Witaj,
Mistrz Gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
WSCHODNIA ŚCIANA POŚWIĘCONA LUCYFEROWI
Wszystko na wschodniej ścianie katedry tętni poświęceniem i oddaniem dla Lucyfera. Przechadzając się wzdłuż ściany, odwiedzający zanurzają się w zaskakująco głębokie detale, które ukryte są w każdej rzeźbie. Każda twarz, każde skrzydło, każdy skręcony symbol ma swój ukryty sens. Dzieła zróżnicowane są pod względem stylu, od surowych, prymitywnych form do złożonych, barokowych realizacji, co oznacza, że na każdym kroku można odkrywać coś nowego. Wykonane z marmuru, brązu czy kamienia, rzeźby są prawdziwym testamentem umiejętności rzemieślniczych, które kształtowały je przez wieki.
Można tu spotkać zarówno kapłanów pielęgnujących przestrzeń, jak i oddanych wyznawców Lucyfera. To miejsce często odwiedzane przez zafascynowanych turystów, jak i poważnych krytyków i badaczy.
Mistrz Gry
Wiek :
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru sekty satanistycznej
Lotte Overtone
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t254-charlotte-overtone
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t499-lotte-overtone
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t494-lotte-overtone
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t498-poczta-lotte-overtone
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1390-rachunek-bankowy-lotte-overtone
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t254-charlotte-overtone
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t499-lotte-overtone
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t494-lotte-overtone
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t498-poczta-lotte-overtone
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1390-rachunek-bankowy-lotte-overtone
23 marca 1985 roku


Koniuszki smukłych paluszków pokrywa szczypiący róż, gdy wznosi drobne dłonie do rozchylonych ust muśniętych bladą czerwienią szminki, pozwalając by ciepły oddech ogrzał je chociaż trochę. Tli się w niej zaduma, głębia zamyślenia oraz bezmiar żalu podsycanego przez kompletne rozczarowanie. W przestrzeniach umysłu dziewczęcia wszystko wygląda zupełnie inaczej. Ciszę wnętrza Katedry Piekieł przerywa jedynie miarowy stukot drogocennych, czarnych szpilek i dech wszechświata zamiera w widmowych piersiach, gdy wiotka postać zatrzymuje się przed jednym z posągów. Skąpana w półcieniu, szlachetna ponad miarę a mimo wszystko godna pożałowania, acz nie tego litościwego, a tego podchodzącego pod współczucie, poczucie niesprawiedliwości wobec krzywd zadanych tak nieskazitelnej istocie, która wydawała się nazbyt nierealna w tej scenie. Szarość oczu tchnąca tęsknotą sięga oblicza Piekielnego Ojca, skromnie i z niezaprzeczalnym oddaniem, bo tylko on i Piekielna Matka mogą pojąć cierpienie, którego doświadczyła na przestrzeni ostatnich miesięcy. Och, jakże sam Lucyfer uniósłby swą szlachetną głowę wpatrując się w swe dziecię, z tkliwością, bo wierność młodziutkiej panienki była godna pochwał i admiracji, kiedy tak niemo nawoływała o wsparcie, o wskazanie odpowiedniej ścieżki, którą winna podążyć i sięgnąć nauk, które miała wyciągnąć ze wszystkich jakże tragicznych zdarzeń, jakie ją dotąd spotkały. Niewidzialna widownia załkałaby na podobny widok, nieistniejące ręce przyciskając do równie nieobecnych serc, nazbyt poruszonych, by móc zachować obojętność. Nikt nie mógł, nie przy niej, to było oczywiste. Niestety, chociaż to wszystko miało naturalnie miejsce, tak dramaturgię atmosfery oraz jej klimat rujnował pomruk głosów zebranych we wnętrzu świątyni i odgłosy kroków przemieszczających się prędko. Durni turyści nie potrafili docenić starań syrenki, która prezentowała się iście malowniczo, zwłaszcza gdy złoto włosów kaskadą miękkich pukli skrzyło się w blasku rozpalonych świec. Była więc całkowicie zawiedziona, kiedy zderzyła się z praktycznie zerowym teatralnym gustem, fascynacja fascynacją, ale Lotte miała mieć swój moment. Acz czego mogła oczekiwać po Salem? Zapewne czegoś więcej, aczkolwiek sytuacja z tunelami odbiła się nader negatywnie na emocjach nieszczęsnej syrenki i nie potrafiła za nic wykrzesać z siebie, chociażby odrobiny podziwu wobec wiekowego miasta. Prawie ją spalono! Straciła torebkę! Głupie dusze domagały się pomocy krzywdząc artystkę, uznając, że jest to najrozsądniejsze wyjście. Niedoczekanie. Dlaczego więc tutaj była? Ktoś spostrzegawczy mógłby zapytać, kompletnie nie rozumiejąc powodów drobnej blondyneczki. A przecież drogi głuptasie, najdroższy widzu, odpowiedź była zaskakująco prosta. Panna Charlotte Overtone otóż była głodna, a szczególny apetyt miała na zemstę. Na uwięzionych duchach, na tym, który sprawił, iż przez ponad pół miesiąca drżała niby osika na wietrze, gdy ponadprzeciętnie wyższy mężczyzna, chociażby się doń zbliżył. Trochę go szukała. Och, nie na niebie, acz to obdarzała instynktownym zaniepokojonym spojrzeniem, jakby miast błękitu dostrzec miała rdzawą czerwień. W posągach ich Pana Światłości. Poszukiwała w wyżłobionych rysach podobnej nierealności, piękna, które ledwo potrafiła pojąć, zarysu mięśni, które to niechętnie wryły się w zwoje pamięci, moszcząc się wespół z koszmarami, które Anioł nań zesłał dusząc ją okrutnie. Dotąd swoje rozeznanie ograniczała głównie do ksiąg w bibliotece Abernathych, nawet informacje pozyskane od tego żałosnego Cavanagha były przydatne, ale to wciąż za mało, wciąż za mało. Nie miała cierpliwości do przeglądania egzemplarzy dotyczących religii, czy nie lepiej więc było sięgnąć samego źródła? Acz nie w Saint Fall, z jakiegoś powodu obawiała się zwrócić czyjąkolwiek uwagę rodzimego miasta na swoje niespodziewane zainteresowania. Okazja jednak w końcu nadeszła, szanowny wujaszek Overtone specjalnie wybrał się na spotkanie z jednym prawników (sprawa dotyczyła praw własności jeśli dobrze się orientowała, aczkolwiek nie pociągała tematu, nie dotyczył jej, więc nie zamierzała się wysilać, duh), który najwyraźniej w natłoku spraw związanych z kościołem i bardziej przyziemną stroną prawa mógł wyznaczyć Katedrę Piekieł jako miejsce ich rozmowy (co było strasznie niegrzeczne, kolacja wyglądałaby zdecydowanie przyjemniej w tym przypadku, kiedy to padały tak nudne kwestie. I jeszcze ten ograniczony czas! Czy nie wiedział, że spotykał się z Overtonem? Szczyt bezczelności, miał szczęście, że szanowny wuj posiadał miłą naturę. Lotte nie wybaczyłaby tego nigdy, nazbyt urażona podobnym zachowaniem). Nikt nie spodziewał się towarzystwa artystki, która przez tygodnie otaczana była grubym kokonem opieki, w końcu niemal stracili swoją ukochaną ptaszynę! Jednak słodkie słowa oraz niewinność, jaką się wykazała wespół z chęcią poszerzenia swojej religijnej wiedzy po tak traumatycznych zdarzeniach zmiękczyła wszelki opór. Zdecydowano, że Lotte będzie chroniona przez wujka, na czas jego spotkania zaś bacznym wzrokiem śledził ją szofer Ivan, warujący jak wierny pies w stosownej odległości i nawet koneksje zezwoliły na to, aby przez godzinę udostępniony dla dziewczątka został kleryk gotowy udzielić jej wszelkich — oczywiście stosownych — odpowiedzi. I wszystko było piękne i idealne, nawet obecność innych mącąca obrazek w jej złotej główce nie było aż tak skandaliczne, tylko problem pojawił się jeden. Przedstawiciel kościoła piekieł się spóźniał, a jej czas był pieniądzem. Tatusiowym co prawda, ale mogłaby teraz być w jakimś butiku, pocieszając się z zapamiętaniem. Podziwianie posągów Lucyfera przy wschodniej ścianie w końcu ją znudzi, żaden z rzeźbiarzy nie sięgał perfekcji, jaką odkryła w Anielskiej twarzy. Czy nie oczywiste było, że ich umiłowany Pan był z pewnością o wiele piękniejszy niż to trzymetrowe raistowskie bydle, które usiłowało ją porwać do samego Nieba (Lyrę porwał również, ale dla większej dramaturgii pominęła ten szczególik)? Ugh. Tragedia.
Lotte Overtone
Wiek : 21
Odmienność : Syrena
Miejsce zamieszkania : NORTH HOATLILP
Zawód : Debiutantka w rodzinnym teatrze
Astaroth Cabot
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1280-astaroth-cabot#13184
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1304-astaroth-cabot#13706
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1303-poczta-astarotha-cabot#13705
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1305-rachunek-bankowy-astaroth-cabot#13707
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1280-astaroth-cabot#13184
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1304-astaroth-cabot#13706
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1303-poczta-astarotha-cabot#13705
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1305-rachunek-bankowy-astaroth-cabot#13707
Astaroth Cabot zawsze był mężczyzną aż nazbyt dojrzałym w zasadzie od… Zawsze. W rodzinnym domu nigdy nie zaznał beztroski bądź dzieciństwa, a ojcowski pas trzymał w ryzach wszelkie młodzieńcze wybryki bądź przejawy braku odpowiedzialności. Każda blizna znacząca membranę jego skóry przypominała lekcje, jakich nauczał ojciec. Każda z nich dokładnie zapadła Cabotowi w głowę i za każdą… Był cholernie wdzięczny. Wszak gdyby nie lekcje ojca zapewne jego droga Wybrańca samego Lucyfera zapewne już dawno zboczyłaby w jakąś dziwną stronę, a tak… Kroczył nią pewnie, wlepiając zielone ślepia w swój cel i co rusz słysząc podszepty samego Lucyfera o tym, co dalej powinien czynić. Przygotowywał się do wykonania wszelkich jego zadań, zasiadał w sądowej ławie by, jako jedyny słuszny, wydawać wyroki dotyczące łamania tych z najważniejszych praw - a za te uważał wszelkie zbrodnie przeciwko kościołowi.
Był wyjątkowy i nigdy nie miał co do ów wyjątkowości wątpliwości, umysł wyprany miał do tego stopnia, iż był pewien, że nosi znamię Wybrańca i to jemu sam Lucyfer przekaże te, najważniejsze misje swojego planu. Jego wiara była tak silna i mocna, iż nie zaskoczyła go prośba wuja Ludvica, z jaką zwrócił się doń kilka dni temu. Z jego słów wynikało, iż oto panna Overtone (a ród ten miał pozytywne stosunki z fanatycznymi kapłanami) powinna porozmawiać z kimś wielkiej wiary. Astaroth zaś w swej wspaniałości czytał gdzieś wierszami, wyłapując szczegóły potrzebne do odegrania tej roli.
Och, czyż nie było cudownym grywać w swoją grę mistrza?
Doskonale skrojony garnitur w kolorze intensywnej czerni okrywa jego ciało gdy ten kroczy przez Katedrę Piekieł. Daleko mu do wyobrażenia stereotypowego księdza i doskonale o tym wie, swoja prezencję uznając za zaletę niezmierną, wszystko w niej zaś zdawało się być idealnie zaplanowane. Począwszy od garnitury, przez niemal chłopięcy uśmiech rozciągnięty na wąskich wargach po zielone spojrzenie, bystro i uważnie lustrujące otoczenie… I nią samą.
W zasadzie panna Overtone niczym go nie zaskoczyła - ot była śliczna, jak śliczna była i jej matka, zaś różowe policzki oraz jasne pukle opadające na ramiona przywodziły na myśl lalkę. Bezmyślną, plastikową zabawkę która możnaby sterować w każdy możliwy sposób, a ona i tak uśmiechnęłaby się promiennie jej towarzysza popełniając nadzieją, aby tylko ze słodkich usteczek nie uleciało ani jedno słowo. Był niemal pewien, że podobną zabawkę zlecił kupić kiedyś córkom swojego kuzyna (Lucyferze miej go w opiece i nagródź synem za jego męki) i przez chwilę zastanawiał się, czy aby Overtone nie wykupili kiedyś firmy Mattel, aby sprzedawać małym dziewczynkom kłamstwem pod tytułem możesz być kim tylko zechcesz. Rozbawienie przemyka przez zielone ślepia, szybko jednak zastępuje je ciepła uprzejmość, wyuczona przez laty wzbudzania w ludziach zaufania, gdy jego kroki kierują się już wprost w stronę głupiutkiej laleczki.
- Panienko Overtone.. - Zwraca się do dziewczęcia, aby ukłonić się delikatnie w ramach powitania. Nie za nisko jednak, wszak z ich dwójki to on tutaj był osobą której należał się większy szacunek. Nie był w końcu byle praktykującym klerykiem, nie był również pierwszym, lepszym diakonem z łapanki i panienka powinna cieszyć się niezwykle, iż postanowił znaleźć dla niej chwilę w swoim jakże napiętym grafiku. - Astaroth Cabot, diakon oraz sędzia Kościoła Piekieł. - Przedstawia się uprzejmie, rozciągając na ustach czarujący uśmiech numer jeden, tak na wszelki wypadek gdyż pannan Overtone wygląda na taką, która ogładę odnajduje jedynie w czeluściach wielkich galerii handlowych. Na taką, która potrafi wyliczyć dwadzieścia procent obniżki już nie wygląda, nie jej winą jednak było ich pochodziła z gatunku o wiele niższego niż on sam. Ni esądził, aby zapamiętała jego twarz z jego sporadycznych wizyt w kwaterach jej rodziny. Zaciekawione spojrzenie zielonych oczu przygląda się jej buzi próbując rozgryźć, o co też może chodzić. Do jego uszu dotarłby powiem plotki oraz subtelne instrukcje, na razie nie był jednak przekonany, aby zabaweczka potrafiła zadać choćby jedno, konkretne pytanie o coś, co nie wiąże się z tymi wszystkimi, babskimi bibelotami.
- Ponoć poszukuje panienka odpowiedzi na pytania, zechce mi panienka zdradzić, co też spędza panience sen z powiek? -  Pyta nadal niezwykle uprzejmie, odgrywając swoją rolę perfekcyjnie począwszy od ciepłego tonu kaznodziei na uprzejmej postawie ciała kończąc.
I jedynie gdzieś w środku miał nadzieję, iż ta rozmowa okaże się godna jego jakże cennego czasu.
Astaroth Cabot
Wiek : 35
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Salem
Zawód : Diakon, sędzia Sądu kościelnego