02 lutego 1985Najpiękniejsza Theo,,
magiczna skrzynka jeszcze nigdy mnie nie zawiodła, aczkolwiek pokładam ogromne nadzieje, że mój list dotrze do Ciebie idealnie na czas Twoich urodzin. Dwadzieścia sześć to bardzo imponująca liczba (wiem, bo sama przez nią przechodziłam), ale wiesz, co jest bardziej imponujące? Ty!
(Tak, wiem, to było bardzo gładkie przejście, nie ma za co.)
Miałam bardzo ambitny plan prezentu dla Ciebie. Obejmował wyjazd do Bostonu, zaprowadzenie Cię do każdego sklepu muzycznego tam i powiedzenie "wybieraj, ja stawiam". Niestety, rzeczywistość jest taka, że jedyne, co jestem w stanie Ci postawić, to wyszczerbioną szklankę przed twarzą, gdy będę pytać, czy chcesz dolewki wina. Mogę za to obdarować Cię nieco inaczej w tym szczególnym dniu.
Wszystko zaczęło się od tego, że zobaczyłam ten piękny twór w lokalnym sklepie z różnościami. Od razu pomyślałam o Tobie, gdyż a) jest uroczy, b) jest duchem (i to takim, który nikogo nie opęta), c) spełnia funkcję praktyczną w połączeniu z resztą prezentu.
Jeszcze raz — wszystkiego, ale to
wszystkiego najlepszego. Pamiętaj — elektryka prąd nie tyka, a medium...
(Sama się domyślasz.)
Twoja,LyraPS: Załączam do prezentu kadzidło. Myślę, że jego właściwości Ci się spodobają — polecam odpalić, gdy czujesz, że możesz mieć problem ze snem.