Witaj,
Mistrz Gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
First topic message reminder :

BOCZNE ALEJE
Tuż na granicy Deadberry znajdują się Boczne Aleje, przez wielu nazywane ziemią niczyją. Przylegają bezpośrednio do barier wyznaczających granicę pomiędzy magiczną i niemagiczną częścią Deadberry; być może dlatego nikt nie poświęcał im szczególnej uwagi, co sprawiło, że nie grzeszą urodą. Boczne Aleje to miejsce zamieszkania biedniejszej części magicznej społeczności - uliczki są tu zdecydowanie mniej zadbane, kamienice niższe i nie tak reprezentacyjne jak te, które odnaleźć można przy Głównej Ulicy. Również prowadzone tutaj biznesy nie są tak lukratywne, przyciągając wyłącznie specyficzny rodzaj klienteli.

Rytuały w lokacji: rytuał skonfudowanego, rytuał wykluczenia (moc: 127)

[ukryjedycje]

Ostatnio zmieniony przez Mistrz Gry dnia Pon Paź 02 2023, 22:57, w całości zmieniany 2 razy
Mistrz Gry
Wiek :
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru sekty satanistycznej
Ethan Carter
ODPYCHANIA : 20
SIŁA WOLI : 15
PŻ : 195
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 15
WIEDZA : 9
TALENTY : 15
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t651-ethan-carter
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1064-ethan-carter
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1595-ethan-carter#19521
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t926-poczta-ethana-cartera?highlight=poczta
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f160-ashes-of-rose
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1065-rachunek-bakowy-ethana-cartera#9132
ODPYCHANIA : 20
SIŁA WOLI : 15
PŻ : 195
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 15
WIEDZA : 9
TALENTY : 15
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t651-ethan-carter
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1064-ethan-carter
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1595-ethan-carter#19521
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t926-poczta-ethana-cartera?highlight=poczta
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f160-ashes-of-rose
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1065-rachunek-bakowy-ethana-cartera#9132
- Przepraszam… - Kobiecy głos rozległ się blisko niego, zmuszając Cartera do odwrócenia się w kierunku, z którego dobiegał. Stała przed nim kobieta na oko starsza od niego, o czym miały świadczyć zmarszczki na jej twarzy i obsypane pasmami siwizny włosy, które praktycznie przysłaniały, gdzieniegdzie jeszcze czarne włosy. Te wysypywały się kosmykami spod koka, co w połączeniu z nieznacznie przygarbioną posturą i determinacją w oczach, dawało wrażenie kobiety, która przeszła już wiele i widziała równie dużo. Jej fartuszek wyglądał na nieco pobrudzony od kurzu, który jeszcze gdzieś osadzał się na ubraniach, niesiony prawdopodobnie delikatnymi powiewami wiatru. Mężczyzna wyprostował się i spojrzał na swoją rozmówczynię, znacznie nad nią górując, jednak to nie wydawało jej się płoszyć. Być może osoba Cartera nie budziła w niej takiej grozy, jak to, co wcześniej przeżyła. Wiedział, że prawdopodobnie oczekiwała od niego czegoś, w innym wypadku dlaczego miałaby go zaczepić? Naprawdę nie potrzebował teraz dodatkowej pracy, jednak nie przerywał kobiecie, gdy ta zaczęła mówić.
- Nie mogę otworzyć szafy, prawdopodobnie zatrzasnął się zamek. Mamy tam czystą pościel, potrzebuję jej. Czy mógłby mi Pan pomóc? - Coś w jej głosie sugerowało mu,że jeśli się nie zgodzi, będzie stała przy nim dopóki nie osiągnie swojego celu. Rozejrzał się dookoła, zastanawiając się, czy nie mogła poprosić kogoś innego? Wypuścił powoli powietrze z ust, starając się ukryć swoją irytację, bo przecież miał odprawić rytuał, a tu znów coś mu przeszkadza.
- Która? - Zapytał sucho, zapewne znów narażając się na przypięcie łatki gbura. Nie miał nic przeciwko, to nie była pierwsza, którą dostał. Kobieta jednak uśmiechnęła się i poprowadziła go w stronę wejścia do przytułku, więc odruchowo przesunął spojrzeniem po pomieszczeniu, napotykając wzrokiem Noxa. Musiał przyznać, że poniekąd podziwiał jego zaangażowanie w pomoc innym ludziom. On sam był nauczony radzenia sobie samemu w każdej sytuacji, być może dlatego nie potrafił być tak empatyczny, jak jego kochanek. Gdy kobieta pokazała mu szafę, przyjrzał się przedmiotowi, który zdawał się już mieć swoje lata. Mahoniowe drewno zdawało się być miejscami obdrapane, wyblakłe. Ciężko było mu jednak stwierdzić, czy ktoś przyniósł ten mebel do przytułku, czy już tutaj stał. Nie zamierzał się nad tym rozwodzić tylko zrobić swoje i zająć się rytuałem.
- Aperite - Wyszeptał, koncentrując się na zaklęciu, jednak nic się nie wydarzyło. Miał wrażenie, że myśli nagle stały się bardziej chaotyczne, lekki ucisk w skroni spowodował dyskomfort, aż miał ochotę potrzeć ją, by choć trochę sobie ulżyć. Wcześniejsze użycie magii niewerbalnej musiało nieco nadszarpnąć jego siłami.
- Będę potrzebował Pani spinki. - Spojrzał się na kobietę, która dość niepewnie wysunęła jedną wąską wsuwkę ze swojej spiętych w kok włosów i podała Ethanowi. Będąc dzieckiem czasem wykradał się z zamkniętego pokoju, gdy musiał odbywać w nim karę. Nie zawsze magia działała, zwłaszcza gdy dopiero jej się uczył, więc musiał mieć inne sposoby na otwieranie zamków. Po kilku ruchach, udało mu się otworzyć zamek.



Aperite - nieudany
Aperite - nieudany
Ethan Carter
Wiek : 43
Odmienność : Słuchacz
Miejsce zamieszkania : Cripple Rock
Zawód : Łowca/ Właściciel strzelnicy
Oscar Nox
ANATOMICZNA : 28
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 164
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 2
WIEDZA : 18
TALENTY : 7
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t540-oscar-nox?nid=3#3014
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t577-oscar-nox
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t578-oscar-nox#3146
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t575-poczta-oscara-nox-a
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f120-mieszkanie-i-gabinet-oscara-noxa
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1063-rachunek-bankowy-oscar-nox#9123
ANATOMICZNA : 28
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 164
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 2
WIEDZA : 18
TALENTY : 7
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t540-oscar-nox?nid=3#3014
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t577-oscar-nox
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t578-oscar-nox#3146
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t575-poczta-oscara-nox-a
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f120-mieszkanie-i-gabinet-oscara-noxa
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1063-rachunek-bankowy-oscar-nox#9123
Uśmiechnął się delikatnie do Ethana w chwili, w której opuścił wzrok i skierował swoje spojrzenie na chłopca. Delikatnie palcami przechylił jego głowę by przyjrzeć się lepiej zadrapaniom i zaczerwieniom. Już po chwili wyciągał z apteczki jodynę.
Uwaga, będzie szczypało… Na trzy… 1…- Nie wypowiadając kolejnych słów przyłożył gazę przeciągnięta brunatnym płynem do twarzy z dziecka, które odsunęło głowę wybuchając donośniejszym płaczem.
Już… już… Zapewnił łagodnym głosem, przymykając jedną powiekę, gdy ryk malucha był tak potężny, że mógłby skruszyć szkło. A teraz wibrował w jego bębenkach uszu niemal sprawiając ból.
Trzeba było się słuchać! Warknęła kobieta z irytacją co można było poznać po jej zaciśniętych zębach, przez które sączyły się słowa.
Musiała być zmęczona, albo jej cierpliwość tego dnia uległa całkowitemu wyczerpaniu. Co zdarza się każdemu i potęguje jedynie poczucie osamotnienia oraz złości.
Lekarz pozbierał po sobie pozostałości opakowań po zużytym jałowym opatrunku, zamknął też apteczkę, którą wrzucił do plecaka.
Spojrzał na kobietę i uniósł się z przykucu, w którym do tej pory tkwił. Kolana zatrzeszczały gdy tylko się wyprostował. Przypominając mu o tym, że powinien więcej czasu spędzać na aktywności fizycznej zamiast na przesiadywaniu w salach chorych.
Nawet kręgosłup ostatnio odmawiał posłuszeństwa, ale to zwalał na karb spania w izolatkach.
Może po prostu szukał na wszystko racjonalnego wyjaśnienia by brać odpowiedzialność za zaniedbanie samego siebie.
Może Pani się spodziewać zasinienia w okolicy oka, łuk brwiowy napuchnie a gdy opuchlizna będzie się zmniejszała pojawią się wybroczony. Może to pani minimalizować przykładając synowi coś chłodnego do twarzy, mrożonki, lub lód zawinięty w czystą ścierkę. Wyszczególniał obserwując, że pierwsza złość kobiety mija, zastąpiona troską i matczyną miłością. Wzięła chłopca na ręce i tuląc go mocno, kołysała jakby ta czynność miała uśmierzyć mu ból.
Bardzo panu dziękuję, co się mówi? Zapytała chłopca ale ten zajęty był szlochaniem w jej szyję, w akcie swojej niedoli.
Oscar Nox
Wiek : 35
Odmienność : Zwierzęcopodobny
Miejsce zamieszkania : Little Poppy Crest
Zawód : Internista/genetyk
Wendy Paterson
ILUZJI : 1
ODPYCHANIA : 5
SIŁA WOLI : 7
PŻ : 167
CHARYZMA : 18
SPRAWNOŚĆ : 5
WIEDZA : 9
TALENTY : 16
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t555-wendy-paterson#2810
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t596-wendy-paterson#3287
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t595-poczta-wendy-paterson
ILUZJI : 1
ODPYCHANIA : 5
SIŁA WOLI : 7
PŻ : 167
CHARYZMA : 18
SPRAWNOŚĆ : 5
WIEDZA : 9
TALENTY : 16
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t555-wendy-paterson#2810
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t596-wendy-paterson#3287
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t595-poczta-wendy-paterson
Zdjęcia zostały zrobione, a ja już powoli układałam w sobie głowie artykuł. Zeszłam bezpiecznie z murka, na którym prawie idealnie balansowałam i robiłam zdjęcia. Nie pozostało mi nic innego, niż skierować się w stronę wyjścia, bo de facto swoją robotę odwaliłam i teraz została mi praca przy maszynie do pisania. Jednak przechodząc obok jednej z alejek, zauważyłam coś, co definitywnie mnie zainteresowało i zainspirowało.
Szybki skręt na obcasie i znalazłam się przed sklepem, przy którym to kręciło się paru wolontariuszy i to nie byle jakich:
- Panie Overtone... - Podałam mu rękę, gdy ten pierwszy zapoczątkował ten gest. - Zdecydowanie! Pewnie redakcja zwiększy nakład, bo przyszły nagłówek powinien się sprzedać nadzwyczaj dobrze - Zaśmiałam się, trochę plotkując z mężczyzną, którego w sumie jakoś dobrze nie znałam. - Och.. nie obrazi się Pan, jeśli zacytuję to, co przed chwilą Pan powiedział..? - Uniosłam jedną brew i złapałam za notes i długopis, gdy ten powiedział sam z siebie coś, co idealnie nada się do artykułu.
Weszłam za Overtonem do środka sklepu, próbując nie parsknąć śmiechem, gdy widziałam, w jaki sposób zrobił on ten baletowy krok przez próg przedsiębiorstwa. Szybko rozejrzałam się i zdałam sobie sprawę, skąd wzięła się nazwa tego miejsca. Bibelotów było tu od groma, a sam właściciel zdawał się idealnie pasować do tego miejsca.
- Dzień Dobry! Wendy Paterson, Piekielnik Codzienny. - Przedstawiłam się, chyba dziesiąty raz dzisiejszego dnia, a dzień ten jeszcze się nie skończył. - Mogłabym zadać Panu kilka pytań? - Uniosłam jedną brew i widząc jego pozytywną reakcję, zabrałam się za pytanie i pisanie:
- Czy dalej odczuwa Pan skutki wydarzeń z 26 lutego? Alejki są dalej opustoszałe, pomimo wzmożonych patroli Czarnej Gwardii? - Pierwsze pytanie przyszło łatwo, odczekałam chwilę, żeby dać mężczyźnie się wypowiedzieć i znowu otworzyłam usta. - Jakie są teraz Pańskie perspektywy na przyszłość, jeśli obecny stan się utrzyma? Myśli Pan, że te same problemy trawią innych przedsiębiorców, którzy mają swoje biznesy w okolicy, która przecież nie była epicentrum chaosu z 26 lutego?
Wendy Paterson
Wiek : 25
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Saint Fall
Zawód : Dziennikarka w Piekielniku Codziennym
Ethan Carter
ODPYCHANIA : 20
SIŁA WOLI : 15
PŻ : 195
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 15
WIEDZA : 9
TALENTY : 15
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t651-ethan-carter
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1064-ethan-carter
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1595-ethan-carter#19521
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t926-poczta-ethana-cartera?highlight=poczta
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f160-ashes-of-rose
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1065-rachunek-bakowy-ethana-cartera#9132
ODPYCHANIA : 20
SIŁA WOLI : 15
PŻ : 195
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 15
WIEDZA : 9
TALENTY : 15
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t651-ethan-carter
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1064-ethan-carter
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1595-ethan-carter#19521
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t926-poczta-ethana-cartera?highlight=poczta
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f160-ashes-of-rose
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1065-rachunek-bakowy-ethana-cartera#9132
Ile czasu już tu spędził? Miał wrażenie, że czas płynie niezmiernie wolno, jakby nagle stracił  swoje siły. Nie chciał spędzić całego dnia w tym miejscu, nawet jeśli byłoby to mile widziane w tym, jakże zacnym towarzystwie. Został tylko rytuał. Odprawi go, zabezpieczy teren i zniknie. Całe Deadberry było wcześniej otoczone magiczną osłoną, która miała sprawić, że dzielnica nie będzie widoczna dla niemagicznych, więc rytuał wykluczenia nie miał dla niego większego sensu, zresztą mógłby przysiąść, że przed chwilą słyszał gdzieś znajomą inkantacje. Przeszło mu przez myśl, że tym ludziom oprócz pomocy medycznej potrzebny był spokój ducha, nikt więc nie powinien zakłócać ich odpoczynku, zwłaszcza, że pewnie nadal na skórze niektórych osadzał się blady strach przed powtórką z makabrycznych wydarzeń. Odszedł od kobiety, która podziękowała mu za otwarcie szafy, wcześniej jeszcze ze skrzypieniem otwierając jej drzwi, by wyjąć ze środka komplet świeżej pościeli. Przeszedł kilka kroków w stronę wyjścia, mijając dwójkę dzieci w na oko wieku sześciu lub siedmiu lat, które siedziały na podłodze bawiąc się robotami zbudowanymi z kolorowych klocków, zapewne jednych z tych, które otrzymali ze zbiórki darów. Blond kosmyki dziewczynki, układały się w miękkie fale, które opadały na wątłe ramiona, okryte materiałem bluzki w kolorowe kwiatki. Tylko na chwilę zawiesił wzrok na jej pyzatej buzi, która obsypało kilka piegów. Czy tak wyglądałaby teraz Ava? Nagły ucisk serca kazał mu odwrócić wzrok. To nie był czas i miejsce na tego typu słabości. Przeszedł na bok budynku, gdzie nie było w tym momencie żywej duszy, a teren zdawał się być już oczyszczony z resztek gruzu, śmieci, niemal nic nie wskazywało na to, że wydarzyła się tu tragedia. Nic, prócz lekko nadpalonej fasady, odbitego trwale śladu. Postawił torbę na bruku, wyjmując z niej słoik z popiołem, który zabarwił na brudny kolor mąkę i sól. Rozsypał go, tworząc wokół siebie pentagram, a na każdym ramieniu ustawił czerwone świece. Stanął w środku, obserwując przez kilka chwil nadpalony fundament. Bezpieczeństwo dla nieszczęśników i kara dla tych, którzy doprowadzili do takiej makabry. Tak…
Przeszło mu przez myśl, że każdy kto miałby wrogie intencje wobec tego miejsca, powinien czuć choć w połowie takie zagubienie, jak Ci ludzie.To właśnie wtedy, gdy jego myśli wypełniła klarowna intencja, pojawiło się oświecenie, a usta same zaczęły wypowiadać odpowiednie słowa.
-Viae tuae perierunt… - Już po tych słowach czuł, jak magia zaczyna wibrować wokół niego, wypełniła przestrzeń między nim a murem i budynkiem, a athame wydawało się na nią reagować.
- Nescis ubi septentrio, ubi sit meridies… - Zawsze brzydził się słabością, nie przejmował się ludzkimi tragediami, a jednak widok najbardziei niewinnych istot, które nagle straciły swoje rodziny, dachy nad głową budziło w nim złość wobec istot, które do tego doprowadziły i chęć ochrony tych, którzy sami nie potrafili tego zrobić.
-Tu nescis quomodo domum perveniam. Ci nieszczęśni ludzie powinni być bezpieczni, mieć chociaż czas na ucieczkę lub schronie. Kolejny obrót sprawił, że po jego ciele przebiegł dreszcz, jakby magia zaczynała przenikać w każdym zakamarku jego ciała.

Rytuał skonfundowanego - próg 35, magia odpychania 20 (Przytułek w Bocznych Alejach)
Wykorzystane przedmioty: Czerwone świece x5

Ostatnio zmieniony przez Ethan Carter dnia Czw Wrz 21 2023, 11:30, w całości zmieniany 1 raz
Ethan Carter
Wiek : 43
Odmienność : Słuchacz
Miejsce zamieszkania : Cripple Rock
Zawód : Łowca/ Właściciel strzelnicy
Stwórca
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
The member 'Ethan Carter' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 57
Stwórca
Wiek :
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru satanistycznej sekty
Oscar Nox
ANATOMICZNA : 28
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 164
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 2
WIEDZA : 18
TALENTY : 7
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t540-oscar-nox?nid=3#3014
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t577-oscar-nox
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t578-oscar-nox#3146
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t575-poczta-oscara-nox-a
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f120-mieszkanie-i-gabinet-oscara-noxa
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1063-rachunek-bankowy-oscar-nox#9123
ANATOMICZNA : 28
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 164
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 2
WIEDZA : 18
TALENTY : 7
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t540-oscar-nox?nid=3#3014
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t577-oscar-nox
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t578-oscar-nox#3146
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t575-poczta-oscara-nox-a
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f120-mieszkanie-i-gabinet-oscara-noxa
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1063-rachunek-bankowy-oscar-nox#9123
Zadrapania, skaleczenia i stłuczenia, a przede wszystkim większa potrzeba rozmowy. To właśnie dostrzegał teraz w swoich pacjentach, których opatrywał i dla których starał się dostarczyć szybką profesjonalną pomocą. Na tyle na ile potrafił, choć słowa nigdy nie były jego atrybutem. Poskładał starannie resztę opatrunków, które mu zostały w apteczce pierwszej pomocy i rozejrzał się szukając tylko sobie znanego widoku.
Gwar i wielość rozmów jakie przeprowadził zdawały się do już dekompensować i powoli wysysały z niego resztki nie tylko chęci ale i sił.
Powoli uświadamiał sobie, że praca była jego rodziną, życiem towarzyskim i pasją. Ale nie zaspokajała potrzeby bliskości.
Choć czerpał z niej zadowolenie a raczej radość z dobrze wykonanego zadania. Czas jednak płynął a on był zwyczajnie sam i powoli odczuwał zmianę priorytetów.
Uśmiechnął się do kobiety, która go wymijała. Coś w ich geście było dziwnie nieskrępowanego i na miejscu, a jej zapach perfum przyjemnie podrażniał nos.
Przesunął dłonią po karku, chcąc rozmasować mięśnie. Podniósł się i schował swoją apteczkę do plecaka, wiedząc że skoro od dłużej chwili nie miał pacjentów to pewnie nikt więcej nie będzie zainteresowany jego chęcią pomocy.
Gdyby pracował w szkolnictwie najpewniej odprawiałby większość pacjentów niczym przedszkolanka- uśmiechem i przytuleniem albo poklepaniem po plecach.
W sumie nie wiedział co robią ale czytał w książkach, że tak to się odbywało.
On jednak przytulać nieznajomych nie lubił. Więc taki delikwent musiałby uleczyć się szybkim poklepaniem po ramieniu i mruknięciu „there, there”.
Włożył swój płaszcz i zarzucił plecak na ramiona, powoli kierując się do wyjścia.
Tuż przed drzwiami dostrzegł wolontariusza, którego zapytał o to czy może ktoś jeszcze nie potrzebuje jego pomocy. Nie potrzebował co dawało poczucie dobrze wykonanego zadania.
Ostatnie spojrzenie przed wyjściem z duszonego pomieszczenia nim przestąpił próg.
Poczeka na niego tam gdzie się umawiali.
Oscar Nox
Wiek : 35
Odmienność : Zwierzęcopodobny
Miejsce zamieszkania : Little Poppy Crest
Zawód : Internista/genetyk
Zjawa
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t122-szukam-zjawy
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t180-listy-do-zjawy
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t122-szukam-zjawy
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t180-listy-do-zjawy
Zapomniana uliczka — Wendy, Thibalt, Percival

W ciasnym, zagraconym wnętrzu sklepiku nie było miejsca na błędy z prostej przyczyny — ledwo starczało tu przestrzeni na obrócenie się wokół własnej osi. Po przekroczeniu progu Bibelotów Takich i Owakich przez nie jednego, nie dwóch, ale aż trzech klientów, właściciel niemal przewrócił się o własne nogi; Manuel deSosa wyglądał dokładnie tak, jak spostrzegł to wiodący pochód Thibalt — metr siedemdziesiąt loków, ciemniejsza karnacja i uśmiech, który skutecznie przyćmiewał żarówkę nad głowami zebranych.
Na widok klientów, Manuel zatrzymał się w pół kroku — w lewej dłoni trzymał kubek z czymś, co wyglądało jak kawa, pachniało jak kawa, ale sądząc po sposobie bulgotania, kawą zdecydowanie nie było. Szeroki uśmiech właściciela właśnie odkrył nowe złoża wesołości; w kącikach oczu zagościła siateczka zmarszczek.
Buenos días, buenos días! — o kilkanaście decybeli za głośno jak na wąską przestrzeń sklepu, ale z energią, która zdawała się nie mieć końca — Manuel wykonał zachęcający gest, zapraszając wszystkich do środka i dopiero, kiedy jego wzrok padł na panie Overtone, na twarzy mężczyzny zagościła nowa emocja.
Wesołość zamieniła się w szok.
Señor Overtone, co za zaszczyt, ja—
Chyba zamierzał powiedzieć coś jeszcze, ale w pół zdania uznał, że spróbuje się ukłonić — w efekcie zawartość kubka skapnęła na podłogę, a odrzucona na bok ręka pana deSosa strąciła z regału coś, co przypominało różową miniaturkę mopsa. — Soy un gran admirador suyo! Jestem wielkim fanem, mogę prosić o ten, no—
Zakłopotanie przejawiło się w delikatnym podrapaniu policzka; wzrok Manuela spoczął na twarzy pana Hudson tylko po to, żeby szybko powrócić do Thibalta.
A—autograf?
Skądkolwiek właściciel sklepu nie znał dokonań pana Overtone i dokądkolwiek nie zmierzała ta prośba — to wszystko musiało zaczekać. Uwagę Manuela przyciągnęła Wendy, która zwróceniem się do właściciela zasłużyła na powrót szerokiego uśmiechu.
Señora Paterson, bardzo mi miło. Manuel deSosa, do dyspozycji — wyciągając dłoń w stronę każdego z obecnych, Manuel nie przejmował się konwenansami — jego ekscytacja szybko znalazła ujście w uściskach rąk i natłoku słów, które wylały się z ust zanim nadążył za nimi umysł. — Może herbatki? Czekoladki? Mam też Rioja, un vino sorprendente, muy goloso y cálido! To znaczy się, smaczne.
Gościnność szła w parze z radością, aż obie przystanęły zaskoczone — pytanie dziennikarki Piekielnika znów zatrzymało Manuela w pół kroku; ten zresztą poruszał się po własnym przybytku tak, jakby sam nie do końca wiedział, gdzie jest sufit, gdzie podłoga, a gdzie kasa fiskalna.
Ah, to był... un día impactante y trágico. Straszny, straszny dzień — kalejdoskop emocji na twarzy Manuela zasługiwał na uznanie — z uśmiechu szybko przeszedł do zadumy. — Ta okolica, señora, na szczęście nie ucierpiała, ale ludzie niechętnie wychodzą po zmroku. Nie wiadomo zresztą, czy ten señor w bramie to gwardzista, czy bandyta, a kto chciałby ryzykować?
Na pewno nie Manuel deSosa, który cenił sobie nieobitą twarz, niepołamany nos i spokój ducha; chociaż o ten ostatni ciężko w obecnych czas.
Odkąd Deadberry zapłonęło, biznes... szkoda gadać, señora Paterson. Ani pół klienta od tamtego dnia! — bezruch właściciela znów uległ emocjom — Manuel udał się za wąską ladę, na której postawił kubek z zagadkową zawartością, przenosząc spojrzenie na każdego z zebranych; wyglądał na kogoś, kto od dawna nie miał okazji porozmawiać z kimś po drugiej stronie kasy. — Jak tak dalej pójdzie, będę musiał zamknąć interes. Na dwa spusty, finito! Tu, w okolicy, jest kilka tiendas pequeñas. Małych sklepików.
Niesprecyzowany ruch ręką wskazał na rzekome sklepiki — w drodze do alejki, zarówno Wendy, jak i Thibalt mogli zauważyć lokale podobne do sklepów, ale te zamknięte były na cztery spusty.
Wszyscy mówią, że Deadberry jest... jak to powiedzieć po angielsku? — poszukiwania pomocy Manuel zaczął od milczącego pana Hudson, żeby nagle przenieść spojrzenie na Thibalta; zupełnie, jakby ten przez aktorskie doświadczenie znał odpowiedzi na wszystkie lingwistyczne zagwozdki. — Señor Overtone? Convertirá en basura. Jesteśmy zdani na siebie. Niemagiczni nie mają tu wstępu, los brujos nie są pewni jutra, a my—
Manuel wzruszył ramionami bezradnie; ot, takie życie.
Liczymy, że ktoś poświęci uwagę dzielnicy — powrót uśmiechu na usta właściciela był taki, jak dotychczas — niezapowiedziany. Wypełnione nagłą nadzieją spojrzenie przesunęło się po twarzach nieoczekiwanych klientów. — Może coś wpadło w oko, mogę pokazać cały towar, cómo combate eso?
Zjawa
Wiek : 666
Wendy Paterson
ILUZJI : 1
ODPYCHANIA : 5
SIŁA WOLI : 7
PŻ : 167
CHARYZMA : 18
SPRAWNOŚĆ : 5
WIEDZA : 9
TALENTY : 16
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t555-wendy-paterson#2810
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t596-wendy-paterson#3287
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t595-poczta-wendy-paterson
ILUZJI : 1
ODPYCHANIA : 5
SIŁA WOLI : 7
PŻ : 167
CHARYZMA : 18
SPRAWNOŚĆ : 5
WIEDZA : 9
TALENTY : 16
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t555-wendy-paterson#2810
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t596-wendy-paterson#3287
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t595-poczta-wendy-paterson
Dwudziesty szósty lutego trudno będzie usunąć z pamięci któregokolwiek czarownika. Od stu lat żyliśmy w dobrobycie i jak się teraz okazało złudnym poczuciu bezpieczeństwa. Jednak byłam dobrej myśli. W trudnych momentach zjednoczymy się tak, jak miało to miejsce zawsze w dobie kryzysu. Przetrwaliśmy procesy w Salem, potem wykreślony rok, a jego rocznica nie będzie inna. Chciałam wierzyć, że słowa, które wyszły z naszej redakcji, są prawdziwe, ale niestety nie byłam w stanie. Mam jednak nadzieję, że po prostu jeszcze badają sprawę, a to kłamstwo miało jedynie na celu dać chwilową otuchę naszemu magicznemu społeczeństwu.
Długopis tylko mi latał, gdy bazgrałam nim na szybko słowa mężczyzny. Wiedziałam, że później będę mieć problem z ich odczytaniem, bo ten mówił niezwykle szybko i chaotycznie z hiszpańskimi wstawkami, ale jakoś sobie poradzę. Bywałam już w gorszych sytuacjach niż ta.
Mój dziennikarski uśmiech przygasł, gdy mężczyzna zaczął głębiej opowiadać o pośrednich skutkach kataklizmu. Widać było, że kocha ten sklep i wszystkie znajdujące się tu śmiecie. Cały ten chaos panujący w środku miał swój niepowtarzalny urok. Urok, którego szukałabym jako turystka z europejskich społeczeństw i innych stron świata. Kiedyś obiecałam sobie, że jako dziennikarka będę nieść pomoc ludziom w ten, czy inny sposób, a ta sytuacja będzie przykładem.
- To straszne... - Poklepałam go pokrzepiająco po ramieniu, a w moim wzroku można było zobaczyć determinację. - Zrobię wszystko, co w mojej mocy, żeby pomóc Panu, jak i innym przedsiębiorcom, którzy są dotknięci tym kataklizmem. - Szczęście w nieszczęściu. Dobytek mężczyzny nie ucierpiał, ale jednak stoi pod znakiem zamknięcia biznesu. Nawet nie chciałam wiedzieć, jak musiał się czuć. Całe to widmo bankructwa pojawiło się tak szybko i nie miał on nawet w tym swojego udziału. Nie tylko on. Większość sklepów z tych uliczek. To po prostu niesprawiedliwe...
Wendy Paterson
Wiek : 25
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Saint Fall
Zawód : Dziennikarka w Piekielniku Codziennym
Ethan Carter
ODPYCHANIA : 20
SIŁA WOLI : 15
PŻ : 195
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 15
WIEDZA : 9
TALENTY : 15
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t651-ethan-carter
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1064-ethan-carter
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1595-ethan-carter#19521
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t926-poczta-ethana-cartera?highlight=poczta
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f160-ashes-of-rose
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1065-rachunek-bakowy-ethana-cartera#9132
ODPYCHANIA : 20
SIŁA WOLI : 15
PŻ : 195
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 15
WIEDZA : 9
TALENTY : 15
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t651-ethan-carter
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1064-ethan-carter
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1595-ethan-carter#19521
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t926-poczta-ethana-cartera?highlight=poczta
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f160-ashes-of-rose
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1065-rachunek-bakowy-ethana-cartera#9132
Coś otarło się o jego nogi, niemal od razu powodując, że cała jego dotychczasowa koncentracja przepadła, zamiast tego pojawiło się odruchowe napięcie mięśni i gotowość do ataku. Wiedział, że przez to rytuał się nie udał. Świece nie zapłonęły jasnym blaskiem. Spojrzał się na istotę, która mrucząc łasiła się do jego nogi z czarnym ogonem podniesionym do góry, choć jego końcówka zdawała się żyć własnym życiem i delikatnie kiwała się na boki.
- Kurwa… - Wyrwało mu się, gdy zrozumiał, że cały wysiłek został zmarnowany przez jedno, cholerne zwierzę, które zjawiło się zupełnie nieproszone. Na pierwszy rzut oka kot wyglądał młodo, po rozmiarze i nieco bardziej filigranowej budowie mógłby sądzić, że to kocica. Jej czarne futro przypominało swoją barwą krucze pióra, tylko łysawa plamka przy boku zamazywała czerń. Może i to zwierzę było ofiarą niedawnych wydarzeń. Poruszył lekko nogą, chcąc je przepłoszyć, jednak najwyraźniej kot uznał to za swego rodzaju zabawę, bo zaczął trącać go łapką jak mały bokser. Przeszło mu przez myśl, że gdyby był z nim Oscar na pewno bardziej nadawałby się do zabawy z takim mikrusem. Wyjął z torby kawałek drożdżówki i ułamał niewielki kawałek, by rzucić go z dala od siebie i o dziwo, kociak widząc smakołyk pomknął za nim, przy okazji strącając jedną ze świec. Przeklął pod nosem czując, że będzie musiał na nowo powtórzyć, żeby mieć gwarancję większego sukcesu. Zebrał świece, żeby na ich miejsce postawić nowe i poprawił naruszony pentagram, a następnie stanął w samym środku.

Wycisz myśli. Skup się tylko i wyłącznie na intencji. Nikt kto miał wrogie zamiary wobec tych ludzi, nie powinien bezpiecznie przekroczyć murów tego miejsca. Niech czuje zagubienie, by jak najszybciej opuścił przytułek bez wyrządzenia komukolwiek szkody.
-Viae tuae perierunt… - Już po tych słowach czuł, jak magia zaczyna wibrować wokół niego, wypełniła przestrzeń między nim a murem i budynkiem, a athame wydawało się na nią reagować.
- Nescis ubi septentrio, ubi sit meridies… - Wyobraził sobie swoją rodzinę, dzieci które musiałyby przeżywać to samo, co te tutaj. Nie chciał tego dla nich. Nigdy nie był człowiekiem szczególnie tkliwym na los innych ludzi, jednak nie był za przemocą bez konkretnego powodu.
-Tu nescis quomodo domum perveniam. - Nawet jeśli ktokolwiek zechce zaatakować to miejsce, rytuał powinien go skutecznie spowolnić lub zniechęcić i tym samym dać innym czas na obronę lub ucieczkę.

Jeśli rytuał się udał, zebrał zużyte rzeczy i starł pentagram, resztę po prostu wyrzucając do stojącego nieopodal kosza na odpady, a następnie udał się do miejsca, gdzie miał spotkać się z lekarzem. Jeśli nie, przeklął siarczyście pod nosem, z wściekłością wyrzucając zbędne rzeczy i szybkim marszem ruszył w kierunku miejsca spotkania.


Rytuał skonfundowanego - próg 35, magia odpychania 20 (Przytułek w Bocznych Alejach)
Wykorzystane przedmioty: Czerwone świece x5
Ethan Carter
Wiek : 43
Odmienność : Słuchacz
Miejsce zamieszkania : Cripple Rock
Zawód : Łowca/ Właściciel strzelnicy
Stwórca
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
The member 'Ethan Carter' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 52
Stwórca
Wiek :
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru satanistycznej sekty
Thibalt Overtone
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t760-thibalt-overtone
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t881-thibalt-overtone#7535
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t882-poczta-thibalta-overtone#7537
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f115-graceview-manor
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1115-rachunek-bankowy-thibalt-overtone
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t760-thibalt-overtone
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t881-thibalt-overtone#7535
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t882-poczta-thibalta-overtone#7537
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f115-graceview-manor
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1115-rachunek-bankowy-thibalt-overtone
Buenos días, buenos días, radość i latynoskie ciepło — dzisiejsza kaskada wydarzeń zaczynała zasługiwać na mikro—scenariusz. Prawie — prawie to istotne słowo — pozazdrościł dziennikarce notesu i długopisu; miał kilka pomysłów na scenę otwierająca.
Akt pierwszy, główny bohater wchodzi do zagraconego wnętrza i próbuje nie potknąć się o miotłę.
Ależ, pani Paterson — od fałszywej skromności gorsze są tylko fałszywe oklaski — Thibalt i jego entuzjazm z fałszywością nie dzielą nawet zbieżnych liter (poza jedną, ale nawet ideał musi nosić jarzmo skazy). — Naturalnie! Proszę pamiętać o bezpośrednim przypisaniu cytatupan Overtone, lat dwadzieścia dziewięć (rocznikowe trzydzieści, ale kto by liczył?), z dumą i nadzieją spogląda w przyszłość pod rządami Ronalda — dla lepszej sprzedaży wydania, na pierwszej stronie powinni wydrukować zdjęcie Thibalta z czasów, kiedy w Camelot grał Lancelota. Gdyby ktoś zapytał, co łączy musical o legendzie Króla Arthura z kandydatem na burmistrza Saint Fall, Overtone uśmiechnąłby się z pobłażaniem — przecież jeden i drugi ma brytyjskie korzenie.
Co z kolei łączy właściciela Bibelotów z Brytyjczykami — poza kolonializmem?
Uznanie dla talentu aktorskiego, wokalnego i wszelakiego (takiego i owakiego; wyborna nazwa) Thibalta — rzecz wszetecznie klarowna.
Jak mógłbym odmówić wiernemu fanowi? — nonszalanckim skinieniem dłonią zawezwał do siebie autografowego petenta, bez skrępowania nurzając się po pas w sadzawce sławy. Boczne Aleje w Deadberry, kto by pomyślał? Sława nie zna granic; podobnie jak narcystyczna filozofia uśmiechania się do własnego podpisu na samoprzylepnej, żółtej karteczce.
Sekundę później Manuel deSosa opowiadał dziennikarce o trudach prowadzenia własnego biznesu w zakątku magicznej dzielnicy, która nawet przed dwudziestym szóstym lutego nie cieszyła się popularnością — ani, prawdę powiedziawszy, czymkolwiek innym — a Thibalt w tym czasie wyobrażał sobie, gdzie właściciel przylepi jego autograf i dlaczego powinna być to pierś na wysokości serca. Jego znajomość języka hiszpańskiego ograniczała się do kilku kwestii wyuczonych w ramach zajęć z naśladowania akcentów — podobno krzyczenie ay, ay, papi—burrito naśladowaniem akcentu nie jest, przynajmniej twierdzą tak ci, którzy nigdy nie słyszeli tego w wykonaniu Thibalta — więc musiał ograniczyć głowę do dwóch smutnych kiwnięć.
Panie deSosa, niech pan zechce przyjąć szczere wyrazy współczucia — szczerości Overtone odgrywać nie musiał — naprawdę współczuł mu realiów, w których musiał spędzać codzienność. — To piękny przybytek, z pięknymi wnętrzem, o właścicielu z pięknym sercem.
Właściwy związek frazeologiczny brzmiał złotym, ale ten kolor zarezerwowano dla ludzi, którzy nie obrastali pleśnią w zapomnianych alejkach Deadberry; Thibalt odkaszlnął cicho, nagle porażony wizją, że w płucach zalęgnie mu się grzyb i już nigdy nie zaśpiewa niczego, co w tekście ma pieczarki.
Jak możemy pomóc? — zapytał, obrzucił wnętrze wnikliwym spojrzeniem sygnowanym numerem dwanaście — Overtone wycenia — i nawet nie zaczekał na odpowiedź. — Zacząłbym od zmiany wystroju — to tyle, jeśli o piękne wnętrze chodzi; Overtone w wirze estetycznej batalii nie bierze jeńców ani opinii zwrotnych. Smukły palec starł warstewkę kurzu z pobliskiego tomiku, ujawniony tytuł wzniecił wesołość, najcenniejszy element okolicy — Thibalt we własnej osobie — odwrócił się w kierunku właściciela przybytku oraz pani Paterson. W lewej dłoni Overtone dzierży książeczkę Dwanaście Dowcipów Suchych Jak Twoja Była, w prawej smukły i nienawistnie pusty kieliszek ze rżniętego kryształu, który cudem udało mu się wypatrzyć w natłoku bibelotów, a na ustach nosi uśmiech — z rodzaju tych, które podrywają Paryżan do rewolucji. — Kupię to od pana i spojrzę na prezencję sklepiku z zewnątrz.
Trzydzieści dolarów na ladzie, książeczka w kieszeni, kryształowy kielich w dłoni i dwa kroki w kierunku drzwi — Thibalt właśnie wykupił sobie drogę ucieczki.

płacę 30 $ i czmycham na zewnątrz sklepiku
Thibalt Overtone
Wiek : 30
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : north hoatlilp
Zawód : aktor musicalowy, reżyser teatralny
Zjawa
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t122-szukam-zjawy
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t180-listy-do-zjawy
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t122-szukam-zjawy
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t180-listy-do-zjawy
Zapomniana uliczka — Wendy, Thibalt, Percival

Właściciel Bibelotów Takich i Owakich przeskakiwał spojrzeniem po zebranych, jakby sam nie mógł do końca uwierzyć — całkiem słusznie — że dziś jego sklep zasiliło towarzystwo, które mogło odmienić przyszłość skromnego biznesu. Gdzieś w zapomnianych alejkach Deadberry życie toczyło się dalej; mimo katastrof, które spadły na Saint Fall, mieszkańcy magicznej dzielnicy wciąż próbowali zarobić na egzystencję — niewystawną, za to godziwą.
Wręczony przez Thibalta autograf nie wylądował co prawda przypięty do piersi Manuela, ale bezpiecznie zniknął w kieszeni; Overtone w ramach podziękowania mógł usłyszeć kilka wyszeptanych po hiszpańsku słów, z których najłatwiej można było wychwycić artistico! Co prawda moment później nastrój uległ diametralnej zmianie — kto nie zasępiłby się na myśl o niepewnej przyszłości? — ale cenna samoprzylepna karteczka spoczywała ukryta przed światem. Manuel spojrzał na Wendy z zaskoczeniem, jakby nie spodziewał się, że prasa może być zainteresowana losami jego biznesu; ale podobno darowanej alpace nie spogląda się w zęby.
Señora Paterson, nie prosimy o wiele — poklepanie po ramieniu pan deSosa przyjął z uśmiechem, który skutecznie opromienił przykurzone wnętrze; zaraz po tym skinął głową z determinacją. — Gdyby señora mogła, sam nie wiem—
Zakłopotanie na twarzy mężczyzny było szczere; szczersze wydawało się tylko spojrzenie.
To za dużo, ale— — nerwowe podrapanie po nieco dużym nosie zwieńczyło szybkie słowa — Manuel uznał, że im szybciej wyrzuci z siebie prośbę, tym lepiej. — Gdyby Piekielnik albo Zwierciadło zareklamowały małe biznesy w Deadberry, moglibyśmy—
Konkurować z centrami handlowymi w niemagicznych dzielnicach wydawało się naturalnym zakończeniem; zakończyć nie było mu jednak dane. Thibalt wkroczył do akcji, wyławiając spośród bibelotów kryształowy kielich i książeczkę o dość wymownym tytule. Pan deSosa najpierw uśmiechnął się radośnie tylko po to, żeby nagle złapać za głowę — widok trzydziestu dolarów prawie posłał go do szpitala.
Señor Overtone, to zbyt wiele! — w dobre miesiące tyle Manuel zarabiał w dwa tygodnie; tymczasem Thibalt pożegnał się z banknotami, jakby te były starymi paragonami z samego dnia kieszeni kosztownego płaszcza. — Ja wydam resztę, tylko—
Dzwoneczek za zamykanymi za aktorem drzwiami mówił sam za siebie — ten wydatek nie podlegał dyskusji.
Manuel spojrzał na dwójkę pozostałych w środku klientów; pani Paterson oraz milczący dotychczas pan Hudson zasłużyli chociaż na tyle — poczęstunek.
To może chociaż tres leches? Sam robiłem!
Żadne z nich nie mogło wiedzieć, jak ryzykowna to propozycja; pan deSosa lubił gotować.
Po prostu niezbyt umiał.
Zjawa
Wiek : 666
Barnaby Williamson
ANATOMICZNA : 5
ODPYCHANIA : 33
WARIACYJNA : 1
SIŁA WOLI : 11
PŻ : 211
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 25
WIEDZA : 6
TALENTY : 16
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t285-barnaby-williamson#794
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t404-barnaby-williamson#1290
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t405-poczta-barnaby-ego-williamsona
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f107-ulica-staromiejska-9-6
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1062-rachunek-barnaby-williamson
ANATOMICZNA : 5
ODPYCHANIA : 33
WARIACYJNA : 1
SIŁA WOLI : 11
PŻ : 211
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 25
WIEDZA : 6
TALENTY : 16
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t285-barnaby-williamson#794
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t404-barnaby-williamson#1290
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t405-poczta-barnaby-ego-williamsona
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f107-ulica-staromiejska-9-6
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1062-rachunek-barnaby-williamson
Przehchodzę do zapomnianej uliczki — Thibalt

! TW ! Arthur Williamson, czyli co nieco o przemocy wobec nieletnich

Sól, mąka, popiół — rozpadające się pod muśnięciami podeszwy, rozwiewane przez nieśmiały podmuch, który zabłądził między alejkami, rozmyte nie do poznania; zniknął pentagram, został rytuał. Budynek otulony peleryną, pod której materiał zajrzeć mogą tylko magiczni, trwał dokładnie tam, gdzie wcześniej — obskurnie—nijaki, brzydko—obdarty, alejkowo—jednolity. Świece w rogach pentagramu zgasły; pięć smużek dymu wzbiło się w niebo w marnej irytacji pożaru, który dziewięć dni temu próbował pożreć Deadberry w całości.
Sól, mąka, popiół — na opuszkach palców, pod powiekami, w nozdrzach i myślach; niezdatne do użytku świece zwiedziły pordzewiały kontener od środka, zbłąkany wolontariusz odkrył znaczenie słowa woda w ustach Williamsona; woda to butelka, ale też szybko. Woda to plastik w zaciśniętych kurczowo palcach i ucisk w skroniach, i—
Flamma, mówi Arthur Williamson w jego głowie albo z głębi opuszczonej alejki, albo z tego cholernego kontenera, gdzie jego miejsce.
Flamma, mówi wspomnienie i taśma rzeczywistości zrywa się z trzaskiem w pół — winylowy zwój przeszłości cofa go po nierównej ścieżce czasu; był w Deadberry, teraz jest w domu i znów ma trzynaście lat, a rękaw koszuli płonie, bo ojciec—
Flamma, mówi głos rozciągnięty w uśmiechu pomiędzy przedłużonym w nieskończoność —a i leniwym, zdublowanym —m. Arthur pod zaciśniętymi powiekami wyłania się z półmroku i trzyma w dłoni szklankę — okrągłą, pękatą, z brandy — dlatego jej nie pijasz? Bo tatuś kiedyś oblał nią—? — i trzynastoletni (trzydziestotrzyletni) Barnaby już wie, co zaraz się stanie.
Pęknie szkło, popłynie krew, łatwopalny materiał przylgnie do skóry, a słowem dnia będzie woda.
Woda w dłoni — butelka, nie zdarte przez krzyk życzenie — trzasnęła w proteście. Zaciśnięte na plastiku palce wgniotły go do wnętrza; spod źle domkniętej zakrętki spłynęło kilka kropel — przez knykcie aż po nadgarstek, by bez cienia protestu wsiąknąć w rękaw.
Flamma — w głowie; teraz zyskał pewność — cichnie; Arthur ukrył się w cieniu albo wpełzł do podziemnych tuneli. Została po nim tylko ona — woda, którą Williamson młodszy strząsnął z wilgotnych opuszków.
Nie spłucze tego rodzaju odrazy z języka; nie zawartością plastikowej butelki.
Pusta alejka na prawo, nagi mur na lewo, stożek gruzu na wprost — przeszedł kilkadziesiąt metrów, nawet o tym nie wiedząc. Przytułek zniknął z pola widzenia — chyba ukrył go za dobrze — objawił się za to sklep i—
Overtone.
Arthur w jego głowie był realniejszy od widoku, który właśnie obserwował; we wspomnieniach Thibalt zawsze stoi na tle karmazynowej kurtyny, w świetle reflektorów albo w Central Parku — zawsze trochę złoty, zawsze bardzo głośny, zawsze dramatyczny.
Wszyscy tak macie, hm? pytanie donikąd napotkało mur milczenia; jacy wszyscy, Williamson?
Zgubiłeś się czy przegrałeś zakład? — dopiero teraz zaczął czuć — zimna strużka potu na karku, zimny język niepewności, zimne powietrze w nierekordowo zimny marzec — nawet powietrze w płucach zamieniło się w szron.
Gównianie to wygląda to było szeroką skalą gównianości; obdrapane wejście do sklepu, kurhan gruzu na lewo, pordzewiały drut na prawo, niewyraźne odbicie Williamsona w przybrudzonej witrynie. Dwa kroki od celu — od kiedy celem są upadłe gwiazdy Broadwayu? — wyciągnął dłoń; intencja była klarowniejsza od przyszłości tego sklepu.
Daj — daj w jego słowniku wymagało przeredagowania — palce zacisnęły się na kryształowych ścianach pucharka, z którym Overtone z niewiadomych — i jednocześnie wyjątkowo adekwatnych do niego — przyczyn paradował po zapomnianych uliczkach Deadberry. Woda z pogniecionej butelki chlusnęła do wnętrza naczynia; Barnaby szczerze wierzył w potęgę zastawy stołowej.
Po łyku z kieliszka — najpierw go przepłukał, może i był barbarzyńcą, ale tylko połowicznym; plama wylanej cieczy na zakurzonym bruku to niezbity dowód dla ławy przysięgłych — odkrył, że jego wiara została rozcieńczona.
Gównianie smakuje.
Z niezawodnymi odmianami elokwencji nie warto walczyć — z demonami drzemiącymi w umyśle walczyć trzeba. Najlepiej wysiłkiem, najlepiej już, najlepiej w słusznej sprawie; kieliszek stuknął o betonowy stopień schodków prowadzących do wnętrza sklepu — w ślad za nim podążył zsunięty z ramion płaszcz. Po garniturze z Placu Mniejszego nie została nawet koszula; Williamson podwijał właśnie rękawy swetra — później po prostu go wyrzuci — sięgając po wspartą o ścianę, nadwęgloną, połamaną deskę.
Na oko, jedną z pięćdziesięciu.
Jak się miewa mój drugi ulubiony aktor?
Przydatny Thibalt to Thibalt rozsierdzony; prawda starsza od nich samych.

konsekwencje poeventowe: 2, odwiedza mnie tata
Barnaby Williamson
Wiek : 33
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Stare Miasto
Zawód : starszy oficer oddziału Czyścicieli w Czarnej Gwardii
Thibalt Overtone
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t760-thibalt-overtone
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t881-thibalt-overtone#7535
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t882-poczta-thibalta-overtone#7537
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f115-graceview-manor
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1115-rachunek-bankowy-thibalt-overtone
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t760-thibalt-overtone
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t881-thibalt-overtone#7535
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t882-poczta-thibalta-overtone#7537
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f115-graceview-manor
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1115-rachunek-bankowy-thibalt-overtone
Zapomniana uliczka

Haustem powietrza odkupieniem win — niestety, niestety, niebeczkowanych.
Chrzęst gruzu pod podeszwą ostrzeżeniem — stety, stety, znajomym.
Na poziomie estetycznym Thibalt musiał przeczuwać, że ten dzień spisany będzie na straty — na pewno przeczuła to jego osobliwie wnikliwa małżonka, która w Bostonie piła zapewne drugą mimozę, każde hi—hi wywołane myślą o mężu zagryzając truskawką z Majorki. Overtone niepomiernie cieszył się, że przynajmniej jej dzień jest owocny; całkiem dosłownie.
Owocność jego przygód dopiero się rozpoczynała — konstelacja gwiazd zdecydowała, że przekąską będzie granat.
Williamson — permanentna zmarszczka między brwiami, rozsypany pyłek ciemnego zarostu i spojrzenie, przed którym czternastoletni Thibalt przyznał się do niepopełnionej zbrodni rozcieńczenia whisky płynem do naczyń. — Przysięgam, jutro moja kucharka otworzy słoik z oliwkami i jeden z was będzie siedzieć w środku.
Byleby tylko nie były czarne.
Scena zbudowana z czterech krótkich schodków, przyszarzonej brudem okolicy oraz nadwęglonych desek nie była szczytem ani nawet niziną marzeń, ale Overtone to profesjonalista — potrafi pracować w trudnych warunkach, z każdą publicznością i żadną zawartością alkoholu we krwi. Barnaby — jednoosobowa publiczność stratowana przez życie — właśnie wycenił wkład kuzyna w odbudowę Deadberry. Wynik mylnie ujemny scalił się w pojedynczej kwestii: zgubiłeś się czy przegrałeś zakład?, na co Thibalt mógł, zamierzał i powinien zareagować w tylko jeden sposób.
Gwałtowny wdech à la Overtone podany z przystawką zamaszystego wskazania na ich szary, post—katastroficzny świat.
Pomagam, nie widać? — widać, słychać i czuć — jego woda kolońska podniosła wartość okolicy o dwadzieścia dolarów za metr kwadratowy. Podzieliłby się tym spostrzeżeniem, gdyby nie kolejne westchnięcie wzburzenia; aż obezwładniająco piękny (pięknie obezwładniający), jedwabny szal wysunął się spod kaszmirowego płaszcza.
Pewnego dnia ktoś zapyta: Barnaby, za co siedzisz? , a ten z brudnopisem zamiast sumienia będzie mógł odeprzeć: za dosadność.
Gównianie to określenie celne, wielobarwne i obrazowe — Overtone wzniósł za nie toast pustym kieliszkiem (błąd), odkrywając przynajmniej dwie nowe zmarszczki na twarzy Williamsona.
Jak to jest, że inni się starzeją i tylko Thibalt młodnieje?
Kupiłem za trzydzieści dolarów, uwierzysz? To Baccarat. Oryginalny, sądząc po nóżce — przytoczona nóżka prawie pękła w pół pod policyjnym uściskiem — merde, Barnaby i jego traktowanie świata w systemie zero—jedynkowym.
Zero — zaufania do delikatności.
Jeden — łyk przelanej do kieliszka wody.
Z niego dobrze smakuje nawet włoskie wino, więc nie przesadzaj!
Zero—jeden — dla cieczy, która sprawiła, że najpierw skrzywił się Williamson, później Overtone — jednemu drgnął tylko kącik ust, drugi przez chwilę przypominał srającego do kuwety kota birmańskiego. — Dulcevinum.
Zwartość uniesionego z betonowego schodka kieliszka zawirowała wokół prywatnej orbity — Thibalt poruszył nadgarstkiem, nadgarstek wprawił wodę w wirowanie, po trzecim obrocie ta zyskała nowy odcień.
Czerwone wino i czerwona mgiełka oburzenia — Overtone zahaczył krawędzią spojrzenia o lewy profil kuzyna; to dopiero piękna sztuka. Williamson z podwiniętymi rękawami, dzielnie przerzucający deski z punktu A do punktu B — gdyby właśnie nie dopuścił się śmiertelnej obrazy, mógłby zostać nagrodzony cytatem z Chóru dezaprobaty.
Drugi?
Drugi może być Benjamin Verity, nie Thibalt Overtone.
Drugi, przepraszam bardzo?
Drugie miejsca są gorsze od trzecich — trzecie miejsce to wdrapanie się na podium, drugie to utrata na nim widokowej pozycji.
A kto, na rany Aradii i miłość Lilith do błękitu pruskiego, jest pierwszy? — istniały tylko trzy akceptowalne odpowiedzi: Elizabeth Rosemond Taylor, Fred Astaire, Humphrey Bogart. W lewej dłoni Overtone nadal trzymał kryształowy kieliszek z winem własnej produkcji — w prawej właśnie zaciskał rączkę pustej taczki, którą ktoś zapobiegliwy porzucił przy wlocie do alejki i pewnie był w drodze na lotnisko, ściskając w palcach bilet do kulturowej ostoi wszystkich ogrodników — zieleni pałacowych w Villandry. — Czego właśnie dotykam? Wygląda na rekwizyt do sceny, w której—
Gwałtownie przystanięcie w miejscu zaskutkowało rozlaniem dwóch cennych kropel wina — Barnaby mógł wrzucać deski do taczki, a Thibalt? Thibalt właśnie tworzył sztukę.
W której mówię: strudzony wędrowcze, zechciej dołączyć do kompanii! Przeto ni strawy, ni napitku nie braknie w tę godzinę mroczniejszą od
Po szesnastu centymetrach przejechania taczką — nie musi mierzyć, zna długość na pamięć — z punktu B do punktu C uznał, że to dość fizycznej pracy na dziś.
Powiedziałbym: mroku serca twego, ale to jawna niekoherencja pomiędzy sztuką i stanem faktycznym.

Dulcevinum: 35 + 15 = 50, Cabernet Sauvignon raz!
Thibalt Overtone
Wiek : 30
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : north hoatlilp
Zawód : aktor musicalowy, reżyser teatralny
Wendy Paterson
ILUZJI : 1
ODPYCHANIA : 5
SIŁA WOLI : 7
PŻ : 167
CHARYZMA : 18
SPRAWNOŚĆ : 5
WIEDZA : 9
TALENTY : 16
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t555-wendy-paterson#2810
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t596-wendy-paterson#3287
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t595-poczta-wendy-paterson
ILUZJI : 1
ODPYCHANIA : 5
SIŁA WOLI : 7
PŻ : 167
CHARYZMA : 18
SPRAWNOŚĆ : 5
WIEDZA : 9
TALENTY : 16
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t555-wendy-paterson#2810
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t596-wendy-paterson#3287
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t595-poczta-wendy-paterson
Starałam się zachować nieskalany uśmiech, gdy Overtone nie przesadzał ze swoją ekstrawertycznością, jeżeli tak mogę to nazwać. Dobry cytat kogoś ze znanego domu zawsze się przyda. Nie zamierzałam jednak poświęcać mu pewnie więcej niż jednego zdania, jeżeli oczywiście nie będzie gryzł się z moją wizją artystyczną.
- Jak śmiałabym nawet zapomnieć, Panie Overtone! - Machnęłam ręką, śmiejąc się przy tym i jednocześnie starając się nadążyć za rytmem rozmowy. Mimo wszystko wolałam jego towarzystwo, niż obleśnego Paganini, który chyba więcej razy mnie uprzedmiotowił w ciągu pięciominutowej konwersacji, niż tego nie zrobił.
Przewróciłam oczami, akurat gdy zza pleców słyszałam kontynuację rozmowy bogacza ze sklepikarzem. Zmiana wystroju? Przecież ten mężczyzna ledwo wiąże koniec z końcem, a teraz właściwie nawet tego nie jest w stanie zrobić. Komuś przydałby się kubeł zimnej wody na głowę, bo te trzydzieści dolców wcale nie zmienią sytuacji tego mężczyzny na tyle, żeby mógł pozwolić sobie na zmianę wystroju. A najgorsze w tym wszystkim jest to, że pewnie Overtonowie by nie zbiednieli, gdyby pomogli temu i może nawet jeszcze jakiemuś przedsiębiorstwu zakończyć miesiąc bez strat. Jednak historia i tak pokazała, że na Krąg nie można liczyć. Nie obchodzi ich nasz los, a co w tym najgorsze - nie przypominam sobie, żeby jakikolwiek magiczny obywatel wybrał te rodziny do reprezentacji naszego społeczeństwa. Groteskowość całej tej sytuacji jest jednak najlepsza - enklawa oligarchii wśród jednego z najbardziej demokratycznych społeczeństw świata i nikt nie mówi o tym otwarcie.
- Tak jak mówiłam - zrobię wszystko, co w mojej mocy, żeby pomóc nie tylko Panu, a całej dzielnicy. - Uśmiechnęłam się smutno, mając przy tym nadzieję, że nie rzucam tych słów na wiatr. - Może Pan mi zaufać, że za niedługo wszystko wróci do normy, obiecuję. - Też chciałabym wspomóc mężczyznę jakimiś dolarami, ale nie posiadałam przy sobie żadnego sensownego nominału, więc moja pomoc będzie musiała się ograniczyć do przejścia artykułu, w którym wspomnę też o tym przybytku.
Blondyn wyszedł właśnie ze sklepu, gdy chwilę potem przez brudne witryny ujrzałam kogoś, z kim musiałam porozmawiać, a ten moment wydawał się najbardziej odpowiedni.
- Dziękuję bardzo za propozycję, ale muszę już uciekać - Przed wyjściem jednak podeszłam jeszcze bliżej do mężczyzny i złapałam go za dłonie znowu w celu dania mu jakiejkolwiek nadziei na lepsze jutro. - Będzie dobrze, niech Pan zapamięta moje dzisiejsze słowa i przestanie się martwić o przyszłość sklepu... - Rzuciłam mu jeszcze szczery uśmiech na pożegnanie i stukot obcasów rozległ się po sklepie, gdy pośpiesznie skierowałam się do jego wyjścia.
- Panie Williamson... Lucyfer chyba bardzo chciał, żebym jeszcze Pana złapała tego dnia..! - Wyszczerzyłam się żartobliwie, gdy przerwałam mężczyznom im rozmowę. Są rzeczy ważne i ważniejsze, a ciekawość zżerała mnie od stycznia. Tylko on wie, co ukrywa mój ojciec i mam nadzieję, że uchyli rąbka tajemnicy. - Wpadł Pan już na jakiś pomysł..? Odnośnie wystroju? - Zwróciłam się teraz do Overtone'a, bo zdawało mi się, że przez obecność policjanta, całkowicie zapomniał o tym, do czego się wcześniej zobowiązał.
Wendy Paterson
Wiek : 25
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Saint Fall
Zawód : Dziennikarka w Piekielniku Codziennym