Witaj,
Mistrz Gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
Sala główna galerii
Główna sala galerii sztuki jest majestatycznym miejscem, gdzie wysokie białe sufity tworzą tło dla bogatych dzieł sztuki, które zdobią ściany. Miejsce to jest niemal sakralne, pełne uroku i nieustannej zmiany, ponieważ obrazy, rzeźby i instalacje są często wymieniane, a więc nigdy nie jest to samo miejsce dwa razy. Można tu spotkać szerokie spektrum osób - od wytrawnych koneserów sztuki, przez studentów sztuk pięknych, po przypadkowych turystów, którzy przybyli podziwiać kolekcje L'Orfevre. Przy każdej ze ścian stoi odpowiednia ochrona, gotowa zareagować na najdrobniejsze przewinienie i zagrożenie.
Mistrz Gry
Wiek :
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru sekty satanistycznej
Maurice Overtone
ILUZJI : 7
WARIACYJNA : 7
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 172
CHARYZMA : 14
SPRAWNOŚĆ : 11
WIEDZA : 16
TALENTY : 17
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1300-maurice-overtone#13634
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1333-maurice-overtone#13952
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1332-poczta-maurice-overtone#13950
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f226-chateau-nacre
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1334-rachunek-bankowy-maurice-overtone#13958
ILUZJI : 7
WARIACYJNA : 7
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 172
CHARYZMA : 14
SPRAWNOŚĆ : 11
WIEDZA : 16
TALENTY : 17
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1300-maurice-overtone#13634
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1333-maurice-overtone#13952
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1332-poczta-maurice-overtone#13950
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f226-chateau-nacre
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1334-rachunek-bankowy-maurice-overtone#13958

17/04/1985
Zwiedzanie galerii relaksowało. Oczy odpoczywały po całym dniu pełnym wlepiania wzroku w zapisy nutowe i skrypty. Co prawda umykały im również co ciekawsze szczegóły zawarte na płótnie, ale było to ryzyko, z którym ich właściciel musiał się liczyć. Tak czy inaczej, Maurycemu wystarczało dzisiaj podziwianie ogólnej scenerii i pełnej kompozycji ubranej w złote ramy, aby zaspokoić potrzebę integracji ze sztuką wyższą.  Czas w takich okolicznościach przyrody mijał mu zaskakująco powoli, ale niezwykle inspirująco. Głowa aż parowała mu od pomysłów i rozwiązań, z których mógłby zrobić użytek na rzecz swojej własnej pracy zawodowej, ale im więcej pragnął zapamiętać, by móc z nich skorzystać w przyszłości, tym prędzej znajdywał kolejne ciekawiące go elementy. Przechadzał się już po jednej z ostatnich alejek, jak zwykle czując na sobie czujne spojrzenie ochrony i w tym miejscu ostatecznie postanowił osiąść, aby skorzystać z możliwości zanotowania najlepszych pomysłów. Skorzystał z jednego z niewielu zakątków do odpoczynku, wsuwając się na siedzisko umiejscowione we wnęce w przejściu. Naprzeciwko siebie miał ogromne dzieło zajmujące prawie całą wysokość ściany - dwa tygrysy walczące o posiłek. Ich konfrontacyjne pozy byłyby naprawdę przerażającym widokiem na żywo. Teraz stanowiły jedynie tło do prostego szkicu rysowanego ręką Overtona.
Palce przesuwały się po kartce ostrożnie i powoli. Zawsze o wiele łatwiej było mu nakreślić mapę myśli za pośrednictwem farby, więc przy ołówku musiał dodatkowo się skupić. Pewnie łatwiej byłoby to wszystko po prostu spisać, ale to by było za proste, aby mogło być skuteczne. Do niego od zawsze dosadniej przemawiały wizualne treści.
Jak długo tak siedział? Na pewno zdecydowanie zbyt długo, bo już nawet ochrona znudziła się nieustannym zaglądaniem do wnęki, którą okupował. W pewnym momencie nawet nieuprzejmie wyciągnął się plecami na siedzisku i ze szkicownikiem złożonym na piersi pozwalał wyobraźni płynąć.
Maurice Overtone
Wiek : 29
Odmienność : Syrena
Miejsce zamieszkania : Hellridge, Maywater
Zawód : Malarz, śpiewak operowy
Delilah Verity
ILUZJI : 10
POWSTANIA : 10
SIŁA WOLI : 4
PŻ : 160
CHARYZMA : 18
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 11
TALENTY : 1
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1671-delilah-verity-zd-harris
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1694-delilah-verity
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1695-poczta-delilah-verity#22758
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
BANK : https://www.dieacnocte.com/
ILUZJI : 10
POWSTANIA : 10
SIŁA WOLI : 4
PŻ : 160
CHARYZMA : 18
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 11
TALENTY : 1
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1671-delilah-verity-zd-harris
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1694-delilah-verity
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1695-poczta-delilah-verity#22758
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
BANK : https://www.dieacnocte.com/
Nadejście Delilah zwiastował z daleka stukot jej wysokich obcasów. Gdyby ktoś nadstawił ucha, usłyszałby równo wybijany rytm, niczym uderzenia serca, krok za krokiem, młoda pani Verity przekraczała właśnie próg galerii. Otaczała ją aura chłodu i dostojeństwa, czego uzupełnieniem była szmaragdowa sukienka z nienachalnie odkrytymi plecami i – na pozór niedbale- przerzucona przez ramię biała etola. Wokół siebie roztaczała woń lawendy z nutką wanilii, przyjemnie drażniąc nozdrza każdego, kto zbliżyłby się do niej na odległość metra. Włosy upięła w misterny kok a przy uszach radośnie wisiały długie, srebrne kolczyki, kształtem przypominające sople lodu. Wydawała się niezwykle skupiona a przez twarz niejednokrotnie przebiegał jej ironiczny uśmiech. Tak… W galerii czuła się jak właściwa osoba we właściwym miejscu. Sztuka zawsze była bliska jej sercu, uwielbiała muzykę, teatr, literaturę, ale malarstwo zajmowało szczególne miejsce w jej hierarchii, gdyż przypominało czas, który spędziła w Wiedniu, oglądając wystawy Gustava Klimta. Wtedy pierwszy raz dostrzegła „duszę” w obrazie, patrząc w oczy Adeli Bloch-Bauer – „Złotej Damy”, której historię opowiadał tamtejszy kustosz oprowadzający ją po wystawie poświęconej zmarłemu malarzowi. To były piękne czasy…
Przemierzała galerię, od czasu do czasu zatrzymując się na dłużej przy poszczególnych dziełach. Najczęściej były to portrety, rzadziej akty, ale najwięcej uwagi poświęcała ekspresjonizmowi- jako osoba zawodowo zajmująca się emocjami, chętnie podejmowała wyzwania pod tytułem „co autor miał na myśli?” i przenosiła się w inne miejsce dopiero wtedy, gdy w swoim mniemaniu odpowiedziała na to pytanie. Miała czas i zamierzała w pełni go wykorzystać, niespiesznie przemierzając kolejne alejki galerii. Delilah nie miała w zwyczaju przyglądać się zbyt natarczywie obcym- oczywiście, jeżeli nie byli jej pacjentami. Jednak jeden mężczyzna, którego obserwowała kątem oka, z jakiegoś powodu przyciągał jej uwagę. Nie była to kwestia aparycji- na wdzięki innych była wyjątkowo odporna- a przynajmniej tak jej się wydawało. Chodziło o coś więcej… Jakby skądś go znała, ale za nic w świecie nie była w stanie sobie przypomnieć skąd. Intuicja podpowiadała jej, że jest to ktoś wart uwagi, choćby chwilowej, jak nieodpakowany prezent otrzymany od męża- nie wiadomo, co skrywa w środku i czy wewnątrz nie okaże się rozczarowujący. Musiała to sprawdzić, oczywiście z należytą godnością.
Zatrzymawszy się przy obrazie z tygrysami, nie raczyła zaszczycić tajemniczego jegomościa nawet odrobiną uwagi. Zamiast tego, przechyliła nieco głowę, z zaciekawieniem wpatrując się w twarz walczącego drapieżnika. Z zamyślenia wyrwało ją delikatnie muśnięcie na szyi, jakby ugryzienie komara, przez co odruchowo zbliżyła dłoń do twarzy, po czym usłyszała ciche uderzenie czegoś drobnego o podłogę, tuż przy nogach nieznajomego. Oto jej kolczyk „przypadkowo” wysunął się z jej ucha a przynajmniej wszystko na to wskazywało, gdyż nikt nie widział, jak uprzednio ostrożnie poluzowała zapięcie przy uchu. Z ciężkim westchnięciem schyliła się po zgubę, taksując spojrzeniem Maurica Overtone w drodze powrotnej do pozycji stojącej.
Tak, teraz wszystko było jasne, skąd w jej głowie pojawiło się to osobliwe „deja vu”. Miała przed sobą ulubionego aktora, którego kunszt wielokrotnie podziwiała na deskach teatru. Oprócz tego, mężczyzna ten wydawał jej się interesujący poprzez scenę, którą ujrzała jakiś czas temu, gdy ów artysta wdał się w radosną pogawędkę z jej mężem tuż po spektaklu, a przynajmniej takie odniosła wrażenie. Była wyjątkowo wyczulona na wszelkie „luzy w relacjach” Marcusa, przez co odczekała na stosowną chwilę, aż panowie skończą rozmawiać, nim zajęła miejsce u boku małżonka. Maurycy mógł być nowym źródłem wiedzy o poczynaniach jej drugiej połówki, której prawdę powiedziawszy- nie miała jeszcze okazji dobrze poznać. Kierując się mądrością swojego ojca, jakoby „informacja była władzą”, postanowiła rzucić rękawicę pojedynkową pod nogi aktora.
- Mistrz Overtone… - oznajmiła na jednym wdechu, jakby z lekkim zdziwieniem w głosie. Kącik jej ust nieco się uniósł, jednak oczy pozostawały zimne. Jej spojrzenie przebiegło przez sylwetkę Maurica, a ręka mimowolnie wygładziła brzegi sukienki na widok niestosownej pozycji w jakiej według jej mniemania się znajdował.
Delilah Verity
Wiek : 29
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : NORTH HOATLILP
Zawód : psycholog
Maurice Overtone
ILUZJI : 7
WARIACYJNA : 7
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 172
CHARYZMA : 14
SPRAWNOŚĆ : 11
WIEDZA : 16
TALENTY : 17
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1300-maurice-overtone#13634
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1333-maurice-overtone#13952
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1332-poczta-maurice-overtone#13950
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f226-chateau-nacre
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1334-rachunek-bankowy-maurice-overtone#13958
ILUZJI : 7
WARIACYJNA : 7
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 172
CHARYZMA : 14
SPRAWNOŚĆ : 11
WIEDZA : 16
TALENTY : 17
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1300-maurice-overtone#13634
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1333-maurice-overtone#13952
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1332-poczta-maurice-overtone#13950
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f226-chateau-nacre
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1334-rachunek-bankowy-maurice-overtone#13958
Gdyby tylko mógł sypiać jak normalny człowiek, to jak nic byłby się tutaj zdrzemnął. W galerii było niezwykle cicho i przyjemnie ciemno. Największe reflektory otaczały obrazy, które zgodnie z przewidywaniami przykuwały niepodzielną uwagę amatorów sztuki. Może nawet nikt by nie usłyszał, gdyby raz, czy dwa mu się zachrapało… tylko ta ława tak nieprzyjemnie uwierała w plecy.
Zaplątał się we własnych myślach do tego stopnia, że kompletnie nie zarejestrował szczupłej sylwetki łypiącej okiem na tańczące na płótnie tygrysy. Błękitne spojrzenie pojawiało się i znikało. Dłoń raz szurała rysikiem o papier, a innym razem nieruchomiała. Był skupiony na samym sobie. Dlaczego chciała to przerywać?
Brzęk kolczyka witającego się z posadzką przywrócił go do rzeczywistości tak gwałtownie, że aż drgnął nieznacznie na swoim miejscu. Wśród ciszy i artystycznych marzeń równie dobrze mogłaby wystrzelić do niego z armaty. Efekt jak nic byłby bardzo zbliżony. Dźwignął się ze swojego miejsca bez szczególnego zaproszenia, kiedy tylko na skraju wzroku zakołysała mu się szczupła kobieca sylwetka. Nie słyszał wcześniej jej obcasów, a jednak zwrócił uwagę na stukot kolczyka… osobliwa wybiórczość słuchowa. Nie zdołał pomóc w odnalezieniu zguby. Kryształ lodu znikał już w uścisku szczupłych palców. Jakby na kolejne zawołanie, pozycja siedząca szybko stała się stojącą. Przy damie nie wypadało szorować tyłkiem po ziemi, nawet jeżeli to było jedyne, na co obecnie miał ochotę.
Łagodne, niebieskie oczy przemknęły wzdłuż i wszerz właścicielki szmaragdowej sukienki, kamuflując się jako lekkie zbicie z tropu. Nie wyglądało to niewiarygodnie. Przecież dopiero co najprawdopodobniej przyprawiła go o mini zawał. Nawet nie zauważył, że zacisnął nieco mocniej palce na swoim ołówku, gdy do uszu dotarł mu znany z kręgowych balów głos Delilah.
- Pani Verity - zauważył, ubierając twarz w pozornie swobodny uśmiech. - Jak zawsze piękna, lecz niespodziewanie niezgrabna. - Po tych słowach parsknął cicho. Zmarszczki zbierające się w kącikach jego oczu wskazywały, że autentycznie wydawał się z jakiegoś powodu radosny.
- Czy mogę jakoś z tym pomóc? - Zapytał, swobodnym gestem wolnej dłoni wskazując na trzymany przez nią „rozczłonkowany” kolczyk.
Maurice Overtone
Wiek : 29
Odmienność : Syrena
Miejsce zamieszkania : Hellridge, Maywater
Zawód : Malarz, śpiewak operowy
Delilah Verity
ILUZJI : 10
POWSTANIA : 10
SIŁA WOLI : 4
PŻ : 160
CHARYZMA : 18
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 11
TALENTY : 1
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1671-delilah-verity-zd-harris
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1694-delilah-verity
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1695-poczta-delilah-verity#22758
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
BANK : https://www.dieacnocte.com/
ILUZJI : 10
POWSTANIA : 10
SIŁA WOLI : 4
PŻ : 160
CHARYZMA : 18
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 11
TALENTY : 1
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1671-delilah-verity-zd-harris
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1694-delilah-verity
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1695-poczta-delilah-verity#22758
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
BANK : https://www.dieacnocte.com/
Uśmiech Delilah, który zagościł na jej twarzy, gdy usłyszała „komplement” mistrza Overtone, choć na pozór był sympatyczny, przypominał nieco drapieżnika, który wystawia zęby- w tym wypadku perłowo biały sznur- na widok ofiary. Gry komunikacyjne należały do jej ulubionych, a zasady agresji słownej, podawanej pod płaszczem uprzejmych konwenansów, opanowała już w dzieciństwie. Niemniej jednak ukłoniła się subtelnie, jakby w geście uznania i w zasadzie tak właśnie było, gdyż w jej głowie pojawił się podziw dla rozmówcy, jednak wynikał on z faktu śmiałości podjęcia rękawicy i rzucenia nią w jej twarz. Miała szczerą ochotę udzielić mistrzowi lekcji, jak wręczać piękne kwiaty z niezwykle ostrymi kolcami i wiedziała, że przy najbliższej okazji tak właśnie zrobi. Oczywiście wiązało się to z ryzykiem utraty dalszej możliwości eksploracji przeszłości i samej osoby Maurycego, jednak nie mogła sobie darować tej przyjemności, zwłaszcza, że wyprowadzony przez niego cios był całkiem celny. Z całego zdania w jej głowie pozostało tylko jedno słowo- niezgrabna, które wybrzmiewało głosem Pani Harris, pozostawiając po sobie nieprzyjemne echo zbyt często słyszanej nagany.
- Wybaczcie mistrzu Maurice, nie chciałam wam przerywać, ani w żadnym wypadku was wystraszyć - z premedytacją wybrała oficjalną formę, gdyż tego wymagały dobre maniery. Skoro nigdy nie przeszli na formę „Ty”, nie zamierzała skracać dystansu. Przede wszystkim jako kobiecie- nie wypadało, skoro mężczyzna prowadzi partnerkę w tańcu, ona nie powinna uprzedzać jego kroków. Patrzyła mu głęboko w oczy, typowym dla psychologów- świdrującym spojrzeniem, jakby przez powłoki skórne, docierali w głębię duszy. Dopiero po dłuższej chwili, nie chcąc wzbudzić w rozmówcy zakłopotania, przeniosła wzrok na jego nos, co dalej wskazywało na pełnię skupionej uwagi. W prawej dłoni wciąż trzymała kolczyk i jego misterne zapięcie, które stało się przyczyną dalszej dyskusji.
- Gdybyście byli tacy uprzejmi - odrzekła na propozycję artysty, wręczając mu wyżej wspomniane „narzędzie zbrodni”. Odwróciła się do niego plecami, opuszczając lekko etolę z lewego ramienia, żeby ułatwić Maurycemu dostęp do jej ucha. Skrócenie dystansu fizycznego miało na celu ułatwienie kobiecie riposty, z którą czekała na odpowiedni moment- wszak dopiero bezpośrednie zbliżenie pozwala zrobić nacięcie na skórze i wpuszczenie trucizny do limfy.
Stanęła teraz twarzą w twarz z dwoma tygrysami, których widok z jakiegoś nieznanego powodu dodał jej otuchy. Ta brutalna scena rodzajowa z życia drapieżników wydawała się analogiczna do tej, rozgrywającej się po rzeczywistej stronie płótna. Gdy tylko poczuła na karku jego oddech, a ciepło jego dłoni zbliżało się do jej szyi, pochyliła się znacznie, żeby spojrzeć jednemu z dzikich kotów prosto w oczy, uniemożliwiając tym samym Maurycemu dokończenie czynności.
- Muszę przyznać, że macie niezwykle osobliwy gust mistrzu Overtone. - Zaczęła klasycznie, od wręczenia kwiatów. - Jako mecenas sztuki, jestem rada nad wyraz, że tak nietypowe i w zasadzie ginące już formy jak „prymitywizm” znajdują admiratorów wśród artystycznych elit. Pełno w was niespodzianek, mistrzu Maurice - powiedziała, nie odwróciwszy na moment spojrzenia od obrazu, po czym wróciła niespiesznie do pozycji umożliwiającej rozmówcy zapięcie kolczyka na jej uchu. Wyobraziła sobie scenę, w której Overtone korzystając z okazji- zaciska dłonie na jej szyi. Niemniej jednak nadal wielbiła jego talent i osobowość, poniekąd trochę mu zazdroszcząc- wszak podczas swoich występów, miał władzę nad emocjami tak wielu ludzi i choć nie przyznała tego głośno, na ostatnim spektaklu sama pozwoliła się oczarować jego charyzmie.
Delilah Verity
Wiek : 29
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : NORTH HOATLILP
Zawód : psycholog
Maurice Overtone
ILUZJI : 7
WARIACYJNA : 7
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 172
CHARYZMA : 14
SPRAWNOŚĆ : 11
WIEDZA : 16
TALENTY : 17
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1300-maurice-overtone#13634
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1333-maurice-overtone#13952
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1332-poczta-maurice-overtone#13950
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f226-chateau-nacre
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1334-rachunek-bankowy-maurice-overtone#13958
ILUZJI : 7
WARIACYJNA : 7
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 172
CHARYZMA : 14
SPRAWNOŚĆ : 11
WIEDZA : 16
TALENTY : 17
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1300-maurice-overtone#13634
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1333-maurice-overtone#13952
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1332-poczta-maurice-overtone#13950
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f226-chateau-nacre
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1334-rachunek-bankowy-maurice-overtone#13958
Jej świdrujące spojrzenie było nieco niekomfortowe, tak oceniając z perspektywy obiektu badawczego. Może nawet nie z samego tytułu, że się pojawiło, a raczej dlatego, iż koncentrowało się na nim w tak intensywny sposób z przyczyn absolutnie dla niego niepojętych. Miał coś na twarzy, czy może był dzisiaj jeszcze bardziej dostrzegalnie niewyspany? Nie próbował tego analizować, wszakże jej uwaga mimowolnie i tak sprawiała mu przyjemność, nawet jeżeli pozostawiała w nim zmieszanie. Maurice nie był tą osobą, która uciekałaby się do zawstydzenia pod wpływem intensywnych obserwacji.
Uśmiechnął się swobodnie, ani myśląc o skracaniu dystansu z żoną swojego przyjaciela z lat minionych. Tyle było pożytku z żon, że żadna z nich nie należała do Overtona. Nie były więc jego zmartwieniem i nie musiał martwić się sprawnie operowanym słowem. W sytuacji kryzysowej odejście wcale nie byłoby nietaktem, a w sytuacji tej? No cóż, odrobina kurtuazji nigdy wojny nie wywołała.
Przejął kolczyk z jej dłoni i obrócił go szybko w palcach, aby znaleźć cienką „nóżkę”, jaką należało przełożyć przez ucho. Nachylając się ku niej, natychmiast poczuł zapach jej perfum. Czy wydawało mu się to, czy kiedyś bardzo podobne wyczuł na garniturze Marcusa?
Słuchał tego, co miała do powiedzenia, a chociaż desperacko pragnął zachować profesjonalizm, przydarzyło mu się ciche parsknięcie śmiechem wybijające dłonie z rytmu.
- Miła pani, zwykłem miłować wszelką formę sztuki i wyrazu samego siebie. Polecam taką otwartość każdemu, zdecydowanie dodaje skrzydeł. - Wszystko to mówił z lekkim uśmiechem błąkającym się na wargach. Nie wyglądał jak ktoś, kogo uraziłaby jej jadowita uwaga, ale któż to wie, co kryło się pod tą aktorską maską zawodowca.
- Och, gwarantuję, że nie jest to ostatni raz, kiedy panią zaskoczę. - Obiecywał czy groził? Zważywszy na to, że stosunkowo niedawno zapoznawał się z łóżkowymi umiejętnościami jej męża, odpowiedź sama się nasuwała.
- Proszę bardzo - oznajmił wreszcie, sygnalizując tym samym zakończenie tych skomplikowanych manipulacji przy jej twarzy. Odstępując od niej na bezpieczny krok, przyjrzał się kolczykowi z nieco większej odległości. Jakim cudem mógł tak po prostu jej wypaść? Musiałaby chyba wisieć przez trzy kwadranse głową w dół…
- Wygląda na to, że potrzebują interwencji złotnika - poinformował, wskazując gestem na zdradliwe kolczyki. - Zapięcie wygląda co najmniej przyzwoicie, a jednak wyskakują z uszu. Cóż za złośliwość rzeczy martwych.
Wyglądał, jakby rzeczywiście cierpiał teraz razem z nią przez ten niesforny kolczyk, natomiast w rzeczywistości obserwował uważnie jej ładną buzię.
Maurice Overtone
Wiek : 29
Odmienność : Syrena
Miejsce zamieszkania : Hellridge, Maywater
Zawód : Malarz, śpiewak operowy
Delilah Verity
ILUZJI : 10
POWSTANIA : 10
SIŁA WOLI : 4
PŻ : 160
CHARYZMA : 18
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 11
TALENTY : 1
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1671-delilah-verity-zd-harris
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1694-delilah-verity
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1695-poczta-delilah-verity#22758
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
BANK : https://www.dieacnocte.com/
ILUZJI : 10
POWSTANIA : 10
SIŁA WOLI : 4
PŻ : 160
CHARYZMA : 18
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 11
TALENTY : 1
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1671-delilah-verity-zd-harris
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1694-delilah-verity
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1695-poczta-delilah-verity#22758
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
BANK : https://www.dieacnocte.com/
Im dłużej przeciągał się akt zapięcia kolczyka, tym bardziej nieswojo się czuła. Bliskość Maurycego sprawiała jej jakąś nieokreśloną przyjemność, wszak oto istota- nie, zjawisko, które dotąd podziwiała na scenie z zapartym tchem, jest na wyciągnięcie dłoni. Mogłaby unieść rękę i przeczesać nią brodaty policzek aktora, ale oczywiście tego nie zrobiła. Nie wypadało, a sama poufałość, która miała dać jej przewagę, wydała jej się nagle rozbrajająca. Niemniej jednak, nie zamierzała tracić rezonu, a całą bliżej nieopisaną euforię zrzuciła na karb podziwu dla Mistrza Overtone. Dopilnowała jednak, aby uśmiech na jej twarzy nie przygasł choćby na ułamek sekundy i nawet najdrobniejszy gest nie zdradzał jakichkolwiek odchyleń od normalnego stanu. Jedynie prawa dłoń mimowolnie powędrowała w kierunku koka, poprawiając go delikatnie, jakby sama ingerencja rozmówcy mogłaby zachwiać tak nienaganną konstrukcję.
- Mistrzu Overtone, nie zrozumcie mnie źle, nie chciałam was w żadnym wypadku urazić.
Czyżby?
- Jestem przekonana, że potrafilibyście odróżnić zbuka od jaja Faberge, zwyczajnie mnie zaintrygowaliście. - Uznała, że przepychanki słowne mogłaby prowadzić w nieskończoność, aż ostatecznie przepłoszyła by swoją „ofiarę”, nie wyciągnąwszy nic z tego jakże interesującego spotkania, na aranżację którego poświęciła tyle czasu i energii. Sama nie uznawała jego otwartości na sztukę i gotowa byłaby się z nim nie zgodzić, gdyż graniczyła ona z ignorancją, brakiem umiejętności docenienia prawdziwego dzieła w obliczu morza paździerzy. Niemniej jednak na tę kwestię również machnęła ręką, jeżeli dobrze rozegra to spotkanie, będzie miała jeszcze okazję pokłócić się z Overtonem o sztukę. Należało najpierw poznać granice przeciwnika.
- Trzymam was za słowo, mistrzu- Odrzekła, słysząc „groźbę” z ust mężczyzny.
Gdy tylko skończył wszelkie operacje przy jej uchu, odetchnęła z ulgą, czując, że jego oddech znika z jej karku. Nie, żeby obecność płci przeciwnej tak bardzo ją gorszyła- w żadnym wypadku, po prostu wszelkie uchybienia od normy i naruszenie jej żelaznych granic sprawiały, że wewnątrz odczuwała dyskomfort- nawet jeśli pierwotnie, sama pozwoliła owe granice naruszyć.
Skłoniła lekko głowę z wdzięcznością w kierunku mężczyzny, obdarzając go lekkim drgnięciem lewego kącika ust.
- Dziękuję mistrzu Maurice. Doprawdy, nie wiem, co bym bez was zrobiła.- To mówiąc, sprawdziła ręką czy zapięcie zostało prawidłowo zamontowane. Ich spojrzenia się zderzyły, gdy usłyszała uwagę na temat kolczyków. Oczywiście, była przygotowana- zamierzała zgrabnie ominąć kłopotliwy temat drobnego podstępu, jakiego się podjęła, aby zwrócić jego uwagę.
- Bardzo możliwe. Albo to przeznaczenie, wszak gdyby nie ten niefortunny wypadek, nie miałabym okazji do wymienienia kilku zdań z mistrzem. A tak… Palec Lucyfera- to mówiąc, niby mimowolnie wzruszyła ramionami, nawet na moment nie spuszczając wzroku z twarzy Maurycego.
Delilah Verity
Wiek : 29
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : NORTH HOATLILP
Zawód : psycholog
Maurice Overtone
ILUZJI : 7
WARIACYJNA : 7
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 172
CHARYZMA : 14
SPRAWNOŚĆ : 11
WIEDZA : 16
TALENTY : 17
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1300-maurice-overtone#13634
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1333-maurice-overtone#13952
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1332-poczta-maurice-overtone#13950
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f226-chateau-nacre
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1334-rachunek-bankowy-maurice-overtone#13958
ILUZJI : 7
WARIACYJNA : 7
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 172
CHARYZMA : 14
SPRAWNOŚĆ : 11
WIEDZA : 16
TALENTY : 17
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1300-maurice-overtone#13634
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1333-maurice-overtone#13952
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1332-poczta-maurice-overtone#13950
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f226-chateau-nacre
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1334-rachunek-bankowy-maurice-overtone#13958
Uśmiechnął się uprzejmie, starając się powstrzymać piętrzącą się w nim chęć do przekomarzania się. Przecież nie wypadało.
- Ach, szanowna pani Verity, potrzeba nieco więcej wysiłku, aby mnie urazić. - Odpowiedział, wydając się autentycznie nieporuszonym ani uszczypliwościami, ani wywołaną przez nią bliskością ich skóry. W tym wypadku rzeczywiście zagrała prosto do własnej bramki i gdyby tylko zakładanie kolczyka przerodziło się w dotyk, Maurie mógłby zrobić coś, czego nigdy by sobie nie wybaczył - zwiódłby ją na manowce wyłącznie po to, aby z niej zadrwić.
Nie, nie tego chciałby Marcus… nie tego chciałbyś ty.
Czyżby?
- Ależ śmiało, trzymaj mnie, za cokolwiek sobie życzysz, byle nie za mocno. Cokolwiek to będzie, pewnie kiedyś zrobię z tego użytek. - Odpowiedź brzmiała poważnie, chociaż zdecydowanie daleko jej było do jakiejkolwiek propozycji. Ot zwykłe przekomarzanki, które dla mężczyzny o jego statusie i wieku mogły nie być szczególnie właściwe, ale jakie pasowały do niego jak ulał. Ekscentryzm artystów i ekscentryzm Overtonów wspaniale się uzupełniały.
Wycofanie się z granic jej przestrzeni osobistej było przyjemne również dla niego… a na pewno stanowiło niewypowiedzianą ulgę dla drżącej dłoni, która co prawda już kolczyka nie zapinała, ale jaka i tak lekko drgnęła, nim schowała się za plecami. Zestresowała go i ten jeden, niewielki gest całkowicie zniweczył niepokonane pozory niewzruszenia, jakie starał się stawiać wokół siebie.
Mimo to wciąż prowadził tę samą grę co uprzednio.
- Czy więc wolą twą jest zaakceptować to przeznaczenie i oddać mu się w pełni? - Zapytał i w pełnym dramaturgii geście obrócił się nieznacznie, aby zejść jej z drogi ku ławeczce, na jakiej przed chwilą się wylegiwał. - Czy może jednak spieszno ci, by wypełnić piętrzące się obowiązki?
Dopytywał i zastanawiał się głośno, lecz głównie nad tym, w którym momencie zgubił oficjalną formę, którą to uprzednio się do niej zwracał…
Maurice Overtone
Wiek : 29
Odmienność : Syrena
Miejsce zamieszkania : Hellridge, Maywater
Zawód : Malarz, śpiewak operowy
Delilah Verity
ILUZJI : 10
POWSTANIA : 10
SIŁA WOLI : 4
PŻ : 160
CHARYZMA : 18
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 11
TALENTY : 1
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1671-delilah-verity-zd-harris
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1694-delilah-verity
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1695-poczta-delilah-verity#22758
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
BANK : https://www.dieacnocte.com/
ILUZJI : 10
POWSTANIA : 10
SIŁA WOLI : 4
PŻ : 160
CHARYZMA : 18
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 11
TALENTY : 1
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1671-delilah-verity-zd-harris
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1694-delilah-verity
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1695-poczta-delilah-verity#22758
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
BANK : https://www.dieacnocte.com/
Gdy tylko odzyskała równowagę myśli, a wraz z nią pewność siebie, na twarzy Delilah zagościł uśmiech, jeden z tych bardziej tajemniczych.
Mój drogi Maurycy, gdybym włożyła choć odrobinę wysiłku w próbę urażenia cię, zapewne zacząłbyś tupać nogą jak mały chłopiec i w pośpiechu opuścił galerię, nie chcąc mieć ze mną nic wspólnego, pomyślała, jednak to, co powiedziała, nijak się miało do jej wewnętrznego monologu.
— Bardzo się cieszę, Mistrzu Maurice. Nie darowałabym sobie, gdyby mój ulubiony śpiewak operowy darzył mnie niechęcią. Do kogo miałabym wtedy wzdychać, gdy znów skradniecie moje serce? — Trudno było stwierdzić, czy wypowiedziany komplement nie był podszyty ironią. Niezaprzeczalnie jednak, patrzyła na swojego rozmówcę z niekłamanym zainteresowaniem, a wyrażany przez nią afekt dla jego talentu był bez wątpienia szczery. Przyszedł wreszcie czas, żeby Delilah zadała sobie to najistotniejsze pytanie, na które odpowiedź doskonale znała, ale nie dopuszczała do siebie jej zwerbalizowanej formy. Pojawiło się ono w jej głowie w chwili, gdy luzowała zapięcie kolczyka.
Czego ja właściwie od niego chcę?
Otóż odpowiedź była jasna – Delilah chciała mieć Maurycego w posiadaniu. Nie było w tym nic zdrożnego ani na milimetr zakrawającego o jakiekolwiek potrzeby fizjologiczne. O nie, fascynowało ją coś zupełnie innego – kontrola, jaką ów artysta miał nad emocjami innych, rząd dusz, który dzierżył we własnym gardle, a któremu ona tak chętnie się oddawała. Zwykli ludzie nawiązują przyjaźnie, związki, relacje, ale umówmy się – ona nigdy do takich nie należała. W jej przypadku były to zawsze „zależności”, przysługa za przysługę, wierna zausznica, która wie o tobie więcej, niż byś chciał. Trzymająca twoje życie w garści – pozostawiając cię niepewnym, kiedy zechce ową garść zacisnąć i zetrzeć je w proch. Może nigdy? Jeśli okażesz się wystarczająco użyteczny…
A jeśli nie?
Cała sztuczka polegała na odpowiednim zbliżeniu się do drugiego człowieka, ugłaskaniu i zdobyciu zaufania. Następnie, powolne przejmowanie kolejnych pozycji życia ofiary, przemyślana ofensywa, skutecznie zajmująca coraz szersze pole. Niczym pająk obserwujący muchę, która dostawszy się w sieć, z każdym kolejnym ruchem, coraz ciaśniej owijała się pajęczyną. Ostatecznie ofiara całkowicie uzależniała się od oprawcy, nie potrafiąc wykonać swobodnego kroku bez jego zgody i czerpiąc jedyne światło i radość życia z JEJ obecności.
I dokładnie tego chciała od Maurycego- umieścić go w swojej kolekcji i trzymać w garści. Chociaż jego bliżej niesprecyzowany urok sprawiał, że w jej głowie pojawiały się myśli, iż bardzo nie chciałaby go skrzywdzić, tylko dla własnej fantazji. Rozważała tę kwestię, patrząc na jego szelmowski uśmiech, zarośnięte policzki i radosne spojrzenie.
— Co też wam chodzi po głowie, Mistrzu Maurice? Pomijając subtelny sposób, w jaki awansowałam z Pani Verity na „ty”, chcielibyście, żebym oprócz słowa, potrzymała was za dłoń? — spytała, unosząc nieznacznie lewą brew ku górze. Te prostackie, męskie podteksty, zawsze wywołujące u niej niesmak i zażenowanie, w tym przypadku wprawiały ją w stan rozbawienia. Tak, na tego typu rozrywki pozwalali sobie tylko „chłopcy” należący do Kręgu.
— Wolą mą jest wykorzystać okazję i poznać was… ciebie lepiej, Mistrzu Maurice. — Lubiła tę formę zwracania się do Maurycego. Czuła się trochę jak Małgorzata z powieści Bułhakowa, brakowało jej tylko żółtych kwiatków i pełnego oddania wobec ukochanego.
Co począć? Miała naprawdę paskudny charakter.
Delilah Verity
Wiek : 29
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : NORTH HOATLILP
Zawód : psycholog
Maurice Overtone
ILUZJI : 7
WARIACYJNA : 7
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 172
CHARYZMA : 14
SPRAWNOŚĆ : 11
WIEDZA : 16
TALENTY : 17
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1300-maurice-overtone#13634
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1333-maurice-overtone#13952
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1332-poczta-maurice-overtone#13950
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f226-chateau-nacre
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1334-rachunek-bankowy-maurice-overtone#13958
ILUZJI : 7
WARIACYJNA : 7
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 172
CHARYZMA : 14
SPRAWNOŚĆ : 11
WIEDZA : 16
TALENTY : 17
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1300-maurice-overtone#13634
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1333-maurice-overtone#13952
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1332-poczta-maurice-overtone#13950
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f226-chateau-nacre
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1334-rachunek-bankowy-maurice-overtone#13958
Mało brakowało, a nie zdążyłby ugryźć się w język. Dopiero byłby to precedens, gdyby Overtone nakazał szanownej pani Verity wzdychać w sypialni męża, aniżeli na widowni teatru. Na szczęście śpiewak miał jeszcze odrobinkę samozaparcia w tym, aby nie wywoływać wojny pomiędzy rodami.
Jeszcze nie. Czemu by nie zacząć od małego, słownego starcia?
Tak bardzo ich nienawidził.
Uśmiechnął się szerzej, nie potrafiąc nie doszukiwać się w jej słowach pewnej uszczypliwości. W normalnych warunkach najpewniej z wdzięcznością przyjąłby komplement, ale Marcus nieco za mocno rzutował mu na obraz pani Verity i mimowolnie patrzył na nią jak na przeszkodę.
Na szczęście każdą kłodę padającą pod nogi da się porąbać na kawałki.
- Radujesz me serce, Delilah. Po to jestem i śpiewam, aby wszechobecne westchnienia podkreślały piękno sztuki. Następnym razem koniecznie musisz usiąść w pierwszym rzędzie. Stamtąd najlepiej słychać muzykę zachwytów widowni. - Drwił, przekomarzał się, czy zapraszał? Interpretacja pozostawała dowolna, zwłaszcza w jego przypadku. Maurice rzadko kiedy formułował myśli wprost, gdy prowadził dyskusję tego typu - sztywną i owiniętą w co najmniej tuziny zbędnych uprzejmości.
Jakże wygodniej byłoby po prostu wyrzucić z siebie wszystko, co leżało mu na wątrobie. Tylko wtedy też pewnie niezręcznie byłoby wypowiedzieć słowa: „Wydymałem ci męża, Deli. Wiesz jaki twardy był przy mnie? Wsadził kiedyś w ciebie to cudo?”. Wciąż nie dorobili się potomka i Maurice już od jakiegoś czasu wiedział dlaczego. Czy Delilah też wiedziała? A może Marcus stawał na głowie, żeby - w istocie - stanąć na wysokości zadania? Tylko w czym byłby wtedy problem?
Zawoalowana niechęć była o wiele trudniejsza do odgrywania i absolutnie zbędna. Mimo to nie potrafił odsunąć od siebie podświadomej potrzeby dystansowania się od osoby, która zabierała mu ten kontrowersyjny romans. Szkoda, wówczas wszystkim żyłoby się lepiej. Może powinien zacząć nieco mniej lubić Marcusa…
Postronny obserwator mógłby rzec, że byli siebie warci. W chwili obecnej warci byli tylko dłuższego spojrzenia rzuconego przez pracownika ochrony, który - jak się zdaje - podejrzewał, że para oddająca się dyskusjom na środku korytarza coś knuje. Nic dziwnego, że tak pomyślał, skoro Maurice tkwił w tym samym miejscu już zdecydowanie zbyt długo, aby pozostawało to niezauważalne.
- Moje chęci niewiele mają znaczenia w tej sytuacji. - Odpowiedział, nie pozwalając zbić się z tropu, ani tym bardziej wywołać się do tablicy skróceniem dystansu za pomocą słowa. Igrali tak sobie z kamiennym kręgiem wokół ogniska. Może uda im się do niego nie wpaść.
- Więc śmiało pytaj i słuchaj. Postaram się zaspokoić ciekawość bez zadeptania pierwszego, scenicznego wrażenia, lecz ostrzegam - poza teatrem jestem szalenie nudnym człowiekiem. - Wydawał się szczerze przyjmować jej propozycję poznania, chociaż jego oczy wciąż miały w sobie sporo ostrożności. Rozgrywki polityczne bywały tak zagmatwane... w każdej chwili mogły wyskoczyć na niego spod uprzejmości i elokwencji harrisonówny.
Maurice Overtone
Wiek : 29
Odmienność : Syrena
Miejsce zamieszkania : Hellridge, Maywater
Zawód : Malarz, śpiewak operowy
Delilah Verity
ILUZJI : 10
POWSTANIA : 10
SIŁA WOLI : 4
PŻ : 160
CHARYZMA : 18
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 11
TALENTY : 1
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1671-delilah-verity-zd-harris
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1694-delilah-verity
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1695-poczta-delilah-verity#22758
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
BANK : https://www.dieacnocte.com/
ILUZJI : 10
POWSTANIA : 10
SIŁA WOLI : 4
PŻ : 160
CHARYZMA : 18
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 11
TALENTY : 1
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1671-delilah-verity-zd-harris
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1694-delilah-verity
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1695-poczta-delilah-verity#22758
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
BANK : https://www.dieacnocte.com/
Gdyby tylko wiedziała, jak wiele ją omija przez brak umiejętności czytania w myślach…
Czy byłaby oburzona faktem, że jej mąż wolał towarzystwo Maurycego, niż jej własne? Czy sam fakt zdrady zrobiłby na niej wrażenie? Mogłaby wyjść z płaczem, policzkując artystę… Lub zacząć się śmiać, gratulując Overtonowi dobrego wyboru i gustu. Spytałaby, jak to jest, poprawiać po koleżance? Wreszcie mogłaby poetycko powiedzieć- „Spośród ogrodu rozkoszy mojej sypialni, zadowoliłeś się ledwie poziomkami, nie zwróciwszy uwagi, że kawałek dalej rosną dorodne truskawki.” Jednak wszystko to pozostawało w sferze wyobrażeń, przewidywanych opcji, które mogą się wydarzyć jedynie po oczyszczającym wyznaniu prawdy. Pytanie- czy warto podjąć wyzwanie?
Delilah obserwowała Maurycego z rosnącym zaciekawieniem, a gdy „przyjął” jej komplement, postanowiła pójść o krok dalej. Zajęła miejsce na ławeczce, na której uprzednio jej rozmówca rozsiadał się w samotności. Założyła nogę na nogę i owinęła ciaśniej etolą, kończąc ceremoniał kontrolnym sprawdzeniem włosów i wygładzeniem materiału sukienki. Pozwoliła sobie chwycić notes, spoczywający na miejscu, na którym wolałaby ujrzeć Overtona- w bezpiecznej odległości, po czym (nie spojrzawszy oczywiście do środka) uniosła go, chcąc oddać ów przedmiot w ręce właściciela.
— Nie jestem pewna, czy chciałabym cieszyć zmysły w towarzystwie innych wzdychających kobiet. Loża daje poczucie intymności, sprawiając, że czuję się tą jedyną, dla której śpiewasz — zamyśliła się na chwilę, robiąc efektowną pauzę, po czym dodała — I o ile z Marcusem byłabym w stanie się podzielić, tak obcy element mi nie odpowiada. — ostatnie zdanie podkreślił stanowczy ton i poważny grymas, który dosłownie na chwilę zagościł na jej twarzy.
Nie sposób było stwierdzić, w jakim stopniu była to ironia, a w jakim prawda? Delilah zamierzała obrócić broń Maurycego, przeciwko niemu samemu i stosowała wszelkie figury retoryczne w postaci niedopowiedzeń czy półsłówek, z podobnym zaangażowaniem co Mistrz Overtone. Ta parodia flirtu sprawiała jej niekłamaną przyjemność, choć musiała uważać, żeby nie spłoszyć swojej ofiary.
Uwagę Delilah na chwilę odwrócił strażnik, który w jej mniemaniu nazbyt często obdarzał ich swoim podejrzliwym spojrzeniem. W ramach odwetu zerknęła na niego z ukosa, a jej twarz przybrała ten słynny lodowaty wyraz, który tak często widziała u swojej matki- oto Pani Verity, w całej swojej poważnej okazałości, więc zmykaj cieciu i nie waż się więcej przeszkadzać. Dodatkowo uniosła pytająco brew, czekając, aż ów strażnik faktycznie zniknie z pola widzenia.
Nie umknęło jej uwadze, nagłe wycofanie się Maurycego, na dźwięk jej sugestii o skróceniu dystansu. Zmitygowała się, iż za szybko sobie na to pozwoliła, choć w swojej karierze nie często spotykała mężczyzn, którzy sami tworzyli dystans wobec niej.
Z czego to wynika? Czyżby jakaś niechęć wobec mnie?
Cóż, badanie granic właśnie na tym polegało- ostrożne kroki a czasem nawet jeden do tyłu, żeby w następnej turze móc zrobić skok o kilka pól w przód. Delikatna materia, jaką był mistrz Maurice, wymagała odrobiny finezji i ostrożnych środków. Widać sarkastyczna sugestia dotyku dłoni, tak bardzo intymnego w odbiorze, to zbyt wiele, dla tak wrażliwej persony.
— Pytań jest tak wiele, że nie sądzę, żebym wyrobiła się przed zamknięciem galerii. Jednak zawodowa ciekawość nakazuje mi zapytać o emocje, jakie towarzyszą wam na scenie- szczególnie, gdy jak już ustaliliśmy, słyszycie tęskne westchnienia z pierwszego rzędu. — Ostatnie zdanie dopełniło subtelne uniesienie kącika ust. — I być może z loży. — Dodała po chwili, wraz z uniesieniem drugiego kącika.
Delilah Verity
Wiek : 29
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : NORTH HOATLILP
Zawód : psycholog
Maurice Overtone
ILUZJI : 7
WARIACYJNA : 7
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 172
CHARYZMA : 14
SPRAWNOŚĆ : 11
WIEDZA : 16
TALENTY : 17
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1300-maurice-overtone#13634
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1333-maurice-overtone#13952
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1332-poczta-maurice-overtone#13950
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f226-chateau-nacre
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1334-rachunek-bankowy-maurice-overtone#13958
ILUZJI : 7
WARIACYJNA : 7
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 172
CHARYZMA : 14
SPRAWNOŚĆ : 11
WIEDZA : 16
TALENTY : 17
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1300-maurice-overtone#13634
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1333-maurice-overtone#13952
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1332-poczta-maurice-overtone#13950
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f226-chateau-nacre
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1334-rachunek-bankowy-maurice-overtone#13958
Nieznaczny uśmiech podsumował wypowiedź Delilah. Nie wierzył jej ani przez chwilę, ale doceniał próbę połechtania rozdmuchanego, syreniego ego. Takie kobiety jak ona nie byłyby w stanie podzielić się czymkolwiek nawet z dziecięciem wyplutym z własnych dróg rodnych. Najzabawniejsze w tym wszystkim i tak było to, że do tej pory uważał, iż takim przymiotem odznaczają się raczej Verity, aniżeli Harrisonowie.
Gdy jesteś wśród wron, musisz krakać tak jak one… a może od zawsze taka byłaś, Delilah?
Cmoknął cicho, gdy sztuczna warstwa uśmiechu rozjaśniła jego twarz, a zwłaszcza oczy. Był aktorem. Kimże by był, gdyby nie potrafił zwodzić samym spojrzeniem?
- Taka strata! Więc pozostaje mi chwytać pojedyncze strzępki twych emocji. Będę chciwie spijał rozkosz twych oklasków. - Westchnął niczym człowiek głęboko uciemiężony taką koniecznością. Podążył jednocześnie za jej spojrzeniem, łowiąc uwagą sylwetkę ochrony znikającej za rogiem galerii.
Uważaj, Deli. Zaraz wyjdą z drugiej strony.
I rzeczywiście tak było, ale najpierw łaskawie zaoferowali im dwie minuty prywatności. Dostatecznie wiele, aby poużywać sobie językiem. Zanim jednak do tego doszło, swobodnie przewertował szkicownik, jaki ponownie znalazł się w jego dłoniach. Szczupłe palce gładziły papier z namaszczeniem, uważając, by nie rozetrzeć nadmiaru grafitu na brzegach kolejnych stron.
Wsunął kciuk pomiędzy kartki, najwidoczniej znajdując wreszcie to, czego poszukiwał, a następnie ponownie opuścił cały ciężar spojrzenia na ramiona pięknej żony przyjaciela sprzed lat. Otulanie się materiałem zupełnie jej nie pasowało. O wiele lepiej prezentowała się, gdy jej łabędzia szyja odchylała się wdzięcznie w rytm uderzeń ich serc. Kliknięcie kolczyka nieodłącznie będzie kojarzyło mu się właśnie z tym momentem.
- Westchnienia umykające z loży nierzadko wynikają z innego rodzaju zachwytu. - Sprecyzował z nieco łobuzerskim błyskiem w oku. Och, ktoś taki jak on powinien wiedzieć o tym doskonale. Czyż przecież nie wychował się właśnie na scenie, jak każdy szanujący się Overtone?
- Ekstaza - oznajmił od razu, nawet nie musząc się nad tym zastanawiać. - To tego rodzaju adrenalina, której nie znajdzie się w żadnym innym miejscu. Czujesz na sobie spojrzenia śledzące każdy twój krok, słyszysz brawa i wiesz, że kolejnym razem chcesz prześlizgnąć się głosem jeszcze wyżej i dalej wprost w dziewicze zakątki niezbadanej dotąd, niekomfortowej jeszcze wyższej oktawy.
Mówiąc, nie chował uśmiechu. Rozkoszował się wspomnieniem, pozwalał się rozpracować. Kochał to, co robił, nawet jeżeli śpiew operowy zazwyczaj nie bywał pierwszym wyborem nawet wśród członków jego rodziny. Zdawał się tym nie martwić ani przez chwilę.
- Pytanie za pytanie - wyskoczył nagle, nie chcąc oddać jej wspomnienia własnej ekstazy zupełnie za darmo. - Jakie emocje biorą we władanie specjalistę, który każdego dnia zajmuje się delikatną materią ludzkiej psychiki? Czy odciskają na tobie piętno?
Musiały, nie wierzył, że nie.
W jego dłoniach znikąd pojawiła się broń. Lekko stępiona końcówka ołówka dopadła swej ofiary kilka sekund później. Dwa dzikie zwierza, skopiowane z otaczającej ich rzeczywistości doczekały się szarej dłoni sięgającej do ucha. Pani psycholog i jej sprytne wybiegi na zawsze miały pozostać elementem wspomnienia zamkniętego na pergaminie.
Maurice Overtone
Wiek : 29
Odmienność : Syrena
Miejsce zamieszkania : Hellridge, Maywater
Zawód : Malarz, śpiewak operowy
Delilah Verity
ILUZJI : 10
POWSTANIA : 10
SIŁA WOLI : 4
PŻ : 160
CHARYZMA : 18
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 11
TALENTY : 1
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1671-delilah-verity-zd-harris
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1694-delilah-verity
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1695-poczta-delilah-verity#22758
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
BANK : https://www.dieacnocte.com/
ILUZJI : 10
POWSTANIA : 10
SIŁA WOLI : 4
PŻ : 160
CHARYZMA : 18
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 11
TALENTY : 1
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1671-delilah-verity-zd-harris
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1694-delilah-verity
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1695-poczta-delilah-verity#22758
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
BANK : https://www.dieacnocte.com/
Patrzyła na Maurycego z tym swoim lodowatym uśmieszkiem, na tyle subtelnym, że dla niewprawionego oka, mógłby się wydać nieistniejący. Starania jej towarzysza były doprawdy imponujące, a rozgrywka zwana „przypadkową rozmową”, nabierała coraz ciekawszych kolorów. Delilah odczuwała przemożną chęć kontrolowania jej przebiegu, na każdym polu i pod każdym względem, więc chociaż wyczuwała podstęp, kryjący się za słowami Overtona, nie zamierzała sama rezygnować z dalszej zabawy.
— Ach, Maurycy- od razu widać, że ma się do czynienia z istotą o niebywałej wrażliwości i artystycznej duszy — jej twarz wyrażała szczery zachwyt, choć w głosie niebywale przebrzmiewała nutka ironii. — Jednak czy nie właśnie na tym opiera się cały urok teatru? Spijać strzępki emocji i tworzyć z nich całość, która porusza serca widzów?
Jej wzrok śledził każdy ruch aktora, każdy najdrobniejszy gest smukłych palców, delikatnie gładzących papier niczym kochanek przesuwający dłonią po ciele swojej wybranki… Lub wybranka, choć sama pani Verity dawała głowę za to, iż Maurice znacznie częściej gustuje we wdziękach płci przeciwnej… I niewątpliwie głowę by straciła a kat- w tej roli Marcus, mógł już ostrzyć swój topór. Doprawdy- brak informacji czasem był błogosławieństwem.
Słuchając o przeżyciach, których doświadczał na scenie, Delilah zastanawiała się, czy kiedykolwiek odczuwała coś podobnego w swojej pracy. Z jednej strony podziwiała jego pasję, z drugiej zaś czuła pewną niechęć, dla niezagospodarowanego potencjału, jakim ów młodzieniec władał. Wszak jego sztuka dawała tylko chwilowy efekt, sekundy iluzji prawdziwej władzy, którą z kolei ona dzierżyła nad swoim klientem. Czyż nie stawała się dla przychodzących do niej osób prawdziwym oparciem? Najlepszą przyjaciółką? Źródłem sensu istnienia? Każdy problem i sytuacja były omawiane w jej gabinecie, a kontrola, jaką posiadała nad swoimi ofiarami pozwalała jej na odpowiednie kierowanie ich emocjami. Tak… Samo wywołanie nie oznaczało władzy.
— Moje emocje? Hmm… Wiesz, praca z tak delikatną materią bez wątpienia odciska swoje piętno a sam proces terapeutyczny przypomina balansowanie na ostrzu noża. Jeden nieostrożny ruch…— tu nie dokończyła, gdyż z rozmyślań wyrwała ją kolejna wizyta strażników. Bezwiednie przesunęła palcem po linii żuchwy a gest ten do złudzenia przypominał „podrzynanie gardła”, gdyby tylko przesunęła dłoń nieco niżej. Westchnęła przy tym z dezaprobatą, po czym znów skupiła pełnię swej uwagi na Overtonie.
— Należy pamiętać, że bardzo często klienci mogą okazać się naszym lustrzanym odbiciem, a wtedy, podczas otwierania worka z traumami, może wypaść coś, z czym sami się zmagamy lub zmierzyliśmy się w przeszłości. — Czy mówiła o sobie? Bez wątpienia nie. Wylewność nie była jej mocną stroną, poza tym Delilah nie należała do osób chętnie dzielących się własnymi wspomnieniami.
W swoim mniemaniu uznała, iż rzucenie standardowej formułki, to zbyt mało, żeby jej rozmówca czuł się wystarczająco ukontentowany z odpowiedzi i postanowiła ją rozwinąć o coś bardziej osobistego- nawet jeżeli słowo „osobiste” było w tym przypadku na wyrost. Chcąc dalej eksplorować charakter i wspomnienia swojej ofiary, musiała wykazać minimum otwartości, gdyż w przeciwnym wypadku mogłaby zderzyć się ze ścianą w postaci dalszych półsłówek i niedopowiedzeń. Liczyła, że niebawem będzie miała wszystko podane jak na dłoni.
Już niedługo.
Nachyliła się lekko w kierunku artysty, aby jej kolejna wypowiedź wydała się nieco bardziej intymna.
— A co z tobą, Maurycy? Jakie piętno odcisnęła na tobie scena? Czy te spojrzenia, które tak uwielbiasz, nie stają się czasem ciężarem?
Delilah Verity
Wiek : 29
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : NORTH HOATLILP
Zawód : psycholog
Maurice Overtone
ILUZJI : 7
WARIACYJNA : 7
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 172
CHARYZMA : 14
SPRAWNOŚĆ : 11
WIEDZA : 16
TALENTY : 17
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1300-maurice-overtone#13634
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1333-maurice-overtone#13952
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1332-poczta-maurice-overtone#13950
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f226-chateau-nacre
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1334-rachunek-bankowy-maurice-overtone#13958
ILUZJI : 7
WARIACYJNA : 7
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 172
CHARYZMA : 14
SPRAWNOŚĆ : 11
WIEDZA : 16
TALENTY : 17
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1300-maurice-overtone#13634
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1333-maurice-overtone#13952
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1332-poczta-maurice-overtone#13950
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f226-chateau-nacre
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1334-rachunek-bankowy-maurice-overtone#13958
Krążenie wokół siebie powoli dobiegało końca. Tygrysy łapały głębszy oddech i zajmowały miejsca – każdemu w końcu zdrętwiałaby łapa od prób znalezienia braków w obronie przeciwnika, chociaż nawet do tej pory zdawało im się, że mogliby robić tak bez końca. Nie mogli. Limit interakcji znajdował się dostatecznie blisko, że zaczynał uwierać i wreszcie przeskoczył niewidzialną dotąd ścianę. Łapa łowczyni ześlizgnęła się z niej jak na zjeżdżalni, a swobodne dotąd uśmiechy ofiary nakryły się sztywnością kącików ust.
Nie było mu do śmiechu, nie bawiła go już. Wystarczyło jedno uderzenie serca, aby jej igranie słowem zdołało go rozdrażnić i – na Aradię – czy było coś bardziej typowego, co mogła teraz zrobić syrena od uniesienia się emocjami?
Ale Maurie nie unosił się nimi wprost. Zatrzymał je w sobie i ułożył w swoich oczach, nagle chłodniejszych i zdecydowanie mniej zainteresowanych, niż dotychczas. Miał wrażenie, że będzie musiał obejść się smakiem. Ta wizja w żadnym razie nie trafiała w jego gusta, lecz zdawała się nieunikniona.
- Delilah, Delilah… – zaczął i na kilka oddechów wrócił uśmiech, który mógłby rozpuścić nawet największe bryły lodu zajmujące miejsce serca. – Dziękuję uprzejmie za tę dyskusję, lecz nasza sesja zdecydowanie dobiegła już końca.
Ciemniejące oczy potwierdzały daną deklarację – to był koniec rozmowy.
- Gdy zapragnę poddania się psychoanalizie, to z pewnością znajdę drogę do twojego gabinetu. – Uśmiech przygasał na rzecz rozdrażnienia marszczącego nos. Szkicownik zamknął się po raz kolejny, lecz tym razem wziął za zakładnika również ołówek. Grafit skutecznie zaznaczył właściwą stronę. Wróci do niej, gdy tylko przejdzie mu chęć na wbicie zaostrzonego czubka w miejsce, w którym nakreślił zarys tej zarozumiałej buźki Deli.
- Pozdrów Marcusa – zwrócił się jeszcze ku niej, najprawdopodobniej po to, aby lekko ją poirytować.
Widzisz, nawet będąc tutaj z tobą, myślę o nim.
Potem delikatnie zgiął palce i wyprostował, powtórzył trzykrotnie. Pomachawszy jej na pożegnanie, obrócił się przez ramię i wymijając walczące tygrysy, cmokającą ochronę i ciężką chmurę swoich humorków wypadł na orzeźwiający chłód wiosennego popołudnia obejmujący okoliczne uliczki.
Pierdolcie się, Verity.

| zt
Maurice Overtone
Wiek : 29
Odmienność : Syrena
Miejsce zamieszkania : Hellridge, Maywater
Zawód : Malarz, śpiewak operowy