Witaj,
Mistrz Gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
Groby pod płaczącą wierzbą
Schodząc w bok od głównej alei części niemagicznej cmentarza miejskiego, trafimy do części, która przez większość czasu znajduje się w cieniu liści płaczącej wierzby górującej nad nią. Nagrobki i pomniki znajdujące się tutaj należą do zmarłych rodzin zasłużonych w społeczności hrabstwa Hellridge, stąd mimo wieku wszystkie sprawiają wrażenie zadbanych. Zatrzymując się na chwilę by prześledzić nazwiska wykute w kamieniu, można spotkać takie osobistości jak senatorzy Russell i Larson, kongresman Tyler oraz sędzia Forger.
Mistrz Gry
Wiek :
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru sekty satanistycznej
Terence Forger
ANATOMICZNA : 20
NATURY : 1
ODPYCHANIA : 9
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 166
CHARYZMA : 13
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 9
TALENTY : 10
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t203-terence-forger
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t377-terence-forger#1160
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t375-poczta-terence-a-forgera#1158
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f98-mieszkanie-terence-a-forgera
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1053-rachunek-terence-forger#9068
ANATOMICZNA : 20
NATURY : 1
ODPYCHANIA : 9
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 166
CHARYZMA : 13
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 9
TALENTY : 10
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t203-terence-forger
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t377-terence-forger#1160
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t375-poczta-terence-a-forgera#1158
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f98-mieszkanie-terence-a-forgera
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1053-rachunek-terence-forger#9068
1 marca 1985

Ostatni dzień urlopu to zazwyczaj żałoba po dniach wolnych, które dobiegały końca, by kolejny raz zanurzyć się w rutynie dnia codziennego, z lekkim bólem wracając do rytmu wyznaczonego przez grafik dyżurów i porozrzucane według nich dni wolne, niezależnie od weekendów czy świąt. Żałoba przeżywana przez spokojny dzień, powolne snucie się po mieszkaniu, by zaopiekować się wszystkimi roślinkami, które domagały się jego uwagi czy inne wyciszające rozrywki nim na nowo zawita na oddziałach, gdzie cisza była wyłącznie pobożnym (pobożnym?) marzeniem. Jednak jakie miejsce lepiej sprzyja żałobie niż cmentarz?

Od wydarzeń, które wstrząsnęły całym hrabstwem, minęły trzy dni. Po paru świeżych nagrobkach otoczonych kwiatami w części przeznaczonej dla zmarłych czarowników widać było, że dzisiejsze uroczystości pogrzebowe nie były pierwszymi. Czy perfumiarka była dla niego kimś ważnym? Miał do kobiety wiele sympatii, odwiedzając niejednokrotnie jej zakład, zatrzymując się na rozmowę… Jednocześnie dręczyło go poczucie, że sama ta życzliwość nie jest powodem jego obecności na pogrzebie kobiety. Dramatyczne wydarzenia na Placu Aradii, znalezienie się w nieodpowiednim miejscu o nieodpowiedniej porze, bycie naocznym świadkiem jej śmierci, zobaczenie na własne oczy jak nadnaturalnie ogromny ptak wyrywa jej wątrobę… Dreszcz wstrząsnął Terence’em, przypominając ostatnie koszmary, jakie nawiedzały go w nocy. Nowy gatunek powstały tuż po dwudziestym szóstym lutego był obrzydliwie realistyczny i ciągle ten sam – poświęcał się raz za razem, by to on, a nie droga mu osoba zginęła w ten okrutny sposób.

Skryty pod jednym z drzew, nieco z dala od grupki żałobników, miał również ogląd na inny pogrzeb odbywający się jednocześnie. Kimkolwiek była tamta osoba, przyciągnęła w to miejsce więcej osób. Może stąd też czuł potrzebę bycia tutaj? Chrząknął głośniej, przysłaniając dyskretnie twarz. Chrypa trzymała się go od wczoraj, gdy rano wrócił do mieszkania z nieoczekiwanej wycieczki do Maywater. Dodając do tego wydarzenia jakie miały miejsca w Wallow, gdzie został ściągnięty tak naprawdę częściowo wbrew swojej woli (czego nie śmiał ostatecznie żałować, zyskując wiedzę jaką mało kto mógł się w tym przeklętym miejscu pochwalić) – był to prawdopodobnie jeden z najbardziej pracowitych urlopów.

Najchętniej zapaliłby w tej chwili, ale póki trwał pogrzeb, nie sięgał do wewnętrznej kieszeni płaszcza. Chrząknął drugi raz, a gdy czyjaś sylwetka mignęła mu na skraju pola widzenia, odwrócił głowę za nią i odruchowo skrył się bardziej w cieniu drzewa.

Chociaż tuż po wydarzeniach w Deadberry gotowy był jechać w do Little Poppy Crest, by upewnić się, że gwardzista jest cały i zdrowy, prędko zostało mu to uniemożliwione. Następnego dnia, nerwowo krzątając się po całym mieszkaniu ostatecznie nie ruszył pod adres, który obiecał sobie zapomnieć (tak jakby było to możliwe), z trudem hamując się przed szukaniem jakiegokolwiek kontaktu. Próbował sobie wytłumaczyć, że nie ma żadnej pewności, że Venoir będzie w mieszkaniu, a kiedy to nie przynosiło skutku – że Yadriel nie chce go widzieć. Bał się o to, że mógł go spotkać deszcz krwi, że zetknął się z jednym z aniołów… Jeżeli jednak nie otrzymał telefonu od Sary Venoir, oznaczało to, że nic mu się nie stało; chciał w to wierzyć.

Musiał ograniczyć z nimi kontakt, bo to nie miało już żadnej wartości. Odciąć się, nieważne jak bardzo bolesne się to okazywało w połączeniu z chaosem emocjonalnym dodatkowo podbitym w ciągu trzech dni. Dlatego teraz unikał obserwowania Yadriela z odległości, kosztem drżącej wargi i zaszklonych oczu. Najważniejsze, że był zdrowy, prawda?

Na sam koniec wyszedł do przodu i tak jak inni żałobnicy chwycił w dłoń odrobinę ziemi, rzucając ją na trumnę opuszczoną do dołu w ziemi. Miał nieodparte wrażenie, że mężczyzna patrzy na niego, ale nawet jeśli – nie odwzajemniał spojrzenia. Skoro już tutaj był, wrócił do Saint Fall, musieli jakoś koegzystować obok siebie. Oddalił się powolnym krokiem, tym razem zmierzając alejką do części niemagicznej.

Najwyraźniej tak miało być.
Terence Forger
Wiek : 34
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : eaglecrest, saint fall
Zawód : egzorcysta / pielęgniarz
Yadriel Venoir
ODPYCHANIA : 20
WARIACYJNA : 5
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 168
CHARYZMA : 12
SPRAWNOŚĆ : 4
WIEDZA : 2
TALENTY : 14
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t427-yadriel-venoir#1459
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t461-riel#1799
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t467-poczta-yadriela-venoira
ODPYCHANIA : 20
WARIACYJNA : 5
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 168
CHARYZMA : 12
SPRAWNOŚĆ : 4
WIEDZA : 2
TALENTY : 14
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t427-yadriel-venoir#1459
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t461-riel#1799
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t467-poczta-yadriela-venoira
Pojawienie się nabuzowanej Sary Venoir pod jego adresem w Little Poppy Crest wiązało się z jednym — odhaczaniem z listy najważniejszych dla niej osób, tuż po serii dziwnych wydarzeń, które sprowadziły ją na skraj wytrzymałości, jednak zobaczenie w progu Yadriela nie oznaczało wcale, że ta na dłużej się uspokoiła, wchodząc do środka. Najwyraźniej nie zastawszy tam nikogo, kogo się spodziewała. Złotniczka stanęła pośrodku salonu wciąż z zapiętym płaszczem, torebką przewieszoną na prawej ręce, a oba ramiona krzyżowała na piersi do tego stopnia, że w tym uścisku zbielały jej kostki. Chwilową ulgę zastąpiła więc tyrada, dotycząca problemu z określeniem, gdzie znajduje się Yvelise, starsza siostra Yadriela, jak i jego były partner — Terence Forger, a także nierozumieniem ubranym w oburzenie najwyższej skali, co też jej syn robi w domu, mając wolne i że jako policjant powinien się tym niezwłocznie zająć. Nie omieszkała dorzucić mu więcej szczegółów na temat egzorcysty, a raczej tego, że telefonowanie do niego bezpośrednio nie odniosło rezultatu. Z kolei zadzwonienie do szpitala, wiązało się z nielegalnym pozyskaniem informacji (i Yadriel miał swoje podejrzenia za kogo się właściwie podała) o tym, że pielęgniarz znajdował się na urlopie na żądanie. To jednak wcale Sary nie uspokoiło, kiedy dotarło do niej, że Forger wcale nie znajduje się pod adresem Venoira. Yadriel nie miał jednak zwyczaju wchodzenia z nią w polemikę, biorąc pod uwagę to, że nie wydawała się skora do sensownej wymiany zdań, tylko chciała postawić kropkę nad i. Tym bardziej go w tym uświadczyła, zamykając swoją krótką w wymownie: zrób cokolwiek, pracujesz w końcu w policji, przecież mogło im się coś stać i do cholery jasnej, zacznij przychodzić na rodzinne kolacje, skończ już pajacować. Pożegnał ją bez komentarza, zamykając za nią drzwi i dając jej złudne poczucie wygranej. Nie był przecież jakąś organizacją charytatywną, aby odwalać robotę przy sprzątaniu pogorzelisk, gdy nikt mu za to nie płacił. Gdyby robił to w ramach działań policyjnych w godzinach swojej pracy, to owszem, jednak w innym razie nie interesowało go to zupełnie. Siostrę odnalazł bez trudu i był pewien, że Yarrow również szybko się domyślił, gdzie Yvelise się znajduje i że ta nie ma ochoty konfrontować się z Sarą. To jego eks stanowił niewiadomą.
Urlop na żądanie dawał Yadrielowi więcej do myślenia niż komukolwiek innemu, choćby przez wzgląd na to, że jego były zdecydowałby się na to w szalonej ostateczności. Coś więc tutaj nie grało. O ile do tej pory założył, że Forger przesiadywał w szpitalu na dyżurze lub w ich dawnym mieszkaniu na Eaglecrest, które obyło się względnie bez większych szkód, to po wizycie własnej matki odnotował, że udzielało mu się jej histeryczne zaniepokojenie, która starał się mimo wszystko filtrować przez dostępne informacje. Gwardzista chyba nigdy nie widział jej w takim wątpliwym stanie, dlatego lepiej było jej dodatkowo nie wkurwiać w obawie, że pęknie jej któraś żyłka. To, co nie budziło złudzeń to to, że Terence Forger nie trafił do szpitala jako poszkodowany, to było już coś. Czy był którymś z martwych? Jak się okazało nie: któryś Abernathy i perfumiarka. Kamień z serca, choć to nie złagodziło pączkującego stresu zasianego przez Venoirową, zatruwającego jego myśli. Czy zatem egzorcysta przesiadywał bezpiecznie na Eaglecrest? Możliwe, jednak tam jego noga nie postanęłaby z oczywistych względów. A może był uczestnikiem z któregoś z zajść i w to efekcie szoku poszedł na ten urlop z musu? Pojawienie się na cmentarzu w trakcie obu pogrzebów, które najwyraźniej chciano mieć już w Saint Fall, dotkniętym mini apokalipsą, z głowy i skupić się na sprzątaniu poszczególnych obszarów, a także przywracaniu im nie tak dawnej świetności — było ze strony Yadriela przekalkulowane. Szanse na natrafienie akurat na Terence’a Forgera oceniał jako niezbyt duże, a przynajmniej do momentu aż z łatwością nie wyłapał zarówno jego sylwetki, jak i jego twarzy na tle bezbarwnego, zlewającego się w ciemnawą plamę żałobników.
Znacznie łatwiej było mu trzymać niedostępność, gdy traktował Forgera niczym kolejką kalkulację w swoim zawodzie, owiniętą wokół bezpiecznego zdystansowania. Dopiero teraz gdy zamiast poświęcać nawet ułamek czasu, na trumnę opadającą do dołu, Venoir obserwował wyłącznie egzorcystę, a emocje zasiane przez Sarę obijały mu się o czaszkę, niczym skaczący popcorn, z jeszcze większą siłą, równoważone poniekąd przez pewność, że żyje i nic mu nie jest. Wyglądał wprawdzie jeszcze gorzej niż podczas swojego najścia w jego mieszkaniu z pękiem listów w ręku. Cienie pod oczami zdawały się ciemniejszymi półksiężycami, poświadczały o jeszcze większym deficycie snu niż zazwyczaj. Forger prezentował się jako kupka nieszczęścia, tyle że podniesiona do kwadratu. Negocjatorowi policyjnemu nie umknęło to, że pielęgniarz unikał skrzyżowania ich spojrzeń, angażując się nawet w proces zbiorowego rzucania chłodnej gleby na spuszczaną w dół trumnę. Nie stali jednak na tyle blisko, by wychwycił drżenie wargi czy zaszklenie oczu, a już tym bardziej w zaistniałych okolicznościach nie postawiłby się jako bodźca do tych reakcji. Yadriel odpuścił sobie brudzenie rąk, ograniczając się do niezbyt zainteresowanego przyglądania się przebiegowi chylącego się ku końcowi ceremoniału. Tak naprawdę zupełnie nie interesowały go zwłoki tkwiące w trumnie, tylko ta jedna osoba przypominająca zmiętą w mało delikatnym praniu.
Kiedy on podążał za jasnowłosym w alejkę poświeconą niemagicznym, dawnym członkom społeczności Saint Fall, oddalając się tym samym od zebranych na obu zmierzających do końca pogrzebach — Sara Venoir przecinała ulicę w innej części miasta z obłędem w oczach, zmierzając w stronę nieświadomej zagrożenia i nadchodzących rękoczynów, doprawionych precyzyjną i wyczerpującą wiązanką, wobec Grace Forger. Dogonienie sunącego niemrawo egzorcysty nie było wcale takie trudne, jednak to, że gwardzista pociągnął go najpierw za rękaw, zmuszając do zatrzymania i obrócenia to jedno, gdyż chwilę później zamykał go w mocnym uścisku. Dopiero w tym momencie Yadriel Venoir poczuł spadający z niego bliżej nieokreślony, ołowiany ciężar, nawet jeśli to, co zrobił, było pewnym nieprzemyślanym odruchem rodem z ich wspólnej przyszłości, najwyraźniej niewykorzenionym w pełni. Dotarło do niego po chwili to, że właśnie przytulił do siebie Terence’a Forgera, jak za starych, dobrych czasów i dopiero ta bliskość w pełni uświadomiła go w tym, że to był naprawdę on, a nie jakiś majak.
Gdzie się niby podziewałeś na tym swoim urlopie na żądanie, Terence? — burknął od razu Yadriel, zamierzając popsuć cały urok chwili i przymuszając Forgera do wyjaśnień. Odczuwał również ulgę, że zasiana panika i obawy przez jego własną matkę, okazały się czczymi domniemaniami. Jeśli stał we względnie całym kawałku, to nie musiał się aż tak denerwować. Poza tym, skoro egzorcysta miał czas, aby przyjść na pogrzeb jakieś perfumiarki, to korona, by mu z głowy nie spadła, gdyby dał Sarze Venoir jakikolwiek znak życia, uwzględniwszy fakt, w postaci tego jak częstym gościem jasnowłosy bywał u niej, aż do nieoczekiwanego pojawienia się negocjatora policyjnego w mieście. — Postradałeś zmysły, że nikogo nie poinformowałeś, że wszystko z tobą w porządku? Moja matka dostała przez to prawie jakiegoś załamania nerwowego. — Yadriel jeszcze nie wiedział, że działania złotniczki obrały jeszcze szerszą skalę, niż ktokolwiek by ją podejrzewał. Funkcjonariusz policyjny stopniowo łagodził uścisk wokół szyi dawnego ukochanego w miarę tężenia jego własnych emocji, chcąc utrzymać w ryzach uczucie ulgi, które rozlewało się w jego wnętrzu.
Yadriel Venoir
Wiek : 35
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Eaglecrest
Zawód : negocjator policyjny
Terence Forger
ANATOMICZNA : 20
NATURY : 1
ODPYCHANIA : 9
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 166
CHARYZMA : 13
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 9
TALENTY : 10
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t203-terence-forger
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t377-terence-forger#1160
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t375-poczta-terence-a-forgera#1158
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f98-mieszkanie-terence-a-forgera
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1053-rachunek-terence-forger#9068
ANATOMICZNA : 20
NATURY : 1
ODPYCHANIA : 9
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 166
CHARYZMA : 13
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 9
TALENTY : 10
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t203-terence-forger
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t377-terence-forger#1160
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t375-poczta-terence-a-forgera#1158
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f98-mieszkanie-terence-a-forgera
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1053-rachunek-terence-forger#9068
Plan był prosty – ulotni się stąd, przejdzie przez część niemagiczną, załatwi co miał do załatwienia i wróci do swojego mieszkania. Ale nawet najprostszy plan może ulec nagłej zmianie, gdy jeden z elementów zawiedzie lub wykona ruch nieprzewidziany w żadnych obliczeniach. Nie powinien przecież niczego zakładać z całą pewnością, kiedy rzeczywiste intencje ludzi wokół były mu nieznane, a w jego głowie – niezależnie od tego jak chciałby i jak wiele rzeczy potencjalnie by to ułatwniło – nie mieszkał. Z tak dużą łatwością szło mu okłamywanie innych, że nawet samego siebie zdołał zmanipulować na tyle, by wierzyć, że Yadriel Venoir nie chce mieć z nim nic wspólnego sam z siebie, a nie przez okoliczności zastane. Uciekał od niego, bo po takim czasie nie łączyło ich już nic poza kilkoma szczęśliwymi latami, gdy mogli stanowić dla siebie nawzajem podporę, rozumiejąc się chociaż tak wiele rzeczy było przymilczanych; z udziałem ich woli lub i bez niej.

Ale skoro Yadriel Venoir chciał być dla niego jedynie obcym człowiekiem, to po co obejmował go w obecności tych wszystkich osób?

Pierwszy odruch nakazywał wyrwać rękaw płaszcza z jego dłoni. Mógł to zrobić, oczywiście, że mógł. Nim zaskoczenie przeminęło, czuł już jak druga ręka mężczyzny ciągnie go w jego stronę, by zaraz zostać oplecionym ramionami. Mimo że w rzeczywistości nie trwało to długo – może niecałą minutę, ledwo kilkadziesiąt sekund – wydawało, że stoją tak znacznie dłużej. Słowa Yadriela nie do końca docierały do niego, biały szum w uszach skutecznie zagłuszał je, a z oczy popłynęły mimowolnie łzy. Dla większości osób musieli wyglądać jakby Forger był na tyle pogrążony w żałobie, by teraz próbować dłonią osuszyć policzki. Szloch dodatkowo podbudował to wrażenie, ta szczypta przyprawy do smaku, by scenka rodzajowa z cmentarza wyglądała na bardziej realistyczną, gdy sam Terence nie był w stanie określić, co właściwie sprawia, że płacze.

Myśl o tym, co widział tamtego dnia na Placu Aradii, rozszarpane ptasimi szponami kobiece ciało i o smrodzie palonych żywcem ciał, co dopiero teraz znalazło łzami ujście na zewnątrz czy żałoba za czymś, co teraz przypominało o sobie aż nazbyt boleśnie?

Yadriel, co ty robisz… — wymamrotał tak cicho, by słowa te nie były słyszalne dla nikogo więcej niż tylko dla gwardzisty, odsuwając się powoli i jeszcze raz osuszając policzki dłonią. Szybko obejrzał jego twarz, wzrokiem schodząc niżej i próbując dojrzeć czy mężczyzna nie był w żadnym miejscu poparzony lub ranny w inny sposób. Przez zimowe ubranie ciężko było dojrzeć cokolwiek więcej. Czuł jednak, że Venoir w przeciwieństwie do niego i wielu innych czarowników nie był częścią wydarzeń z dwudziestego szóstego lutego. Westchnął z ulgą, kręcąc głową. — Czy człowiek już nie może w spokoju pójść na urlop? — mruknął zaraz po tym. Naprawdę Sara Venoir martwiła się o niego? Chociaż nie umiał się do tego przyznać na głos, zapiekły go wyrzuty sumienia, że przynajmniej do niej nie zwrócił się z informacją, że nic mu nie było. Najwidoczniej informacja o pożarze na Deadberry i innych katastrofach rozniosła się prędzej niż mógł przypuszczać. — Skontaktuję się z nią.

Krótka obietnica padła bez większego zastanowienia, dopiero potem zastanowi się jak powinien to rozegrać, by wyminąć wszystkie niewygodne pytania dotyczące jego relacji z Yadrielem i jej obecnego kształtu. Dla niej cała ta sytuacja od podstaw pozostawała niezrozumiała, a unikanie tematu syna kobiety, gdy ta tylko próbowała jakkolwiek nawiązać do niego przy okazji mniej lub bardziej przypadkowych spotkań wywoływało jeszcze większą konsternację. Przecież nie była nawet świadoma okoliczności w jakich przyszło im się rozstać tamtego felernego dnia, a Terence nie chciał o byłym partnerze mówić źle, zwłaszcza w jej obecności, spuszczając na to bardzo wygodną wtedy zasłonę milczenia.

Nie uważał by stanie w ten sposób cokolwiek im dała, a wciąż teoretycznie nie odpowiedział na pytanie Yadriela dotyczącego tego, co robił przez ostatnie dni. Jak zazwyczaj, gdy czymś się denerwował aż nazbyt, wzrokiem zszedł na samą wydreptaną alejkę cmentarną przyglądając się udeptanej ziemi pod ich butami. Było tutaj zdecydowanie zbyt dużo osób, a to o co miał mu powiedzieć, musiało pozostać wyłącznie między nimi. Najwyraźniej ponownie musieli spędzić ze sobą więcej czasu niż powinni. Przecież nie powinni, tamta rozmowa byla ostatnią, a Yadriel Venoir nie chciał mieć z nic wspólnego.

Mam jeszcze jedną sprawę do dokończenia, może… może przejdziesz się razem ze mną? — zapytał wsuwając dłonie do kieszeni płaszcza, a skinieniem głowy wskazał na część niemagiczną cmentarza. Część cmentarza do której zamierzał przejść razem z nim powinna być pusta, o ile wycieczka szkolna nie uzna, że warto pielęgnować w młodych Amerykanach ducha lokalnego patriotyzmu. Kilka kroków starczyło, by oddalić się od zgromadzeń, a rozmowy pomiędzy nimi i szlochy załamanych bliskich zmieniły się w niezrozumiały szmer niesiony przez wiatr. Przedwiosenna pogoda była nawet gorsza niż ta lutowa, a zimny podmuch w kark zmusił Terence’a do poprawienia szalika na szyi, by nie zwisał zupełnie luźno. Odwrócił się w stronę z której podążali, by sprawdzić czy nikt za nimi nie szedł. Następnie obejrzał się na boki nim skręcili w znanym mu kierunku, które nie przybliżał jeszcze Yadrielowi, zmusząc go do ślepego podążania za nim. Orientacja w terenie była na szczęście mocną stroną Forgera, więc nie musiał nigdy obawiać się o to, że wywiezie go choćby autem w siną dal bez drogi powrotnej czy teraz o to, że zaczną krążyć wokół nagrobków nie mogąc znaleźć tego jednego. — Wytłumaczysz mi, co to znaczyło to w Piekielniku Codziennym? — syknął do niego. Dyskrecja przede wszystkim, nie byli w niczyim mieszkaniu ani w zamkniętej dzielnicy czarowników by otwarcie rozmawiać o społeczności magicznej i tego, co ich dotyczyło. — Wiesz gdzie byłem dwudziestego szóstego? W Deadberry, na Placu Aradii i widziałem na własne oczy to, co się stało. Nic z tego się nie pokrywa z waszą oficjalną wersją.

Chociaż szeptał to irytacja była w jego głosie była aż zbyt wyraźna. Domyślał się z jakimi kontrargumentami może się za moment spotkać i wiedział, że ciężko będzie mu je zbić, ale Terence’a nic tak nie denerwowało jak polityka najwyższych szczebli. Kto by pomyślał, że zawodowi kłamcy nie lubią być okłamywani i wykażą się tak niewielkim zrozumieniem dla całej reszty?
Terence Forger
Wiek : 34
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : eaglecrest, saint fall
Zawód : egzorcysta / pielęgniarz
Yadriel Venoir
ODPYCHANIA : 20
WARIACYJNA : 5
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 168
CHARYZMA : 12
SPRAWNOŚĆ : 4
WIEDZA : 2
TALENTY : 14
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t427-yadriel-venoir#1459
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t461-riel#1799
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t467-poczta-yadriela-venoira
ODPYCHANIA : 20
WARIACYJNA : 5
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 168
CHARYZMA : 12
SPRAWNOŚĆ : 4
WIEDZA : 2
TALENTY : 14
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t427-yadriel-venoir#1459
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t461-riel#1799
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t467-poczta-yadriela-venoira
Kiedy gwardzista przytulał krótko Terence’a Forgera, który warto nadmienić nie stawił temu żadnemu oporu, nie spodziewał się, że kulminacją tego, będą łzy cieknące po policzkach egzorcysty. Mógł przeklinać się odruchowe zamknięcie byłego partnera w uścisku, jednak po prawdzie to dodatkowo poświadczało o tym, że żył i nic mu się nie stało przynajmniej fizycznie. Przez porę roku i odzienie mające chronić przed chłodem ciężko było to jednoznacznie, a już tym bardziej obiektywnie ocenić. Na Yadriel, co ty robisz… — Venoir nie zamierzał odpowiadać, obaj doskonale wiedzieli, co tak właściwie zrobił. Cieszył się, że Forger, którego nie dało się do tej pory namierzyć, a sama Sara odchodząc od zmysłów, nie mogła się z nim skontaktować, naszpikowała go obawami i niepokojem. Teraz tak naprawdę oba te składowiska ulatywały z niego niczym wydychane powietrze, a Yadriel odczuwał w związku z tym ulgę i uścisk gdzieś w dołku zaczynał zanikać. Gwardzista umieścił obie ręce w kieszeni czarnego, porządnego płaszcza.
Terence, na litość Lucyfera, ty nie posiadasz nawet słowa urlop w swoim słowniku to po pierwsze — Venoir skrzywił się momentalnie, słysząc to głupie pytanie w całej swej istocie. Nie umknęło mu to, że Forger unikał klarownego i otwartego odpowiadania na poruszone kwestie. Nie zamierzał jednak w żadnym wypadku naciskać, choćby z banalnego względu nic ich już nie łączyło. Nie mieli w stosunku do siebie żadnych zobowiązań, zwłaszcza w procesie dzielenia się informacjami czy szczegółami o charakterze osobistym. — A po drugie nadal wyglądasz, jak kupka niedospanego nieszczęścia, więc nie, nie wierzę w wypoczynek, tym bardziej, gdy nie ma z tobą absolutnie żadnego kontaktu. I lepiej, żebyś się z nią skontaktował, zanim to ona pierwsza natrafi na ciebie. — Yadriel doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że Terence nawet podczas jego dziesięcioletniej nieobecności bywał częstym gościem w pracowni jego matki. Jej postawa i znalezienie się w stanie zaalarmowania, nie stanowiła zatem szczególnego zaskoczenia. Powątpiewał jednak, że Sara Venoir zamknęłaby tę sprawę, jedynie swoim pojawieniem się pod nowym adresem Yadriela i następnie jak gdyby nigdy nic powróciła do pracy w swojej złotniczej pracowni.
Teraz gdy negocjator policyjny miał stuprocentową pewność, że wszystko względnie u jego byłego prezentuje się w porządku, a ten nie przepadł jak kamień w wodę, mógłby równie dobrze odmówić i skierować się w swoją stronę. Ostatecznie Yadriel Venoir skinął twierdząco głową, przystając milcząco na propozycję Forgera i pozwalając na prowadzenie się przez niemagiczną część cmentarza, na którą policjant nigdy się nie wybrał. Liczył jedynie na pozyskanie większej ilości informacji na te kwestie, które go interesowały. Sam fakt, że skradną sobie nawzajem trochę czasu — niczego właściwie nie zmieniał w ich położeniu. Po tym przelotnym spotkaniu każde z nich powróci do swojego rytmu dnia. Tak miało być i Yadriel Venoir nie zamierzał się z tego podejścia wycofywać. Sprawdzenie, czy Terence żył i czy nic mu się poważnego nie stało, było pewnego rodzaju koniecznością.
Zapobieganie teoriom spiskowym i ogólnej panice, żeby nasza społeczność się wzajemnie nie zadeptała — odparł cicho Yadriel, do tego bez większego zaangażowania w zadane mu pytanie o treść artykułu zawartym w Piekielniku Codziennym. Jako gwardzista rozumiał cel zamiecenia wszystkich dziwacznych zdarzeń pod dywan i nadania im jakiegokolwiek racjonalnego wyjaśnienia, nawet jeżeli nagromadzenie ich ilości kuło aż w oczy. To samo tyczyło się informacji, które od policji podczas dochodzenia dostawała prasa – okrojone i ogólnikowe, coby to nie zdradziły za wiele i celowo pozostawiały miejsce do domysłów. W ten sposób chroniło się materiały dowodowe czy podejrzenia przed przedwczesnym ujrzeniem światła dziennego. Negocjatora policyjnego wybił z rytmu szept Forgera ociekający wręcz irytacją w otoczeniu kamieni nagrobnych. Venoir od razu wbił w niego przenikliwe spojrzenie, nachylając się nieco w jego stronę. — Tak? A co tam właściwie widziałeś? Zamieniam się w słuch, bo to wiele by wyjaśniało, dlaczego nagle zapadłeś się pod ziemię.
Yadriel Venoir
Wiek : 35
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Eaglecrest
Zawód : negocjator policyjny
Terence Forger
ANATOMICZNA : 20
NATURY : 1
ODPYCHANIA : 9
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 166
CHARYZMA : 13
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 9
TALENTY : 10
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t203-terence-forger
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t377-terence-forger#1160
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t375-poczta-terence-a-forgera#1158
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f98-mieszkanie-terence-a-forgera
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1053-rachunek-terence-forger#9068
ANATOMICZNA : 20
NATURY : 1
ODPYCHANIA : 9
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 166
CHARYZMA : 13
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 9
TALENTY : 10
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t203-terence-forger
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t377-terence-forger#1160
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t375-poczta-terence-a-forgera#1158
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f98-mieszkanie-terence-a-forgera
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1053-rachunek-terence-forger#9068
| cw: takie mało przyjemne tematy

W nagłym wzruszeniu, po ostatnich dniach pędzących z zawrotną prędkością i rozmazującymi się, by bardziej przypominać kalejdoskop rozmazanych barw, niemal umykały mu inne fizyczne reakcje. Dłonie nie drżały, chociaż nie użył żadnego czaru mogącego pomóc w zamaskowaniu tych odruchów, a gdyby nie był skupiony wpatrywaniem się w twarz przed sobą, mógłby poczuć łaskotanie w żołądku. Tym razem nie było gorzkich słów, wyrzutów w złym tonie. Martwił się o niego? Tak samo jak Terence martwił się o niego? Myśli nie umiały stworzyć czegoś koherentnego, mimo że biały szum cichł stopniowo.

Owszem, mam. Po prostu rzadko z niego korzystam — żachnął się. Na temat jego brania na siebie zbyt wiele pracy odbyli już niejedną rozmowę, zresztą nie tylko tych kręcących się wokół Forgera, choć dziesięć lat temu dopiero zaczynał pracę na dwa etaty. Dla Yadriela było to codziennością od odebrania dyplomu ukończenia szkoły. Być może dlatego sam chciał uchronić przed chronicznym zmęczeniem Terence’a? Wypomnienie mu tego machinalnie przypomniało o tych rozmowach, czasami wręcz negocjach (co za ironia, że po tym wszystkim tym najwyraźniej zajmował się teraz Yadriel). — Byłem zajęty, musicie mi to wybaczyć. Próbami odespania tego między innymi. Nawet jeśli nie chcesz mi w to uwierzyć.

Nie mógł mu powiedzieć tak wielu rzeczy. Nie mógł mu powiedzieć o tym, co odkrył w Wallow, w trakcie rozmowy z Erosem. Podzielić tymi obawami, strachem o to, co mogło wydarzyć się w trakcie przyszłych miesięcy, jeśli wydarzenia sprzed kilku dni były zaledwie preludium, wstępem do głównego przedstawienia – jak długim? Ile czasu zostało? Nie mógł podzielić się swoim objawieniem, ujrzeniem na własne oczy potężnej Królowej Piekieł – dlaczego, na rany Aradii, znowu dostrzegał podobieństwo w ich rysach? – wysłuchaniem jej, samym odebraniem błogosławieństwa. Nie mógł mu stąd wytłumaczyć dokładnie, co miało miejsce, a jego chęci nie miały nic do tego. W głowie stworzył zatem okrojoną wersję, która mogła tłumaczyć jego niedyspozycję i milczenie, ale to, czego miał nieszczęście być świadkiem, było wystarczająco zatrważające, by niejedna osoba zmagała się z traumą.

Och, oczywiście. Zmniejszanie szkód i  ich kontrola. — Znał te formułki, słyszał je z ust Yadriela nie pierwszy raz. Kościoł Piekieł miał wiele zadań, ale wszystko sprowadzało się do jednego – utrzymywanie porządku, zwłaszcza w miejscach takich jak Hellridge, gdzie nagromadzenie magii na milę kwadratową było wręcz zastraszające. Coś mu jednak podpowiadało, że nie skończy się dobrze. Aniołowie mieli tutaj wrócić, prędzej czy później. To nie był koniec, a on nie mógł nawet powiedzieć niczego więcej. — Zbyt wiele, żebym móc spać spokojnie. Dlatego właśnie wyglądam jakbym wcale nie wypoczął, a przez resztę czasu nie umiałem się pozbierać. Nawet wyjazd do Maywater nie pomógł. Ta kobieta… Widziałem jak zginęła. Najpierw pod kościołem rozniósł się deszcz piór, później ogień, a następnie pojawiły się nienaturalnie wielkie ptaki, z czego jeden zamordował ją. Yadriel, wiemy obaj, że większość ludzi inteligencją nie grzeszy, ale tam było zbyt wiele osób, by mówić o tym jak kapłani udzielali pomocy. Zamknęli bramę kościoła.

Zatrzymał się na dłużej, gdy mówił do Venoira, a idące główną alejką osoby otaksował wzrokiem. Chrząknął głośno, wybierając odpowiednią boczną drogę, wymijając w trakcie obcą mu kobietę i prowadzone przez nią za rękę dziecko wyglądające tak, jakby bardzo nie chciało tam być. Śmierć była wszechobecna w jego pracy. Noworodki z wadami niepozwalającymi im na przetrwanie kolejnego dnia, poronienia, matki umierające w trakcie porodu, nowotwory zżerające ich organy od środka… Nauczył się od tego odcinać, znieczulać odpowiednio, by nie przeżywać tych tragedii tak mocno jak na samym początku, ale to, co ujrzał na Placu Aradii nie równało się tym śmierciom – wnętrznościom na wierzchu, twarzy wykrzywionej w niewyobrażalnym bólu, swądowi palonej skóry dochodzącym zewsząd i szarpiącym do wymiotów.

Przepraszam, nie wiedziałem, że dalej to tak we mnie siedzi. Tylko tobie mogę o tym powiedzieć, może do czegoś to się przyda — wymamrotał, zatrzymując się pod jedną z wierzb. Teoretycznie, nie powinno być w tym nic niezwykłego. Nie minęło tak wiele czasu, ale dla Forgera mogłyby minąć wieki. — Chcesz zapalić? — spytał, wyciągając spod płaszcza kartonik Newportów i otwierając kciukiem, by Yadriel mógł wyciągnąć jednego dla siebie. Kupił je w pośpiechu idąc tutaj; niestety, dostawa L&M-ów nie doszła do sklepu z rana.

Sam nie śpieszył się z wyciągnięciem jednego dla siebie. Nagrobek przed nim zaabsorbował całą jego uwagę, wpatrując się w znane sobie nazwisko i daty tuż pod nim. Walter Earl Forger, 1913 – 1975. Prychnął pod nosem, próbując zdystansować się do tego i przybrać maskę aroganta i cynika. Nie umiał, nie kiedy stali naprzeciw szczątek koszmaru jego dzieciństwa.
Terence Forger
Wiek : 34
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : eaglecrest, saint fall
Zawód : egzorcysta / pielęgniarz
Yadriel Venoir
ODPYCHANIA : 20
WARIACYJNA : 5
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 168
CHARYZMA : 12
SPRAWNOŚĆ : 4
WIEDZA : 2
TALENTY : 14
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t427-yadriel-venoir#1459
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t461-riel#1799
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t467-poczta-yadriela-venoira
ODPYCHANIA : 20
WARIACYJNA : 5
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 168
CHARYZMA : 12
SPRAWNOŚĆ : 4
WIEDZA : 2
TALENTY : 14
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t427-yadriel-venoir#1459
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t461-riel#1799
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t467-poczta-yadriela-venoira
Venoir nie wierzył w próby rzekomego odsypiania, nawet nie musiał tego dodatkowo egzorcyście potwierdzać. Trudno byłoby, aby łyknęli swoje wersje zdarzeń bez mrugnięcia okiem, nawet jeżeli dla odmiany nie wymieniali się złośliwościami i darowali sobie wbijanie szpileczek. Cienie pod oczami Terence’a Forgera stanowiły raczej naoczny dowód na to, że podjęte próby zmrużenia oka, zakończyły się niepowodzeniem. Gwardzista starał się rozłożyć ulgę na czynniki pierwsze. Na całe szczęście Forgerowi nic się poważnego nie stało. Pozostawała jeszcze inna nurtująca kwestia, która przypominała o sobie niczym owad, stale znajdujący się w polu widzenia: czym pielęgniarz był na tyle zaabsorbowany, że nie raczył poinformować nikogo o tym, że żyje?
Zostawiali za sobą zbiorowiska osób z dobiegających końca ceremonii pogrzebowych, zmierzające stronę niemagicznego cmentarza, który dla samego negocjatora policyjnego był obcym terenem. Ograniczony kontakt z osobami pozbawionymi umiejętności władania magią, został mu wtłoczony do umysłu za sprawą Sary Venoir i zasad, których trzymano się w domu rodzinnym. Na żadnym etapie swojego życia nie doświadczał potrzeby przeciwstawienia się temu stanowi rzeczy. Nie odczuwał co do niemagicznych szczególnych emocji, byli mu po prostu obojętni — oni, ich życia i losy. Wyjątkiem było dziesięć lat w ramach pracy wywiadowczej dla Czarnej Gwardii, jednak po zamknięciu tego etapu, mógł powrócić to upragnionego spokoju i odcięcia od tego wszystkiego. Informacje, które w tym stosunkowo krótkim spacerze przekazywał mu Terence nie wzbudziły w nim szoku i przyjmował je na chłodno. Praca w policji dała mu duży poziom wytrzymałości na ekspozycję wszelakiej palety emocji, przekrętów, widoku krwi, postrzałów, pobić, zaginięć, morderstw i innych brutalnych spraw. Zatrudnienie w takim kraju jak Stany Zjednoczone zapewniało mu szkolenie, jakiego nigdy się nie zapomina. Venoir wstrzymał się od jakiegokolwiek komentarza aż do momentu, gdy nie zostali w końcu sami. Na kobietę i dziecko zupełnie nie zwrócił uwagi, zajęty procesowaniem tego, co padło z ust Forgera.
Jesteśmy od trzymania ręki na pulsie i kontroli obrotu informacji — mruknął w ramach przypomnienia dla egzorcysty. Poza tym Forger bardzo dobrze poznał go jako służbistę, który nie uchylał się od powierzonych mu obowiązków. Yadriel Venoir mógł nie zgadzać się z podejściem, które reprezentował Kościół Piekieł i tym, że nie dążyli za wszelką cenę do ujawnienia prawdy, ale czy musieli? Czy miało to jakiekolwiek znaczenie? Negocjator policyjny miał co do tego spore wątpliwości. Najważniejszym punktem było zduszenie paniki. Nawet podczas pożaru i poruszania się drogą ewakuacyjną wymagany jest spokój, a popłoch nikomu zupełnie nie służył. To, co nie ulegało wątpliwości – nie znajdowali się na takiej stopie znajomości, żeby Venoir mówił wprost o tym, jakie wytyczne otrzymała Czarna Gwardia. Poza tym nie zamierzał poddawać w wątpliwość tego, że zdecydowano o zamknięciu bram kościoła. Negocjator policyjny brał pod uwagę, że o tym zdecydować mogli gwardziści przypisani do ochrony kapłanów, by utrzymać wszelkie zagrożenie poza zasięgiem. — Masa potrzebuje sygnału, że sytuacja jest pod kontrolą. Wybacz, ale takie są fakty, Terry. Czy ktoś zdaje sobie sprawę, że tam byłeś… ty i inni uczestnicy tych zdarzeń? — Yadriel skupił na nim ostrożne spojrzenie. Venoir brał pod uwagę, że świadomość o wszystkich świadkach zajść mogła być wyjątkowo rozmyta, a potencjalna akcja z czyszczeniem pamięci sięgałyby za daleko.
Yadriel skinął powoli głową z zamyśleniem wymalowanym na twarzy, gdyż wykazywał w zupełności zrozumienie, że Terence mógł się tym podzielić w poczuciu zaufania z nim. Nie sądził, że może go w tej sytuacji pocieszyć lub zagwarantować mu pociągnięcie tej sprawy dalej. Nie był co do tego upoważniony, co nie zmieniało faktu, że informacje, którymi podzielił się z nim Terry okazywały się elementami układanki.
Nie będę prowadził dochodzenia przeciwko kościołowi i dobrze o tym wiesz — zastrzegł cicho Venoir, zerkając pogardliwie na imiona i nazwisko sędziego, kiedy przystanęli już w miejscu. Migot powrotów i emocjonalnego wydrenowania jego byłego partnera przemknął mu ekspresowo przed oczami. — Mogę cię wysłuchać i mieć uszy szeroko otwarte, ale nie licz, że będę grzebał w tej sprawie. Prowadzimy dochodzenia i możliwe, że to sprawka jakiegoś potężnego rytuału, tyle że to już nie moja działka. — Słowa Yadriela były niespieszne, ale konkretne. Wyciągnął rękę do paczki papierosów, by wyciągnąć jedną spośród czubatego opakowania fajek. Zaskoczył go wprawdzie dobór marki, dość niepodobny jak na upodobania Forgera wyniesione poniekąd przez Grace. — Dlaczego nie L&M-y? — Nie zapytał Terence'a o zapalniczkę, gdyż wydobył ją z kieszeni swojego płaszcza, by wytworzony ognik niedługo potem przeskoczył na początek papierosa, umieszczonego między zębami. Gwardzista wciągnął dym nikotynowy z lubością do płuc, przetrzymując go chwilę, zanim go wypuścił. — Co tu właściwie chciałeś załatwić, Terence? Wątpię, że chciałeś posiedzieć nad szczątkami tego pierdziela. — Wskazał ręką z papierosem między palcami na nagrobek byłego sędziego.
Yadriel Venoir
Wiek : 35
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Eaglecrest
Zawód : negocjator policyjny
Terence Forger
ANATOMICZNA : 20
NATURY : 1
ODPYCHANIA : 9
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 166
CHARYZMA : 13
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 9
TALENTY : 10
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t203-terence-forger
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t377-terence-forger#1160
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t375-poczta-terence-a-forgera#1158
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f98-mieszkanie-terence-a-forgera
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1053-rachunek-terence-forger#9068
ANATOMICZNA : 20
NATURY : 1
ODPYCHANIA : 9
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 166
CHARYZMA : 13
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 9
TALENTY : 10
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t203-terence-forger
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t377-terence-forger#1160
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t375-poczta-terence-a-forgera#1158
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f98-mieszkanie-terence-a-forgera
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1053-rachunek-terence-forger#9068
| cw: nieprzyjemnych tematów ciąg dalszy, i'm sowwy

Tyle lat praktyki sprawiło, że potrafił doskonale maskować się ze swoją niechęcią do niemagicznych. Pierwsze ziarno zostało w nim zasiane wraz z pierwszym uderzeniem drewnianej linijki wymierzonym w szczupłe, chłopięce przedramiona. Puściło pęd wraz z pierwszym uderzeniem pasa na wątłych dziecięcych pleckach. Dojrzewało prędko przez kolejne lata życia w kłamstwie i w strachu, kiedy drzwi gabinetu na pierwszym piętrze zamykały się, a on był przekonany, że to wszystko ponownie się zacznie. Bez drgnięcia powieką reagował na niemagicznych na oddziale, z uprzejmym uśmiechem nie wyglądał na groźnego. Nic nie miało prawa wskazywać, że wewnątrz gnije, a maska przystojnego, serdecznego mężczyzny kryje pod sobą obrzydzenie.

Kłamstwa przychodziły mu z łatwością, z nich budował siebie, ale jak skuteczna mogła być ta żonglerka w obecności człowieka, któremu pokazywał się bez całej tej otoczki? Nagi, pozbawiony każdej z tych broni. To wymagało zręczności w zdradzaniu rzeczy, jakie kłamstwem nie były, a zachowaniu – przynajmniej na ten moment – dla siebie innych.

Jak tylko wydostałem z Deadberry, to upewniłem się, że w szpitalu są świadomi całego zajścia. Cały oddział magiczny był już na nogach — szepnął, co chwila obserwując alejkę, ale oddalony od nich mężczyzna nie zwracał nawet na nich uwagi, zajęty modlitwą przy jednym z grobów. Był zbyt daleko, by mógł usłyszeć go w pełni; z tych strzępków, jakimi się dzielili, ciężko byłoby się domyślić, o czym w ogóle dyskutowali. — Nie oczekuję tego od ciebie, Yadriel, naprawdę. Wiem, że to nie leży w twojej gestii, ale jeżeli z kimś miałby o tym porozmawiać, to chyba tylko z tobą. Innym o tym ze szczegółami nie opowiadałem — przyznał. Wolał nie spędzić w kazamacie przykrych godzin za rozpowiadanie niewygodnych dla Kościoła Piekieł faktów, dlatego choćby w szpitalu prosili go i błagali o zdradzenie, co właściwie się wydarzyło na Placu Aradii, zamierzał milczeć. Oficjalna wersja wydarzeń została ustalona, należało się jej trzymać. — Mam nadzieję, że dojdziecie do tego, co było powodem. — Dojdą? Mieli na to jakąkolwiek szansę?

Terence znał powody, ale wiedział, że nie może o nich powiedzieć dawnemu partnerowi. Egzorcysta był w końcu świadkiem pogrzebu jego głównego sprawcy. Eros zdawał sobie sprawę z tego jak wielkiego zamachu się dopuszcza lecąc prosto do nieba, ale napędzany był siłą, którą nie każdy posiadł czy umiał chociażby zrozumieć. Przypominając sobie wspomnienia, klisze z życia anioła na ziemi, zwłaszcza teraz czuł znane sobie łaskotanie podbrzusza. Co gorsza, przy gwardziście jeszcze intensywniejsze niż w momencie przywołania tych obrazów w mieszkaniu, w samotności i ciemności nocy. Przecież on też kochał i był kochany, aż czasem miał wrażenie, że z tej słodyczy bolały go zęby, więc zgrzytając nimi przywoływał przelotne burze nad Eaglecrest. Kochał dokładnie tego mężczyznę, a teraz musiał pilnować się, by nie zrobić o krok za dużo.

Zadumę przerwało pytanie o markę papierosów. Spojrzał na nas na opakowaniu i prychnął głośno z manierą jaką mógł opanować tylko chłopiec z dobrego domu.

Wyobraź sobie, że poszedłem do sklepu i poprosiłem L&M-y, bo miała być nowa dostawa. Tak powiedziała sprzedawczyni, na co ona, że nic takiego i musiałem kupić to mentolowe badziewie. Powinniście się zajmować oszustwami na zwykłych konsumentach — żachnął się, ściągając brwi i przejął od niego kartonik, by wsunąć jeden z papierosów między wargi. Z braku laku mógł się nim zadowolić, inaczej nie wytrzymałby zbyt długo. Dopiero po tym zaczyna się śmiać, a siwy dym strzela z jego ust do przodu małą chmurką. Kiedyś też ci się tak skarżyłem na problemy i problemiki dnia codziennego, pamiętasz jeszcze? Nie powiedział tego na głos, zamiast tego popatrzył na Venoira uśmiechając się lekko.

Musiał pamiętać, nawet rytuał pani Smith nie jest tak trwały. Chciał wierzyć, że pamięta to i wiele więcej.

Może i to wszystko byłoby znośne, gdyby nie miejsce w jakie ich zaprowadził. Gdyby zależało to od niego, po prostu opuściłby cmentarz i udał w stronę bramy, ale pewne sprawy wymagały próby ich domknięcia.

Daj spokój — mruknął, nagle tracąc cały swój wcześniejszy wigor. Przedramiona Forgera, mimo że okryte były dalej rękawami płaszcza, okryły się gęsią skórką. I żadna racjonalna myśl o tym, że starzec nie będzie w stanie już ich usłyszeć ani dosiegnąć go, nie docierała do niego właściwie. Możliwe, że przyjście tutaj nie było najlepszym pomysłem akurat dzisiaj, ale koszmary któregoś dnia musiały zostać oswojone. — Riel… — Pierwszy raz od jego powrotu zwrócił się do niego zdrobnieniem; podobno nikt wcześniej nie wpadł na to, by tak je skrócić. Ciekawe, że nikomu wcześniej nie przyszło to na myśl. Yadriel to bardzo ładne imię, powiedział szesnatoletni Terry z uśmiechem. Sam coś wiedział o nietypowych imionach. Ale trochę za długie i wtedy go nazwał w ten sposób, zadowolony, że to tak dobrze się przyjęło. — Umarł na zawał kilka miesięcy po tym jak ty… zostawiłeś mnie bez żadnej wiadomości. — wyjechałeś. Niedługo będzie dziesiąta rocznica, a mnie jakoś nigdy nie było po drodze, żeby się tutaj pojawić od pogrzebu. Pytałeś, skąd mam bliznę w brwi, prawda? To nie jest jego sprawka, nawet jeśli sobie tak myślisz, podobnie jak... o innych moich bliznach. On już był sześć stóp pod ziemią. Ta awantura miała miejsce dokładnie po tym jak go pochowaliśmy, na kolacji z rodziną.

Zaciągnął się papierosem, na samo wspomnienie zmarszczył nos ze zniesmaczeniem.

Cholerny Eliott, pieprzony kulawiec.

Jeśli Terence Forger przeklina, to sytuacja naprawdę go do tego zmuszała.
Terence Forger
Wiek : 34
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : eaglecrest, saint fall
Zawód : egzorcysta / pielęgniarz
Yadriel Venoir
ODPYCHANIA : 20
WARIACYJNA : 5
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 168
CHARYZMA : 12
SPRAWNOŚĆ : 4
WIEDZA : 2
TALENTY : 14
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t427-yadriel-venoir#1459
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t461-riel#1799
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t467-poczta-yadriela-venoira
ODPYCHANIA : 20
WARIACYJNA : 5
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 168
CHARYZMA : 12
SPRAWNOŚĆ : 4
WIEDZA : 2
TALENTY : 14
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t427-yadriel-venoir#1459
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t461-riel#1799
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t467-poczta-yadriela-venoira
Kłamstwa przychodziły mu z łatwością, z nich budował siebie, ale jak skuteczna mogła być ta żonglerka w obecności człowieka, któremu pokazywał się bez całej tej otoczki? — niestety nie. Terence Forger po tak długoletnim związku na pewno zdawał sobie sprawę z tego, że jego kłamstwa mogą zostać przejrzane bez większego trudu, tak jak jego oportunistyczne zapędy. Pierwszy wariant mógłby wiązać z dociśnięciem egzorcysty do ściany, a Yadriel miał wystarczającą wprawę, by wyciskać z niego informacje. Po tylu latach nieobecności Venoir miał wprawdzie opory przed wejściem na taki grunt, stąd bywał oszczędny w sięganiu po arsenał nabyty na wygnaniu po dwóch różnych miastach i stanach. Nie zamierzał wykorzystywać swojego doświadczenia z Cincinnati czy Detroit przeciwko Terence’owi. Swoje chwyty manipulacyjne nabyte z musu w obracaniu księżmi i kłamstwo w imieniu wyższych celów zachowywał wyłącznie na potrzeby działań operacyjnych w policji lub na rzecz Czarnej Gwardii.
Najważniejsze, że tobie się nic nie stało.Poza uszczerbkiem psychicznych, przemknęło mu przez myśl, lecz nie wypowiedział tego na głos. Negocjator policyjny spojrzał na swojego byłego partnera życiowego dość wymownie; Yadriela Venoira wcale nie obchodzili inni z obcymi i całkowicie obojętnymi rysami twarzy. Mam nadzieję, że dojdziecie do tego, co było powodem, na te słowa nie odpowiedział umyślnie. Czyściciel nie dostał żadnego wezwania, więc sprawa nie dotyczyła niemagicznych, który byli świadkami magicznej obecności. Nie leżało to więc w jego kompetencjach, a już tym bardziej w zakresie obowiązków zawodowych. Jeśli otrzymają jakiekolwiek informacje to na pewno okrojone, z tym Venoir się liczył i nigdy nie protestował temu dawkowaniu, dlatego to, co powiedział mu właśnie Terence Forger i tak pozostawało wyłącznie wiedzą dla niego. Co najwyżej mógł zawiązać poufną rozmowę z Barnabym Williamsonem, którego często podpytywał o szczegóły poszczególnych, nierozwiązanych spraw na komisariacie w Saint Fall, do których zaglądał. Yadriel miał do niego pewnego rodzaju zaufanie i pewność, że mógł na nim polegać w kwestiach zawodowych niezależnie, czy dotyczyło to policyjnej pracy, czy tej gwardyjnej.
Prychnął z przemyconym w ten sposób rozbawieniem, słysząc wyjaśnienie Forgera o nagłej zmianie upodobań co do zakupionej marki papierosów, a w kącikach ust zamajaczył ledwo dostrzegalny zarys uśmiechu. Chwilę później już się zaciągał mentolami złowionymi przez pielęgniarza. Nie wątpił, że wybór L&M-ów był efektem wieloletniego palenia jak smok przez adopcyjną matkę Terence’a.   Czasami wokół ubrania jasnowłosego jeszcze w dawnym latach, zanim popadł w niełaskę nałogu nikotynowy dym osadzał się czasami na jego ubraniach. Mogły wyglądać nienagannie, jednak woń wgryzająca się w materiały bywała zdradliwa.  Niekiedy równie mocno, co blizny plecach, których Terry na początku ich kwitnącej relacji bardzo się wstydził. Poza tym Yadriel Venoir oglądał wielokrotnie dość charakterystyczny styl palenia swojego eks i znał jego narzekania na takie kłody czy kamienie milowe dnia codziennego.
Tak, myślę, że ten stary pierdziel — w tym miejscu Venoir strzepał siwy popiół nad płytą nagrobną pogrzebanego sędziego Forgera, nieszczególnie przejęty bezczeszczeniem miejsca pochówki jakiegoś niemagicznego. Terence miał większe opory jako paniczyk z dobrego domu pod twardym rygorem przed podjęciem takiego zachowania, ale wyraźny brak szacunki nigdy nie obejmował Yadriela. — Razem z twoją popieprzoną matką adopcyjną są odpowiedzialni za blizny na twoim plecach. Tak, nazywa się to przemocą i czystym skurwysyństwem, żeby znęcać się na bezbronnym dziecku. — Czy byłoby zaskoczeniem, gdyby atakująca Sara użyła podobnego argumentu wobec Grace? Ależ skąd. Zdanie Yadriela nie była na tym polu odosobnione. Z tą różnicą, że negocjator policyjny nie odczuwał strachu wobec nikogo kto nosił nazwisko Forger. Gwardzista zlustrował twarz Terence’a, zawieszając uważny wzrok na bliźnie w okolicach brwi. Nawet taka drobna zmiana nie umknęłaby Yadrielowi po tak długim czasie związku. Zaciągnął się najpierw głęboko papierosem, zanim zdecydował się odpowiedzieć. Być może miało to uspokoić to, że momentalnie skończyło mu ciśnienie. Wypuścił powoli biały obłok dymu i ponownie strzepał popiół wyżartego przez płomyk papierosa na nagrobek starego dziada. — Taa? A co było powodem, że ta życiowa niedołęga postanowiła cię zaatakować? Teraz na pewno przyda mu się zmawiania paciorka do tego waszego bóstwa. Będzie tego boskiego wsparcia wyjątkowo potrzebował. — Głos Yadriela stał się nieco niższy i przy tym zimny, gdy wystosował ten komunikat do Terence’a. Teraz jeszcze bardziej zainteresowały gwardzistę okoliczności jednej spośród wielu drenujących kolacji w posiadłości Forgerów. Terry zawsze wracał do mieszkania Eaglecrest z obniżonym nastrojem, jednak nigdy nikt spośród jego rzekomej rodzinki nie posunął się na tych spędach aż tak daleko.
Yadriel Venoir
Wiek : 35
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Eaglecrest
Zawód : negocjator policyjny
Terence Forger
ANATOMICZNA : 20
NATURY : 1
ODPYCHANIA : 9
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 166
CHARYZMA : 13
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 9
TALENTY : 10
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t203-terence-forger
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t377-terence-forger#1160
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t375-poczta-terence-a-forgera#1158
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f98-mieszkanie-terence-a-forgera
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1053-rachunek-terence-forger#9068
ANATOMICZNA : 20
NATURY : 1
ODPYCHANIA : 9
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 166
CHARYZMA : 13
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 9
TALENTY : 10
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t203-terence-forger
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t377-terence-forger#1160
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t375-poczta-terence-a-forgera#1158
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f98-mieszkanie-terence-a-forgera
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1053-rachunek-terence-forger#9068
| cw: ten wątek to siedlisko nieprzyjemnych tematów, tym razem martwe płody

Ważne, że nic się nie stało tobie.

Blady grymas był nie tyle wyrazem zadowolenia, ale dezorientacji coraz silniej postępującej w towarzystwie Yadriela. Łatwo było zapomnieć o przebiegu ich wcześniejszych spotkań i wszystkich przykrych słowach, jakie rzucone zostały między nimi, kiedy pierwszy raz od dziesięciu lat rozmowa zaczęła przypominać samą siebie. Dokładnie w ten sposób powinno to wyglądać tamtego dnia, bez rzucania pretensjami i papierosami. Żaden nie wspominał na chwilę o tym, że jeden zostawił drugiego ani o rzeczach, których Terence dalej nie wyniósł z mieszkania, bo nie miał na to czasu, ani o Cecilu Fogartym bez wypowiadania jego imienia. Nie chciał tego psuć kolejnymi opowieściami o swojej rodzinie. Chociaż od czasu, gdy jego szwagier wspomniał z jadem w głosie o tym, kto sprawił, że jego nos musiał być nastawiany, Forger nie pojawił się ani razu na rodzinnej kolacji, to wszystko ostatecznie zawiązywało się w ten sposób, by ich temat wypłynął na powierzchnię.

To twoje domysły — odpowiada zdawkowo na kolejną porcję oskarżeń rzucanych w stronę jego rodziny. Nie zamierza ich bronić ani zaprzeczać gorąco. Po prostu odsunął ten temat, by nie musieć mówić więcej niż chciał i jak zazwyczaj zamierzał ograniczyć wiedzę Yadriela w tym temacie do minimum. W obecnym położeniu nie czuł się zobowiązany, by informować go o przeszłości, jaka miała miejsce w jego domu ani snuć historie o swoim wuju.

Jego widmo i tak podążało za nim krok w krok, nie dawał mu o sobie zapominać, mimo że unikał cmentarza jak tylko mógł. Miał przeczucie, że stary Forger nie odszedł, a został tutaj i dręczył ludzi; był zbyt zgorzkniały, by pozwolić sobie na przejście na drugą stronę bez zatruwania żywym życia. Niestety – a może i stety, słuch i wzrok wyczulony na byty pozaziemskie nie był najbardziej potrzebną mu umiejętnością – nie był medium, nie mógł z pełną pewnością poświadczyć o braku ducha sędziego na cmentarza.

Powiedzmy, że mój brat bardzo źle reaguje na mówienie mu prawdy. Pewnie niepotrzebnie mu odpowiadałem, ale skoro postanowił się odezwać nieproszony, to mogłem powiedzieć, że błagał mnie o wyskrobanie dziecka jakiejś nastolatce, prawda?

Splótł ramiona na torsie i zaciągnął się dymem ostrożnie. Pominął to, od czego zaczął się temat z Elliotem. Od pijackiego bełkotu na stypie, gdy dalsza rodzina nie mogła ignorować najstarszego syna Grace – najpierw dziękowali mu za służbę, później dziękowali Bogu, że nie odzywa się do nich już słowem. Od rzuconego z przekąsem w jego stronę Gdzie jest ten skurwysyn od Venoira? Znudziłeś mu się? i syku panny Forger słyszanym doskonale, chociaż miał być dyskretnym upomnieniem żołnierza. Nie umiał się wtedy powstrzymać przed bezczelnym pytaniem; słodka tajemnica za drugą tajemnicę. Braciszku, a gdzie twoje pierwsze dziecko i dlaczego wyrzuciłem je do kosza z odpadami medycznymi?. Finał tego starcia miał miejsce na oddziale ratunkowym, bez szwów nie mogło się obyć, a Terence nie miał odpowiednich narzędzi, by poradzić sobie z własnym urazem i tym brata.

Yadriel, po co ci to… Najpierw chcesz się ode mnie odcinać, a teraz rzucasz pogróżkami wobec mojego brata? Tym razem nikt cię nie prowokuje, a Elliot o tym najpewniej zapomniał, był zapity w sztok. Odpuść sobie i pogarszaj sytuacji — strząsnął popiół obok płyty nagrobnej, spoglądając na profil twarzy mężczyzny ze zdziwieniem. Jak na wszystko, co złe w domu przy North Hoatlilp, spuszczono zasłonę milczenia. Dobre i porządne rodziny przecież się nie kłócą? To był wypadek, a Terence chciał tylko uspokoić Elliota, który dostał napadu nerwicy pod wpływem alkoholu. To się zdarza, ach, ci żołnierze wracający z frontu, zawsze tak samo wyrywni i agresywni. Chciałby, żeby to było tylko to.

Tylko dlaczego Yadriel traktował to jak personalną vendettę? W praktyce byli dla siebie tylko dawnymi przyjaciółmi. To, co łączyło ich wcześniej, było silne. Gdyby stało się to w trakcie ich związku, wciąż nie popierałby metody pięści przy twarzy, ale byłby bliższy pojęcia skąd ta potrzeba. Ale teraz, kiedy mieli utrzymywać, że to wszystko było już przeszłością wydawało mu się to pozbawione sensu. Nie przychodził tutaj, by nasyłać Venoira na kogokolwiek. Miał zrobić pierwszy krok w udowodnieniu sobie, że zdoła się w końcu odciąć się od tych ludzi.

To niby takie zabawne obijać im twarze? Wcale nie czułem się lepiej, gdy rozwaliłem mu wargę i chodził ze szwem ani z tym, że miałem zdarte knykcie. Co w tym takiego satysfakcjonującego? — próbował zrozumieć. Nigdy nie doskakiwał do innych, nie szukał okazji do uderzenia ani wyżycia się w ten sposób. Nie dlatego, że wątpił w swoją siłę. Gdy krew siekła z wargi Elliota przekonał się, że jeśli włoży w to odrobinę siły, jest w stanie wyrządzić krzywdę większą niż sądził, ale nie sprawiło mu to grama radości. [ukryjedycje]
Terence Forger
Wiek : 34
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : eaglecrest, saint fall
Zawód : egzorcysta / pielęgniarz
Yadriel Venoir
ODPYCHANIA : 20
WARIACYJNA : 5
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 168
CHARYZMA : 12
SPRAWNOŚĆ : 4
WIEDZA : 2
TALENTY : 14
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t427-yadriel-venoir#1459
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t461-riel#1799
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t467-poczta-yadriela-venoira
ODPYCHANIA : 20
WARIACYJNA : 5
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 168
CHARYZMA : 12
SPRAWNOŚĆ : 4
WIEDZA : 2
TALENTY : 14
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t427-yadriel-venoir#1459
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t461-riel#1799
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t467-poczta-yadriela-venoira
A ty nigdy im nie zaprzeczasz, Terence — odparł spokojnie Venoir. Nie musiał przy tym dodawać, że kurtyna milczenia zrzucona na Forgerów, niekiedy bywała wymowna. Za brakiem jednoznacznego nie, jesteś w błędzie, które definitywnie odcinałoby go od tematu przemocy, blizn i przemilczanych spraw, ponieważ za czasów trwania ich relacji Yadriel nigdy nie chciał być tym, który sprawia mu przykrość. Nie pozwalał sobie na tak sporą dawkę bezpośredniości, której dopuścił się na Little Poppy Crest – tej jasnowłosy pielęgniarz nie mógł się spodziewać. Nie w takim natężeniu i nie tak godzącej w tematy, które niegdyś jakby za obopólną zgodą omijali szerokim łukiem. Nie zmieniało to podstawowego faktu, że gwardzista zawsze miał te pytania i rozważania gdzieś z tyłu głowy. Oglądał Terence’a Forgera blizny zatopione w plecach i znał ich fakturę, jednak nie chciał go zmuszać do niewygodnych, bolesnych zapewne odpowiedzi. Yadriel wiedział, że gdyby go odpowiednio pokierował i docisnął, to wyrwałby z niego wszystkie informacje, jednak powstrzymywało go jątrzenie tego, o czym jego ówczesny partner nie chciał nigdy mówić. Godził się na to wtedy. Po dziesięciu latach rozłąki i zerwanego nagle kontaktu nie musiał. Porzucił za sobą to kim był wcześniej; dziś do końca Venoir nie wiedział, jak daleko odsunął się od tego schematu za sprawą działań operacyjnych dla Czarnej Gwardii i sukcesów.
Między jednym zaciągnięciem się dymem nikotynowym, a drugim, zwieńczonym skrupulatnym strzepaniem popiołu na nagrobek zmarłego sędziego i wypuszczeniem go z płuc — negocjatorowi policyjnemu wyrwał się drwiący chichot. Uważne spojrzenie zawiesił na danych osobowych wyrytych na kamieniu. W wypowiedzi Forgera odnalazł lukę, którą zamierzał wykorzystać  zręcznie przeciwko niemu — na tym poniekąd polegała jego policyjna profesja; poza pozyskiwaniem zaufania rozmówcy, by ten w ostateczności współpracował zgodnie z oczekiwaniami, lecz w przekonaniu, że sam jest sprawcą danego zachowania, a nie porusza się jak po wyznaczonej mu linii.
I chcesz mi wmówić, że powiedziałbyś coś takiego, jak gdyby nigdy nic? — Yadriela Venoira nie obchodził seks z nieletnią, który dowodził braku zabezpieczenia, ale nigdy nie uważał, aby Elliot wykazywał się tak podstawową wiedzą. W odczuciu gwardzisty zawsze ten znajdował się poniżej inteligencji pantofelka i jego nibynóżki. Współczułby jednak losu dziewczyny, która urodziłaby dziecko w wieku nastoletnim, jednak po prawdzie to byłoby bardzo nie w smak, udającej tak religijną rodzinkę, jak Forgerowie. Venoir przekrzywił głowę, lustrując oblicze swojego byłego partnera. — Czym ten patentowany idiota tak cię sprowokował, żebyś porzucił otoczkę dobrze wychowanego i chowającego sekrety rodzinne pod dywan, wypalając działo podpisane aborcja? — Venoir był ostatnią osobą, która pochyliłaby się nad moralnością związaną z tym czynem i nie interesowały go niczyje wybory życiowe, jeżeli te nie przekładały się na jego osobę bezpośrednio. Nie nadawał sobie prawa do oceniania czyjegoś życia i decyzji, bo niby w oparciu o co? Zagryzał takich pseudomoralistów zwykłym cynizmem, który nierzadko mu się ulewał, zwłaszcza w zderzeniu z hipokryzją. Forgerowie nią wręcz lśnili na błysk, polerując swoje nazwisko chrześcijaństwem.
Czy ty siebie czasami słyszysz, Terry? — odparł śmiertelnie poważnym tonem Yadriel, unosząc przy tym brew. Na moment w ustach wylądował papieros, by kontynuował wypuszczając siwy dym ustami: — Tak dobrze cię wychowali i utemperowali, że nie możesz wyrwać się z tego schematu, który wtłoczyli ci do głowy? Nawet po tylu latach? Wiesz, dlaczego ja biorę tę popraną sprawę w swoje ręce, gdy ty odpuszczasz i chowasz głowę w piach? Właśnie dlatego, że ty nic z tym nie zrobisz, bo jesteś zanurzony w tym waszym rodzinnym bagienku po uszy. — Ugasił papierosa o płytę nagrobną i wrzucił niedopałek do jednego ze zniczy, tak właśnie szanował zwyczaje niemagicznych, a zwłaszcza starego sędziego gryzącego piach. Wiedział, że to może wywołać wewnętrzny sprzeciw stojącego tuż obok Forgera. — Nie zrozumiesz, Terry, bo tu nie chodzi o przemoc czy satysfakcję ze zrobienia mu krzywdy. Czy to nie tak, że ostatecznie zaatakował cię tylko dlatego, że wiedział, że ja po niego nie przyjdę? Myślę, że wcześniej mógłby tylko poruszać jadaczka, ale nigdy by nie podniósł na ciebie ręki. Nie przypominam sobie, abyś po tych żałosnych kolacjach wrócił z siniakiem czy czymkolwiek co świadczyłoby o przemocy, jedynie przemielony psychicznie i ze słabym humorem. Ależ się teraz, kurwa, zdziwi. — Nie musiał dodawać, że jeśli robił się wredny, czy zawistny, to działo się to jedynie w warunkach, gdy ktoś w subiektywnej ocenie Yadriela na to zasługiwał. Terence miał okazje na przestrzeni ich kilkuletniego związku poznać go zbyt dobrze i czasami było to niemile widziane, gdy obaj spoglądali na siebie na wskroś, nie mogąc za wiele przed sobą ukryć. — Czekam na dzień aż w końcu odetniesz pępowinę w postaci twojej toksycznej rodzinki i wyrwiesz się od tego, jak namieszali ci w głowie. Kiedy, na litość Lucyfera, zaczniesz w końcu dbać o siebie, Terence? Dlaczego do cholery twój oportunizm nie działa w ich przypadku i są jakimś wyjątkiem? Jak widzisz, nie pojmuję tego i kończą mi się pomysły, żeby w końcu przemówić ci do rozsądku.
Yadriel Venoir
Wiek : 35
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Eaglecrest
Zawód : negocjator policyjny
Terence Forger
ANATOMICZNA : 20
NATURY : 1
ODPYCHANIA : 9
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 166
CHARYZMA : 13
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 9
TALENTY : 10
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t203-terence-forger
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t377-terence-forger#1160
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t375-poczta-terence-a-forgera#1158
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f98-mieszkanie-terence-a-forgera
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1053-rachunek-terence-forger#9068
ANATOMICZNA : 20
NATURY : 1
ODPYCHANIA : 9
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 166
CHARYZMA : 13
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 9
TALENTY : 10
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t203-terence-forger
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t377-terence-forger#1160
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t375-poczta-terence-a-forgera#1158
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f98-mieszkanie-terence-a-forgera
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1053-rachunek-terence-forger#9068
Zapędzony w róg słuszną uwagą podjął najlepszą według siebie decyzję – uciekł od tego tematu. Miał w tym przecież znakomite doświadczenie, uchylając się od każdego pojedynczego pytania dotyczącego blizn wyrytych na jego plecach przez wuja; te na przedramionach powstałe przy pomocy linijki zagoiły się lepiej, były niemal niewidoczne. Nigdy nie przyjmowało to formy przesłuchania i przypierania go do ściany, to nie było czymś typowym w kontakcie między nimi. Mimo otrzymywanej przestrzeni, miękkiego tonu, ograniczenia możliwych słuchaczy do ich dwójki zamkniętych w mieszkaniu czy nawet kontaktu fizycznego – nigdy nie odważył się na wyjście ze swojej strefy komfortu. Był okopany w swojej twierdzy utkanej z niedopowidszień, odskakiwał zręcznie i rzucał “nie dzisiaj”, “nie chcę”, “proszę, porozmawiajmy o czymś innym”, “kiedyś”. Nie chciał wypłynięcia tych wspomnień na wierzch, a póki Yadriel dawał się zwodzić i nie próbował siły, tkwili każdy na swojej pozycji.

Nie miał zamiaru zwierzać się mu z tego na cmentarzu, a na pewno nie przy grobie Waltera Forgera. Czuł głęboki niepokój, prawie tak jakby truchło mogło wstać z grobu i dopaść go. Minęło prawie dziesięć lat, trumna skrywała już tylko szczątki, kości bez miligrama zgniłego mięsa, ale irracjonalny lęk podsuwał mu obraz z dnia pogrzebu. Mężczyzny przypominającego woskową figurę, martwego i sztywnego, który prześladował go w snach zwracając się w ten sam sposób co zawsze, z fałszywą serdecznością. Jesteś moim ulubionym siostrzeńcem, przecież wiesz, dlatego będę wymagać od ciebie jeszcze więcej i karać jeszcze dotkliwiej. Ulubionym dzieciom reszta rodzeństwa zazdrości ich przywileju, ale Elliot, Laura i Gwen musieli cieszyć się jak nigdy, że to nie oni byli obiektem głównego zainteresowania.

Po prostu nie lubię chamstwa i wtykania nosa w nieswoje sprawy. Nikt nie pytał go o zdanie, więc powinien zachować swoje nieistotne, nieinteresujące nikogo opinie dla siebie — dla niego było to naturalne, by mówić tylko wtedy, kiedy ktoś o to prosi. Tak został wychowany przez Forgerów, razem z innymi umiejętnościami zachowywania się w towarzystwie, by nie przynosić wstydu przy gościach matki lub wuja. Najwyraźniej lekcje słowem i pasem nie dotarły w odpowiedni sposób do najstarszego spośród nich. Ominięcie tego, co faktycznie było zarzewiem konfliktu tamtego wieczoru, nie umknęło oczywiście gwardziście. Był zbyt bystry, żeby można było nim obracać w łatwy sposób, dlatego musiał uchylić rąbka tej tajemnicy. — Długo cię już wtedy nie widział, biedny stęsknił się na tyle, że potrzebował zapytać o ciebie. Nazwijmy to może w ten sposób.

Gdyby nazwanie Yadriela skurwielem było jednym fałszywym ruchem, jaki wykonał Elliot, być może nie skończyłoby się to w ten sposób. Uśmiechnąłby się tylko pogardliwie, przy pierwszej nadażającej się okazji przypalił mu łapsko papierosem, żeby z uroczym uśmiechem stwierdzić, że był to czysty przypadek (nie byłby) i bardzo mu przykro (nie byłoby). Na tym nie zamierzał skończyć, ale z pierwszymi słowami zahaczających o coś, co miało pewnie wspominać o ruchaniu od tyłu, nie zamierzał pozwolić mu skończyć. Pierwszy raz widział jego mordę tak czerwoną, a żyła na skroni odznaczyła się tak mocno jakby miała za moment strzelić i zalać krwią wszystkich wokół.

W konkurencji na najmocniejszy odcień szkarłatu na twarzy mogłaby z nim rywalizować tylko Grace, zawstydzona awanturą na stypie tak, że zapomniała płakać za pochowanym bratem w tak przerysowany sposób, że gdyby była aktorką teatralną, potrąciliby jej z pensji.

Nie, Riel — stanowczo zaprzeczył. Oczywiście, że siebie słyszał i zdawał sobie sprawę z tego jak absurdalnie musiał brzmieć, ale miało to swoje uzasadnienie. Prawdopodobnie dla Venoira równie absurdalne, co jego słowa w tej chwili. — Nie jestem zanurzony po uszy, bo właśnie próbuję się wydostać. Tylko to nie jest coś, co da się zrobić od tak, w tej chwili. Gdybym może mieszkał gdzieś indziej, nie wiem — pokręcił głową. Saint Fall nie było maleńkie, ale natrafić na przypadkowego znajomego na ulicy nie było ciężko. Był tutaj na nich skazany, dlatego odcięcie się za jednym zamachem nie wchodziło zwyczajnie w grę. — Ale mój plan nigdy nie zakładał, że to ma tak wyglądać wiecznie, naprawdę. Wiem, jak to dla ciebie wygląda, chociaż nie rozumiem, dlaczego tak mocno cię to boli nawet teraz. Możesz tłumaczyć, że to brak mojej reakcji, ale wybacz, średnio mi idzie kupienie tego — powinien z tego wyciągnąć dość oczywisty wniosek, ale to nie był pierwszy raz, gdy dla Terence’a najprostsze rozwiązania były najtrudniejsze do osiągnięcia. — Nie oczekuję od ciebie, że to zrozumiesz, ale mam swoje powody. To nie jest przytyk, po prostu nie dzielimy pewnych przeżyć — westchnął. Nigdy jednak nie podjął próby wyjaśnienia tego mężczyźnie, nie wiedział jak mógłby na to spojrzeć, gdyby dał mu jakikolwiek kontekst sytuacyjny. Tylko teraz było to nieważne, czysto hipotetyczne doczekania jak mogłaby wyglądać ich rozmowa, gdyby się odbyła. Zgasił niedopałek, ale nie zamierzał nim rzucać na ziemię ani wkładać do znicza, za co zdążył spiorunować wzrokiem Yadriela. Nie chodziło nawet o to przy czyim grobie stali. — Nie musisz się wysilać. Doceniam, ale w końcu z tego bagna wyjdę, a pojawienie się tutaj to pierwszy stopień do tego.
Terence Forger
Wiek : 34
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : eaglecrest, saint fall
Zawód : egzorcysta / pielęgniarz
Yadriel Venoir
ODPYCHANIA : 20
WARIACYJNA : 5
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 168
CHARYZMA : 12
SPRAWNOŚĆ : 4
WIEDZA : 2
TALENTY : 14
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t427-yadriel-venoir#1459
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t461-riel#1799
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t467-poczta-yadriela-venoira
ODPYCHANIA : 20
WARIACYJNA : 5
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 168
CHARYZMA : 12
SPRAWNOŚĆ : 4
WIEDZA : 2
TALENTY : 14
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t427-yadriel-venoir#1459
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t461-riel#1799
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t467-poczta-yadriela-venoira
Venoir bez większego trudu rozpoznał moment zmiany tematu — w ich związku stanowiło to niepisaną umowę, której wówczas Yadriel się trzymał. Nie zmuszał Terence’a do zwierzeń, mimo że wiedział, że wycisnąłby to z niego, gdyby tylko odpowiednio się uparł. To był krok, którego gwardzista się nie podjął. Darował sobie drążenie tematu — nie przewidywał sukcesu i zrobił do tego wystarczającą ilość podejść. W grymasie odznaczającym się na twarzy negocjatora policyjnego można było dostrzec subtelną niechęć. Na krótki moment uniósł brwi przy: po prostu nie lubię chamstwa i wtykania nosa w nieswoje sprawy, pasowało do obu jego profesji, jak i stylu bycia uwzględniające traktowanie innych tak, jak według jego subiektywnej oceny zasłużyli. Nawet rozbawiło to Yadriela, ale nie dał tego po sobie poznać.
Sama wzmianka o mnie przez twojego durnego krewnego była powodem do eskalacji i sięgnięcie po takie środki, do których sięgnąłbyś w ostateczności? — Venoir posłał mu wątpiące spojrzenie. Terence Forger był ostatnią osobą, którą posądziłby o skłonności do rozwiązywania spraw za pomocą pięści. Jego były partner w pracy miał nienaturalną wręcz cierpliwość, której bądź co bądź nie wykazywał ani w momentach zazdrości wobec Yadriela, ani tym bardziej, gdy wezwanie z Czarnej Gwardii zupełnie pokrzyżowały im plany. Może i blondyn wszczynał awantury, które drażniły w całej swojej okazałości Venoira i można było ugasić je wcześniej, zanim nawarstwiły się na przestrzeni tygodni. — I to jeszcze na spędzie rodzinnym z okazji pogrzebu? To raczej nie jest normą na waszych chrześcijańskich pożegnaniach ze zmarłymi, jak mniemam. Jak widzisz, nie wierzę w twoje uogólnienia, ale nie jestem pewien, czy chcę aż tak dociekać. — Gwardzista darował sobie wzmiankę o tym, że przecież nie wiedział w jakim stanie był Terence Forger. Nie miał prawa do wyciągania tak pochopnych wniosków, tym bardziej, że owoc starcia został w postaci pamiątki. Nie było żadną tajemnicą, że na linii Venoir i krewniacy Terry’ego, zwłaszcza przedstawiciele męskiej linii, iskrzyło, grożąc zapaleniem w najmniej przewidywalnym momencie.
Wyrywała mu się już pewna frustracja związana z zahaczaniem o temat Forgerów i tego jak wbrew rozumowi — Terence czuł się wobec nich nie tylko zobowiązany do roli odgrywania dobrego syna, znoszenia nieprzyjemności wynikających z  podtrzymywania z nimi jakichkolwiek kontaktów (a ich kulminacja miała w końcu miejsce na kolacjach) i robienia dobrej miny do złej gry. Efekt wychowania czy nie — nie było to w oczach Yadriela Venoira dłużej akceptowalne czy możliwe do zmilczenia. Gwardzista naprawde próbował zatrzymać dla siebie niezgodę, jednak w obliczu słów Terry’ego: nie jestem zanurzony po uszy, bo właśnie próbuję się wydostać. Tylko to nie jest coś, co da się zrobić od tak, w tej chwili. Gdybym może mieszkał gdzieś indziej, nie wiem, wyrwało mu się niekontrolowane prychnięcie.
Mam poradę: odetnij tę pępowinę i zacznij udawać, że nie istnieją. Nie zastanawiaj się nad tym. Nie rób długofalowych planów. Zrób to do jasnej cholery. To jedyne na co od ciebie zasługują. A może za dobrze cię wychowali, skoro nie umiesz się wyrwać z tego schematu? — Yadriel powiedział te dwa zdania ze spokojem, a w dalszych odbiła się nuta braku litości. Venoira nie obchodziły szarości, które nakierowywałyby po czasie Terence’a do wniosku, że przecież wcale nie jest tak źle. Tyle że Yadriel wiedział, jak przytłaczające potrafiły być wielkie miasta pełne po brzegi ludzi pędzących w tylko sobie znanym kierunku – tam łatwiej się zaszyć, wykreować nowy obraz siebie i utrzymać dystans od rodziny, choć tego ostatniego gwardzista nigdy nie doceniał. Pierwsze dwa były koniecznością, nad którą to moralnie się nie zastanawiał. Negocjator policyjny skrzywił się, zwracając w stronę egzorcysty i wbijając w niego przenikliwe spojrzenie. — Powiem ci, jeśli się nie domyśliłeś tego. Wiesz, dlaczego gnębili cię do tego stopnia nigdy, tylko po tym jak byli pewni, że wyjechałem? Opadło ryzyka konsekwencji, prawda? Wiedzą, że im się nie postawisz, bo nie dzielimy tych samych przeżyć, a ty wolisz bardziej eleganckie rozwiązania, które zatuszujesz przypadkowością. I jeszcze jedno: nie pytam cię o przyzwolenie — Gwardzista celowo użył słów Terence’a Forgera przeciwko niemu. Yadriel stworzył z tego szpileczkę, nie biorąc ze sobą jeńców w kategorii własnej niewiedzy czy poprawki na to, czym jego były partner się z nim nie podzielił. Milczenie pielęgniarza było teraz przeciwko niemu, a Yadriel nie wyglądał na poruszonego spiorunowaniem wzrokiem przez oburzonego zajściem na niemagicznej części cmentarza. Sędzia Forger wąchał kwiatki od spodu i nie zagrażał swoją osobą nikomu i niczemu. — Trzymam za słowo, że w końcu się z tej chorej pętli wyrwiesz, Terry. To trwa zdecydowanie za długo.
Yadriel Venoir
Wiek : 35
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Eaglecrest
Zawód : negocjator policyjny
Terence Forger
ANATOMICZNA : 20
NATURY : 1
ODPYCHANIA : 9
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 166
CHARYZMA : 13
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 9
TALENTY : 10
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t203-terence-forger
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t377-terence-forger#1160
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t375-poczta-terence-a-forgera#1158
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f98-mieszkanie-terence-a-forgera
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1053-rachunek-terence-forger#9068
ANATOMICZNA : 20
NATURY : 1
ODPYCHANIA : 9
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 166
CHARYZMA : 13
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 9
TALENTY : 10
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t203-terence-forger
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t377-terence-forger#1160
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t375-poczta-terence-a-forgera#1158
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f98-mieszkanie-terence-a-forgera
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1053-rachunek-terence-forger#9068
Nie, nie była — zdecydował się na zdradzenie przynajmniej tego. Mężczyzna słusznie wątpił w lakoniczną wersję, jaką zaprezentował mu Terence, unikając zdradzania szczegółów, które mogłyby jedynie rozwścieczyć go. Już teraz obawiał się, jak mogłoby się skończyć spotkanie Elliota z jego byłym partnerem, skoro już wcześniej nie miał oporów przed sprzedaniem mu ciosu prosto w nos. Był pewien, że gdyby Yadriel spróbował wyciągnąć z niego tę historię w całości, docisnął go mocniej odpowiednio zadanymi pytami, nie umiałby mu się wymknąć. To był scenariusz przerabiany wielokrotnie w trakcie ich związku, nie odkryliby w ten sposób nic nowego. Jedynie karty, jakie ostatecznie odkryłby przed Venoirem, mogłyby być szokujące, bo chociaż gwardziście wydawało się, że jest w stanie wyobrazić sobie, co miało miejsce, to Terence był przekonany, że na to nie byłby przygotowany. — Normą w chrześcijańskich, konserwatywnych rodzinach nie powinno być wiele rzeczy, a jednak się dzieją. Uwierz mi, że bójka na rodzinnej kolacji nie jest największą zbrodnią, jaka mogła się wydarzyć.

Nie był naiwny, by wierzyć, że każda z osób mijanych przez niego w Kościele Hellridge była uosobieniem cnót wszelakich. Hipokryzja przesiąknęła wyznawców Gabriela, dehumanizujących czarnych, bo gdyby przyznali, że są ludźmi, musieliby ich traktować jako równych siebie według zasad, jakie na nich nałożono. Umniejszali też dzieciom, tworząc z nich twór niekompletny, konieczny do uformowania celem stworzenia pełnoprawnego członka społeczności, dopasowanego do niego w pełni. Terence też był kiedyś wyłącznie bryłą gliny, ale on u podstaw był skończony. Dzieci takich jak on, zabieranych przez porządnych obywateli z sierocińca, były dziesiątki, a kiedy okazywały się zepsute w oczach dorosłych, oddawane były na powrót do przytułku.

Czego powinien się spodziewać po ludziach, którzy zmanipulowani byli przez byt, który wyznawali, anioła nazywając Bogiem? Chrześcijanach brzydzących się sodomii, kiedy ich ukochany Jezus gził się ze swoimi uczniami?

Wiem, że dla ciebie to zabawne — odpowiedział na jego prychnięcie. Innej reakcji nie oczekiwał. Prawdą było, że gdyby nie zobowiązania wobec kowenu, wyjechałby nawet na drugi koniec kraju. Uwiązany na stale do tego miejsca zadowolić mógł się jedynie krótkimi ucieczkami, ale teraz nie mógl liczyć na długie urlopy. Zbyt dużo problemów przysporzył opuszczając pracę na ostatnie kilka dni. — Riel, nie błagaj mnie o to, naprawdę. Brzmisz wtedy jak — urwał, wzrok zawieszając gdzieś obok niego. Jak nie on? To nie do końca było prawdą. Yadriel prosił go o to, żeby o siebie dbał, odłożył książki, pozwolił sobie na odpoczynek… — jakby to było coś naprawdę ważnego — pokręcił głową. — Nie, oczywiście, że nie potrzebujesz mojego przyzwolenia. Po prostu zrobisz to, co uznasz dla mnie i dla siebie za lepsze. Przynajmniej tym razem to zasygnalizowałeś — drobna uszczypliwość, ale czy skłamał?

Rzucił ostatnie spojrzenie na nagrobek wuja. Nie było sensu dłuższego stania nad nim. Nie zamierzał również nigdy więcej tutaj przychodzić. Walter Forger powinien już na zawsze pozostać jedynie szczątkami w ziemi, nie powracającym koszmarem snem, nie upiorem wyciągającym po niego suche, pomarszczone łapska. Mocne postanowienie poprawy. Więcej grzechów nie pamiętam, ale za wszystkie szczerze żałuję.

Ostatni raz również uchwycił wzrok Yadriela.

To ja poproszę cię o to, żebyś na siebie uważał. Wiem, że przy twojej pracy to za dużo, ale bądź ostrożny — spróbował uśmiechnąć się, ale blady wyraz twarzy pokazywał jak bardzo martwił się o niego. To było dla niego najważniejsze. Nie zadbanie o własny komfort psychiczny przez odcięcie się od Forgerów, nie wypoczynek, żeby chociaż dzisiaj spróbować odespać zmęczenie ostatnimi dniami i ich intensywnością. Bezpieczeństwo Yadriela interesowało go ze wszystkich rzeczy najbardziej i gdyby mógł, powiedziałby mu wszystko. Nie dla ochrony miasteczka, to mogło zostać zrównane z ziemią, razem ze wszystkimi cholernymi niemagicznymi, jego rodziną. Póki Venoir i jego rodzina przeżyliby coś podobnego, nie machnąłby nawet ręką na to.

Skinął na niego głową, prawie tak jakby żegnał się z ledwo poznaną osobą. Nie człowiekiem, który był mu bliższy niż ktokolwiek inny. Nie mógł pożegnać się z nim tak jak należałoby to zrobić.

z tematu obaj
Terence Forger
Wiek : 34
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : eaglecrest, saint fall
Zawód : egzorcysta / pielęgniarz