Witaj,
Mistrz Gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
Tereny łowieckie
Ciągnące się przez niezliczone hektary lasów Cripple Rock tereny łowieckie należące do Carter's Wilderness Mastery to istna gęstwina. Tereny łowieckie są naturalnym i sztucznie zasiedlanym przez Carterów siedliskiem dla wielu gatunków zwierząt, takich jak łosie, jelenie, sarny, dziki, czy wilki. Można tu też spotkać pospolite zające albo lisy, a także groźniejsze magiczne bestie (chociaż rodzina utrzymuje, że nie ma pojęcia, skąd w ogóle się tam biorą). Teren jest otwarty i nieogrodzony, ale pozostaje pod stałą pieczą Wilderness Mastery, a wejście na niego bez zgody rodziny może wiązać się z przykrymi problemami. Najbardziej ryzykowne wydaje się postrzelenie... W końcu z dużej odległości nie każdy myśliwy rozpozna człowieka.

Rytuały w lokacji:
echa przestrzeni [moc: 46]*
urodzaju [moc: 80]*
ruchomego piachu [moc: 39]*
szepcza [moc: 45]*
urodzaju [moc: 66]**

* Rytuał obejmuje obszar na terenach świeżo posadzonych drzew.
** Rytuał obejmuje okolice zniszczonej roślinności.


Ostatnio zmieniony przez Mistrz Gry dnia Wto Kwi 02 2024, 00:34, w całości zmieniany 1 raz
Mistrz Gry
Wiek :
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru sekty satanistycznej
Judith Carter
ANATOMICZNA : 1
NATURY : 5
ODPYCHANIA : 30
WARIACYJNA : 1
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 180
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 5
WIEDZA : 13
TALENTY : 24
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t381-judith-carter
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t424-judith-carter#1425
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t785-hey-jude
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t423-skrzynka-judith#1424
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f118-red-bear-stronghold
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1056-rachunek-bankowy-judith-carter
ANATOMICZNA : 1
NATURY : 5
ODPYCHANIA : 30
WARIACYJNA : 1
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 180
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 5
WIEDZA : 13
TALENTY : 24
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t381-judith-carter
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t424-judith-carter#1425
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t785-hey-jude
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t423-skrzynka-judith#1424
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f118-red-bear-stronghold
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1056-rachunek-bankowy-judith-carter
6 kwietnia 1985, około godziny 6:30
Kontynuacja wątku z Kwatery myśliwych

Kiedy wszystkie wątpliwości, a przynajmniej ich część, zostały wyjaśnione i wszyscy najedli się kanapek od Imani (mam nadzieję, że nie będą po tym ospali, ale wolę zaryzykować w tę stronę niż pozwolić im głodować i z głodu popełniać idiotyczne błędy, takie jak brak skupienia), wyruszyliśmy w teren. Mieliśmy do przejścia kilkaset metrów, a ja pozostawiłam załogę w tyle (wciąż mając ich na oku), skupiając się na tym, abyśmy na pewno dotarli na miejsce jak najlepszą ścieżką.
W końcu znaleźliśmy się w miejscu, gdzie łoś widziany był po raz ostatni.
Wtedy zatrzymuję się, żeby pouczyć wszystkich raz jeszcze. Nie jestem pewna, w jaki sposób są zaznajomieni z przyrodą i informacjami na temat łosi.
Kto wie coś o łosiach, ręka do góry. – Nieważne, czy ktoś ją podniósł czy nie, i tak zamierzam wszystkim powiedzieć kilka podstawowych informacji: - Łosie z natury nie są aż tak agresywne, chyba że poczują się zagrożone, wtedy zaatakują. Nie potrafią galopować, ale na krótkich odcinkach mogą być dość szybkie. Żeby znaleźć naszego łosia, musimy być bardzo cicho, bo skubaniec nie przejmuje się swoimi odgłosami tylko wtedy, kiedy znajduje się w wodzie, ale na terenie suchym, nie podmokłym, porusza się bardzo cicho. To nie jest okres godowy, więc nie posłuchamy ryków i zalotów, ale może na drzewach zobaczymy oskubaną korę, albo od poroża, albo zjedzoną. Zżera wszystko, co wiąże się z roślinami, dlatego można go zobaczyć i na podmokłych terenach, bo potrafi zdobywać jedzenie spod poziomu wody, jak i na lądzie, gdzie oskubuje korę, pąki, trawy czy nagłe igły z drzew. Skubaniec nie lubi też ciepła, dlatego jak mu będzie za gorąco, może chcieć ochłodzić się w bajorku, a pływa całkiem dobrze. Obecna temperatura powinna być dla niego optymalna, więc musielibyśmy sami podgrzać trochę teren, żeby go wygonić do zbiornika wodnego. A i to nie jest za dobre, bo, jak mówiłam, pływa całkiem dobrze. Łoś nie jest terytorialny, nie będzie bronił swojego terytorium, jak zaatakujemy, ale będzie bronił siebie, dlatego, jak mówiłam, mamy jedną szansę. Szukamy wszelkich śladów obecności, obdrapanej kory, zjedzonych roślin, wyleżanej trawy, śladów kopyt, odchodów, wszystkiego. Największa aktywność łosia jest albo wczesnym rankiem, czyli teraz, albo wieczorem. Więc jeśli nie znajdziemy go teraz, najpewniej będziemy czekać do wieczora, żeby go ubić. Trzymamy się wszyscy w miarę blisko siebie, bo skurwiel jest niebezpieczny i w pojedynkę się go nie ubije. Jakieś pytania?

Z racji tymczasowo spokojnej okolicy, możecie jeszcze podzielić się wątpliwościami z Judith, lub przejść od razu do próby wytropienia łosia.
Kierujemy się mechaniką podobną jak w Leśnych pielgrzymkach. Na każdy post przypada rzut k100, do którego dodajemy punkty za umiejętność tropienia, jak i punkty statystyki talentu.
Skrót do wyniku to:
K100 + tropienie + talent
Ponieważ wszyscy pracujemy na jeden sukces, wszystkie nasze wyniki się sumują. Aby wytropić łosia porankiem, musimy w ciągu pięciu kolejnych tur (włącznie z tą) przekroczyć próg 700. Jeśli nam się nie uda, wątek zostanie podzielony na drugą część, w której to polowanie odbędzie się wieczorem.

Dla urozmaicenia rozgrywki, osoba, która przebije kolejno wymienione progi (zsumuje swój wynik z wynikami poprzedników), znajduje takie wskazówki, którymi dzieli się z grupą:
100 – oskubana trawa wraz z niewielkimi pąkami kwiatów
200 – obdrapana kora pobliskiego drzewa wskazująca na ostrzenie poroża
300 – odciśnięty ślad wielkiego kopyta na kilkadziesiąt centymetrów
400 – wyleżana ściółka leśna w promieniu pięciu metrów
500 – ciepłe odchody łosia wskazujące na niedawną aktywność
600 – dźwięk chlupotania w wodzie oznaczający niedaleką obecność łosia


Ekwipunek:

Czas na odpis: środa (20.09.), do godziny 22:00
Judith Carter
Wiek : 48
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Cripple Rock
Zawód : starsza oficer sumiennych w Czarnej Gwardii
Sebastian Verity
ODPYCHANIA : 25
SIŁA WOLI : 24
PŻ : 192
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 8
TALENTY : 19
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t620-sebastian-verity#3560
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t709-sebastian-verity
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1145-sebastian-verity
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t711-poczta-sebastian-verity
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f142-willowside-14
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1114-rachunek-bankowy-sebastian-verity#10472
ODPYCHANIA : 25
SIŁA WOLI : 24
PŻ : 192
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 8
TALENTY : 19
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t620-sebastian-verity#3560
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t709-sebastian-verity
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1145-sebastian-verity
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t711-poczta-sebastian-verity
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f142-willowside-14
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1114-rachunek-bankowy-sebastian-verity#10472
Tego śledziło drzewo, tego okradła małpa. Albo koledzy mało ostatnio spali, albo niezły kawałek lasu im się trafił. Jeśli takie przygody czekają na nich podczas polowania, to Sebastian nie wróży im wielkiego sukcesu. Cóż, będzie co będzie.
Judith o dziwo sili się na wyrazy wdzięczności, a Verity powstrzymuje się od komentarza. Proszę, proszę, jaka potrafi być milutka w większym towarzystwie! Mniejsza. Łoś. To dla tego skurczybyka tu dzisiaj jest, nie dla Judith. Przecież nie chodziłby na żadne polowania, których tak nie cierpi, dla kobiety. Bo poprosiła. I mogłaby zginąć nadziana na poroże. Nie, oczywiście, że nie jest tu dla Judith. Przecież z ich dwojga to prędzej Sebastian ma szansę skończyć pod kopy… pod nogami łosia, jakkolwiek się one nazywają w łosiowym i myśliwskim języku. Racice? Tak, chyba.
Z rozmyślań o tym, co może mu w niedługiej przyszłości rozkwasić nos, wyrywa go głos Judith, która bierze się za wykład. Sebastian zdecydowanie nie jest tym, który unosi rękę, bo w swoim życiu miał ciekawsze tematy do nauki niż życie zwierząt z porożami. Jakichkolwiek. O łosiach wie tyle, że są większe niż każdy zakłada.
Słucha z uwagą, a w międzyczasie odpala papierosa. Zapach fajka zdąży się rozwiać zanim trafią na trop, a poza tym i tak nie przebije się przez perfumy Antoine’a. Zaciąga się głęboko dymem i na chwilę z konsternacji zatrzymuje go zbyt długo w płucach.
Czy jakieś pytania?
Ano – odpowiada z uniesionymi brwiami, wypuszczając tym samym kłąb dymu. – Jaką mamy strategię? – Rzekłby, że to podstawa podstaw przy zbieraninie w połowie przypadkowych ludzi, mających zmierzyć się z czymś, czego zdolności w pełni nie znają. Jest szansa, że ktoś z nich zostanie poważnie ranny przy tym polowaniu. Jeśli nie ustalą choć podstaw tego, jak ze sobą pracować, szansa staje się pewnością, a pod znakiem zapytania stanie już tylko to, kto umrze.
Z każdym z gwardzistów miał już szansę albo pracować, albo trenować, gdyby chodziło tylko o nich, mogliby obgadać to w pięć sekund i ruszyć. Ale jest jeszcze Imani i Antoine. A jak już łosia wytropią to przecież nie będzie czasu zastanawiać się nad tym kto, gdzie, jak i ile razy.
Przede wszystkim nasz kolega ma zdolność dematerializacji, to znaczy, że nawet magią może być go ciężko spętać. A jak strzelisz i to przeżyje – nie śmiałby zasugerować, że Judith nie trafi; nawet gdyby żartował, byłby to mało trafiony żart – to się spłoszy i ucieknie. Lepiej zawczasu ustalić, jak go zatrzymać w miejscu. I kto jaką rolę ma do odegrania. Jak zaczniemy wszyscy na ślepo atakować, to jeszcze sami się nawzajem pozabijamy, a łoś spierdoli na wskroś drzew i tyle będzie z naszego polowania. – Sebastian wie, czemu tu jest. Nieobce mu tropienie, nawet jeśli jego celem byli zwykle ludzie, a nie zwierzęta, poza tym, jeśli łoś okaże się nieodporny na magię, Verity bez problemu zrobi użytek ze swojej obecności. Wolałby móc powiedzieć coś więcej również o innych. W grupie dobrze jest wiedzieć na kim w jakich kwestiach polegać.
Czeka na przetrawienie wszystkich informacji przez resztę drużyny i dając każdemu szansę na przemyślenie własnych propozycji co do dalszego działania, rozgląda się po najbliższej okolicy.
Ktoś tu był głodny – wyrzuca z siebie wraz z kolejną dawką dymu, chwilę po tym, jak przykucnął przy skrawku obgryzionej trawy i kwiatów. To mogłoby być jakiekolwiek zwierzę, ale innych poszlak na razie nie mają, pozostaje im więc podążenie tym tropem.

Tropienie: 99 (k100) + 20 (tropienie) + 14 (talenty)
przekroczony próg: 133
Sebastian Verity
Wiek : 49
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : North Hoatlilp
Zawód : Starszy Oficer (Protektor), Czarna Gwardia
Charlie Orlovsky
ODPYCHANIA : 22
WARIACYJNA : 6
SIŁA WOLI : 9
PŻ : 197
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 19
WIEDZA : 3
TALENTY : 13
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t869-charlie-orlovsky#6697
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t928-charlie-orlovsky#33318
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t927-poczta-charlie-go-orlovsky-ego#8334
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f164-pasadena
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1054-rachunek-charlie-orlovsky
ODPYCHANIA : 22
WARIACYJNA : 6
SIŁA WOLI : 9
PŻ : 197
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 19
WIEDZA : 3
TALENTY : 13
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t869-charlie-orlovsky#6697
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t928-charlie-orlovsky#33318
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t927-poczta-charlie-go-orlovsky-ego#8334
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f164-pasadena
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1054-rachunek-charlie-orlovsky
Nim wyszli dokończył kanapkę. Jeśli Imani Padmore miałaby polować na łosie za pomocą kanapek - oczywiście zakładając, że w taki sposób należy na nie polować - uwinęliby się z tym szybko.
Ale to tak nie działało.
O łosiach Charlie wiedział niewiele, choć Wallow było dobrym miejscem, żeby jakiegoś zobaczyć. Najbliższy kontakt z jakimkolwiek miał jednak niemal dekadę temu, gdy nierozważnie wybrał się ko kina na Łowcę Jeleni (i to nawet nie był łoś). Po powrocie z seansu nie mógł spać przez kilka dni. Wszystko wróciło a on nie wiedział jak sobie z tym poradzić. Niedługo potem znów wyjechał.
Magiczne stworzenia miały to do siebie, że bywały problematyczne. Takie, które potrafiły przenikać przez przedmioty - szczególnie. Tak naprawdę nie doszukiwał się w tym polowaniu korzyści dla siebie. Może poza tym, że liczył na możliwość liźnięcia wiedzy kogoś, kto znał się na tropieniu. Co jak co, ale Carter na pewno się na tym znała i uznał, że obserwowanie jej przy polowaniu może okazać się cenne. Słuchał więc uważnie tego, co miała do powiedzenia nie wyrywając się do zadawania pytań. Obdrapana kora, wyleżana trawa, ślady kopyt, gówno. Zerknął na Sebastiana, który zdecydował się na zapalenie papierosa. To nie był dobry pomysł; zwierzęta miały węch dużo bardziej czuły, niż mogłoby się wydawać. Szczególnie te, które żyły na wolności. Perfumeria, popielniczka i cynamonowe ciastka. Już na dzień dobry byli do tyłu. Dotknął kieszeni, w której trzymał dodatkowe naboje do strzelby; wszystko było na swoim miejscu.
- Strzelam, że należy go podejść jak najciszej - potarł dłonią kark. Nigdy nie polował na zwierzynę, przez lata jego polowania wyglądały inaczej. Założył, może nieco nazbyt odważnie, że ostatecznie jedno i drugie aż tak bardzo się nie różni w meritum. Ludzie byli głupsi od zwierząt, przynajmniej pod pewnymi względami. Wystraszeni działali jednak podobnie. - Trzeba go zapędzić w kozi róg? - nie był tego pewien. Ba, obstawiał, że najpewniej się myli. Verity miał rację, że potrzebowali strategii. Zerknął niepewnie na Imani i Antoine,
którego zapach wody kolońskiej wciąż nie zwietrzał.
- Zgaś to.
Byli w lesie, nie w krajach arabskich, gdzie każdy walił tytoniem i fajką wodną. Wyprostował się by zorientować, z której strony wieje wiatr. Zatrzymał się przy nim (Verity'm, nie wietrze) by spojrzeć na obgryzione źdźbła trawy, które znalazł. Równie dobrze mogła być to pierwsza lepsza sarna, ale to prawda - na ten moment nic więcej nie mieli. Spojrzał pytająco na Judith. Zaraz potem sam rozejrzał się wokoło, ale nie dostrzegł niczego. Nawet tego nie oczekiwał. Żadnych śladów kopyt, żadnego gówna, nic. Wokół nich panowała cisza. Lasy, a szczególnie takie jak ten, lubiły chować swoje sekrety. Łopot skrzydeł ptaka wylatującego spomiędzy gałęzi drzew wybudził go z zamyślenia. To wtedy zwrócił uwagę na jedno z nich. Podszedł bliżej by zobaczyć, że jego kora jest obdrapana na pniu. Zbyt wysoko, żeby mógł to zrobić jakiś dzik czy inna puma. Czy pumy ostrzył pazury o drzewa...?
- Carter?


rzut: tropienie 88 + 13 punktów talentu= 102
Charlie Orlovsky
Wiek : 35
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Wallow
Zawód : Gwardzista - protektor
Imani Padmore
ANATOMICZNA : 2
NATURY : 20
POWSTANIA : 7
SIŁA WOLI : 6
PŻ : 162
CHARYZMA : 8
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 13
TALENTY : 10
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t789-imani-padmore-zd-bloodworth#5539
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t871-imani-padmore#6775
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t872-imani#6776
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t846-skrzynka-imani-padmore#6313
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f193-tara
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1143-rachunek-bankowy-imani-padmore#10871
ANATOMICZNA : 2
NATURY : 20
POWSTANIA : 7
SIŁA WOLI : 6
PŻ : 162
CHARYZMA : 8
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 13
TALENTY : 10
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t789-imani-padmore-zd-bloodworth#5539
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t871-imani-padmore#6775
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t872-imani#6776
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t846-skrzynka-imani-padmore#6313
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f193-tara
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1143-rachunek-bankowy-imani-padmore#10871
Orlovskiego okradła małpa. Nie wiedziała nawet, co na to powiedzieć, ale zapisała sobie w głowie, że jej dzieci mogą iść do lasu tylko z rodzicami. Nie chciała w końcu, by spotkały ich niebezpieczne przygody. Albo wziewne narkotyki, kto wie czy ktoś takiego nie wymyślił i biedny mężczyzna miał zwidy?
- Cudownie! - stwierdziła, kiedy Antoine przyznał co wziął że sobą. Jednocześnie nie sprzeciwiła się, gdy Judith nie pozwoliła wziąć czekolady. Mogą ją w końcu wziąć po powrocie.
Wreszcie ruszyli, mając przy okazji nomen omen okazję, by nauczyć się tropienia. Imani szła raczej z tyłu, by nie przeszkadzać znawcom, a zarazem móc obserwować, co oni robią. W końcu tak wyglądały początki każdej nauki.
Na początku trochę wędrowali na miejsce, co miało sens, choć Padmore nie była pewna, czy sama by na to wpadła, gdyby przyszło jej samej szukać tego magicznego zwierzaka. Szli grupą przez gęstwinę, licząc na złapanie szybkiego tropu rogacza.
Gdy Carter zaczęła opowiadać o łosiach, kobieta uważnie jej słuchała. Nie miała jednak pojęcia o co spytać. Zakładała, że ewentualne problemy i wątpliwości pojawią się w praktyce. Wtedy będzie się martwić, jak o nie dopytać.
Słuchała też uważnie propozycje strategii na działanie. Nie chciała w końcu plątać się pod nogami jak idiotka tylko naprawdę wspomóc sprawę. A żeby to zrobić, cóż, musiała myśleć. Nawet dwa razy bardziej, bo nie miała takich automatycznych odruchów jak myśliwi.
Przyjrzała się też dokładnie tropowi znalezionemu przez gwardzistę. Cóż, nie umiała powiedzieć czy to jadł łoś, ale nie miała też argumentów, by zaprzeczyć tej możliwości.
Jej moment na wykazanie się zapewne dopiero nadejdzie.

22 (rzut) + 8 (talenty) = 30
Imani Padmore
Wiek : 30
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Wallow
Zawód : gospodyni domowa, pomaga mężowi
Barnaby Williamson
ANATOMICZNA : 5
ODPYCHANIA : 33
WARIACYJNA : 1
SIŁA WOLI : 11
PŻ : 211
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 25
WIEDZA : 6
TALENTY : 16
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t285-barnaby-williamson#794
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t404-barnaby-williamson#1290
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t405-poczta-barnaby-ego-williamsona
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f107-ulica-staromiejska-9-6
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1062-rachunek-barnaby-williamson
ANATOMICZNA : 5
ODPYCHANIA : 33
WARIACYJNA : 1
SIŁA WOLI : 11
PŻ : 211
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 25
WIEDZA : 6
TALENTY : 16
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t285-barnaby-williamson#794
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t404-barnaby-williamson#1290
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t405-poczta-barnaby-ego-williamsona
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f107-ulica-staromiejska-9-6
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1062-rachunek-barnaby-williamson
Dwudziestego szóstego lutego skończył się znany im świat — szóstego kwietnia rozpoczął nieznany dotąd obłęd.
Tkwiąca w sercu lasu chatka miała kilka dekad na zgromadzenie wspomnień — z historiami myśliwych mogły równać się wyłącznie opowieści rybaków; panie drogi, ten szczupak był tak wielki, że nazwano po nim szkołę konkurowało z widzisz tego tira? Przy byku, którego ustrzeliłem, to Fiat 126p. Kilka dekad wspomnień, tona szczupaków i mała populacja jeleni później — nic nie mogło przygotować myśliwskiej chatki Carterów na okradła mnie małpa, śledziło drzewo, a w lesie grasuje fluorescencyjny łoś.
Nikt — absolutnie nikt — nie mógł winić Williamsona, kiedy przewiesił strzelbę przez ramię, zgarnął do kieszeni paczkę nabojów, po czym — całkiem raźno jak na kogoś, kto podejrzewał, że padł ofiarą demona snu — uszczypnął się w dłoń. Nie pomogło; chatka nadal tu była, drzewa śledziły ludzi, a Carter opowiadała o zwyczajach godowych łosi.
Na lewo strzeliła zapalniczka Sebastiana; na prawo Rousseau wciąż cuchnął jak coś, co uciekło z Wersalu; dwa metry dalej Charlie próbował upewnić się, że las to nie fatamorgana; pani Padmore z dumą nosiła woń wypieków; Judith mówiła, Barnaby milczał, a kwietniowy świt przeciągał się leniwie w pokrytej rosą trawie.
Jakieś pytania?
Woń tytoniu przypomniała Williamsonowi, że od przynajmniej godziny nie miał papierosa w ustach, od dwóch kawy, od trzech—
Zwiększymy szanse na znalezienie tropu, jeśli będziemy poruszać się ławą — policyjny żargon i niepolicyjna wiedza — wizualizację tego, jak poszukuje się zaginionych w pierwszych godzinach po zgłoszeniu zniknięcia, regularnie otrzymywali w telewizji. — Kluczowe jest ograniczenie słów do minimum, dlatego nie możemy tracić się z oczu.
Gdyby w polowaniu brali udział wyłącznie gwardziści, byłoby łatwiej; sygnały polowe ulepione z gestów dłoni — stać, naprzód, odwrót, przegrupowanie — niekiedy musiały wystarczać na całe godziny. Dziś, w najlepszym przypadku, zdążą zauważyć magiczną zwierzynę zanim ta usłyszy ich.
Cienka zmarszczka przecięła czoło w poprzek; namysł ograniczony do spojrzenia, które przesunęło się po ociężałej od rosy trawie, przekuty został w ciche słowa.  
Judith ma rację — zazwyczaj miała; dziś racja była istotniejsza niż zwykle — mogła ocalić przynajmniej jedno życie i przekreślić inne. — Musimy ustalić mocne strony.
Gwardzistom było łatwiej; kilka wspólnych misji, kilka wspólnych treningów, kilka nawyków wyniesionych z Kazamaty i świadomość umiejętności posiadanych przez Protektorów oraz Sumienną — tyle wystarczyło. Williamson wiedział, czego może spodziewać się po Carter, znał część nawyków Orlovsky’ego, przez sześć lat przyswajał wiedzę, którą przekazywał mu Verity; pani Padmore i Antoine byli niespodzianką.
Postanowił uwierzyć, że miłą; Judith potrafiła wycenić przydatność.  
W magii anatomicznej są czary, które mogłyby pomóc. Zrastają albo paraliżują kończyny, więc w najlepszym przypadku łoś zostanie unieruchomiony.
W nieco gorszym — wkurwiony.
Zastanówcie się, czy w waszych wiodących dziedzinach znajdziecie podobny efekt.
Magia odpychania posiadała kilka niespodzianek, ale większość z nich nastawiona była na skuteczną, krwawą, pozbawioną finezji jatkę; kwestia oddziaływania czarów na istotę z legend wciąż pozostawała zagadką. Nie powinni opierać nadziei na kilku czarach i potencjalnym rytuale — w plecaku Williamsona od czasu do czasu coś obijało się o siebie; prawdopodobieństwo, że przyniósł ze sobą zalakowane butelki Old Forester, rocznik sześćdziesiąty siódmy, było znikome (ale wciąż — istniało); w ten sposób brzmi grube szkło Bourbona albo świece.  
Kiedy go wytropimy — nie jeśli; jeśli oznaczałoby, że Barnaby wątpi w powodzenie ich misji, a leśny świt nie pozwalał na luksus niepewności. — Będziemy mieć tylko kilka sekund i jedną szansę. Pierwszą salwę powinni oddać najlepsi strzelcy, a gdy będą przeładowywać broń, niech strzela grupa w odwecie.
Kilka sekund, kilka naboi, jedna okazja do powalenia zwierzyny, która przenika przez materię; Carter mogła być blisko sedna sprawy. Zaskoczony zwierz nie będzie mógł przygotować się na dematerializację; zwierz świadomy zagrożenia przepuści przez siebie kule i zarży im w twarz — Judith, mam pytanie; jak robi łoś? — w udanej parodii śmiechu.  
Dzięki temu unikniemy chaosu, przerwy w ataku i—
Zatrzymujące się na Rousseau spojrzenie to czysty przypadek; Williamson hazardzistą był miernym, ale gdyby miał obstawiać, obstawiłby na złotowłose pole.
Ofiar pobocznych.
Dziś decyzja nie należała do niego; dziś zdecydować musieli wszyscy — pierwsze obserwacje przyciągnęły spojrzenia, Orlovsky zaszczepił własnym pytaniem przelotny pomysł — magiczna pułapka? — a cisza pozwoliła na odkrycie pierwszych śladów obecności. Verity dostrzegł obgryzioną trawę, Charlie wskazał na korę, Williamson uznał, że trop znajdzie dopiero, kiedy wdepnie w łosiowe gówno. Nie pomylił się o wiele — piąty z postawionych w kierunku linii drzew kroków o centymetr rozminął się z głębokim odbiciem w rozmiękłej glebie.
Ślad kopyta był jednoznaczny; jego rozmiar wyjaśniał jeszcze więcej.
Wzięliśmy za małe lufy.
Wbity w ziemię wzrok Williamsona wskazywał kierunek pozostałym.

tropienie: 18 (k100) + 5 (tropienie) + 14 (talenty) = 37
suma grupy na ten moment: 301
[ukryjedycje]

Ostatnio zmieniony przez Barnaby Williamson dnia Nie Lip 07 2024, 16:52, w całości zmieniany 1 raz
Barnaby Williamson
Wiek : 33
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Stare Miasto
Zawód : starszy oficer oddziału Czyścicieli w Czarnej Gwardii
Antoine Maurice Rousseau
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1175-antoine-maurice-rousseau
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1213-a-m-rousseau
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1215-antek
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1183-a-m-rousseau
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1214-rachunek-bankowy-a-m-rousseau
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1175-antoine-maurice-rousseau
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1213-a-m-rousseau
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1215-antek
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1183-a-m-rousseau
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1214-rachunek-bankowy-a-m-rousseau
Z wielkim smutkiem przyjąłem wieść o czekoladzie.
Jeszcze przed wyjściem z kwatery wszystkim zaproponowałem przynajmniej po kawałeczku, bo przecież dobra czekolada nie tylko poprawia morale, ale działa też zdrowotnie. Wiem o tym dobrze - i nie mówię tu o tej kwaśnej z supermarketu.
A prawdziwej, belgijskiej, pełnomlecznej o przynajmniej siedemdziesięciu procent kakao. Zakupionej przez asystenta w małym sklepiku w Salem.
Oczywiście, że w Salem.
Chociaż, przy smakołykach Imani moje przekonanie, że tam wszystko jest lepsze zaczyna się chwiać w posadach. Te świeże muffinki będą mi się śnić po nocach...
Dziarsko wychodzę jednak za druhami. Szczególnie blisko trzymam się Imani - gotowy podać jej rękę czy pomóc przejść przez błoto - oraz Charliego. Fajny z niego chłopak, tak sobie myślę, chociaż jak na razie rozmowny niewiele.
- W magii wariacyjnej... mogę zawsze podciąć mu nogi. Bądź zmniejszyć temperaturę na danym obszarze, mówicie, że Łosie przepadają za zimnem? - zerknę tutaj bezpośrednio na Judith, to ona wiedzie prym w całej wycieczce.
Nie wycieczce. Polowaniu.
Przysłuchuje się wymianie zdać bardziej doświadczonych, z ciekawością obserwując kolejne tropy. Uważnie przyjrzę się obgryzionej trawie znalezionej przez Sebastiana, w głowie notując na co zwrócić uwagę (kto wie czy w przyszłości nie czeka mnie więcej takich rozrywek, przygotowanym należy być zawsze). Za Charliem kontempluję to obdrapane drzewo. Rzeczywiście, zdaje się być obdrapane zbyt wysoko na cokolwiek innego żyjącego w tych lasach.
Choć po tym jak obserwowało mnie jedno z nich, nie zdziwi mnie już nic.
No może to małe, włochate stworzenie o którym wcześniej wspominano...
Słysząc o pobocznych ofiarach uniosę głowę spotykając wzrok Williamsona. Uśmiechnę się szerze, wszak to miłe, że martwi się o moje jestestwo - nie pora to jednak na wywody czy przekonywanie jak wiele jest we mnie instynktu samozachowawczego i wiem, że nie podchodzić pod lufę.
Co samo w sobie jest na to najlepszym możliwym dowodem!
Powędruję jednak spojrzeniem w poszukiwaniu kolejnego śladu i rzeczywiście - Ugh - aż schowam twarz w rękawie.
To dopiero musi być wielki Łoś.
Ostatecznie - dobrze, że nikt w to nie wszedł, to by była tragedia. Nie tylko dla nowych gumiaków.
Ale da mi to do myślenia. Wymruczę ciche - Ostendesanguine - może pomoże to dostrzec co niezauważalne okiem. Przynajmniej moim.


Polowanie: 41 + 7 = 48
Wynik grupy: 349, prawie połowa!
Dodatkowo: Ostendesanguine (Ujawnia ślady krwi i płynów ustrojowych na powierzchni). Próg 35, osiągnięty (60 + 12 = 72)
Antoine Maurice Rousseau
Wiek : 30
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Salem
Zawód : dyktator smaku, arbiter sztuki, bywalec
Judith Carter
ANATOMICZNA : 1
NATURY : 5
ODPYCHANIA : 30
WARIACYJNA : 1
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 180
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 5
WIEDZA : 13
TALENTY : 24
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t381-judith-carter
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t424-judith-carter#1425
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t785-hey-jude
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t423-skrzynka-judith#1424
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f118-red-bear-stronghold
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1056-rachunek-bankowy-judith-carter
ANATOMICZNA : 1
NATURY : 5
ODPYCHANIA : 30
WARIACYJNA : 1
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 180
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 5
WIEDZA : 13
TALENTY : 24
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t381-judith-carter
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t424-judith-carter#1425
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t785-hey-jude
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t423-skrzynka-judith#1424
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f118-red-bear-stronghold
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1056-rachunek-bankowy-judith-carter
Słyszę znajomy syk zapalniczki i po chwili dociera do mnie znajoma woń tytoniu. Patrzę na Verity’ego, po którym spodziewałam się większej dawki rozsądku na polowaniach i czuję, że coś we mnie po prostu pęka. Jeden cuchnie jakby na siebie wylał flakon perfum, druga – jakby się wytarzała w cukrze, trzeci – jak jebany smok ziejący siarką.
Ma ktoś ze sobą białe świece? – rzucam, patrząc na Williamsona i Orlovsky’ego jako ostatnią ostoję normalności i zdrowego rozsądku. – Czuć Was wszystkich na pięć kilometrów, nic dziwnego, że w okolicy nie ma nawet kulawego dzika. Zgaś to i wszyscy, którzy śmierdzą, integrują się z naturą. – Chciałam być miła, bycie miłym nie popłaca. – Nie obchodzi mnie co zrobicie, możecie się wytarzać w gównie albo zrobić czapkę z mchu. Ma Was nie być czuć – bo wyjdę na wariatkę, jak się okaże, że Widmowego Łosia nie znaleźliśmy. A nie znajdziemy, jak się będziemy tak zachowywać. I palić fajki w lesie, albo przynosić ciasteczka. Czy psikać się perfumami.
Rzucam im wszystkim jeszcze krótkie spojrzenie pod tytułem nie przyjmuję odmowy, nim przechodzę do następnego punktu programu pod tytułem Carter, weź nam wymyśl strategię.
Jak strzelisz i przeżyje, to nie ucieknie – mówię, trzymając na wodzy irytację, bo czy ja mówię niewyraźnie? Przed chwilą im wyłożyłam wszystko o naturze łosia! – O to w tym chodzi. Łoś nie atakuje niesprowokowany. Ale jak się go wkurwi, to zaatakuje. Dlatego bardziej niż jego ucieczką, martwiłabym się własną obroną. Dlatego musimy być tam, kurwa, wszyscy i chronić jedno drugiego. Dlatego to nie jest łatwa robota!
Spokojnie, spokojnie, wszystko w porządku, jestem lotosem, jestem oazą spokoju… Wdech i wydech, wdech i wydech…
Szukać go będziemy tak, jak proponuje Williamson – rzucam po krótkiej chwili opanowania nerwów. Nie nadawałabym się na siewcę, ale nigdy nikt nie próbował mi wmówić, że byłoby inaczej. – Padmore, Ty pójdziesz bliżej Williamsona. Rousseau, Ty pójdziesz ze mną. Tylko, na litość Lucyfera, zróbcie coś z zapachami, bo cały wysiłek trafi szlag. Musimy być cicho, aby łoś nas nie usłyszał ani nie zauważył. Jak ktoś go znajdzie, nie rzucacie się w pojedynkę. Zawiadamiacie pozostałe osoby, musimy ustalić jakiś sygnał. Nie wiem, zahukajcie jak sowa, cokolwiek. Wtedy wszyscy idą w stronę źródła dźwięku i są, kurwa, cicho. Najlepiej ukryć się w krzakach i tak, jak mówi Williamson, najlepsi strzelcy oddadzą salwę. Reszta czeka na drugą szansę. Żeby łoś nam nie spierdolił i się na kogoś rzucił, musimy znaleźć kozła ofiarnego. Nie będę Was poświęcać, ja mu wyjdę naprzeciw. Jak Wam wystarczająco dobrze pójdzie współpraca i magia, to może nawet wyjdę z tego żywa.
Zabita przez Widmowego Łosia, śmieszna śmierć. Wolałabym jej uniknąć.
Gdy łoś Was zobaczy, musicie mieć oczy dokoła głowy. Myśleć nie tylko o ataku, ale o ochronie towarzyszy. Najcelniejsze strzały z pewnością byłyby od frontu, czyli w serce albo w głowę. W serce może być ciężko, ale w głowę… Łoś zaatakuje porożem, wymaga to skupienia, aby wycelować, ale da się to zrobić. Nawet jak się nie uda, nie rezygnujemy z ataku. Jeśli łoś nie jest odporny na magię, próbujemy go w ten sposób załatwić.
W ten sposób unikniemy uszkodzeń. Najlepiej by było więc zabić go za pomocą magii. W ten sposób potem można go oskórować i zabrać potrzebne rzeczy, ale o tym reszta nie musi wiedzieć. O tym dowiedzą się tylko zaufani, do czego mi to wszystko potrzebne.
W ostateczności, mam nadzieję, plan został zaakceptowany przez grupę i możemy przejść do tropienia. Pierwszy odnajduje cokolwiek Sebastian. Obgryziona trawa wygląda jak każda inna, którą zjadła losowa sarna, choć tylko na pierwszy rzut oka. Przykucając przy niej, wydaje mi się, że zacisnęły się na niej szczęki o wiele większe. Spoglądam na Verity’ego krótko, dając mu niemo znak, aby spojrzał razem ze mną.
Wygląda jak każda inna, ale zobacz, sposób nadgryzienia jest inny. Sarna czy losowy łoś zjadłby jedynie kilka ździebeł na raz, a to wygląda jakby zagarnęła je szczęka co najmniej pięciokrotnie większa.
Jeśli tak, mamy przejebane.
Zostawiam go z tymi przemyśleniami, bo za moment woła mnie Orlovsky. Przystaję przy tym samym drzewie i patrzę na obdrapaną korę. Nie zjadł jej, przynajmniej nie zupełnie.
Ostrzył sobie poroże – stwierdzam, choć to nietypowe, abym musiała tak wysoko zadzierać głowę. – Skurwiel jest wielki.
Potwierdza to ślad kopyta znaleziony przez Williamsona, czego nie komentuję. Nie mogę za to nie skomentować pomysłi Rousseau, bo kiedy zamierzam ruszyć przed siebie, widzę na trawie bardzo rozległą plamę.
To nie był dobry pomysł – rzucam krótko i krytycznie. Nie miałam ochoty jednak wiedzieć, gdzie ostatnio naszczał łoś.
Omijam tą plamę mimowolnie, tylko po to, aby kawałek dalej natrafić na wyleżaną ściółkę. Przykucam, choć na krótki moment. Ślad był ogromny. Łoś naprawdę musiał być wielki, nawet jeśli tylko drapał się tutaj po plecach i tarzał, to była to przestrzeń bardzo duża.
Musimy być na jego terenie – mamroczę pod nosem, podnosząc się, aby iść dalej. Wiem, że szukamy w dobrym miejscu.

Tropienie od Judith: 24 + 20 + 22 = 66
Łączna suma: 415



Ponieważ idzie nam zbyt dobrze, wszyscy w tej kolejce rzucamy kością k6 na losową przeszkodę (albo jej brak):

K6 na losowe zdarzenie:

Czas na odpis w tej kolejce zakładamy do soboty (23.09.), do godziny 22:00
Judith Carter
Wiek : 48
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Cripple Rock
Zawód : starsza oficer sumiennych w Czarnej Gwardii
Imani Padmore
ANATOMICZNA : 2
NATURY : 20
POWSTANIA : 7
SIŁA WOLI : 6
PŻ : 162
CHARYZMA : 8
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 13
TALENTY : 10
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t789-imani-padmore-zd-bloodworth#5539
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t871-imani-padmore#6775
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t872-imani#6776
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t846-skrzynka-imani-padmore#6313
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f193-tara
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1143-rachunek-bankowy-imani-padmore#10871
ANATOMICZNA : 2
NATURY : 20
POWSTANIA : 7
SIŁA WOLI : 6
PŻ : 162
CHARYZMA : 8
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 13
TALENTY : 10
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t789-imani-padmore-zd-bloodworth#5539
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t871-imani-padmore#6775
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t872-imani#6776
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t846-skrzynka-imani-padmore#6313
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f193-tara
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1143-rachunek-bankowy-imani-padmore#10871
Z uwagą słuchała pozostałych. Nie miała w sumie innej opcji. Oczywiście mogła się pchać przed szereg i wymyślać na chłopski rozum, ale jak to mówią jeśli nie potrafisz, nie pchaj się na afisz.
Co mogło w jakiś sposób wyjaśniać, czemu na ostatnie spotkania zawsze przygotowywała jedzenie. I nikt ani razu nie skrytykował jego smaku, wprost przeciwnie!
Oczywiście przed wyjściem spróbowała czekolady Rousseau, pokazując kciuk w górę po przekonaniu się z pomocą własnego języka, jakiej jest jakości. Trochę się bała odezwać nawet w tematach, na których się znała obawiając się, że akurat spotkają to magiczne, widmowe stworzenie, które zareaguje na jej głos nieadekwatnie i wina za wszelkie niepowodzenie pójdzie na nią. Oj nie, tego wolała uniknąć. Z pewnością nie tylko ten, dla którego to robią, byłby zły...
Padmore uważnie obserwowała każdy znaleziony trop, tak w ramach uczenia się czegoś nowego i ciekawego. Nigdy nie wiesz, kiedy tropienie pomoże ci znaleźć własnego malca, który postanowił się wymknąć, by bez pozwolenia spędzić dzień nad jeziorem z kolegami mimo szlabanu za nieodrobienie lekcji.
Oczywiście przesadzała. Jej dzieci były tak zdolne, że pewnie po pierwszej takiej akcji nauczyłyby się zacierać własne ślady. Zostanie jej w razie co wysyłać gęś na przeszpiegi.
Spojrzała zaskoczona na wściekłą Judith, która nagle wybuchła. Sięgnęła pamięcią do kwatery myśliwych. No tak. Biedaczka chyba nie jadła, ale nie pozwoliła też wziąć jedzenia, więc nie miała jak jej pomóc. Mając więc nadzieję, że to wystarczy i że nie zniszczy tym samym ubrania męża, otarła troszkę płaszcz o korę. To musi wystarczyć. W końcu nie ujebała się ciastem, wątpiła więc, że nim pachnie. Co najwyżej jabłkiem, które zjadła, ale chyba takie kopytne zwierzaki lubią jabłka, co nie?
Zerknęła na moment na Anthony'ego, który szedł najbliżej niej, po czym podeszła do Williamsona, by iść z nim w parze. Poczuła się trochę jak na wycieczce szkolnej. Brakowało tylko plecaków z kanapkami i autokaru, który ich po wszystkim zawiezie z powrotem.
Gdy tak szła z mężczyzną, nagle coś zauważyła. W ciszy wyciągnęła szybkim ruchem rękę w bok, wyćwiczonym ruchem matki nie pozwalającej latorośli zrobić czegoś głupiego, po czym wskazała mu coś, co z pewnością nie było zwykłą kupą zwierzęcia. To było ewidentnie nienaturalnie wielkie gówno łosia. Złapała wzrok reszty i pomachała do nich gwałtownie rękoma, by podeszli. Po chwili namysłu zrobiła to, czego nauczyła się na farmie, choć w ten sposób sprawdzała, czy zwierzę jest żywe - sięgnęła po kij i dotknęła znaleziska. Miękkie. I chyba jeszcze z niego paruje.
Obrzydlistwo, ale niezły nawóz mógłby z tego być. Chyba, że ma podejrzane magiczne właściwości, to wtedy nie.

Imani dodaje 8 z talentów i 78 z rzutu
Suma: 501, rozbija bank
Imani Padmore
Wiek : 30
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Wallow
Zawód : gospodyni domowa, pomaga mężowi
Sebastian Verity
ODPYCHANIA : 25
SIŁA WOLI : 24
PŻ : 192
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 8
TALENTY : 19
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t620-sebastian-verity#3560
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t709-sebastian-verity
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1145-sebastian-verity
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t711-poczta-sebastian-verity
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f142-willowside-14
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1114-rachunek-bankowy-sebastian-verity#10472
ODPYCHANIA : 25
SIŁA WOLI : 24
PŻ : 192
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 8
TALENTY : 19
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t620-sebastian-verity#3560
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t709-sebastian-verity
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1145-sebastian-verity
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t711-poczta-sebastian-verity
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f142-willowside-14
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1114-rachunek-bankowy-sebastian-verity#10472
Charliemu mógłby powiedzieć „spierdalaj” – taki żołnierski sposób bycia, chłop by się nie obraził. Ale kiedy o tego nieszczęsnego fajka zaczyna się wkurwiać Judith, Sebastian nie może już odnieść się do niej tak, jak mógłby do kumpla po fachu. Nie widzi mu się, by to polowanie zmieniło swój cel, a przede wszystkim Carter wie, co mówi. Verity sądził, że są na tyle daleko od terenów, w których oczekują spotkać łosia, że ma jeszcze czas na papierosa. Dałby sobie rękę uciąć, że te wiele lat temu, gdy jeszcze był nieszczęśliwym młodym dorosłym, od którego oczekiwano chodzenia na polowania z innymi dżentelmenami, to wszyscy znajdywali czas przed polowaniem, żeby sobie zapalić. Ale albo nie podchodzili do tego wystarczająco poważnie, albo nie miałby już ręki. Tamte czasy pamięta jak przez mgłę, szczególnie te kwestie, do których nie przykuwał wagi, jak uganianie się za zwierzyną po lesie.
Pamiętał tyle, że polowania ciągnęły się długimi godzinami. Brudu i błota się nie boi – i tak skończy upierdolony. Ale wielu godzin bez fajka? To już inna sprawa.
Niczego nie żałuje, gdy gasi szluga i z niewinnym uśmiechem odchodzi na bok w celu znalezienia mokrej ziemi i przykucnięcia, by wysmarować błotem ubranie i skórę. Przykleił też do siebie kilka liści. Gdyby był tu tylko z Carter, to na bank włożyłby jednego za ucho i zapytałby, czy mu ładnie. Ale przy innych gwardzistach nie może tak błaznować, jeśli ma zachować swój służbowy wizerunek, do którego zdążył się już przywiązać.
Do kurwicy Judith jest na tyle przyzwyczajony, że jej wzburzenie spływa po nim jak woda po foce. Żeby tylko było mu dane, to byłby idealny moment, żeby odpalić kolejnego papierosa. No ale nie jest mu dane i może tylko mieć nadzieję, że to cholerne bydle znajdą szybko i sprawnie.
W takim razie do zatrzymania skurwiela użyjmy czarów drążących dziurę w ziemi lub podcinających nogi – zerka na Rousseau, to wcale nie brzmi jak zły pomysł – a nie murów, jeśli jest szansa, że przez nie przejdzie. Jeżeli o mnie chodzi, nie będę strzelać. Zabezpieczam was i atakuję magią odpychania – dokłada swoje kilka słów do wywodu Judith, przygotowany na dalszą drogę w milczeniu.
Kiedy Carter poucza go na temat śladów zostawionych przez łosia, Sebastian słucha uważnie, ale też z ledwie widocznym uśmiechem zerka na nią i nie może oprzeć się myśli, że wygląda absurdalnie seksownie, kiedy się tak mądrzy. Poważnie, jakim cudem nigdy wcześniej tego nie zauważał, a teraz nie potrafi spojrzeć na nią tak jak dawniej? Nie umie z tym walczyć, choć wie, że to duży problem. Pracują razem. I co chwilę ryzykują życiem, szczególnie teraz, gdy mają odegrać swoją rolę w sprowadzeniu na świat apokalipsy.
Nieważne, to nie miejsce na takie rozmyślania. Nawet jeśli dokładnie w tej chwili znów stawiają swoje życia na szali.
Idą tak, aż trafiają na gówno. Świeże. Sebastian specem nie jest, ale nawet on rozumie, co to oznacza. Są blisko, a więc żarty się skończyły i droga od tej pory przestanie przypominać przechadzkę harcerzy, a stanie się walką o wyjście z tego w jednym kawałku. I najlepiej z truchłem łosia na plecach.

Tropienie: 41 (7 + 14 + 20)
Suma: 542
Sebastian Verity
Wiek : 49
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : North Hoatlilp
Zawód : Starszy Oficer (Protektor), Czarna Gwardia
Barnaby Williamson
ANATOMICZNA : 5
ODPYCHANIA : 33
WARIACYJNA : 1
SIŁA WOLI : 11
PŻ : 211
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 25
WIEDZA : 6
TALENTY : 16
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t285-barnaby-williamson#794
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t404-barnaby-williamson#1290
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t405-poczta-barnaby-ego-williamsona
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f107-ulica-staromiejska-9-6
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1062-rachunek-barnaby-williamson
ANATOMICZNA : 5
ODPYCHANIA : 33
WARIACYJNA : 1
SIŁA WOLI : 11
PŻ : 211
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 25
WIEDZA : 6
TALENTY : 16
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t285-barnaby-williamson#794
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t404-barnaby-williamson#1290
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t405-poczta-barnaby-ego-williamsona
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f107-ulica-staromiejska-9-6
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1062-rachunek-barnaby-williamson
Obserwowanie wściekłości Carter skutecznie zastąpiło kawę.
Gdyby ktoś — rymował się z boso i wykazał wiedzą na temat magii wariacyjnej; to istotne, Williamson, zapamiętaj — powiedział o zdanie za dużo albo ktoś inny — nie rymował się z niczym, za to raźno dopalał papierosa i Barnaby używał znacznych pokładów siły woli, żeby nie powiedzieć Verity, daj jednego — postanowił dołączyć do sprzeczki o słuszność tytoniu na polowaniu, Judith mogłaby powalić łosia w pojedynkę: bomby atomowe już tak mają.
Gdyby ktoś inny — rym znów się nie składał; nazwiska z bloku wschodniego przesiąkły wieczną zmarzliną — nie zwrócił uwagi na korę, mogliby nie dotrzeć na właściwą ścieżkę. Gdyby on sam — z cienką zmarszczką na czole i przeczącym pokręceniem głowy — nie kompletował ekwipunku na kwadrans przed wyjściem, mógłby pomyśleć o innych ludziach i innych świecach.
Jedynie czerwone — stuknięcie w plecaku potwierdziło domysł, ale nie rozwiało wątpliwości. Judith sugerująca, że w starciu z łosiem potrzebują kozła — stanowczo zbyt wiele parzystokopytnych na metr kwadratowy — ofiarnego, jedynie pogłębiła poziome pęknięcie na czole Williamsona; zmarszczka nie wyrażała sprzeciwu, wyłącznie wątpliwości.
Potencjalna śmierć Carter to więcej niż jeden trup; miała przecież dzieci, w przeciwieństwie do—
Potencjalnie, Williamson, możesz się zamknąć; upomnienie rozległo się w myślach i zbiegło w czasie z wsunięciem dłoni w kieszeń. Palce odkryły nowy trop; niezidentyfikowany papierek nieokreślonego pochodzenia — w starciu z dotykiem nie zaszeleścił; punkt dla papierka — musiał zaczekać na później. Później sprawdzi, co napisano na opakowaniu; później sprawdzi datę przydatności; później spróbuje odkryć, skąd się tam wziął.
O ile będzie jakiekolwiek później.
Śmierć nie była odpowiedzią ani ewentualnością; Verity zamierzał osłaniać ich magią odpychania, Rousseau najwyraźniej dobrze radził sobie z wariacyjną, umiejętności pani Padmore nadal pozostawały zagadką, ale nie zamierzał poddawać ich w wątpliwość. Z tego równania strzelców wyłaniało się trzech; Judith, która postara się podejść najbliżej. Charlie, który trafiał w cele znacznie mniejsze niż łosie; Barnaby, który przemocy wierzył bardziej niż sobie.
Strzelba na ramieniu przybrała kilka gram; poczucie odpowiedzialności za innych — zwłaszcza, jeśli pachną Wallow i noszą nazwisko, którego nie powinien powierzać Williamsonowi nikt — działało w ten sposób. Milczał, zanurzając się w cieniu drzew; milczał, kiedy jedynym dźwiękiem był szept wiatru między dopiero zieleniącymi się gałęziami; milczał, kiedy gest Imani zakłócił na wpół sielankowy bezruch lasu. Szybko dostrzegł jego źródło; moment później poczuł.
Tak — żadnych słów, za to wymowne spojrzenie, którym obdarzył panią Padmore — bezapelacyjny, jednoznaczny wyrok brzmi: jest to gówno.
Jakie jest gówno, każdy widzi; jak wonieje, każdy czuje.
Co oznacza — każdy wie.
Wdepnąłby w nie — oczywiście, że by wdepnął; z grzybami bywało podobnie, znajdował je wyłącznie z pomocą podeszw — gdyby pani Padmore nie uznała, że limit cierpliwości zgromadzonych matek znajdował się na wyczerpaniu. Wyciągnięta dłoń Imani skutecznie zatrzymała go w pół kroku; pokusa, by sprawdzić odporność butów była silna, ale jeszcze silniejsza okazała się dyscyplina. Kiedy gest oznacza stój — zwłaszcza tego poranka, zwłaszcza w tych okolicznościach, zwłaszcza kilka minut po prędkim wykładzie na temat zachowywania absolutnej ciszy i stuprocentowej czujności — należy zrobić właśnie to.
Stanąć.
W miejscu, na wysokości zadania, w czasie i przestrzeni — z bezpiecznej odległości obserwował poczynania pani Padmore, zastanawiając się, czy macierzyństwo i dzieciństwo łączy cecha wspólna, jaką najwyraźniej jest szeroka gama zastosowań patyka. Przez kilka sekund towarzyszyło im wyłącznie to; wstrzymany oddech, zastygłe kroki, aż jedynym dźwiękiem, który przemykał między drzewami, było trudne do pomylenia z czymkolwiek innym, wieloznacznie jednoznaczne—
Chlupotanie.
Przynajmniej jedna zagadka tego dnia została rozwiązana; więc to tak robi łoś.

tropienie: 75 (k100) + 5 (tropienie) + 14 (talenty) = 94
suma grupy na ten moment: 636
Barnaby Williamson
Wiek : 33
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Stare Miasto
Zawód : starszy oficer oddziału Czyścicieli w Czarnej Gwardii
Charlie Orlovsky
ODPYCHANIA : 22
WARIACYJNA : 6
SIŁA WOLI : 9
PŻ : 197
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 19
WIEDZA : 3
TALENTY : 13
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t869-charlie-orlovsky#6697
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t928-charlie-orlovsky#33318
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t927-poczta-charlie-go-orlovsky-ego#8334
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f164-pasadena
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1054-rachunek-charlie-orlovsky
ODPYCHANIA : 22
WARIACYJNA : 6
SIŁA WOLI : 9
PŻ : 197
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 19
WIEDZA : 3
TALENTY : 13
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t869-charlie-orlovsky#6697
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t928-charlie-orlovsky#33318
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t927-poczta-charlie-go-orlovsky-ego#8334
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f164-pasadena
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1054-rachunek-charlie-orlovsky
Zdążył jeszcze tylko spojrzeć na Sebastiana i wzruszyć ramionami a nie mówiłem? Od razu wiedział, że ten papieros nie spodoba się z Judih. A z Judith Carter się nie zadziera.
Plan, który przedstawiła im kobieta był prosty i wydawał się łatwy do realizacji. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z nim, powinni mieć tę odrobinę przewagi nad zwierzęciem. Było tylko jedno ale.
- Jesteś pewna, że chcesz go na siebie ściągnąć...? - to nie było tak, że w nią nie wierzył. Wierzył - no, może gdzieś tam, głęboko, zasiane było małe ziarenko wątpliwości - ale miała rodzinę. Z tego co wiedział, dzieci Judith były już dorosłe, ale to wciąż jej dzieci. - Ja mogę...
Siedział w duszy Orlovsky'ego rycerz na białym koniu, który wiedział, że w przeciwieństwie do niej, nie posiadał rodziny i nie miał nic do stracenia. A może to były po prostu stłumione dawno temu skłonności samobójcze? Broń, którą trzy lata temu odłożył na najwyższą półkę w szafie wciąż tam leżała i czekała. Podobnie było z folią, którą zawiesił w kącie szopy. Szybko przypomniał sobie, że z Judith Carter się nie dyskutuje.
Nie trzeba było długo czekać, nim odnaleźli kolejne tropy. Niepewnego pochodzenia plama, kawałek dalej wyleżane miejsce. Dużo większe, niż się spodziewał. Na tyle, że zastanowił się, czy nie brakuje im kilku osób.
Z daleka widział jak Padmore do nich macha. Kolejne znalezisko; nie zdziwiłby się wcale gdyby nagle okazało się, że łoś jest dużo bliżej niż im się wydaje i ich obserwuje.
Carter zdążyła ruszyć w kierunku kobiety od babeczek i kanapek, Orlovsky za to poprawił najpierw przewieszoną przez ramię strzelbę, spojrzał w bok i zamarł w bezruchu. Wpatrywał się w niego wilk. Nie, to na pewno nie był wilk. Jego paszcza upstrzona była ogromnymi zębiskami, które szczerzył; krople śliny ściekały po mordzie na ziemię. Odwrócił się przodem do bestii i nie spuszczając z niej wzroku ostrożnie postąpił krok w tył. Jeśli tak miał wyglądać jego dzień, to równie dobrze mógłby sam wskoczyć łosiowi na rogi. Bieg nie był dobrym pomysłem, bestia ruszy za nim i dopadnie go szybciej niż zdąży pomyśleć "o kurwa". Strzelić do niego? Huk strzelby może i go odgoni, ale wtedy mógłby podać Carter swoją głowę na tacy. Rzucenie zaklęcia wydawało się najrozsądniejszą z opcji; ale co, jeśli łoś wyczuwa magię? Powoli się cofał rozważając swoje możliwości zupełnie nie świadom tego, że jego towarzysze właśnie dokonali niesamowitego odkrycia.
Cofał się i cofał, krok za krokiem nie zamierzając odwracać się plecami w stronę zmutowanego wilka - ile jeszcze podobnych mu bestii skrywał ten las? Zapewne bez liku. Kolejny krok, barghest zdążył zniknąć pomiędzy drzewami, a Charlie wciąż nie zamierzał ryzykować.
Kolejny krok i wpadł plecami w Williamsona. Dwa kolejne były już wypadkową poprzedniego. Odwracając się wreszcie wdepnął częściowo w to, co wyglądało jak gówno, pachniało jak gówno i było po prostu gównem.
- Szlag...!


rzut K6: 2
Charlie Orlovsky
Wiek : 35
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Wallow
Zawód : Gwardzista - protektor
Antoine Maurice Rousseau
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1175-antoine-maurice-rousseau
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1213-a-m-rousseau
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1215-antek
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1183-a-m-rousseau
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1214-rachunek-bankowy-a-m-rousseau
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1175-antoine-maurice-rousseau
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1213-a-m-rousseau
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1215-antek
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1183-a-m-rousseau
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1214-rachunek-bankowy-a-m-rousseau
Ale jak to integrować się z naturą?!
Przysłuchuję się Judith z szeroko otwartymi ustami (oczywiście metaforycznie bo, po pierwsze, tak niegrzecznie a po drugie, jeszcze jakaś mucha wleciałaby do środka, fuj fuj!) a w oczach zapewne zalśni przerażenie, kiedy nakaże mi i n t e g r o w a ć się z naturą.
Zerknę po swoich pięknych bryczesach, to po Sebastianie, który naprawdę zaczął okładać się ziemią i resztką siły woli powstrzymam rozdzierające westchnięcie.
Nawet jako mały chłopiec nie przepadałem za zabawami w błocie. Brudne to-to, niehigieniczne, jeszcze się czegoś można nabawić a co gorsza, pobrudzić spodnie.
I jak potem to potem cały dzień chodzić z jakąś plamą.
Czuje się jednak wyróżniony kiedy Carter weźmie mnie jako swojego partnera. Nie spodziewałem się aż tak wielkiego, twarz od razu rozjaśni szeroki uśmiech i gotów jestem nawet na te wszystkie integracje. To w końcu aż nie wypada, zostać kulą u nogi tak silnej kobiety.
A mimo to nie uda mi się w pełni powstrzymać obrzydzenia, kiedy przyjdzie mi do omijania tej ujawnionej kałuży wiadomego pochodzenia. Z wolna podejdę do ściółki. Spojrzę przez ramię czy ktoś na mnie patrzy, zanim rzucę ciche - Ostendesanguine - w stronę upatrzonego mchu.
Nic się nie pokazało. To chyba czysty.
Jeszcze by mi tyle brakowało. Nasmarować się jakimś. Łosim moczem.
A co jeśli jeszcze byłby ciepły?!
Łapiąc za dwa palce sięgam po ten najlepiej wyglądający kawałek mchu z grudką ziemi pod spodem. I aż się wzdrygnę.
Jestem jednak bardzo dzielny, tak sobie powtarzam w myślach, żadne zarazki mi nie straszne. Błotne maseczki są teraz w modzie, podobno to dobrze działa na skórę.
Och, czego nie powie sobie człowiek by podnieść się na duchu...
Wysmaruję dokładnie dłonie. Przegub przy nadgarstku, spryskany wcześniej perfumami. Szyję, szczególnie naznaczone zapachem miejsca. A nawet policzki. I swoją piękną, skórzaną kurtkę.
Taki umorusany spojrzę na Judith - Zintegrowany - zakomunikuję cicho (by nie przepędzić zwierza), kiedy dorównam jej kroku.
Choć muszę przyznać, że kiedy Sebastian pochwalił mój pomysł obrosłem trochę w piórka. Z większym zapałem rozglądam się dookoła, gotów dostrzec wszystkie ślady Łosia...
Ale takiej to się nie spodziewałem.
Choć może powinienem - bo tylko tego brakowało nam na drodze. Wielkiego, parującego, śmierdzącego... - Uważaj Charlie! - po prostu gówna Łosia.
I tym razem już nie uda mi się powstrzymać rozdzierającego westchnięcia, kiedy patrzę na niego z wyraźnym współczuciem.
Podejdę bliżej i poklepie go po ramieniu, z pocieszającym - Przynajmniej teraz jesteśmy już w pełni zintegrowani z naturą.
Judith na pewno będzie zadowolona.


k6 na przygody: 3, bez dodatkowych atrakcji;
k100 na tropienie: 43 + 7 = 50;
Suma grupy: 686;
Dodatkowo: Ostendesanguine (Ujawnia ślady krwi i płynów ustrojowych na powierzchni). Próg 35, tym razem nieosiągnięty (6+ 12 = 10)
Antoine Maurice Rousseau
Wiek : 30
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Salem
Zawód : dyktator smaku, arbiter sztuki, bywalec
Judith Carter
ANATOMICZNA : 1
NATURY : 5
ODPYCHANIA : 30
WARIACYJNA : 1
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 180
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 5
WIEDZA : 13
TALENTY : 24
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t381-judith-carter
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t424-judith-carter#1425
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t785-hey-jude
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t423-skrzynka-judith#1424
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f118-red-bear-stronghold
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1056-rachunek-bankowy-judith-carter
ANATOMICZNA : 1
NATURY : 5
ODPYCHANIA : 30
WARIACYJNA : 1
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 180
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 5
WIEDZA : 13
TALENTY : 24
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t381-judith-carter
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t424-judith-carter#1425
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t785-hey-jude
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t423-skrzynka-judith#1424
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f118-red-bear-stronghold
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1056-rachunek-bankowy-judith-carter
Na szczęście wszystkich innych (i moje), wszyscy wywołani grzecznie się słuchają. Krótko obserwuję, co wykaże kreatywność Padmore, Rousseau i Verity’ego, ale nie zamierzam ich dłużej i więcej męczyć. Tyle powinno wystarczyć, nie obijali się za bardzo. Dobrze.
Uwagę przykuwa Orlovsky. Doceniłabym jego gest szlachetności, gdyby nie fakt, że jestem w Czarnej Gwardii od jakichś, kurwa, pięciu lat, i od pięciu lat codziennie ryzykuję własnym życiem w imię Lucyfera. Doceniłabym jego intencje, gdyby sytuacja i okoliczności były inne. I gdybym nie była sobą.
Nie byłabym sobą gdybym była inna, czy coś.
Jestem pewna – ucinam więc krótko temat. Ja ich tu ściągnęłam, będzie sensownie, jeśli ja jako pierwsza się wystawię. – Jak się postaracie, to nic mi się nie stanie.
Oczywiste, że najpewniej nie będę w stanie się sama obronić, ale jeśli ktoś się pospieszy z umiejętnościami magicznymi, bądź jakimikolwiek innymi, wszystko powinno pójść dobrze.
Plan miał mnóstwo luk, uwag i zależności oraz założeń, że wszystko będzie dobrze, ale ciężko zaplanować coś dokładnie, jeśli bierze się pod uwagę zwierzę, które praktycznie nie powinno istnieć. Które powinno być włożone między baśnie.
W następnej kolejności przechodzę dalej do poszukiwania tropów. Nie jestem świadoma, że Padmore wraz z Williamsonem odkrywają wielkie gówno łosia, ani że Williamson zdołał już usłyszeć dźwięk chlustania się zwierzęcia, najpewniej w jakimś bajorku. Gdy przechodzę dalej, słyszę dopiero głuche mlaśnięcia, bardzo szybko zagłuszone przez uważaj rzucone przez Rousseau, które ściąga moją uwagę i prowokuje do morderczego spojrzenia przy okazji. Nie zauważam śmierdzącego problemu Orlovsky’ego, jestem zbyt skupiona na tym, aby pójść pierwsza i nie spłoszyć zwierzęcia.
Odgarniam kilka kolejnych gałęzi, stąpając tak, aby nie było mnie słychać. A przynajmniej było mnie słychać jak najmniej. Wysuwam się naprzód, zostawiając resztę w tyle (niezbyt mądrze, ale jeszcze część mnie wierzy, że się nie pozabijają albo nie pogubią), podążając za mokrymi odgłosami, coraz głośniejszymi, nieregularnymi. Łoś musiał iść po podmokłym terenie.
W końcu go dostrzegam. Biel bijąca od niego jest wręcz oślepiająca, a postura niemal ścina z nóg. Chociaż wiedziałam, że jest wielki, nie byłam przygotowana na jego widok. Momentalnie przykucam za najbliższym krzewem, wzrokiem ogarniając ogromną sylwetkę samotnego, białego łosia o rozłożystym porożu. Jest jeszcze dość daleko, ale jest na tyle wielki, że ślepiec trafiłby go dosłownie gdziekolwiek.
Pytanie, ile taki bydlak jest w stanie wytrzymać.
Tak, jak obiecałam, zabieram się za hukanie jak sowa, wcześniej spoglądając za siebie. Nie było ich tuż za moimi plecami. Ku mojemu zdumieniu, odgłosy nawet całkiem wyszły, ale dodatkowo, widząc pierwszą wysuniętą na prowadzenie sylwetkę, pokazuję ręką, aby do mnie podeszli. Mam nadzieję, że moja przykurczona postura powie im wystarczająco, żeby trzymali się nisko. I cicho. Kurwa, cicho.
Gdy już wszyscy do mnie docierają, wskazuję głową w stronę monstrualnego zwierza, które jednak istnieje. Łoś zaczyna skubać korę drzewa nieopodal nas, zdzierając ją ogromnymi płatami. Daję im chwilę, aby oswoili się z sytuacją i opanowali stres. Nerwy na wodzy to podstawa dobrego myśliwego. Wiedzą to Gwardziści, wiedzą to myśliwi – pytanie, czy wiedzą to pozostali.
Mam nadzieję, że mi nie spanikują. Wtedy staną się łatwym celem i narażą grupę. Teraz rozpoczyna się igranie z ogniem.
Wskazuję na siebie, potem na łosia. A potem na nich i zataczam szerokie koło w zasięgu mojego ramienia, co ma znaczyć, aby go otoczyli. Trzymamy się planu. Ja wysunę się na przód, oddamy salwę najlepszych strzałów, na jakie nas stać. A potem…
Potem musimy tylko nie zginąć.
Czekam, aż wszyscy się przegrupują i zajmą swoje stanowiska. Dopiero potem, powoli, ostrożnie, pilnując, aby łoś zbyt prędko mnie nie zauważył, wysuwam się poza krzewy, za którymi się przed chwilą chowaliśmy. Zabieram z ramienia strzelbę i ładuję ją powoli, dźwięk ładowania pokrywa się z kolejnym oderwaniem kory od drzewa. Podnoszę lufę i daję sobie kilka sekund, aby tylko namierzyć.
Jeśli to żywe stworzenie, powinno paść, jeśli wyceluje się w dwa punkty – głowę lub serce.
Przekonajmy się.
Podnoszę lufę na poziom jego czaszki. Wypuszczam powietrze z płuc, uspokajając nerwy, klarując celność. Sekunda. Dwie. Trzy.
A potem rozlega się huk.
Ryk, który rozrył leśny spokój wzbija w powietrze chmary ptaków. Widzę krew tryskającą z okolic głowy łosia, ale jeszcze nie potrafię dostrzec, gdzie trafiłam go od razu. Zwierzę, początkowo zaskoczone, zamroczone, w końcu zbiera ostrość – i mnie dostrzega.
A potem, zgodnie z przewidywaniami, rusza prosto na mnie.
Mam mało czasu. Mam nadzieję, że inni będą tak samo skuteczni, że mnie nie wystawią. Zniżam lufę i przeładowuję strzelbę. Trwa to zbyt długo, bym zdołała wystrzelić raz jeszcze, nim skurwiel mnie dorwie.

Tropienie: 96 + 20 + 22 = 138
Łącznie: 824 - znajdujemy Łosia
Aktorstwo na jakość hukania jak sowa: 85
Strzał: 78 + 22 (talent) + 50 (celność) = 150 - celny strzał w głowę


W ten sposób, wspólnymi siłami, udało nam się odnaleźć legendarnego Widmowego Łosia. Krótka przypominajka na temat jego wyglądu i postury:

Nazywany jest tak ze względu na swoje białe umaszczenie. Ma 5 metrów wysokości, waży prawie 1,5 tony i ma ogromny zestaw potężnych rogów, które rozciągają się na szerokość 3 metrów. Dla porównania przeciętny samiec łosia waży około 400 kilogramów.


W chwili obecnej wszyscy znajdujemy się w stanie zagrożenia zdrowia bądź (nawet) życia. Z Widmowym Łosiem można walczyć zarówno sposobami niemagicznymi, jak strzelectwo, jak również magicznymi. Rzuty wykonujemy zgodnie z mechaniką broni palnej bądź mechaniką rzucania zaklęć.
Łoś w obecnej chwili nie będzie próbował uciekać, ale z pewnością zacznie atakować. Aby spróbować uniknąć jego ataku, należy zastosować się do mechaniki uników w walce wręcz, do ciosów mocnych, a więc do kości k100 należy dodać wartość statystyki sprawności i modyfikator odpowiadający za szybkość. Udany unik liczy się od progu 70.

Aby zachować dynamikę akcji, każdemu, od momentu rozpoczęcia walki z Łosiem, przypadają dwie akcje, na które składają się: atak, unik, pomoc drugiej postaci, przemieszczenie się. Pomóc, tudzież obronić drugą postać może jedynie postać znajdująca się obok atakowanej. Pomocy może udzielić jedynie jedna postać na całą kolejkę. Pomocy można udzielić jedynie przed próbą uniku postaci atakowanej, po uniku (udanym bądź nie) nie ma takiej możliwości.

Widmowy Łoś ma 300 Punktów Życia. Sprowokowany Łoś atakuje losową postać, uderzając porożem bądź ciałem, zabierając 25 punktów obrażeń powierzchownych. Każda celnie wystrzelona kula zabiera łosiowi 30 punktów życia, natomiast kula trafiająca w serce bądź głowę zabiera 150 punktów życia.
Przy każdym ataku na Łosia należy rzucić kością k6, która określi, kogo spróbuje zaatakować łoś (rzut nie zabiera akcji). Wyniki należy interpretować następująco:
1 – Barnaby Williamson
2 – Antoine Rousseau
3 – Judith Carter
4 – Charlie Orlovsky
5 – Imani Padmore
6 – Sebastian Verity

STATYSTYKI POJEDYNKU:
Widmowy Łoś: 300PŻ – 150 PŻ (celny strzał w głowę) = 150PŻ
Barnaby Williamson: 181PŻ
Antoine Rousseau: 166PŻ
Judith Carter: 174PŻ
Charlie Orlovsky: 187PŻ
Imani Padmore: 161PŻ
Sebastian Verity: 183PŻ


Dla porządku udostępniam prowizoryczną mapkę terenu. Każdy ma możliwość edytowania planszy. Na samym początku dodajemy punkt z podpisem, gdzie stoi obecnie na planszy dana postać. Edytujemy jedynie punkt z własną postacią, nie ruszamy kropeczek i imion innych postaci.

Czas na odpis dajemy sobie do czwartku, 28.09., do godziny 20:00.
Judith Carter
Wiek : 48
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Cripple Rock
Zawód : starsza oficer sumiennych w Czarnej Gwardii
Sebastian Verity
ODPYCHANIA : 25
SIŁA WOLI : 24
PŻ : 192
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 8
TALENTY : 19
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t620-sebastian-verity#3560
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t709-sebastian-verity
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1145-sebastian-verity
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t711-poczta-sebastian-verity
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f142-willowside-14
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1114-rachunek-bankowy-sebastian-verity#10472
ODPYCHANIA : 25
SIŁA WOLI : 24
PŻ : 192
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 8
TALENTY : 19
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t620-sebastian-verity#3560
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t709-sebastian-verity
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1145-sebastian-verity
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t711-poczta-sebastian-verity
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f142-willowside-14
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1114-rachunek-bankowy-sebastian-verity#10472
Kończy się zabawa, wygłupy i beztroska. Łatwo jest wyczuć ten moment. Sebastian mógłby podejrzewać, że ma dodatkowy zmysł, specjalnie wyszczególniony do tego tylko zadania – wykrycia momentu, w którym zaczyna robić się poważnie. Ciało zdaje się tężeć, skóra pokrywać gęsią skórką, z którą nie ma nic wspólnego chłód kwietniowego poranka. Atmosfera gęstnieje, a cisza wżera się w uszy gorzej niż jazgot, przyprawiając o szybsze bicia serca tych, którzy nie mieli okazji obyć się z tym rodzajem napięcia. Sebastian i pozostali gwardziści wiedzą co robią, rozumieją to napięcie i trzymają w ryzach napływ adrenaliny, która buzuje w głowie, rozpraszając myśli, jeśli tylko się na to pozwoli. To nie powinno ich dotyczyć, są przeszkoleni w walce ze strachem, w przekształcaniu go w działanie, w spłycaniu oddechu i kontrolowaniu drżenia ciała. Wszyscy mieli okazję przekuć teorię w praktykę. Czy Imani i Antoine sobie poradzą? Sebastian ma nadzieję, że tak, aczkolwiek sądzi, że rozsądniej będzie, jeśli zajmą bezpieczniejsze pozycje. Jeśli o takich można w ogóle mówić w kontekście tego wielkiego skurwysyna.
Kurwa, przechodzi mu tylko przez myśl, gdy bezszelestnie, zgrywając się z momentami, w których łoś zrywa korę, zbliża się do Judith i zajmuje miejsce po jej prawicy. Spodziewał się, że zwierzę będzie duże, ale to… To przerasta jego oczekiwania. To monstrum i jeśli ktoś z nich miał do tej pory złudzenia względem tego, jak niebezpieczne jest to polowanie, to z pewnością właśnie się ich pozbyli. W innej sytuacji być może Sebastian doceniłby majestat stworzenia, ale teraz może tylko przecisnąć ślinę przez zaschnięte gardło i skupić się na tym, by nie stracić żadnego ruchu, by nie wybić się z rytmu i nie pozwolić zginąć ani sobie, ani nikomu innemu.
Surditas – dźwięk przeładowywanej broni brzęczy mu w głowie, gdy rzuca zaklęcie na łosia nacierającego na Judith. Czar skutecznie oszołamia zwierzę, ale Sebastian nie czeka, by ujrzeć pełen efekt swojego działania i, korzystając z pomysłu Antoine’a, rzuca jeszcze twardym Aliquo.

Surditas [próg 70]: 76 (51 + 25 – magia odpychania)
Następny atak łosia: 5 – Imani
Aliquo [próg 45]: 56 | rzut na sprawność łosia: 77 (ujemny modyfikator do ustalenia)
Sebastian Verity
Wiek : 49
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : North Hoatlilp
Zawód : Starszy Oficer (Protektor), Czarna Gwardia