Winnifred Marwood
ANATOMICZNA : 20
POWSTANIA : 5
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 161
CHARYZMA : 1
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 18
TALENTY : 14
First topic message reminder : OGNISKO Niedaleko stodoły na obszernym podwórku państwa Marwood, znajduje się wielokrotnie używane już ognisko. Świętowane są tu przeróżne, rodzinne okazje, takie jak urodziny czy pomniejsze święta. Letnią porą, gdy młodsi członkowie rodziny mają wolne od szkoły, niemal co wieczór pieczone są tutaj pianki oraz kiełbaski. [ukryjedycje]Dookoła ogniska ustawione są przeróżne pieńki, ławki czy niedopasowane do siebie krzesła, które gwarantują sporo miejsc do siedzenia. W razie potrzeby donoszone są koce czy inne akcesoria ze stodoły, tak, aby nawet całe Wallow pomieścić przy ognisku. Aby dojść z domu do ogniska, należy pokonać grządki pani Marwood (których podeptanie kończy się wygnaniem ze wsi), sznurki na pranie, starą szopę, kurnik oraz kury z nim związane i przede wszystkim — tajemniczą dziurę, która pojawiła się w tym samym okresie, w którym Junior miał fazę na łopaty. W związku z powyższym należy uważać z piciem kompotu, bo wyprawy do toalety są mocno niepraktyczne. |
Wiek : 23
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Little Poppy (tymczasowo)
Zawód : studentka medycyny i magicyny
Stwórca
The member 'Frank Marwood' has done the following action : Rzut kością #1 'k100' : 18 -------------------------------- #2 'k3' : 2 |
Wiek : ∞
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru satanistycznej sekty
Judith Carter
ANATOMICZNA : 1
NATURY : 5
ODPYCHANIA : 30
WARIACYJNA : 1
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 180
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 5
WIEDZA : 13
TALENTY : 24
Prycham krótko. Nie dlatego, że kpię z faktu, iż zaklęcie bardzo nie chce przywitać się z moim pentaklem. Nie mam powodów, aby wyśmiewać Franka i jego umiejętności, sama bym tego nie zrobiła, nie znam się na teorii magii i jakoś nie sądzę, żeby kiedykolwiek było mi to po drodze. Prycham dlatego, że humor Marwooda widocznie jest dziś w formie. — Musisz mi wybaczyć, że Lucyfer mnie nie zrobił chodzącą koniczyną – że czterolistną, każdy umie sobie dopowiedzieć. Już dawno przestałam wierzyć w zwykłe szczęście. Coś było albo winą własnej głupoty, albo planem Lucyfera. Dlaczego takim? Kto wie? I kto śmie kwestionować jego decyzje, będąc trzeźwym na umyśle? — Większą motywację byś miał, gdybyśmy zaczęli pić – oznajmiam, bo to zdecydowanie było bardziej logiczne niż warunki, które on tutaj stawia. Ale nie zamierzam chwytać za butelkę. Chyba że mnie naprawdę zmusi. A za chwilę, słysząc dalszy wywód na temat zaproszonych osób, bardzo testuje moją cierpliwość i chęć zamoczenia mordy w czymś, co mnie porządnie wykrzywi i nie będzie to dźwięk nazwiska Cabot. Chciałabym wywrócić oczami, ale zamiast tego odwracam głowę i spoglądam krótko, ale znacząco na Sebastiana. Jak już ma być, to tak, żebym nie widziała jego gęby. Dobrze, że tym razem nie wzięłam strzelby. Ograniczyłam się do poręcznego pistoletu ukrytego w jednej z kieszeni moich bojówek, bo czułabym się dziwnie, wychodząc do ludzi zupełnie nieuzbrojoną i bezbronną. Powoli przekonuję się dopiero do przebywania w takim stanie z jedną osobą, cała reszta to za dużo. Kolejna próba zatrzaśnięcia czaru spełza za niczym. Lucyfer jest głuchy na prośby i modlitwy. — Daj, spróbuję rzucić ponownie – mówię, już niemal wyrywając swój pentakl z dłoni Marwooda i zakładając go z powrotem na szyję. – Adultus – inkantuję, ale za szybko. Biorę głęboki oddech, potem następny i zamykam oczy. Czar jest trudny, a my go bardzo potrzebujemy. Wiesz o tym, Panie, że go potrzebujemy. Poświęcamy swoje życia dla Ciebie, pomóż nam cząstką mocy Piekieł. — Adultus – inkantuję, nie orientując się, że tyle by wystarczyło. – Adultus – powtarzam po raz trzeci jak mantrę. Adultus #1: 16 + 24 = 40 < 90 | zaklęcie nieudane Adultus #2: 72 + 24 = 96 > 90 | zaklęcie udane Adultus #3: 100 + 24 = 124 > 90 | zaklęcie udane |
Wiek : 48
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Cripple Rock
Zawód : starsza oficer sumiennych w Czarnej Gwardii
Judith, twoja pierwsza próba się nie udała, druga była zwykła. W trzeciej natomiast czułaś, jak twoje usta opuszcza więcej magii. Twoje wargi przyjemnie łaskotały, gdy wypowiadałaś inkantację, a Twój pentakl przepełnił się na moment magią, błyszcząc przy tym w kolorze błękitu. Efekt zniknął po kilku sekundach, natomiast Frank, poczuł, jak spłynęła na niego moc Judith, jak pulsuje ona w jego naczyniach limfatycznych i krwionośnych, jak wibruje ona w jego opuszkach palców. Miał wręcz wrażenie, że odmłodniał o 10 lat i że mógł on teraz przenosić góry. Sebastian nie czuł się inaczej. Ciśnienie jego krwi, pod wpływem mocy Carter, również się zwiększyło, co niewątpliwie go pobudziło do działania. Informacja od MG: Pojedyncza ingerencja MG spowodowana jest wyrzuceniem przez Judith krytycznego sukcesu w rzucie na Adultus. W wyniku tego działania Frank i Sebastian przez 2 tury czują, iż magia jest w nich nadto skupiona. Skutkuje to mechanicznym bonusem na wszystkie rzuty k100 na działania związane z magią (czary, rytuały, rzemiosło) na okres następnych 3 tur w wysokości 2/3 statystyki magii odpychania Judith (16). Po tym czasie Frank i Sebastian mogą uznać, że dane uczucie zniknęło i tracą oni tym samym bonus. MG nie kontynuuje rozgrywki. W razie pytań zapraszam do kontaktu z Blair. |
Wiek : ∞
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru sekty satanistycznej
Frank Marwood
POWSTANIA : 10
WARIACYJNA : 30
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 171
CHARYZMA : 3
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 25
TALENTY : 11
— Jakby tak było, to miałabyś przerąbane u koni. Koniczyna to ich ulubiona trawa — Frank mógłby napisać księgę ojcowskich żartów i nie zawahał się nawet na moment, by użyć właśnie tego w obecności Carter i Verity'ego. Lucyfer stworzył ją dokładnie taką, jaką miała być — oddaną jego wartościom, wierną służbie. W Kowenie Dnia cała trójka nie znajdywała się od wczoraj, doskonale zdawali sobie sprawę z agendy Szatana i co muszą zrobić, by wypełnić jego wolę. Nie chodzi o ego, a prawdziwy cud, który miał zdarzyć się wkrótce na Ziemi. Jeśli do tego byli potrzebni wszyscy razem — niech tak się stanie. — No pewnie, żebyś po trzeciej nieudanej próbie stwierdziła, że zamiast Foetidaaqua mam ci zatrzasnąć Flatulussonus? — był trzeźwy jak świnia, ale humor mu dopisywał. Być może to efekt zmęczenia, może dwóch miesięcy codziennych rozmyślań nad konsekwencjami własnych czynów, może wpisana w krew rezygnacja z człowieczeństwa i możliwości popełniała błędów na rzecz czegoś większego? Może Frank po prostu miał już dość? Może wręcz przeciwnie? Być może czekał na takie dni jak ten dzisiaj i ten, który dopiero nadejdzie, po to, aby móc znowu czuć, że istnieje, że nie zabrakło go w świecie i jego wiedza i doświadczenie rzeczywiście coś znaczą. Chciał osiągnąć sukces nie dla samego faktu wygranej, bo ona nie miała znaczenia. Potrzebował tego, żeby czuć się spełniony, nie tak, jakby ktoś lata temu odebrał mu wszystko. Nie mógł przecież oskarżać Esther, nigdy tego nie robił. Tylko dlaczego w sercu czuł jakby każdego dnia śmierć była wybawieniem? Po nieudanej próbie nie załamał się, chociaż miał ochotę wykrzywić. W zamian za to oddał Judith jej pentakl, zgadzając się kiwnięciem głowy, by ponownie spróbowała wesprzeć go własną magią. Szybkie rzucenie okiem na butelkę zimnego bimbru pomogło. Faktycznie — motywacja jak ta lala. Wtedy zaś stało się coś więcej. Czuł przypływ energii już z drugim jej słowem, lecz to trzecie wywołało w organizmie dziwny skutek. Krew zawrzała, magia przepłynęła przez każdą komórkę ciała, a jej niewidoczny blask jakby ostał się w dłoniach. Przypływ czegoś dobrego, czegoś ważnego. Wyjątkowa sprawa i szczególna ochota, żeby butnie spróbować jeszcze raz. Uśmiechnął się łagodnie i z poważaniem. — Jak to zrobiłaś? — znów odebrał od kobiety pentakl, świadom, że uczucie wkrótce może minąć. Chciał wykorzystać je do końca. Zatrzasnąć sobie przez kobietę czar, który sobie zażyczyła. — Foetidaaqua. zatrzaskuję Foetidaaqua w pentaklu Judith, próg: 60 (magia powstania: 10; Adultus od Judith: 16 [1/3]) #1 - k100 na zatrzaśnięcie Foetidaaqua #2 - k3 na ilość użyć czaru |
Wiek : 55
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Wallow, Hellridge
Zawód : siewca teorii magii
Stwórca
The member 'Frank Marwood' has done the following action : Rzut kością #1 'k100' : 45 -------------------------------- #2 'k3' : 3 |
Wiek : ∞
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru satanistycznej sekty
Frank Marwood
POWSTANIA : 10
WARIACYJNA : 30
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 171
CHARYZMA : 3
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 25
TALENTY : 11
Wyraźnie widział jak magia zawiązała się na pentaklu. Dumny z siebie? Być może. Prawdą było, że tkwiła w tym zasługa Judith, która swoim wyjątkowym szczęściem lub umiejętnością sprowadziła w ręce Franka potrzebną moc, aby tego dokonać. Zatrzaskiwanie czarów nie było najłatwiejszą praktyką magiczną, ale mężczyzna zauważał u siebie coraz większe problemy z powodzeniem. Gdy więc krew w żyłach zaczęła dziwnie szybko płynąć, a serce pulsowało jakby mocniej — nie mógł nie wykorzystać tej okazji. Oddał Judith pentakl, oznajmiając jej: — Udało się. Naprawdę niebywałe, od czasu rzucenia przez ciebie zaklęcia czuję bardzo osobliwą siłę — jakby odmłodniał, stał się szczęśliwszy, czy może — będąc bardziej precyzyjnym — żywszy. — Foetidaaqua zatrzaśnięta. Patrząc na sieć kwantów, powiedziałbym, że wystarczy na dobre trzy razy. Tak samo, jak Sebastian, gdy będziesz musiała jej użyć, skoncentruj się na mocy, która drzemie w pentaklu i zwizualizuj sobie, jak go opuszcza. Może w formie śmierdzącej brei... — znów uśmiechnął się nienachalnie. W końcu ze swojej szyi ściągnął pentakl, nieomal zahaczając o okulary na nosie. Ostatecznie ten wylądował w dłoni, ściśnięty mocno. Był ciepły — czuł to wyraźnie na skórze. Był ciepły, ale nie parzył. Kilka rzuconych zaklęć, kilka nieudanych prób i magia kumulowała się w nim, po to, aby ogrzewać i dawać nadzieję. Być może? Nie zastanawiał się, jak sam powinien się przygotować. Zwykle nosił w tym amulecie proste czary leczące. Świadom był, że na poszukiwania Surtra nie idzie z nimi nikt z ekspertyzą w tej dziedzinie, ale przecież lusterko kieszonkowe spoczywało głęboko w kieszeni. Drugie na stoliku Winnifred. Zastanawiał się krótko, nie chcąc by moc zyskana dzięki Carter tak po prostu minęła, aż w końcu wypowiedział pod nosem słowa: — Lucyferze, daj mi siłę. Spiculospeculum — całą swą jaźń skupił na tym, by czar z dziedziny magii powstania zatrzasnąć w pentaklu. Pozostawało modlić się, że się powiedzie. zatrzaskuję Spiculospeculum we własnym pentaklu, próg: 65 (magia powstania: 10; Adultus od Judith: 16 [2/3]) #1 - k100 na zatrzaśnięcie Spiculospeculum #2 - k3 na ilość użyć czaru |
Wiek : 55
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Wallow, Hellridge
Zawód : siewca teorii magii
Stwórca
The member 'Frank Marwood' has done the following action : Rzut kością #1 'k100' : 93 -------------------------------- #2 'k3' : 1 |
Wiek : ∞
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru satanistycznej sekty
Imani Padmore
ANATOMICZNA : 2
NATURY : 20
POWSTANIA : 7
SIŁA WOLI : 6
PŻ : 162
CHARYZMA : 8
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 13
TALENTY : 10
Przyszła później niż planowała, jednakże wychowywanie dzieci i pomoc na farmie zdecydowanie nie ułatwiały układania sobie życia czy organizowania sobie czasu. A jak bardzo by nie pragnęła służyć Szatanowi, w dalszym ciągu miała swoje zobowiązania wobec rodziny i potomstwa, które ściągnęła na ten świat wierząc, że ich Pan pragnie także jak największej ilości młodych czarowników. Razem z mężem dali mu aż czwórkę, a kto wie czy kiedyś nie zostaną pobłogosławieni piątym dzieckiem? Imani bardzo tego chciała. Musiała w tym wszystkim jednak też pamiętać o potomkach, których już ściągnęła na ten świat. Byłaby wyrodną matką, gdyby skupiona na powoływaniu nowego życia zaniedbała to, które już na tym świecie stawiało swoje pierwsze kroki w wielu kwestiach. Mimo, że zbliżał się ciężki okres, przyszła w dość dobrym nastroju na miejsce. Miała w końcu odwiedzić właściwie sąsiada, przygotować się na wyzwania, a reszta była w rękach ich Pana. Nie mogli zrobić nic więcej, więc czym niby się martwić? A jednak niechciane myśli atakowały ją, sugerując, że w każdej chwili przez jej zaangażowanie Joe może stać się wdowcem, a jej dzieci półsierotami. Albo nawet sierotami, jeśli po jej śmierci ukochany poświęci się bardziej sprawom kowenu. Ale przecież to było koniecznością. Dołączając do Kowenu Dnia, zobowiązywali się do pewnych działań i wyznawania konkretnych wartości. - Wybaczcie spóźnienie. Sprawy na farmie przedłużyły mi się - powiedziała z uśmiechem, ukrywając za nim swoje wątpliwości. Spojrzała po zebranych, wśród których była najmłodsza. - Wy już po? Nie przyszłam za późno? - spytała lekko zmartwiona Franka, nim usłyszała zaprzeczenie i zachętę, by jeszcze na chwilę dać swój pentakl. Oddała go bez wahania, czując się bez niego prawie naga. Choć tak mały, był wręcz jak druga skóra. - Najbardziej by mi zależało na gorgonie. Ale w razie co mogę pomyśleć nad łatwiejszym czarem - zapewniła. |
Wiek : 30
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Wallow
Zawód : gospodyni domowa, pomaga mężowi
Frank Marwood
POWSTANIA : 10
WARIACYJNA : 30
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 171
CHARYZMA : 3
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 25
TALENTY : 11
Z całego tego grona tylko Verity nie mógł pochwalić się dzieckiem tkwiącym u jego lewego boku, ale to właśnie Imani znała gorycz i szczęście płynące z mnogiego potomstwa. Czwórka milusińskich, którą powiła, znała się przecież zwłaszcza z Juniorem. Frank pamiętał historię, jak jego syn w ramach kawału wmówił najstarszej pociesze Padmorów, że jak złapie mlecza do ust i mocno wciągnie powietrze, to naje się magicznego pyłku, który sprawi, że będzie latać. Skończyło się na solidnym kaszlu, dwóch klapsach na tyłek i wyjątkowo ładnych przeprosinach ukoronowanych laurką i propozycją nauki jazdy na rowerze. Frank był od tego daleko, raz dziennie przy kolacji przysłuchując się zmaganiom dnia codziennego Marwoodów, jak gdyby był nieobecny. Zatopiony we własnych rozmyślaniach. Ambitny i głuchy na swoje ambicje. Wizyta Imani, nawet bez Joe, który w ostatnim czasie według świadomości Franka zajęty był gospodarstwem, była rzecz jasna miła. Gospodarz przywitał się z nią uściskiem dłoni, bo chociaż kobieta nie urodziła się w Wallow, tak była sąsiadką. Majętną, ale dalej ludzką sąsiadką. — Tak to jest na wsi — machnął ręką na tłumaczenie, świadom, że co najwyżej zrozumie to Judith. Cripple Rock, chociaż farmą nie było, nie słynęło ze wzmożonego ruchu samochodów, a opieka nad lasem, nawet jeśli wiązała się ze strzeleniem do zwierząt dla zabawy, czego nie pochwalała Esther, też wymagała zanurzenia po kolana w błocie. Na krótki moment zerknął na Sebastiana. On też miał ze sobą nie najłatwiejszy żywot. — Na Gorgonie, no proszę. Spróbujemy — czar, chociaż nie należał do najtrudniejszych, dzisiaj dostatecznie zirytował Franka. Wciąż czuł w sobie moc płynącą z mocy Judith, chociaż miał świadomość, że ta za krótki moment może się skończyć. Bez ociągania odebrał więc od Imani pentakl, aby chwycić go w dłonie i w blasku ognia przyjrzeć się jego konstrukcji. To miało pomóc odpowiednio osadzić w jego wnętrzu zaklęcie. Zatrzaśnięte czary wymagały przecież nie tyle szczęścia ile rozumu. Gdy dojrzał nierówności na metalowej powierzchni, był w stanie dobrze wyobrazić sobie przepływającą przez niego moc, by spróbować: — Lucyferze, wspomóż mnie swą siłą. Ja — twój sługa — błagam. Daj nam moc, byśmy mogli wiernie ci służyć... — wdech. — Gorgona. zatrzaskuję Gorgona w pentaklu Imani, próg: 70 (magia powstania: 10; Adultus od Judith: 16 [3/3]) #1 - k100 na zatrzaśnięcie Gorgona #2 - k3 na ilość użyć czaru |
Wiek : 55
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Wallow, Hellridge
Zawód : siewca teorii magii
Stwórca
The member 'Frank Marwood' has done the following action : Rzut kością #1 'k100' : 58 -------------------------------- #2 'k3' : 2 |
Wiek : ∞
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru satanistycznej sekty
Sebastian Verity
ODPYCHANIA : 25
SIŁA WOLI : 24
PŻ : 192
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 8
TALENTY : 19
Sebastianowi nie umyka uśmieszek Franka i jemu samemu również drgają kąciki ust, gdy tenże dostrzega. Nie ma za złe mężczyźnie tego, że powraca myślami do ich sparingu w podobnych chwilach i na dodatek stroi sobie z Sebastiana żarty. Może dawniej byłoby inaczej, ale w tych czasach własne porażki, szczególnie tak kuriozalne miejscami, potrafią rozbawić również jego. Przegrać z człowiekiem pokroju Franka, nawet w ciele królika, to żaden wstyd. Mimo to, docenia dyskrecję swojego przeciwnika. W każdym razie, wspomniana Gorgona dała wtedy Sebastianowi mocno w kość, wyziębiając organizm sukcesywnie i po cichu. To, co wpierw wydawało się niegroźnym dyskomfortem, z czasem osłabiło go na tyle, że szala zwycięstwa przechyliła się nieodwracalnie na stronę siewcy. Sebastian doskonale o tym pamięta i tym razem, podczas prawdziwej walki, jaka niechybnie ich czeka, zamierza być mądrzejszy. Sebastian odbiera swój pentakl i kiwa w zrozumieniu głową, zawieszając rzemyk z powrotem na szyję. Choć przez cały czas stał w towarzystwie osób, które darzy niespotykanym zaufaniem, to wciąż nie może oprzeć się uczuciu niewymownej ulgi, gdy chłodny metal pentaklu znów opiera się o jego skórę. Przez te kilka minut czuł pustkę, której nie potrafi opisać zasobem słów, jaki do dyspozycji dały mu lata edukacji. — Dziękuję, Frank. Nie zmarnuję twojej pracy — obiecuje i może tylko mieć nadzieję, że nie przyjdzie mu złamać tej obietnicy. W ciszy obserwuje kolejne starania, tym razem związane z zatrzaśnięciem czarów Judith oraz Imani. Po chwilowych perturbacjach również pentakle czarownic zostają wzbogacone o magię Franka. — Skoro formalności mamy za sobą… — Uśmiecha się lekko, niewinnie w stronę Franka, pozostawiając jemu powinność zaproszenia zebranych do wspólnego napitku. Należy im się. Być może to ostatni raz, gdy mogą w tym gronie spokojnie porozmawiać, wypić i zrelaksować się. Choć trochę. |
Wiek : 49
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : North Hoatlilp
Zawód : Starszy Oficer (Protektor), Czarna Gwardia
Imani Padmore
ANATOMICZNA : 2
NATURY : 20
POWSTANIA : 7
SIŁA WOLI : 6
PŻ : 162
CHARYZMA : 8
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 13
TALENTY : 10
Wkrótce czar został zatrzaśnięty, a Imani odebrała swój pentakl zdziwiona, jak taka mała rzecz robi dużą różnicę w jej bezpieczeństwie. Na co dzień nie zwracała na niego uwagi, wiszącego przy jej skórze, gdy jednak oddała go w inne ręce od razu odczuła jego brak. To było zaskakujące, a zarazem pouczające. Przypomniało jej, jak bardzo jej bezpieczeństwo zależy od tego małego, zaklętego drobiazgu. - Dziękuję ci bardzo. I pamiętaj, że gdybyś też czegoś potrzebował to mieszkam w zasadzie tuż obok - podziękowała, nakładając na siebie znowu pentakl. Nie wiedziała, do czego panowie piją, ale w sumie w tym towarzystwie była najmłodsza, co wydawało się jej dość zaskakujące. Pomyślałby kto, że to właśnie młodzi rwą się do walki jeśli już. A nie ludzie mający około pięćdziesięciu lat, matka z dziećmi, a z tego co wiedziała też diakon, którego akurat dziś nie było. I dla niej fakt, że dwoje z tych pięćdziesięciolatków to byli Gwardziści zasadniczo mało zmieniał. Jacyś młodsi z nich powinni być zaangażowani. Może powinni poszukać wśród młodzieży osób podatnych na zrozumienie prawdziwej woli Lucyfera? Padmore uśmiechnęła się słysząc sugestię Sebastiana i pokręciła głową z udawaną naganą. - Muszę wrócić do domu trzeźwa. Mi lejcie tylko ociupinkę - stwierdziła wesoło. W tym momencie jednak bardziej nią kierowała potrzeba kontroli sytuacji wokół niej. Im bliżej było tego dnia, tym bardziej niespokojna się stawała, wypatrując wokół siebie zagrożeń. A wiedziała, że alkohol wyłączy jej ostrożność. Jakoś to ją przerażało. - Może jednak trzeba zadzwonić po Joego - stwierdziła po chwili. |
Wiek : 30
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Wallow
Zawód : gospodyni domowa, pomaga mężowi
Judith Carter
ANATOMICZNA : 1
NATURY : 5
ODPYCHANIA : 30
WARIACYJNA : 1
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 180
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 5
WIEDZA : 13
TALENTY : 24
Sama czuję, jak magia przepływa niezwykle silnie przez moje palce. Już drugie słowo było udane, ale trzecia inkantacja… Głośna prośba musiała dotrzeć do samego Lucyfera na piekielnym tronie. Chciałabym powiedzieć Frankowi jak to zrobiłam, ale żebym ja to jeszcze wiedziała. — No… rzuciłam zaklęcie. – Proste. Recytacja krótkiej inkantacji i widocznie przypływ szczęścia albo uśmiech losu, spojrzenie Lucyfera, mogę to opisywać naprawdę na wiele sposobów. Co ciekawe jednak, Marwood dość szybko mi wytłumaczył, co jednocześnie mnie zdziwiło i rozbawiło. Ciekawe. Poczuł się młody i zdrów jak ryba. Jaka jest między nami różnica wieku, siedem lat? No faktycznie, taka ze mnie młódka, że aż starych gwardzistów na złą ścieżkę zwodzę. — Ciesz się chwilą – rzucam, klepiąc go po ramieniu ze śmiechem, gdy zabieram pentakl i pozwalam mu cieszyć się młodością po raz drugi. A że wykorzystuje ją na zamykanie czarów w pentaklach, no cóż. Co kto lubi. Zakładam swój na szyję i odchodzę kawałek, aż i Imani otrzyma swój zamknięty czar. Ten poszedł bez najmniejszych problemów, proszę, ile może zwojować poczucie drugiej młodości. Klaszczę w dłonie i zacieram ręce. — To gdzie masz ten bimber? – rzucam chyba tylko taktownie, żeby nie rzucać się na butelkę jak dzika świnia. I tylko kontrolnie patrzę na Padmore, gdy pierdzieli jakieś tutaj herezje. – Co Ty tu pierdolisz, pijesz z nami normalnie. A jak Joe ma jakiś problem, to sobie z nim pogadamy. Jeszcze czego! Przyszła się napić i pić nie będzie. Śmieszne. Wracam spojrzeniem do Franka, zajmując sobie wygodne miejsce. — A coś na przegryzienie, żeby nas nie poskładało od razu, też mamy? Babka mawiała, że oprócz jedzenia trzeba jeszcze się poruszać, ale taka ze mnie tancerka jak z Sebastiana wokalistka. W gruncie rzeczy nie wiem, czy Sebastian umie śpiewać, może potrafi? Po pijaku jeszcze się dowiem, i że z niego artysta, i że ze mnie tancereczka. Dobrze, że nikt nie wziął aparatu. |
Wiek : 48
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Cripple Rock
Zawód : starsza oficer sumiennych w Czarnej Gwardii
Frank Marwood
POWSTANIA : 10
WARIACYJNA : 30
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 171
CHARYZMA : 3
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 25
TALENTY : 11
— Nie ma za co! — odpowiedział radośnie, uśmiechając się pod wąsem, gdy pentakl Imani nabrał mocy. Magia powstania jako dziedzina niepodległa, jako utrapienie i wciąż zapominany temat. Rytuały dalej stanowiły przed nim tajemnice, zatrzaskiwanie czarów było niczym hobbystyczne zajęcie, nawet jeśli miał pełną wiedzę na temat tego jak, tak nie zawsze potrafił jak przekłuć w tak. Kilka nieudanych prób i każdy pentakl w tym towarzystwie nosił znamię Lucyfera, niemal bliźniacze do tego, które było głęboko wypalone w ich ciałach. Zbliżał się dzień sądu ostatecznego. Nawet jeśli każdy ze zgromadzonych uparcie wierzył, że miną lata, tak nieprzyjemna gorzka ślina przypominała, że mogą to być dni. Godziny? Co, gdyby teraz na Wallow spadła kometa? Otrząsnął się z tej myśli, słysząc pytanie Judith: — Czym chata bogata... — jak rasowy gospodarz wsadził obie dłonie do skrzynki pod drewnianym stolikiem, który przeżył tam zimę, lato i zimę — ...tym rada — odkręcił pierwszą butelkę, dodając potem: — Rocznik 1983, trzykrotnie pędzony, nuta kukurydzy będzie wyczuwalna na finiszu. Cztery szklane kubki podwędzone z kuchni wyglądały niczym wieżyczki na zabawkowym forcie. Każdy z nich sekundy później był do połowy zalany bimbrem, oprócz tego należącego do panny Padmore. Tam Frank wlał równą wysokość palca mniej i nim nastały pytania odpowiedział: — Przecież jest ociupinka! Kobiety jako pierwsze ściskały w dłoniach szklanki, przed ostatnią wręczył Sebastianowi, a ostatnią samemu sobie, siadając na nisko osadzonej drewnianej ławeczce. Ta przechylała się nieco w lewo, ale nic z tego nie stanowiło problemu. Wystarczyło pić na prawą nóżkę. — To co? Nie wypada pić, żebyśmy przeżyli, więc wypijmy, żeby przeżyć bez szwanku — powiedział, wnosząc w górę bursztynowy trunek, lecz odczekał kulturalne kilkanaście sekund, na wypadek, gdyby któreś z nich zechciało dodać swoje trzy centy do prowizorycznego toastu. Ogień strzelił radośnie w górę i nic nie zapowiadało zagłady. z tematu Frank[ukryjedycje] Ostatnio zmieniony przez Frank Marwood dnia Sro Mar 20 2024, 04:45, w całości zmieniany 1 raz |
Wiek : 55
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Wallow, Hellridge
Zawód : siewca teorii magii
Sebastian Verity
ODPYCHANIA : 25
SIŁA WOLI : 24
PŻ : 192
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 8
TALENTY : 19
Imani próbuje się migać od picia, Judith oczywiście ją opierdala, a Frank czyni honory gospodarza i interpretuje „ociupinkę”, jak przystało na starego konia z Wallow. — Ej, całkiem nieźle śpiewam — rzuca w stronę Judith niby to oburzony, choć ani nie jest oburzony, ani jego wokal w żadnym wypadku nie powala na kolana. Ale co sobie pogada, to pogada. I tak nikt nigdy tego nie sprawdzi. Nie wypada pić za przeżycie. Czy rzeczywiście? Wszyscy tutaj muszą zdawać sobie sprawę z tego, że lada chwila mogą zmierzyć się ze śmiercią. Mogą modlić się do Pana, ale nigdy nie wyjdą ze świątyni pewni, że ich prośby pokrywają się z planem i potrzebami Lucyfera. Wszyscy chcą przeżyć, jednak czy nie lepiej zginąć, jeśli ich śmierć w jakiś pokręcony sposób miałaby przysłużyć się Panu? Sebastian jeszcze tak niedawno nie zawahałby się zupełnie – zginąłby za Lucyfera z uśmiechem na ustach, pewien, że tak miało być, że taka jest jego wola i że służy to większej sprawie. Umarłby szczęśliwy, spełniony, a smutek, że nie doświadczy tego, co przyniesie apokalipsa, że nie ujrzy otwarcia bram piekła na własne oczy, znalazłby się gdzieś głęboko na dalszym planie. Ale teraz? Teraz, patrząc śmierci w oczy, myślałby o Judith. Myślałby o Lyrze. I umarłby z ciążącym mu pytaniem: dlaczego? Dlaczego Lucyfer pobłogosławił go namiastką rodziny, którą lata temu poświęcił, aby służyć mu w pełni swego oddania, po to tylko, by sprowadzić go do siebie, nim będzie w stanie oswoić się z tą nową rzeczywistością? Pokazać im obu, że są dla niego ważne. Śmierć długo była mu zupełnie obojętna. Teraz jej nie chce. A niechęć ta napędza obawę, lęk. O siebie i o nie. Nigdy dotąd nie prowadził poważnej walki z podobnymi wątpliwościami w głowie. Czy sobie poradzi? — Za triumf Lucyfera — dokłada swoje pięć groszy do toastu. Jeśli nawet nie przeżyją bez szwanku lub nie przeżyją w ogóle, zostaje im to, co najważniejsze – wypełnienie woli Lucyfera i przybliżenie go do ziszczenia planu zbawiennego dla wszystkich ludzi chodzących po Ziemi. |
Wiek : 49
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : North Hoatlilp
Zawód : Starszy Oficer (Protektor), Czarna Gwardia