Mglista Ścieżka W głębszych częściach rezerwatu znajduje się stara ścieżka, która jakimś cudem jeszcze nie zarosła, mimo że od dziesięcioleci jest na dobrej drodze do takiego stanu. Fakt ten jest zastanawiający, ponieważ od dawien dawna nie widziano nikogo, kto zdecydowałby się pójść w jej głąb. Mówi się, że prowadzi do terenów tak dzikich, że nawet doświadczony opiekun rezerwatu, miałby trudność w przetrwaniu tam dnia. W marcu 1985 roku, zawisła nad nią tajemnicza mgła, która utrzymuje się nieprzerwanie. Nie było jeszcze śmiałków, gotowych w nią wejść. |
Wiek : ∞
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru sekty satanistycznej
Judith Carter
ANATOMICZNA : 1
NATURY : 5
ODPYCHANIA : 30
WARIACYJNA : 1
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 180
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 5
WIEDZA : 13
TALENTY : 24
kontynuacja wątku z lokacji Billy Goat Droga z Billy Goat do mojego domu nie była daleka. Jestem niepocieszona, że musimy wieźć ze sobą Cabota. Chciałabym jeszcze chwilę spędzić sam na sam z Sebastianem, nim rzucimy się w wyścig i wir walki. Nie mam takiego luksusu, aż zajeżdżamy pod siedzibę całej rodziny Carter. Wtedy mam w sumie szansę go wyciągnąć z samochodu. — Chodź, pomożesz mi wrzucić rzeczy do bagażnika. Ty tu możesz zaczekać, nie zajmie to długo – rzucam przez ramię do Cabota, niech sobie siedzi z psem i nie wpada na durne pomysły. Wtedy wychodzę z samochodu i z ulgą dostrzegam, że Cabot nie idzie za nami. Mogłabym ciągnąć losy, czy nie będzie mu się chciało czy po prostu pójdzie, żeby mnie powkurwiać. Widać powaga sytuacji udziela się nawet jemu. — Przebiorę się krótko i zaczniemy się pakować – rzucam, przeskakując już stopnie, żeby dostać się na piętro, do mojego pokoju. Nie mam nic przeciwko, jeśli wchodzi za mną. Ja szybko wyciągam z szafy bojówki moro, do czego dołączam czarną bluzkę i wciągam je raz-dwa na siebie. Potem zbieram glany, na których wiązaniu schodzi mi chwila. — Wciąż mam wrażenie, że mamy wszystkie za mało. – Chciałabym się przygotować lepiej do tego wszystkiego. Wiem, że zrobiłam wszystko, co mogłam, ale to wciąż wydaje się za mało. Musimy tylko ufać, że Lucyfer będzie nas miał w opiece. Potem przechodzę kilkakrotnie przez pomieszczenie, zbierając niezbędne przedmioty. Wchodzę do łazienki, zabieram po krótkim wahaniu kilka przedmiotów i szybko wiążę włosy, wpinając w nie kilka wsuwek, w sumie tylko po to, że mogą nam się przydać w przyszłości. Potem wychodzę, żeby kontynuować: — Część rzeczy mam w garażu na dole, tam zejdziemy na chwilę – rzucam, gdy już wszystko jest w miarę pozbierane. Obracam się jeszcze, by upewnić się, że na pewno wszystko ze sobą wzięłam. Ostatecznie przewieszam strzelbę przez ramię i wypuszczam krótko powietrze. Wszystko. Spoglądam na Sebastiana. Nie widzę po nim nic, ale ja się boję w chuj. Po mnie podobno też tego nie widać. Podchodzę do niego krótko, żeby go objąć w pół i szukam w nim otuchy, dotykając skronią jego skroni. Na moment zamykam oczy. Jest mi lepiej, gdy mam go przy sobie. — Jutro znów wstanie słońce, a my będziemy mogli obejrzeć jego wschód. – Bardziej pocieszam się sama, ale chcę w to wierzyć. Chcę wierzyć, że wrócimy z tego cali i żywi. Podnoszę głowę, żeby dotknąć krótko jego policzka i złożyć na ustach jeszcze jeden pocałunek. Nie mamy czasu na więcej prywatności. — Idziemy. Schodzimy do garażu razem, gdzie znajdujemy linę i latarki, a ja biorę dodatkowo jeszcze amunicję, upewniając się, że na pewno mam tę od Marwooda. Może być niezbędna w całej eskapadzie. Mając wszystko, cofamy się do samochodu, żeby powrzucać do bagażnika wszystkie moje mniej poręczne rzeczy. Potem wsiadamy do samochodu i ruszamy na miejsce, przedzierając się z dość ładnej drogi do dróżki porośniętej chaszczami, aż ostatecznie droga samochodem nie jest możliwa kompletnie. — Tutaj zostawimy samochody – stwierdzam oczywistość, a potem parkujemy. Wysiadam, żeby wyciągnąć z bagażnika to, co tylko mogę. Nie wszystko mi się mieści, ale na szczęście widzę, jak dołącza do nas Marwood i Padmore. Marwood nie wygląda na obładowanego. – Marwood, weźmiesz mi te dwie rzeczy? – pytam, wciskając mu już zakupione na targu przez Sebastiana przedmioty, figurkę i magiczną kroplę. – Dzięki. Potem odchodzę na bok, żeby rozejrzeć się po otoczeniu. Okolica spowita jest dziwną mgłą. Sądząc, że wchodzimy na tereny, w których uwięziony jest Surtr, magia jest wynikiem jakiejś czynności magicznej. Sprawdzimy to, za moment. Odwracam się do reszty grupy. — Pamiętajmy, aby trzymać się razem. Każdy pilnuje każdego i rozgląda się dokoła, dzięki temu mamy większe szanse. Pomagamy też innym, jeśli przyjdzie taka konieczność. – Wymownie patrzę na Cabota, bo z nich wszystkich jemu ufam najmniej. – Miesiąc temu spotkałam Byala Faradyne’a na leśnej pielgrzymce. Opowiadał mi, że wpadł do tych tuneli, gdy spadł na ziemię Eros. Nie wiem, czy powiedział mi wszystko, ale spotkał się tam ze zjawiskiem dość dziwnym, które nazwałabym zakrzywieniem czasoprzestrzennym – spoglądam teraz na Marwooda, bo nie wiem, czy to, co mówię, ma sens i jest dobrze nazwane. – Znaleźli tam zwłoki w oryginalnym stroju z XIX wieku zachowane w stanie idealnym, bez żadnego stopnia rozkładu. Co to znaczy dla nas w praktyce? Nie mam pojęcia. Jestem bardzo pomocna w tym momencie. Ale ostatecznie, nim rozłożę mapę i zajmę się podróżą w nieznane, wyciągam dłonie, żeby spróbować wybadać, czy mgła, którą widzimy, powstała wskutek magiczny czy też kompletnie naturalnie. — Quidhic. Opis Judith: włosy związane gumką w koński ogon, na szyi zawieszony pentakl i łańcuszek, czarna bluzka z długimi rękawami, czarna dżinsowa kurtka, bojówki moro ze skórzanym paskiem z dwiema kaburami i torbą na udo, latarka dopięta do paska, czarne glany, na ramieniu materiałowa czarna torba i strzelba Przekazuję Frankowi dwa przedmioty z ekwipunku. Rzut #1: Quidhic | próg: 60 | bonus: +24 |
Wiek : 48
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Cripple Rock
Zawód : starsza oficer sumiennych w Czarnej Gwardii
Stwórca
The member 'Judith Carter' has done the following action : Rzut kością 'k100' : 27 |
Wiek : ∞
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru satanistycznej sekty
Sebastian Verity
ODPYCHANIA : 25
SIŁA WOLI : 24
PŻ : 192
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 8
TALENTY : 19
Kontynuacja posta z lokalizacji Billy Goat Przygląda się jej milcząco, gdy zmienia ubranie, podziwia ją ostatni raz dzisiejszego dnia w tej formie. Nie wiedzą, jak będą wyglądać jutro. Czy będą wyglądać. Czy coś z nich zostanie. Nie przybija go ta myśl, pogodził się z nią. To wszystko dla Ojca i jego wola jest słuszna. Nie chce myśleć o tym, jak poradzi sobie, jeśli zabraknie Judith, ale wie z pewnością, że choćby miało pęknąć mu serce, nie będzie czuć wyrzutu, nie będzie czuć złości. Wszystko, o czym postanowi Lucyfer, jest dobre, a oni z radością staną u jego boku w Piekle, by obserwować, jak inni otwierają jego bramy. Judith ma wrażenie, że jest wszystkiego za mało. To dlatego, że brakuje im czasu. Na taki dzień powinni szykować się latami, rozwijać swoje mocne strony, zdobywać ekwipunek, poszerzać wiedzę. Oni mieli dwa miesiące, a przy tym wciąż musieli toczyć swoje własne życia. W tym pośpiechu zatrzymują się tylko na chwilę. Chwilę, w której Judith obejmuje Sebastiana, a on odpowiada tym samym i pierwszy raz od wielu godzin na jego twarz wstępuje cień delikatności i uśmiechu, gdy są tak blisko. Jakby porozumiewali się w myślach. Odwzajemnia pocałunek, czerpiąc z niego tyle, ile tylko można. Być może to ich ostatni. Jutro z pewnością wstanie słońce. A oni z pewnością obejrzą jego wschód. Wystarczy dotrwać do świtu. Chwile czułości mijają, a oni wracają gładko do żołnierskich nawyków i jadą już prosto do miejsca destynacji, przynajmniej dotąd, dokąd daje radę auto. Później nie mają wyjścia jak tylko je zostawić i dalej iść pieszo. Sebastian upewnia się, że wszystkie przedmioty są na swoim miejscu, pistolet pewnie siedzi w kaburze, a każdy z trzech sztyletów jest w odpowiedniej kieszonce. Bierze plecak i zamyka ich niewielką grupę, trzymając się delikatnie z tyłu, by mieć dobry widok na otoczenie, ustawienie grupy, a przede wszystkim chronić ją przed czymkolwiek, co mogłoby ich zaskoczyć od tyłu. Pierwszą przeszkodą jest mgła o nieznanym pochodzeniu. Tak jak Judith zasugerowała zaklęciem, również Sebastian uważa, że wpierw należy upewnić się czy mają do czynienia z magią. Dlatego po nieudanej próbie Carter, sam skupia moc w pentaklu i wpatrując się przede wszystkim w mlecznobiałą mgłę, ponawia jej próbę: — Quidhic. Ekwipunek zostanie przesłany w wiadomości prywatnej. Ubiór: Wszystkie ciuchy czarne. Bojówki z czterema kieszeniami z przodu i dwiema z tyłu. Gruby pasek u spodni, zawieszone pięć kabur: jedna większa na pistolet, trzy wąskie pod sztylety, jedna niewielka na dodatkowy magazynek, wkasany w spodnie lekki pół-golf z oddychającego materiału, na to polar z kieszeniami, w tym jedną ukrytą wewnętrzną. Wiązane, wysokie buty (do połowy łydki) z grubymi, antypoślizgowymi podeszwami, plecak. Rzut #1: Quidhic | próg: 60 | bonus: +25 |
Wiek : 49
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : North Hoatlilp
Zawód : Starszy Oficer (Protektor), Czarna Gwardia
Stwórca
The member 'Sebastian Verity' has done the following action : Rzut kością 'k100' : 76 |
Wiek : ∞
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru satanistycznej sekty
Judith, Twoje zaklęcie spełzło na niczym. Żadna magia nie uformowała się wraz z wypowiedzianą przez Ciebie inkantacją, a ty sama nie widziałaś nic szczególnego. Sebastianie, u Ciebie było inaczej. Krótko po Twoich słowach, tylko Ty mogłeś zauważyć, jak mgła zaczyna się mienić na złote i fioletowy iskierki, które jak kaskada spadały powoli z nieba, a następnie moment po dotknięciu leśnego runa, znikały mimowolnie. Wraz z każdym takim świetlikiem, który nagle zdematerializował się przed Twoimi oczami, pojawiał się nowy, snując się zaraz ku dołowi. Jednak to nie wszystko. W dosyć dalekiej oddali mogłeś zobaczyć skupienie jakiegoś światła. Mogłeś stwierdzić jedynie, że takich skupień na pewno jest nie mniej niż jedno, ale nie więcej niż cztery. Z takiej odległości nie mogłeś określić ich kształtu i rzeczywistych rozmiarów. Punkty te mogły być statyczne, ale nie musiały - trudno ci przez mieniące się światła zauważyć ich możliwy ruch i więcej szczegółów. Mimo że zaklęcie się udało, nie dostałeś przez nie żadnych informacji czy też mgła powstała poprzez rytuał, czy może była spowodowana czymś innym, co było faktem niecodziennym. Czemu tak było? Po prostu tego nie wiesz, ponieważ nie posiadasz wystarczającej wiedzy teoretycznej na temat tego zaklęcia. Twój czar wkrótce przestał działać, a Twoja wizja wróciła do normalności. Adnotacja MG: Jest to post uzupełniający na prośbę graczy. Sebastianie, informacji którychś się dowiedziałeś, poprzez zbadanie wzrokiem mgły, spowodowane są rzutem, który wykonałem za Ciebie. Iskierek nie mogłeś złapać, jeśli chciałeś, ponieważ ruch powietrza, który powstawał, gdy wprawiałeś dłonie w akcje, skutecznie je od Ciebie odpychał. Pierwsza tura trwa dalej i termin odpisu przez resztę uczestników to: czwartek 23.11.2023 18:00 |
Wiek : ∞
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru sekty satanistycznej
Sebastian Verity
ODPYCHANIA : 25
SIŁA WOLI : 24
PŻ : 192
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 8
TALENTY : 19
Pentakl natychmiast odpowiada tchnieniem magii, a mlecznobiała mgła zmienia się nagle w zlepek pięknych, kolorowych iskier. Sebastian nie ma pojęcia, co to oznacza. Zwykle, gdy używał czaru, ślady magii objawiały się charakterystyczną łuną – być może każda z poświat w pewien sposób się od siebie różniła, ale jeśli tak, to Verity nie potrafił tego rozróżnić. W tym przypadku magia wygląda jak posypany z nieba brokat. Utrzymuje się w powietrzu, lecz natychmiast po zetknięciu z ziemią cały spektakl się kończy. Mruży lekko oczy, gdy wytężając wzrok poza feerię światełek, zauważa gdzieś w dużej oddali inne skupiska światła. Kilka, niewiele, ale nie jest w stanie odróżnić, ile dokładnie. W każdym razie coś tam jest. Stara się dostrzec jak najwięcej, póki czar działa. Dopiero gdy efekt opada, a otoczenie wraca do normy, patrzy po pozostałych, a swoje spojrzenie zatrzymuje na Franku. — Mgła jest magiczna. Mieni się kolorowymi iskrami, były złoto-fioletowe. Wygląda to jakby ktoś sypał brokatem z nieba, ale znikają w zetknięciu z podłożem. Poza tym widziałem więcej skupisk światła w oddali, nie więcej jak cztery, ale nie byłem w stanie odróżnić, ile dokładnie. Nie mam pojęcia czy to czar, czy rytuał. Możemy spróbować przełamać to w ciemno — zastanawia się na głos, znów wracając spojrzeniem do mgły. Powinni się pośpieszyć, ale pośpiech nigdy nie jest dobrym doradcą, a nie mogą ot tak sobie bez żadnego przygotowania i wiedzy wejść w to mleko, szczególnie teraz, gdy wiedzą, że z całą pewnością jest to efekt czaru bądź rytuału. Muszą wpierw zadbać o swoje bezpieczeństwo – zdjąć efekt magii, którą przesiąknięta jest mgła, albo w jakiś sposób się zabezpieczyć przed potencjalnymi konsekwencjami. — Lepiej nie wchodzić w to, póki jest szansa, że uda nam się zniwelować zagrożenie. — Tyle wie na pewno. |
Wiek : 49
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : North Hoatlilp
Zawód : Starszy Oficer (Protektor), Czarna Gwardia
Frank Marwood
POWSTANIA : 10
WARIACYJNA : 30
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 171
CHARYZMA : 3
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 25
TALENTY : 11
Drzwi samochodu zamknął bez trzasku, pomagając pani Padmore wyjść, jeśli tylko takiej pomocy potrzebowała. Przez krótki moment patrzył jeszcze na kosz piknikowy kobiety, ale ostatecznie odpuścił sobie, gdy oddalona mgła i towarzysze, z którymi mieli się tu spotkać, znaleźli się w zasięgu wzroku. Kurę trzymał pod pachą. Gdyby zostawił Xandera w aucie, tak ten zasrałby całe siedzenie, a pranie tego... Jeśli wypuści go w lesie — kura przeżyje najdłużej 3 minuty. — Imani, znajdziesz miejsce w koszyku dla Xandera? — przekazał kobiecie kurę, sądząc, że problem jest rozwiązany. — O ile nie będzie ci przeszkadzać... Esther się nimi opiekuje, ja się nie znam — powiedział, wzruszając jeszcze ramionami. Naprawdę niewiele wiedział o kurach. Miały pióra i znosiły jajka. Frank lubił jajka. Gdy niepotrzebne przywitania nie wybrzmiewały i ruszyli dalej, zapomniał i o jajkach i o kurze. Pamiętał o Esther, pamiętał ścisk w żołądku, jaki czuł przy każdym położeniu stopy na mokrym leśnym gruncie, ale uczucie mijało. Skupiony na misji wiedział, że tego dnia liczy się nie on, a Lucyfer. Mieli do wykonania zadanie i ani minuty do stracenia. Idąc nieco bardziej z tyłu, ale przed Sebastianem, usłyszał czar rzucany przez Judith, następnie przez Verity'ego. Wysłuchał więc wszystkiego, co mężczyzna miał do powiedzenia. — Złoto-fioletowe iskry — powtórzył, drapiąc się po brodzie. — Te skupiska światła mogą być zabezpieczeniem wejścia do podziemi. Ale jakim? Fiolet to podstawowa barwa fotonów magii wariacyjnej, ale złoto? Nie korzystamy ze złotych świec... Poczekajcie, dajcie mi się zastanowić — wypuścił powietrze, każdy zmysł koncentrując na danych przekazanych przez gwardzistę oraz swojej wiedzy w zakresie teorii magii. Usiłował zorientować się, czy w czelusciach pamięci jawi się podpowiedź sugerująca, że mają do czynienia z rytuałem albo czarem albo czymkolwiek innnym. Starał się znaleźć odpowiedź na pytanie — czym są iskry, czemu mienią się kolorami fioletowymi i złotymi? Skąd biorą się tam rozmyte punkty? Przeszukiwał we własnym mózgu zapamiętane treści ksiąg i lat doświadczeń. Każdy naukowiec zadałby teraz pytanie „czym jest ta mgła?”. test wiedzy na teorię magii? Poproszę o posta uzupełniającego przekazuję Imani kurę z mojego ekwipunku (za chwilkę wyślę na pw ekwipunek) |
Wiek : 55
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Wallow, Hellridge
Zawód : siewca teorii magii
Stwórca
The member 'Frank Marwood' has done the following action : Rzut kością 'k100' : 49 |
Wiek : ∞
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru satanistycznej sekty
Franku, miałeś pewność, że mgła była magiczna, ale czemu czar Sebastiana nie dał mu żadnych informacji na temat jej genezy? To było niecodzienne zjawisko, ale właśnie... przypomniałeś sobie, jak Gorsou mówił o tym, że Freyr może być teraz potężniejszy, niż w inne pory roku. Magiczne zabezpieczenie mogło przekraczać wasze możliwości, ale z pewnością trudno było Ci to połączyć z dotychczasowo uzyskaną wiedzą, którą posiadłeś przez te wszystkie lata. W przeczytanych przez Ciebie podręcznikach nie było przecież nic o mocy, jaką posiadają Upadli Aniołowie i ich praktykach magicznych. Mogłeś więc tylko domyślać się, że mgła spowodowana jest przez coś jeszcze przez was niezbadanego, ale wciąż działania Sebastiana były żywym dowodem na to, że reaguje ona na magię odpychania. Było to z pewnością warte do zapamiętania. Adnotacja MG: Jest to post uzupełniający na prośbę graczy. Pierwsza tura trwa dalej i termin odpisu przez resztę uczestników to: czwartek 23.11.2023 18:00 |
Wiek : ∞
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru sekty satanistycznej
Judith Carter
ANATOMICZNA : 1
NATURY : 5
ODPYCHANIA : 30
WARIACYJNA : 1
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 180
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 5
WIEDZA : 13
TALENTY : 24
Nic. Dosłownie nic. Nic się nie stało, nic nie wydarzyło, nic nie zobaczyłam. Zaciskam krótko wargi w irytacji, zastanawiając się, czy Lucyfer wysłuchał mojej modlitwy, czy też z góry założył dla mnie najmniej optymistyczny plan. Tylko czekać, aż… Nieważne. Spoglądam za siebie w momencie, w którym słyszę za plecami gdakanie. Patrzę na Marwooda, patrzę na Padmore wciskającą kurę do koszyka. Patrzę na Verity’ego, który zaczął mówić, co zobaczył – on przynajmniej mógł dostrzec, że mgła w istocie jest magiczna. Widział feerię barw i nie wiedział, jak ją zinterpretować. Być może żadne z nas nie widziało. Kiedy oni zajmowali się uprzejmą wymianą zdań, ja, stojąc wciąż na brzegu grupy, rozłożyłam przed sobą mapę, śledząc krótko wzrokiem, gdzie powinnam nas przeprawić. Czy wejście do tej mgły to dobry pomysł? Zbyt wiele znałam możliwości z samej magii odpychania, co może nam się przydarzyć. Utracimy wzrok? A może postradamy zmysły? Jak mamy walczyć z czymś, co nas przerasta i czego nie znamy? Wzdycham krótko i rozglądam się po okolicy, szukając jakiegokolwiek tropu. Z nadzieją, że dostrzegę jakikolwiek ślad, który zdradzałby mi położenie Frejra. Być może krążył gdzieś po okolicy, pilnując, aby Surtr naprawdę mu nie uciekł. Akcja #2: tropienie | bonusy: +20 (II poziom) i +23 (statystyka talentów) |
Wiek : 48
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Cripple Rock
Zawód : starsza oficer sumiennych w Czarnej Gwardii
Stwórca
The member 'Judith Carter' has done the following action : Rzut kością 'k100' : 19 |
Wiek : ∞
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru satanistycznej sekty
Frank Marwood
POWSTANIA : 10
WARIACYJNA : 30
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 171
CHARYZMA : 3
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 25
TALENTY : 11
Nie zastanawiał się długo, bo nie było na to czasu. — Takie iskierki nie pojawiają się w zwykłej mgle, jest magiczna, ale to już chyba wiemy — powiedział po krótkim zastanowieniu. Ameryki tym nie odkrywał. — Nie wiem, jak działa magia Frejra, ale Gorsou wspominał, że teraz może być jeszcze potężniejszy przez wzgląd na wiosnę? Może to ma jakiś związek z temperaturą? — już chciał opowiadać teorie naukowe na ten temat, ale powstrzymał się, wiedząc, że grupie przydadzą się wnioski, a nie panele dyskusyjne. — Ta mgła została przez niego stworzona, mam 96% pewności. Nie wiemy jaką mocą dysponują Upadłe Anioły, ale ta — brodą wskazał na połać mgły — reaguje na magię odpychania. Może to rytuał? Można spróbować go przełamać... — wspomniał, patrząc już prosto na Gwardzista musiał zdecydować co zrobić, a Frank zdawał sobie sprawę, że jego pomoc nie była tak ogromna, jak by tego chciał. Sam zamierzał zająć się tymi punktami, o których wspominał Sebastian, a których on nie dostrzegał. Czyżby...? Mieli przecież znaleźć jeszcze jedno wejście. — Viam Revelare — rzucił czar. Viam Revelare (magia powstania: 10) |
Wiek : 55
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Wallow, Hellridge
Zawód : siewca teorii magii
Stwórca
The member 'Frank Marwood' has done the following action : Rzut kością 'k100' : 41 |
Wiek : ∞
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru satanistycznej sekty
Sebastian Verity
ODPYCHANIA : 25
SIŁA WOLI : 24
PŻ : 192
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 8
TALENTY : 19
Widzi, że Judith zaczyna rozglądać się ze skupieniem po okolicy i ma nadzieję, że uda jej się złapać jakikolwiek trop pomimo tej mgły. Jako myśliwy ma zapewne doświadczenie w tropieniu przy złych warunkach atmosferycznych, nawet jeśli bierzemy pod uwagę magiczną mgłę. Sebastian też działał w przeróżnych sytuacjach, jednak zwykle tropił ludzi. Teraz tropią anioła. Cóż, trzeba być otwartym na nowe doświadczenia, czyż nie? Wysłuchuje Franka i kiwa krótko głową. Nie dowiedzieli się wiele, ale zyskali potwierdzenie, że próba złamania możliwego rytuału może nie być tylko stratą sił. Nie będzie to łatwe, gdy nie wiedzą z jaką mocą się mierzą, ale warto spróbować. — Spróbuję przełamać rytuał, o ile to właśnie z tym mamy do czynienia. Jak skończę, możecie puścić kurę — brzmi absurdalnie, ale może nie być absurdalne. Lepiej przetestować działanie mgły na drobiu (skąd on się tu wziął swoją drogą?) niż na własnych ciałach. Sebastian wysuwa się na przód, by znaleźć się blisko mgły, ale wciąż w na tyle bezpiecznej odległości, by ta go nie dosięgła. Skupia swój wzrok na białawej materii, przypomina sobie jej magiczne kolory, wizualizuje sobie deszcz iskier, a przede wszystkim moment, w którym te znikają. W jego głowie nie materializują się na nowo, ustępując pod wolą Sebastiana. Wyobraża sobie, jak mgła rozstępuje się, aż znika całkowicie pochłonięta przez ściółkę leśną tak, jak uprzednio drobne wiązki magii. Lucyferze, Najwyższy, ukaż nam drogę, pozwól dojść do celu, dopomóż w pokonania plugastwa, które spowiło ten teren, jego modlitwy pojawiają się tak naturalnie, jak oddech, gdy z coraz większą motywacją, z silnym skupieniem widzi oczyma wyobraźni, jak powietrze się oczyszcza, a droga klaruje. Rzucam na przełamanie rytuału: bonus magii odpychania +25 |
Wiek : 49
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : North Hoatlilp
Zawód : Starszy Oficer (Protektor), Czarna Gwardia