - sam ciesze się, że na chwilę opuszczam szpital i po prostu robię coś innego.-zrobił przerwę na zaciągnięcie się papierosem-Z drugiej strony, nie wiem, czy dałbym radę pchać się na scenę i uśmiechnięty, machać do tłumu ludzi, że niby wszystko jest zajebiście, odbudowa i takie tam. Dlatego grzecznie będę gdzieś w tyle i cichutko zniknę w ludzkim bajorze.-nastała znowu idealna chwila na kolejne zaciągnięcie się, jakby łapał oddech na samą myśl o zanurzeniu się w tym metaforycznym zbiorniku.
Ponownie, skupienie na twarzy Arthura nie opuszczało gdy, kobieta opowiadała o swoim śnie. Po ostatniej sentencji, pomyślał chwilę i powiedział:
-Może po prostu czujesz, że masz krew na rękach i to do Ciebie wraca. Jak pożar lasu, który samemu się zaczyna, a potem trawi Twój dom. Może po prostu podświadomie chciałabyś pozabijać wszystkich, a potem zrobić to drugi raz. Najpewniej chodzi o to, że gówno się znam. Skończyłem tylko średnią szkołę i nigdy nie byłem wielkim fanem Freuda oraz jego psychoanalizy marzeń sennych.-kiedyś więcej czytał rzeczy związanych z psychologią i filozofią. Dziś co najwyżej zanurza się w opasłe tomiszcza jak np: “Skład Twinkis” czy “Sposób przyrządzenia lasagna”.
-Ja staram się nie roztrząsać swoich snów.-dodał, spokojnym tonem-Wierze, że mamy dużo losowych myśli. Czasem gorszych, a czasem lepszych i po prostu noszą się wszędzie, gdy zamkniemy oczy. To nie oznacza, że zaraz wyjdę na ulicę i będę zagryzał ludzi albo samemu dam się zagryźć. Po prostu one są, są częścią nas i tyle, nie wyplewimy tego.-zakończył swój słaby wywód o snach i słuchał opowieści Williamson.
W słowach Charlotty opisującej zdarzenie bliskie śmierci znalazł bardzo dużo podobieństw do swojego przypadku. Może dokładnie to O’Ridley doznał w jaskini, będąc krok od wskoczenia w spokojną otchłań, która do dziś kusi go.
-Tak dokładnie, to było to.-odpowiedział jej-Choć bardziej u mnie byłby to skok w szaleństwo, jakby mój mózg chciał rezonować z wariactwem na zewnątrz i po prostu popłynąć z nim, dostosować swój poziomo chaosu do otoczenia... Nie wiem, coraz częściej gadam głupoty. Wybacz.-zaśmiał się do siebie i zamilkł, aby wysłuchać dalej opowieści. To było łatwiejsze niż brnąć w meandry jego mózgu.
-Wierze Ci.-powiedział bez wahania w głosie, gdy Charlotta sądziła, że jej opowieść była niewiarygodna-Cały ten artykuł w Pierdolniku Codziennym śmierdział na kilometr. “Trzęsienie ziemi w Cripple Rock”, prędzej trzęsienie gaciami jak widzisz pierdoloną Ciemność, która wpierdala całego gościa pod ziemią!-mówił o tym wszystkim bardzo żywo, jakby paliło go to wszystko jeszcze. Po chwili zaciągnął porządną porcję powietrza przez nos i uspokajał się, aby nie robić scen. Wypalił resztę papierosa na raz i rzucił go do swoich kolegów w śmietniku.
-Szczerze mówiąc, gdyby nie Twój brat pewnie byśmy teraz nie gadali. Barnaby był na tyłach i chronił nasze dupy, gdy reszta szukała wyjścia.-kontynuował spokojniej-Wcześniej jeszcze siedziałem z nim pod wiatą, gdy z nieba lał się palący deszcz, pióra, a jakieś mroczne gówno robiło nam kisiel z mózgu. Pomijam fakt, że gdy ja mentalnie zdychałem on wyzreował browara z mojego plecaka i Fogartowa zajebała moją ulubioną kurtkę, to wyszedłem w miarę bez uszczerbku fizycznego, ale za to koncertowo rozjebał mi banie.-po tych słowach, nastała chwila ciszy. Walczył w tym momencie z kilkoma myślami, które krążyły po jego głowie i były związane z tym co wydarzyło im się. Głównie sceny dekapitacji, krew i ciemność.
-Szkoda Abernathego... W sumie szkoda każdego.-dodał, wspominając też dziennikarza, którego reszta ciała leżała gdzieś w tunelach. Nastała niezręczna cisza, która wręcz wbijała się w jego uszy oraz czaszkę.
-Czym, a właściwie kim jest ten “Jedyny” ?-zapytał w końcu-Poważnie jego sługa był aniołem, czy po prostu to był jakiś pojeb ze skrzydłami ?-zapytał żywo. Ta część z całej opowieści brzmiała dość nieprawdopodobnie. Uwierzy, że pod ziemią jest jakiś antyczny potwór, że ktoś jest w stanie rzucić jakiś rytuał, który zmiecie z powierzchni całe miasto, ale że istnieją anioły - w to było ciężeń. Kiedyś bardziej wierzył w takie rzeczy, długo po śmierci swoich dziadków chciał wierzyć, ale potem jakoś coraz trudniej mu było uczestniczyć w mszach czy modlić się do Lucyfera. Nawet jego osobiste modlitwy były rzadkie i sprowadzały się do wszelkiego rodzaju kryzysów po używkach lub gdy coś poważnie sypało się w życiu.
Arthur O'Ridley
Wiek : 24
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Cripple Rock
Zawód : sprzedawca i hodowca roślin
charlotte williamson
ILUZJI : 8
POWSTANIA : 20
SIŁA WOLI : 8
PŻ : 176
CHARYZMA : 13
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 3
TALENTY : 16
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t369-charlotte-williamson#1133
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t433-charlotte-williamson
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t436-slodka-szarlotka#1524
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t536-poczta-charlotte-williamson#2474
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f110-blossomfall-estate
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1095-rachunek-bankowy-charlotte-williamson
ILUZJI : 8
POWSTANIA : 20
SIŁA WOLI : 8
PŻ : 176
CHARYZMA : 13
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 3
TALENTY : 16
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t369-charlotte-williamson#1133
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t433-charlotte-williamson
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t436-slodka-szarlotka#1524
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t536-poczta-charlotte-williamson#2474
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f110-blossomfall-estate
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1095-rachunek-bankowy-charlotte-williamson
Nie wszyscy mają tak chorą rodzinę, co ty, Williamson. Niektórzy mogą schować się pod ziemię, zostać w domu, mieć wszystko w głębokim poważaniu i zwyczajnie cieszyć się życiem. Tak widzi istnienie Arthura, bo nawet jeśli na tym swoim zadupiu klepie biedę, to pewnie wolno mu znacznie więcej, niż Charlotte w potężnym pałacu.
- Farciarz - mruczy pod nosem, bo sama także chciałaby, aby jej rodzina miała na tyle przyzwoitości, żeby nie ciągnąć jej po wystawnych fetach. - Pomacham ci ze sceny. Musimy ustalić jakiś kod, to będziesz wiedzieć, kiedy trzeba mnie ratować. - Bo tego z pewnością będzie potrzebować po całym dniu pełnym sztucznej pompatyczności.
Parska zaraz śmiechem z pobieżnej analizy snu. Przez moment obawiała się, że Arthur weźmie to wszystko na poważnie, że okaże się jakimś pieprzonym specjalistą w dziedzinie nocnych mar i przepowie jej tragiczną przyszłość. Przechyla głowę i z zaciekawieniem lustruje męską twarz.
- Wróżbita to z ciebie raczej nie będzie, ale kto wie, może wystarczy poćwiczyć - podsuwa z upiornym uśmiechem, bo tańczące na twarzy cienie właśnie taki nadają jej twarzy wyraz. - Losowe myśli mogłabym przeżyć, gdyby tylko dotyczyły czegoś ciekawego, nie zatruwały umysł byle bzdurami.
Ściąga brwi w zastanowieniu, wsłuchując się w słowa o szaleństwie. Podobnie przecież czuje się w zestawieniu z upiornymi snami, ale i wszystkim, co miało miejsce na uniwersytecie. Czyste szaleństwo.
- Nie, nie, w porządku - stwierdza od razu, kiedy ten umniejszyć chce swoim słowom. - To, co przeżyłeś, jest twoje, prawdziwe. Nikt ci tego nie odbierze, nawet jeśli chwilami sam byś tego chciał - dodaje już nieco ciszej, bo sama jeszcze nie ma pewności, czy wolałaby pozbyć się krwawych wspomnień czy jednak woli być uświadomioną w kwestii dziwnych zdarzeń.
- Barnaby nie chciał o tym mówić - mówi bardziej do siebie, niż do niego, czując nagle pogłębiającą się niechęć do brata. Kiedy pytała, co się wydarzyło, ogólnikowo tylko wspomniał, które dzielnice ucierpiały, nie zaś o tym, że udało mu się uratować Arthura. - W którym miejscu dokładnie byliście? Dlaczego u was spadł palący deszcz, a u nas pióra? - szczegóły, które tylko pozornie nie mają znaczenia, a jednak Charlotte doszukuje się w nich sensu. - Chodziliście po jakichś tunelach, jak to wyglądało? - dopytuje, bo chce znaleźć odpowiedzi na kolejne nasuwające się pytania. - A z tym browarem, to brzmi jak Barbie - dorzuca sarkastycznym tonem, bo to jakoś najmniej ją ze wszystkiego dziwi. Wprawdzie wobec niej jest zwykle ciepły i opiekuńczy — na tyle, na ile potrafi to zrobić Williamson — to w obyciu potrafi być szorstki i mało empatyczny.
- Abernathy to… - urywa, zastanawiając się, czy chce mówić o nim prawdę, czy powtarzać zapisane na łamach gazety kłamstwa. Jak wiele Charlotte ma w sobie przyzwoitości? - Nie do końca radził sobie z sytuacją. - W kontakcie z napastnikiem siadł pod ścianą i zajął się opróżnianiem butelki z alkoholem. - Ale masz rację, przykro, że musiał przypłacić to życiem. - Fakt, że sama dopomogła mu z odejściem na drugi świat, wolała przemilczeć. Tego też nie wszyscy będą umieć zrozumieć.
- Chuj wie, choć ten ma armię aniołów i nienawidzi czarownic, akurat tylko jeden gość nasuwa mi się na myśl. I czy miał skrzydła? Wiesz co, to wyglądało tak, jakby kiedyś je miał - zastanawia się na głos, próbując się zdystansować od wydarzeń na uniwersytecie, a jednocześnie wciąż czuje pewien otulający jej ramiona chłód, niepochodzący od leniwego wiatru. - Miał na plecach takie dwa wystające kikuty, całe zakrwawione. Chwilę wcześniej sypał się z nieba pierzasty śnieg. Ja wiem, że to brzmi, jak pojebane, ale spróbuj na moment odsunąć uprzedzenia. - Poprawia się na ławce, zamieniając nogi miejscami i zaciąga się papierosem z miną pełną zaangażowania. Nachyla się nieznacznie do Arthura, a widoczne na jej twarzy cienie zdają się pogłębiać. - Coś musi za tym stać, to nie może być byle pierdoła, zbieg okoliczności. Nikt nie chce o tym mówić, gazety wciskają nam do gardeł stek kłamstw, sądząc, że grzecznie zajmiemy się własnymi sprawami. Oczywiście, że są tacy, co będą chcieli się odwrócić, zamknąć oczy, kretyni, ale inni szukać będą prawdy. Nie wierzę, że to wszystko jest przypadkowe - mówi już tonem teatralnego szeptu, bo mimo wszystko nie chce, by te słowa trafiły do osób postronnych. Wystarczy, że już przed O’Ridleyem zachowuje się jak wariatka.
charlotte williamson
Wiek : 23
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : North Hoatlilp
Zawód : studentka demonologii, asystentka w kancelarii Verity
Zjawa
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t122-szukam-zjawy
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t180-listy-do-zjawy
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t122-szukam-zjawy
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t180-listy-do-zjawy
Wszystko obecnie było robione na wariackich papierach w związku z wydarzeniami, które tknęły społeczeństwo Saint Falls i Hellridge. Każdy miał jakiś swój sposób na to, aby sobie z nim poradzić. Jedni potrzebowali od tego odpocząć, gdzieś wyjechać, inni potrzebowali więcej czasu spędzić z bliskimi by powrócić do normalnosci. A ci, którzy byli w szpitalu... Cóż, mieli z tym wyraźny problem. Dodatkowo czasem trzeba było nakarmić raczka-nieboraczka-co-zostawia-po-sobie-znaczka. A, że szansa na to, że jakiś palący go zdobędzie była... właściwie wszystko zależało od badań dosłownie jakiegokolwiek lekarza wpisującego się w zasadę "dziewięciu na dziesięciu lekarzy". To oni potrafili powiedzieć "marihuana jest zła, ten narkotyk jest zły, tamten narkotyk jest zły"... Wszystko wychodziło na to, że łatwo było powrócić do czasów prohibicji tylko, że w odmienionej formie. I tak to też właśnie było z alkoholem, jeden z najłatwiej dostępnych obecnie narkotyków dumnie był w barach i domach, a zwykły narkotyk czy prosty dymek był oznaką abstynencji. Na szczęście Arthura - jego wybawicielką byla Charlotte.
I tak sobie rozmawiali, wymieniali swoje spostrzeżenia na temat tego, co ostatnio działo się dziwnego w dziejach Saint Falls i jakie to może przynieść skutki, kiedy zorientować się mogli, że z daleka podchodził do nich w podobnym wieku chłopak. Widać było, że był za podobną potrzebą, bo aż go język świerzbił by lizać nim po zębach od wewnątrz. Zrobił do nich ledwie parę kroków i podrapał się w tył glowy, tak jakby nie wiedział jak zacząć. — Ej... — Zaczął tak, aby zwrócić ich uwagę. Zaraz potem ciagnął dalej. — ...Macie dać jakiegoś macha albo... fajkę? Bo te mendy nagle wszystkie nie palą... — Tak, jakby nagle żaden nie był palaczem, żaden nigdy nie pociągnął ani jednej cygarety, dosłownie świętoszki. Chłopak był troszkę niecierpliwy, ale na tyle, aby nie próbować robić złego wrażenia.
Zjawa
Wiek : 666
charlotte williamson
ILUZJI : 8
POWSTANIA : 20
SIŁA WOLI : 8
PŻ : 176
CHARYZMA : 13
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 3
TALENTY : 16
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t369-charlotte-williamson#1133
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t433-charlotte-williamson
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t436-slodka-szarlotka#1524
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t536-poczta-charlotte-williamson#2474
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f110-blossomfall-estate
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1095-rachunek-bankowy-charlotte-williamson
ILUZJI : 8
POWSTANIA : 20
SIŁA WOLI : 8
PŻ : 176
CHARYZMA : 13
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 3
TALENTY : 16
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t369-charlotte-williamson#1133
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t433-charlotte-williamson
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t436-slodka-szarlotka#1524
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t536-poczta-charlotte-williamson#2474
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f110-blossomfall-estate
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1095-rachunek-bankowy-charlotte-williamson
O teoriach spiskowych panna Williamson rozprawiać może długimi godzinami. Słucha opowieści O’Ridleya, starając się wyłapać i zapamiętać wszelkie szczegóły. Im więcej zdoła z tego wyciągnąć, tym więcej… no właśnie, co? Pójdzie z tym do Czarnej Gwardii? A może do Piekielnika Codziennego, wytknie im kłamstwa i każe pisać sprostowanie? A może uda się do nestora Williamson na skargę, że jej samej nakazuje się kłamać i nie przyznawać do tego, co działo się na uniwersytecie, kiedy prawda jest znacznie bardziej interesująca, jest zresztą czymś, na co ludzie zasługują. A że wzbudzi to panikę? Szumne larum Charlotte odpowiada. Ma w sobie jakieś anarchistyczne ciągoty, z którymi przestała walczyć już przed paroma laty. Względnie przestała, bo wciąż przecież pozwala się manipulować matce, płaszczy się przed nią i dostosowuje do wszelkich wytycznych, nawet tych, które jej wybitnie nie odpowiadają.
Żadna z pogawędek nie trwa wiecznie, ta konkretna zostaje właśnie przerwana. Kobieta mruży powieki, by spostrzec, co to się do nich dobija. Nie kojarzy chłopaka z oddziału dla czarowników, więc musi być zwyczajnym niemagicznym. Z takimi Williamson woli nie mieć zbyt wiele do czynienia. Ponoć ich rany jątrzą się o tyle szpetnie, że długimi miesiącami leżeć muszą w łóżkach. Ona oszalałaby, jakby musiała spędzić w szpitalu kolejne tygodnie. Pięć dni, pięć jebanych długich dni, kiedy nosić będzie te brzydkie wdzianka i widywać znów te same, smętne twarze.
- Ale jednego - zastrzega nieco groźniejszym tonem Charlotte. Miłosierna Matka, Obrończyni Uciśnionych, Wsparcie Potrzebujących, Kochająca i Oddana. Z pomiętej paczki wysuwa się kolejny papieros, a zaklinaczka jest na tyle dobra, że nawet częstuje jegomościa zapalniczką.
- Dobra, zbieram się - zwraca się do Arthura i podnosi z miejsca. - Będę tu wieczorem, jakby cię znów przycisnęło. - Wskazuje brodą na te wszystkie fajki, jakie zdołał jej w międzyczasie ukraść, a na jakie zdawała się nie zwracać wcześniej uwagi. Ma niezwykle dobre serce — wbrew wszelkim pozorom — i potrafi przymknąć oko na to, co wydaje jej się mało groźne.
Gasi peta w stojącej nieopodal popielniczce i naciąga szczelniej poły płaszcza, by po chwili zniknąć za drzwiami prowadzącymi do szpitala.

| zt wszyscy
charlotte williamson
Wiek : 23
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : North Hoatlilp
Zawód : studentka demonologii, asystentka w kancelarii Verity